piątek, 31 stycznia 2014

Violet, bransoletka

Ta bransoletka jest niewątpliwie odskocznią od broszek, no bo ile można?:) Właściwie mam tych odskoczni dużo więcej, ale doprowadzenie ich do końca to już zupełnie inna sprawa. Pocieszam się tym, że nie tylko ja mam kłopoty z właściwym oświetleniem, przez co ni jak nie mogę uwiecznić moich ostatnich prac. Violet udało mi się jednak dopiąć na ostatni guzik i oto jest: zupełnie nieskomplikowana, bardzo połyskliwa i mocno fioletowa Wioletka.



Bransoletka to sznur szydełkowo koralikowy wykonany z Toho 11o na 16 koralików w rzędzie, oczywiście ukośnikiem.


Spamiętanie użytych kolorów zdecydowanie mnie przerosło, kto ma ochotę niech zabawi się detektywa:)


Zapięcie wykonałam samodzielnie według tego tutorialu (KLIK), ostatnio tzw. gotowce coraz chętniej zastępuję samoróbkami, które funkcjonalnością nie ustępują tym z fabryki, dają jednak dużo więcej możliwości personalizacji. 


Bransoletka ma około 20 cm długości, ale na życzenie mogę ją dopasować do indywidualnych potrzeb. Przez swoją grubość jest też dość sztywna, lecz nie ma to wpływu na komfort noszenia. Gdybyście miały kiedykolwiek problem z doborem właściwego rozmiaru bransoletki, to odsyłam do przydatnej podpowiedzi, którą ostatnio wygrzebałam w sieci - KLIK. Można ją również znaleźć w mojej zakładce z tutorialami.

Violet miała już swój debiut na fanpage'u Jois i tam też można na nią rzucić okiem oraz znaleźć namiary dotyczące kupna.



Co byście powiedzieli na candy? Dawno takowego u mnie nie było, a chciałabym w jakiś sposób urozmaicić wam czas tu spędzany zwłaszcza, że przybyło obserwatorów. Czekam na wasze podpowiedzi dotyczące przedmiotu waszych westchnień, który można by przygarnąć na własność w drodze losowania:) Tak czy inaczej, jedna z sugestii z pewnością zostanie niezwłocznie wprowadzona w życie.

Miłego weekendu!


poniedziałek, 27 stycznia 2014

Bosque, broszka

Bosque to las, sama nie wiem dlaczego wybrałam akurat hiszpańskie znaczenie tego słowa, może przez pasję jaką wyraża. Polskie brzmienie nie ma w sobie nic poetyckiego, chociaż nasze rodzime lasy zapierają dech w piersiach. Przez ponad 20 lat mieszkałam na obrzeżach wspaniałej zielonej kurtyny świerków, sosen i akacji, które po kilkunastu minutach spaceru w ich głąb ustępowały miejsca leszczynom i starym dębom. Taki podmiejski las ma też swoje ciemne strony - roje spacerowiczów, psy puszczane samopas i tony śmieci, ale pominąwszy te niedogodności, sąsiedztwo z naturą to luksus jakiego zaznało niewielu. Kocham drzewa i każde skojarzenie z nimi związane przyprawia mnie o szybsze bicie serca, dlatego gdy tylko zobaczyłam ten zielony jaspis cesarski, od razu wiedziałam, że zrobię z niego coś nawiązującego do leśnych klimatów:)


Ogromnie podoba mi się nierównomierne odbarwienie i żyłkowanie kamienia, dzięki nim nabiera głębi i sprawia wrażenie bardziej tajemniczego:)


Ubrałam go w brązy i nie licząc kilku zielonych Fire Polish, kamień jest jedynym zielonym akcentem tej broszki.


Kamienna sieczka to miks kwarcu i labradorytu, na dodanie tego ostatniego zdecydowałam się ze względu na delikatnie zieloną opalizację, która dodaje głębi. Reszty dopełnia światło.


Do oplotu wybrałam japońskie koraliki Toho i kryształki Fire Polish, ich kolory to: Metallic Iris Brown, Antique Bronze, Metallic Moss, Frosted Dark Topaz, Gold Lined Dark Topaz oraz Hex 8o Metallic Iris Brown.


Tył podszyłam ekoskórką w kolorze ciemnej oliwki, broszka w najszerszych miejscach mierzy 4,1 cm x 3,6 cm. A na dłoni wygląda tak jak poniżej:


Mam nadzieję, że ten maleńki leśny stworek przypadł wam do gustu. Będzie mi miło jeśli swoje opinie wyrazicie w komentarzach.

Jak pewnie zauważyliście pozmieniałam trochę w wyglądzie bloga i z rozpędu skasowałam widget "You might also like", niestety za nic nie mogę zainstalować go na nowo. Może macie na to jakąś receptę? Dodam tylko, że próbowałam wszystkiego łącznie z czyszczeniem pamięci, defragmentowaniem dysku i innymi komputerowymi egzorcyzmami. Błąd pojawia się zawsze w końcowej fazie procedury dodawania i polega na tym, że w ogóle nie generuje się kod w okienku zawartości. Miałyście już z czymś takim do czynienia? Będę wdzięczna za podpowiedzi.

Pozdrawiam was ciepło:)


środa, 22 stycznia 2014

Blue Whisper, kolczyki z rivoli

Do kryształków rivoli podchodziłam jak pies do jeża. To źle oplotłam, to mi coś pękło (w sensie koralik), a na koniec uznałam, że nic oryginalnego nie da się już z nich zrobić i odłożyłam je na bok. Aż coś mi podszepnęło, że może by tak kolczyki, w końcu tak rzadko je robię, że kto wie? 
Mój pomysł na rivoli to haft koralikowy i mnóstwo szalonych frędzelków. Podobny efekt gałązek lub jak ktoś woli rafy koralowej, wykorzystałam kiedyś w jednej z moich broszek (klik), ale dopiero te przepiękne kolczyki od Tipiki (klik) sprawiły, że mój projekt nabrał kształtów. Mam nadzieję, że nie przekroczyłam dozwolonych granic inspiracji:)


Te spore (16 mm) szklane rivoli to produkt czeski, który moim zdaniem w niczym nie ustępuje Swarovskiemu, a jest nieporównywalnie tańszy. Moje mają śliczny szafirowy kolor.


By podkreślić barwę kryształków, wybrałam minimalną ilość kolorów, żeby jednak nie wiało nudą wplotłam gdzieniegdzie Fire Polish 3 mm w identycznej tonacji.


Użyte kolory i koraliki to; Toho 11o Metallic Iris Brown, Antique Bronze, Metallic Nebula, Inside-Color Rainbow Lt Yellow - Capri Lined oraz Toho 15o Inside Color Capri Blue Lined.


Całość zawiesiłam na prostych złotych, niczym nie wyróżniających się biglach. Zależało mi na tym by nic nie odwracało uwagi od i tak już rzucających się w oczy kryształków.


Tył podszyłam brązową ekoskórką, a całość ma 5 cm długości wraz z biglem oraz 3,8 cm szerokości i na uchu prezentuje się tak:


Całość jest zadziwiająco lekka. Również szycie tych kolczyków nie należało do najcięższych zadań, chociaż oba robiłam jednocześnie (synchronicznie na dwie igły:)) by wyszły jak najbardziej równe (i prawie się udało:)). Prawdę mówiąc przekonałam się również do rivoli i nawet dokupiłam kilka w innych kolorach:)


Muszę tylko nauczyć się robić im porządne zdjęcia, bo tyle iskierek na raz z lekka dezorientowało mój aparat:)


Mam nadzieję, że ta mała przerwa od broszek przypadła wam do gustu.

Dziękuję wam również za wszystkie wyrazy sympatii, te w komentarzach, mailach oraz na zaprzyjaźnionych blogach. Bardzo się cieszę, że coraz liczniej do mnie zaglądacie, mam nadzieje, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Ups, zapomniałbym o moim ślubnym, otóż mój mąż robił za podpórkę dla manekina podczas robienia zdjęć dlatego zdjęcia wyszły takie niewzruszone:) Dziękuję moja podporo ;*

piątek, 17 stycznia 2014

Big Thing, broszka

Przeglądając ostatnio, niemal nie domykające się pudełko z broszkami, doszłam do wniosku - zresztą oczywistego - że co jak co, ale skromnością to one nie grzeszą. Otaczam się raczej prostymi i funkcjonalnymi przedmiotami, ubieram w zasadzie nijako, nie maluję wyzywająco, ale jak siadam do koralików to wychodzi za mnie sroka. Nie potrafię zrobić nic prostego, nie rzucającego się w oczy, nic co by się nie błyszczało chociaż odrobinkę. Fakt, że przy koralikach trudno uniknąć blasku, no chyba, że użyłabym matowych, ale mimo najszczerszych chęci, produkt finalny zawsze wychodzi mi pełen przepychu. Co więcej, wcześniej nigdy nie podejrzewałabym się o takie zapędy, ale ta królewskość, całkiem mi się podoba:) 

Karnawał to chyba najlepszy czas dla moich broch, prawdziwe odrodzenie, bo przecież o to chodzi, żeby było kolorowo i na bogato! Biżuteria ma przykuwać spojrzenie, zdobić, wabić i sprawiać, że w tym beztroskim czasie będziemy czuły się jak prawdziwe królowe.


Centralny punkt broszki to niezwykły kwarc w postaci fasetowanego kaboszona w słomkowym kolorze.


Aby go podkreślić, wybrałam ciemną oprawę w postaci koralików Toho oraz sieczki granatów.
Kolory użytych koralików to: Treasure 12o Metallic Cosmos, Hex 11o Metallic Iris Purple, Hex 8o Metallic Nebula, Toho 11o Matte Color Gray, Opaque Lustered Lt. Beige, Transparent Amethyst, Metallic Cosmos, Frosted Gold-Lined Crystal, Gold-Lined Rainbow Crystal oraz Fire Polish 3 mm Navy Blue, Matte Metallic Flax, Opaque Lt. Beige.

Tył podszyłam ekoskórką w śliwkowym kolorze i dodałam zapięcie w kolorze srebrnym. Wymiary broszki to 5,3 cm x 4 cm w najszerszych miejscach.


Na mojej osobistej dłoni prezentuje się całkiem okazale, chociaż jest dość lekka dlatego śmiało można ją przypiąć do sweterka  lub bluzki. 

Dowiedziałam się ostatnio, że broszka to najlepszy patent na podryw, jeśli przypniecie ją sobie przy dekolcie to facet nie oderwie wzroku :P Warto skorzystać z tej rady idąc na zabawę karnawałową, oczywiście głęboki dekolt też nie zaszkodzi ;)


Bardzo wam dziękuję za odwiedziny i za to, że zostawiacie po sobie ślad w postaci komentarza. Ostatnio miałam kłopoty z ich dodaniem na własnym blogu, przez co nie mogłam nikomu odpowiadać na bieżąco pod ostatnim postem:( Mam nadzieję, że tym razem da radę.

Mam do was pytanie, czy też dostajecie tyle spamu? W ostatnich dniach przyszło 50 anonimowych komentarzy po angielsku z linkami do jakiś pokręconych stron, co prawda część automatycznie została przekierowana do śmietnika, ale sporo się przedarło niemal paraliżując mi skrzynkę. Skąd to się bierze, macie jakieś sposoby na radzenie sobie z tym?


wtorek, 14 stycznia 2014

Bransoletka Caprice podejście drugie

Idąc za ciosem i będąc pod ogromnym urokiem popularnej Caprice, zrobiłam kolejną wielokolorową wariację na jej temat. Od swojej poprzedniczki z ostatniego wpisu różni się co prawda w kilku szczegółach, ale to wciąż ten sam projekt według tutorialu Anety Majewskiej z AMIRkoraliki (KLIK). Ten egzemplarz zrobiłam wyłącznie na własny użytek i miarę. Mam szczupły nadgarstek, z którego spadają wszystkie kupne bransoletki, te z zapięciami zawsze przerabiam, ale problem w tym, że niespecjalnie lubię zapięcia. Nadszedł więc czas by wydziergać sobie coś eleganckiego, bo jak wiadomo szewc bez butów chodzi, a tu mrozy zapowiadają :)


Bransoletka jest szersza od poprzedniej, ale wciąż węższa od oryginału. Zamiast 5 rzędów, zrobiłam 4. Powód był prozaiczny, znowu zabrakło mi koralików na wyplecenie siatki! 


Starałam się wybierać koraliki najbardziej zbliżone rozmiarem do zalecanych w projekcie Fire Polish 4 mm. Oczywiście i one się tu znalazły, ale zdecydowanie przeważają w tym miszmaszu szklane kuleczki. Wybrałam przezroczysto miodowe, błękitne kocie oczka, kremowe satynowe perełki, złoty hematyt, nierówne ala bicone oraz akryle, jest też kilka pełnokrwistych biconków w szafirowym kolorze. Wszystko w niebieskościach, złocie, brązie i srebrze (plus perełki).


Siatkę wyplotłam z japońskich Toho 11o w kolorze Metallic Iris Brown, ich kolor dobrze podkreśla barwy naszytych koralików. Bransoletka ma około 3,1 cm szerokości i ten gabaryt pasuje mi najbardziej, nie znaczy to jednak, że nie kusi mnie by zrobić szerszą :) Gdyby "kapryśka" nie pochłaniała tylu koralików, a co za tym idzie złotówek, to zrobiłabym ich pewnie z tuzin.


Chciałabym podziękować za to, że do mnie zaglądacie i komentujecie, co jest największym komplementem i zachętą do pracy. Macham też łapką na powitanie nowych obserwatorów, wpadajcie do mnie często. Pozdrawiam Was ciepło :)

środa, 8 stycznia 2014

Bransoletka Caprice i wyróżnienie

Caprice była na mojej koralikowej liście zadań do wykonania od naprawdę dawna, niestety zawsze coś stawało na przeszkodzie bym wreszcie się za nią wzięła. Realizację tego projektu w głównej mierze wstrzymywał permanentny brak odpowiedniej ilości materiałów. Caprice jest niestety dość koralikożernym a przez to kosztownym przedsięwzięciem. W sukurs przyszło mi zamiłowanie do zbieractwa, otóż nagromadziłam przez lata tyle przeróżnych koralików, których nigdy do niczego nie użyłam, że chciałam je nawet oddać pierwszemu chętnemu, ale olśniło mnie, że do tej bransoletki będą pasowały jak ulał.


W oryginalnym projekcie autorstwa Anety Majewskiej z AMIRkoraliki, z którego korzystałam (KLIK), potrzeba około 400 kryształków Fire Polish i 20 g Toho 11o, ja skróciłam bransoletkę z 5 rzędów do 3, przez co użyłam nieco mniej materiałów. Bransoletka ma szerokość 2,5 cm oraz 18 cm długości.


Powody, dla których nie trzymałam się ściśle pierwotnego projektu były dwa; nie miałam 2 opakowań Toho w tym samym kolorze i bałam się, że tak szeroka bransoletka będzie za ciężka. Moja odchudzona wersja, prawdę mówiąc, bardzo mi się podoba.


Zdecydowałam się również na zamontowanie zapięcia, wybrałam jasno miedziane typu slide. Jego piękny kolor podkreślają koraliki FP w podobnej barwie.


Moja Caprice jest bardzo lekka i pięknie układa się na nadgarstku, nie wszystkie "kryształki" są bowiem szklane, część z nich to ultralekkie akryle. Przy wyborze alternatywnych koralików warto pamiętać o użyciu w miarę równych kształtów i rozmiarów, w przeciwnym razie bransoletka będzie nieforemna. Ja zdecydowałam się na kuleczki o średnicach 3 - 4,5 mm, krzywulce ala bicone i fire polish 4 mm. Siatkę wyplotłam z Toho 11o w kolorze Metallic Iris Purple.


Ta różnorodność materiałów (ametyst, złoty hematyt, szkło, kocie oko, plastik) sprawiła, że całość jest nieszablonowa, jednocześnie pozostanie przy spójnej gamie kolorystycznej (fiolet, niebieski, zieleń, złoto) nadało całości harmonii. Bransoletka tak mi się spodobała, że robię już kolejną :)


Przydługi wpis kończę częścią rozrywkową :)

Zela przyznała mi wyróżnienie Versatile Blogger Award, za co bardzo jej dziękuję. Tym razem zabawa polega na wyjawieniu 7 faktów na swój temat, których inni nie znają. Biorąc pod uwagę względną anonimowość blogowania, każdy fakt o mnie będzie nieznany ;) ale postaram się sprostać zadaniu.


  1. Nie cierpię gdy mówi się do mnie Aśka, każde inne zdrobnienie od Joanny jestem w stanie przyjąć z uśmiechem oprócz drażniącej moje nerwy "Aśki". Oczywiście bez przerwy mówią do mnie Aśka, grrrr...                                                                                                                                                
  2. Jestem niemal wszystko żerna, nie zjem jednak niczego w czym znajdę włos, nawet własny.                                                                                                                                                                  
  3. Uwielbiam czytać i kupować książki, moja biblioteka ma już ponad tysiąc pozycji (nie liczę książek męża), większość z nich przeczytałam.                                                                                                           
  4. Mam dość specyficzne poczucie humoru, które z konieczności poszanowania obowiązujących norm społecznych, zmuszona byłam nieco utemperować. Kilkakrotnie zdarzyło mi się śmiertelnie obrazić garstkę ludzi cierpiących na deficyt poznawczy w zakresie pojmowania ironii oraz sarkazmu i  musiałam ich później unikać. Jak się okazało na dobre mi wyszło, bo naukowcy odkryli, że większość seryjnych morderców to ludzie pozbawieni poczucia humoru.                                                                     
  5. Dużo lepiej wychodzi mi przelewanie myśli na papier niż mówienie, dlatego wolę pisać maile i smsy niż odbierać telefony.                                                                                                                                    
  6. Mam fotograficzną pamięć, wystarczy, że skupię się nad czymś chwilę, a na pewno trafi to do mojej "bazy danych" na zawsze :) pamiętam na przykład zawartość szaf i półek z każdego miejsca w którym mieszkałam, gdzie coś stało i jak wyglądało. Bardzo przydatna umiejętność w czasie nauki i gdy ma się zapominalskiego męża:)                                                                                                                    
  7. Raz w życiu byłam u kolorystki, która po pomizianiu mnie setką kolorowych chust, załamana doszła do wniosku, że jedynym kolorem z całej palety, który pasuje do mnie wręcz idealnie, jest czerń. Dziewczyna naprawdę bardzo się starała zakwalifikować mój typ urody, do któregoś z obowiązujących typów według pór roku, dlatego chcąc ją podnieść na duchu wypaliłam z głupia franc, że bardzo mnie cieszy uzyskana właśnie pewność, że na moim pogrzebie nikt nie będzie wyglądał lepiej ode mnie. Jej mina kazała mi ponad wszelką wątpliwość uznać, że oto po raz kolejny spotkałam na swej drodze jeszcze jednego seryjnego mordercę (patrz pkt 4).


Mam nadzieję, że po wyjawieniu tych ściśle tajnych informacji nadal mogę czuć się bezpieczna, a Wy z kolei nie uciekniecie stąd w popłochu:)

Oczywiście wyłamuję się z konwencji po raz kolejny i nie przekazuję pałeczki dalej, wiem bowiem, że nie każdy lubi tego typu blogowe zabawy, jeśli jest inaczej, czujcie się zaproszeni i wyjawcie 7 faktów o sobie na Waszych blogach.

Pozdrawiam ciepło.

czwartek, 2 stycznia 2014

Lacrima, broszka

Na pierwszy wpis w tym roku wybrałam broszkę, pomimo iż naprodukowałam ostatnio sporo bransoletek, które aż się palą do zaprezentowania światu:) Zrobiłam tę broszkę z myślą o mojej przyjaciółce, która szczególnie upodobała sobie taki właśnie kształt, ni to kropli ni to łzy. Wcześniej trafiło do niej kilka moich prac w tym Purity, ta ozdóbka i kilka innych miały do niej nawiązywać. Nie jestem fanką różowego, ale ten odcień ma w sobie coś magnetycznego i choć zwykle mam kłopoty z doborem koloru (zajmuje mi to naprawdę dużo czasu) to tym razem decyzja zapadła błyskawicznie i myślę , że była całkiem trafiona. 


 Zostawiam Was sam na sam z brochą:)


Fasetowana kropla czarnego agatu o gładkiej, lśniącej powierzchni trafiła tym razem do broszki, pierwotnie wraz z drugim egzemplarzem miała stać się kolczykami, ale ze względu na swoją wagę jest kolejną przypinką.


Do obszycia tradycyjnie użyłam koralików Toho, tym razem jednak swój debiut mają Takumi, które oprócz pięknej, intensywnej fuksjowej barwy mają nieco większą dziurkę od tradycyjnych Round. Ich nazwa to Takumi Silver-Lined Dragonfruit. Pozostałe kolory to: Opaque Jet, Matte Color Gray,  Metallic Silver Frosted Antique Silver oraz fire polish 3 mm fuchsia.


Kamienna sieczka to kwarc z turmalinem o surowej barwie przypominającej grudki soli.


Tył podszyłam srebrną ekoskórką o ciekawej "materiałowej" fakturze. Zapięcie z zabezpieczeniem przeciw przypadkowemu odpięciu, w kolorze srebra. Broszka ma wymiary 4,2 cm x 3,5 cm.


Ani duża, ani mała raczej w sam raz:) Czerń z fuksją zrównoważone szarością wyglądają naprawdę ciekawie i z pewnością przykuwają wzrok. 


W tym roku nie robię żadnych postanowień, właściwie nigdy ich nie robiłam, nie dlatego, że taki ze mnie ideał ;) ale dlatego, że nie lubię robić długoterminowych planów, których z powodu nieprzewidzianych okoliczności przyrody nie można dotrzymać. Bilansów i podsumowań na tę okoliczność też nie zrobię, postanowiłam cieszyć się chwilą nie myśląc o tym co za mną i przede mną:) 

Pozdrawiam Was noworocznie i zapraszam do odwiedzania mojego bloga a jeszcze bardziej do komentowania moich biżuteryjnych poczynań.
Męża całuję noworocznie ;*

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...