środa, 24 sierpnia 2016

Owl, wisior

Ten wisior miał być niespodzianką dla pewnej miłej osoby, a że niespodzianki mają to do siebie, że powinny zaskakiwać, nie mogłam się zdradzić w żaden sposób. Żaden. Zatem wszelkie podpowiedzi, pytania naprowadzające i inne formy wywiadu nie wchodziły w grę. Wiedziałam tylko, że ma być sowa, ale jaka, z czego itp. pozostawało tajemnicą.

Akurat trafił mi się odpowiedni kaboszon (z pracowni Artlantydy), zdecydowałam więc, że wykorzystam go w wiadomym celu. 


Ozdoba jest, jak na mnie, dość prosta. Fakt, błyszczy się tu i ówdzie, ale chciałam nadać jej odrobiny glamour :)


Wybrałam koraliki od Toho w kolorze Nickel, bo pasowały odcieniem do łańcuszka.


Pomyślałam, że do turkusowej ceramiki będzie pasował kolor granatowy, w poprzedniej pracy dobrze się sprawdził, choć użyłam go tylko odrobinę. Tu zaryzykowałam dodając go nieco więcej. Te małe kuleczki to barwiony jadeit, fasetowane szkiełka, hematyt i kilka perełek.


Dodałam mu fasetowaną kroplę z jadeitu.



Tył podszyłam naturalną skórą o wygniecionej fakturze i voila.


Wiem od pani Iwonki, że wisiorek bardzo jej się spodobał i chętnie go zakłada. Mam nadzieję, że posłuży jej na długo :)


Mam też nadzieję, że i wam przypadł do gustu.
































***
Bardzo was przepraszam, że ostatnio rzadko zaglądam na wasze blogi i z opóźnieniem odpowiadam na komentarze, ale zwyczajnie nie mam czasu :( Ktoś go chyba kradnie, bo nie mam innego wytłumaczenia.

Pozdrawiam was ciepło i dziękuję, że do mnie wpadacie. Zapraszam was również na mój fanpage, gdzie czasami wrzucam zdjęcia prac z tzw. "w trakcie" :)


poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Origami Dove II, broszka

Pierwszego gołębia origami wykonałam na konkurs, drugiego dla przyjemności, chociaż to właśnie tego dzisiejszego zaczęłam robić najpierw. Zaczęłam i przerwałam, bo uznałam, że wersja w kolorze będzie konkursowo właściwsza. W sumie miałam rację, ale gdy emocje opadły, wzięłam na warsztat zaczętą pracę i dokończyłam dzieła. 

Oba gołębie powstały z tego samego szablonu, różnią je kolory, faktura i jedna linia, która w białym nie występuje. Obie ozdoby można nosić jako broszkę i wisiorek.


Do  wykonania użyłam koralików Toho, zarówno cylindrycznych, jak i okrągłych. Wszystkie w bieli, czerni i szarościach.


Mniej więcej tak wyglądała moja praca, gdy ją odłożyłam na "zaś".


Nie lubię, gdy niedokończone projekty zbyt długo leżą odłogiem, bo to oznacza, że z wielkim prawdopodobieństwem nigdy do nich nie powrócę. Zwykle pruję delikwenta, by odzyskać koraliki, na szczęście w tym przypadku nie brakowało mi chęci i zapału, by pracę doprowadzić do końca. :)


Tak naprawdę, oprócz cieniowania nie ma tu wiele pracy, zwłaszcza umysłowej. Po prostu monotonne przyszywanie koralików. :)


Gołąb z założenia jest broszką, dostał eleganckie zapięcie i można go przypiąć w wybranym miejscu, czy to na bluzce, czy torebce. Podszyłam go naturalną skórą, by się nie mechacił.

Jednak dzięki małemu gadżetowi może się stać naszyjnikiem. Wystarczy wsunąć igłę od zapięcia w jeden tunelik i dowolny nośnik w drugi, a broszka pięknie zawiśnie na szyi. 


W wersji naszyjnikowej na "ludziu" (użyłam tego, co było pod ręką, ale szeroki tunelik stwarza sporą dowolność):


W wersji broszkowej, którą osobiście wolę bardziej :)


Chociaż nie jest to post porównawczy i nawet do głowy mi nie przyszło wartościować obie prace, to jednak wrzucę fotkę obu, na pamiątkę.


Jakoś tak wyszło, że nie mam więcej zdjęć.

Pozdrawiam ciepło!

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Unspoken, wisior

Wielką zaletą hobby, które nie jest źródłem zarobkowania, jest brak presji i niemal całkowita wolność w tworzeniu. Nie muszę kierować się gustami klientów, terminami i pytaniem "czy ktoś to kupi?". Robię, co chcę i jak chcę, i jedynym problemem jest brak koralików lub ewentualnie kwestia mojego własnego gustu, który może być dyskusyjny, ale nie muszę się tym przejmować, więc mi to wisi. Zupełnie jak ten wisior, który wisi pięknie. Mając na uwadze wszystkie te ograniczenia, zawsze współczuję, ale i podziwiam wszystkie rękodzielniczki żyjące ze swojego hobby. Dziewczyny, jesteście wielkie, ja się do tego nie nadaję.

To, co robię, na razie jest tylko pasją po godzinach i fajnym sposobem rozwiązującym kwestię prezentów :) Rzecz jasna nikogo nie uszczęśliwiam na siłę i raczej w moich biżutach nie paraduje cała rodzina i znajomi, ale mam kilka wiernych fanek i chętnie je obdarowuję, albo wymieniam się na coś, czego nie mam, a tylko one mogą mi to dać. Ciekawa jestem, czy też tak macie. 

Ten wisior zrobiłam, bo miałam taką wizję, zupełnie bez celu, po prostu ważka do mnie "przemówiła" :)

Trudno nie zakochać się w ceramicznych kaboszonach. Swój kupiłam w Royal Stone, a jego autorką jest Artlantyda. Jeśli chcecie zobaczyć, jak oprawiłam poprzedni kaboszon tej artystki, zerknijcie tu -> klik lub klik.


Sami musicie przyznać, że to wyjątkowo ładny kaboszon.


Obszyłam go koralikami Toho Treasure Nickel oraz Round 15o w tym samym kolorze. Floral wykonałam piętnastkami od Toho i Preciosa, to totalny "fristajl", pojęcia nie mam czy taki kwiat występuje w naturze.


Przyznam szczerze, że gdy nie tworzę pod presją czasu, czy wymagań konkursowych, to wszystko wychodzi tak, jak chcę. Projekt wstępnie rozrysowałam i po prostu szyłam.

Punktem wyjścia był oczywiście kaboszon, zależało mi też na jadeitowej kropli. Wymyśliłam sobie, że wystąpią razem, cała reszta jest więc konsekwencją tego założenia.


Te małe fasetowane kuleczki to hematyt, gdyby ktoś był ciekawy.


Tył podszyłam turkusowym Ultrasuede.


Myślę, że wyszło całkiem zgrabnie. Wisior nie jest duży, co można zobaczyć dopiero na zdjęciach niżej.


Niesymetryczna forma jest pewnym wyzwaniem, zwłaszcza gdy wisior ma się jakoś prezentować, dlatego wybrałam takie, a nie inne rozwiązanie z nośnikiem. Łańcuszek jest delikatny i nie odwraca uwagi od części głównej.

Myślę, że docelowo zdecyduję się na delikatne przedłużenie łańcuszka o kilka modułów z perełkami z tyłu, będzie go łatwiej zapinać. Tylko muszę zamówić perły, zawsze mam ich za mało ;)


Mam nadzieję, że taki sposób na ceramiczny kaboszon w formie wisiorka przypadł wam do gustu.

Pochwalę się jeszcze tylko, że broszka z poprzedniego posta zajęła II miejsce w konkursie kalendarz Royal Stone 2017. Jutro będę szaleć na zakupach, trzymajcie kciuki bym nie straciła zdrowego rozsądku :)




 Pozdrawiam ciepło :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...