Należę do tych osób, którym od czasu do czasu zdarzają się dziwne przypadki typu déjà vu, niewyjaśniony splot wydarzeń, pewność kto dzwoni, zanim spojrzę na wyświetlacz telefonu, czyli jak powiedziałaby Wyrocznia - błąd w matrixie. Ostatnio na przykład, nie wiedzieć czemu zaczęłam wspominać stary serial o Robinie Hoodzie, nie na głos oczywiście, więc nikt o tym nie wiedział. Chwilę potem mój mąż włączył płytę ze ścieżką dźwiękową w wykonaniu zespołu Clannad, mało tego, włączam internet, a tam artykuł: "Zobacz, jak zmienił się Michael Praed". Z lekka się zmienił.
Są jednak rzeczy, które się nie zmieniają, a należy do nich moja miłość do haftowania koralikami oraz chęć dzielenia się swoją wiedzą, a czasem i niewiedzą, bo wtedy można się czegoś nauczyć wspólnie. Na przestrzeni 2 dni dostałam 3 maile i 2 komentarze z zapytaniem o lazy stitch, uznałam, że to nie może być przypadek i czas coś z tym zrobić :) I zrobiłam, w wyniku czego okazało się, że jedyne co wiem, to że nic nie wiem.
***
Większość nazw okołokoralikowych, w tym i szwów, ma angielskojęzyczne brzmienie, którego nie tłumaczę na nasze, bo raz, brzmiałoby dziwnie, dwa, w internetach łatwiej coś znaleźć używając angielskiego. Wchodząc na zagraniczne blogi, czy czytając magazyny, nie zaprzątam sobie głowy weryfikowaniem zwartych tam informacji, co nie zawsze jest dobre.
Skąd w ogóle nazwa Lazy stitch?
Sam ścieg, podobnie jak inne koralikowe, ma swoje korzenie w kulturze Indian z Ameryki północnej, gdzie występował również pod terminem Lane-stitch. Wyglądał on jednak nieco inaczej niż ten stosowany w dzisiejszym hafcie koralikowym (klik), polegał bowiem na przyszywaniu krótkich, równoległych rządków o takiej samej ilości koralików. Koraliki pokrywały ciasno powierzchnię przedmiotu, np. mokasynów, jednak rządki z nimi były luźne i można je było rozchylić, by zobaczyć skórę. Był to ścieg szybki, niewymagający wielkiej precyzji, powiedzieć nawet można, że dość niedbały i zapewne stąd jego nazwa.
Jeśli chcecie zobaczyć, jak mniej więcej wyglądało to w praktyce, to polecam ten film --> KLIK
Jego zmodyfikowana wersja pojawia się często w pracach amerykańskich beadingerek, gdzie stosuje się go do pokrywania mniejszych powierzchni oraz w różnych kierunkach ułożenia koralików. Można więc nim uzyskać wzór jodełkowy, lub coś na kształt kratki, co przy olbrzymim wyborze koralików i ich kolorów daje piękne efekty. Próbkę ściegu możecie zobaczyć tu --> KLIK
A teraz macie prawo zapytać, dlaczego pisałam, że wykonałam coś ściegiem lazy, skoro wcale tak nie wygląda? Ano dlatego, że jestem "lejzi" i raz gdzieś przeczytałam, że "to", to "TO" i nie tknęło mnie nawet, żeby sprawdzić. Ścieg był łatwy, wiele wysiłku nie wymagał, no jak w mordę strzelił "lazy"!
Zaczęłam więc szukać fachowej nazwy tego, wydawałoby się, fachowego ściegu, żeby wyjaśnić sytuację, i okazało się, że żadnej nie posiada. To po prostu przyszywanie pojedynczo koralików do podkładu, czasami nazywane one bead stitch. Jamie Cloud Eakin, nazywa go "running stitch"*, co nawet do niego pasuje, spotkałam się również z polską nazwą "haft chaotyczny". Nie wiem, czy uda mi się oduczyć nazywania go "lazy", chociaż ostatnio z przekąsem mówię na niego "crazy" ;)
Mam jednak w ramach przeprosin za własną niekompetencję i wprowadzanie w błąd, krótki poradnik dotyczący tego ściegu - nie ściegu.
1. Przede wszystkim nie wymaga on żadnych umiejętności, bo tu nic nie musi być prosto i w jednym kierunku. Jeśli potraficie przyszyć jeden koralik, to reszta pójdzie jak z płatka.
2. Polega na pojedynczym przyszywaniu koralików do podkładu:
3. Można w ten sposób przyszywać jakiekolwiek koraliki, kryształki, kamyczki, perełki, małe, duże:
4. Robótkę można szyć z kilku stron, bo nie trzeba pilnować wzoru, no chyba, że jakiś zaplanowaliście.
5. To dobry sposób na wypełnienie przestrzeni, którym wcześniej nadaliście jakieś ramy/kontury:
Lub przyszyliście kaboszony i chcecie czymś wypełnić tło pracy:
6. Najważniejsze to nie przyszywać koralików zbyt ciasno, bo będą się wybrzuszać. Tu mniej znaczy więcej. Jeśli widzicie jakąś lukę i nie daje wam ona spać, wypełnijcie ją mniejszym koralikiem. Możecie również, i ja tak właśnie robię, dobierać podkład pod kolor koralików, wówczas przez ewentualne luki prześwitywał będzie tylko kolor i nikt nawet nie pomyśli, że to nie koralik ;)
7. Ten sposób przyszywania koralików świetnie nadaje się do zabawy kolorem.
Albo gdy chcecie, by barwy przenikały się łagodnie, dając efekt ombre:
albo trójwymiaru, jak na obrazie:
albo, gdy nie macie żadnego pomysłu ;)
8. Jednym z minusów tej metody jest problem ze spruciem, jeśli w trakcie zmienicie koncepcję lub coś chcecie poprawić. Przyszywanie każdego koralika osobno sprawia, że ściegi są gęste i trzymają mocno, naprawdę mocno.
9. Intensywność wkłuć i ilość nitek osłabia podkład, dlatego polecam wybierać jego sztywne odmiany, bardziej odporne na taką eksploatację.
Ponieważ ścieg ten daje praktycznie nieograniczone możliwości, to kwestia wykorzystania go jest indywidualną sprawą każdego z was. Wszystko zależy od wyobraźni i posiadanych koralików.
Lazy czy running, jeśli kocha się to, co lubi, terminologia nie ma żadnego znaczenia, liczy się zadowolenie z własnej pracy :)
-----------------------------
*Jamie Cloud Eakin "Dimensional Bead Embroidery", wyd. Lark, 2011 r, str. 47
W tekście zamieściłam wiele "klików" odsyłających do obrazów, bo nie mam pozwolenia na ich publikację.
-----------------------------
Kolejne części poradnika o ściegach klik i klik.
Jeśli moje porady okazały się pomocne, wspomnijcie o mnie przy publikacji swoich koralikowych poczynań, a jeżeli macie facebooka, otagujcie mnie hasztagiem#bluefairyart. Wpadnę popatrzeć :)
Pozdrawiam serdecznie!
Jego zmodyfikowana wersja pojawia się często w pracach amerykańskich beadingerek, gdzie stosuje się go do pokrywania mniejszych powierzchni oraz w różnych kierunkach ułożenia koralików. Można więc nim uzyskać wzór jodełkowy, lub coś na kształt kratki, co przy olbrzymim wyborze koralików i ich kolorów daje piękne efekty. Próbkę ściegu możecie zobaczyć tu --> KLIK
A teraz macie prawo zapytać, dlaczego pisałam, że wykonałam coś ściegiem lazy, skoro wcale tak nie wygląda? Ano dlatego, że jestem "lejzi" i raz gdzieś przeczytałam, że "to", to "TO" i nie tknęło mnie nawet, żeby sprawdzić. Ścieg był łatwy, wiele wysiłku nie wymagał, no jak w mordę strzelił "lazy"!
Zaczęłam więc szukać fachowej nazwy tego, wydawałoby się, fachowego ściegu, żeby wyjaśnić sytuację, i okazało się, że żadnej nie posiada. To po prostu przyszywanie pojedynczo koralików do podkładu, czasami nazywane one bead stitch. Jamie Cloud Eakin, nazywa go "running stitch"*, co nawet do niego pasuje, spotkałam się również z polską nazwą "haft chaotyczny". Nie wiem, czy uda mi się oduczyć nazywania go "lazy", chociaż ostatnio z przekąsem mówię na niego "crazy" ;)
***
Mam jednak w ramach przeprosin za własną niekompetencję i wprowadzanie w błąd, krótki poradnik dotyczący tego ściegu - nie ściegu.
1. Przede wszystkim nie wymaga on żadnych umiejętności, bo tu nic nie musi być prosto i w jednym kierunku. Jeśli potraficie przyszyć jeden koralik, to reszta pójdzie jak z płatka.
2. Polega na pojedynczym przyszywaniu koralików do podkładu:
3. Można w ten sposób przyszywać jakiekolwiek koraliki, kryształki, kamyczki, perełki, małe, duże:
Lub przyszyliście kaboszony i chcecie czymś wypełnić tło pracy:
7. Ten sposób przyszywania koralików świetnie nadaje się do zabawy kolorem.
Albo gdy chcecie, by barwy przenikały się łagodnie, dając efekt ombre:
albo trójwymiaru, jak na obrazie:
albo, gdy nie macie żadnego pomysłu ;)
8. Jednym z minusów tej metody jest problem ze spruciem, jeśli w trakcie zmienicie koncepcję lub coś chcecie poprawić. Przyszywanie każdego koralika osobno sprawia, że ściegi są gęste i trzymają mocno, naprawdę mocno.
9. Intensywność wkłuć i ilość nitek osłabia podkład, dlatego polecam wybierać jego sztywne odmiany, bardziej odporne na taką eksploatację.
***
Ponieważ ścieg ten daje praktycznie nieograniczone możliwości, to kwestia wykorzystania go jest indywidualną sprawą każdego z was. Wszystko zależy od wyobraźni i posiadanych koralików.
Lazy czy running, jeśli kocha się to, co lubi, terminologia nie ma żadnego znaczenia, liczy się zadowolenie z własnej pracy :)
-----------------------------
*Jamie Cloud Eakin "Dimensional Bead Embroidery", wyd. Lark, 2011 r, str. 47
W tekście zamieściłam wiele "klików" odsyłających do obrazów, bo nie mam pozwolenia na ich publikację.
-----------------------------
Kolejne części poradnika o ściegach klik i klik.
Jeśli moje porady okazały się pomocne, wspomnijcie o mnie przy publikacji swoich koralikowych poczynań, a jeżeli macie facebooka, otagujcie mnie hasztagiem#bluefairyart. Wpadnę popatrzeć :)
Pozdrawiam serdecznie!
Biję pokłony- tylko tyle....Buziaki!:-D
OdpowiedzUsuń<3
UsuńNo cóż, chyba określenie "crazy" jednak lepiej pasuje :) A tak na poważnie - fajna sprawa z tym ściegiem, aż mnie zaczęło korcić, żeby spróbować, ale...nie mam pojęcia czy potrafię przyszyć choćby jeden koralik :)))
OdpowiedzUsuńPotrafisz! :)
UsuńŚwietny post, szczególnie dla laików takich jak ja :) Do tego napisany lekko i z humorem, co bardzo lubię ;) Muszę w końcu się przemóc i spróbować haftu koralikowego, ale chyba śmiałości mi brak, chociaż przeraża mnie mniej niż sutasz ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przypadł Ci do gustu i okazał się strawny :)
UsuńA mnie własnie sutasz napawa przerażeniem, chodzę tak koło niego od roku i odwagi mi brak.
Już zdążyłam sobie wpoić tą nazwę właśnie z Twoich postów ;) Dzięki za poradnik, zawsze rady kogoś doświadczonego mogą rozjaśnić sprawę, chociaż Twoje piękne prace najbardziej zachęcają do spróbowania :)
OdpowiedzUsuńEh, to nabroiłam. Chociaż podejrzewam, że dla wielu osób takie "drobiazgi" nie mają znaczenia, ja jednak lubię porządek, nawet w nazwach :)
UsuńA ja myślałam, że to jest zaplanowany, ze szczegółami rozrysowany ścieg... jakoś nie odważyłam się jeszcze haftować koralikami - może nie taki diabeł straszny ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
A gdzie tam, wolna amerykanka :)
UsuńTen diabeł w ogóle nie jest straszny, a jak nie spróbujesz to się o tym nie przekonasz :)
O, wiele razy stosowałam lazy stitch nawet nie wiedząc, że ma swoją nazwę :) Dziękuję za przybliżenie tematu.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że wszytko co człowiek kiedykolwiek zobaczył, ma jakąś nazwę :)
UsuńCzłowiek uczy się jednak przez całe życie :) Dzięki Asieńko za pouczający wykład :)
OdpowiedzUsuńI głupi umiera, przynajmniej tak mówią :)
UsuńAsiu dzięki Tobie uczę się haftu koralikowego, choć jeszcze ani razu się za niego nie zabrałam ;) Niemniej jednak kiełkuje we mnie coraz większa chęć spróbowania.
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Patrząc na Twoje talenty, to jak już wykiełkuje to wyrośnie co najmniej wielki jak dąb ;) Koniecznie spróbuj tego haftu!
Usuńlazy - crazy, jakie to ma znaczenie... ważne, że efekt końcowy jest powalający :D
OdpowiedzUsuńCo prawda to prawda :)))
UsuńFaktycznie "lazy-crazy" najbardziej do niego pasuje. Mi też on, jak wiesz, najbardziej odpowiada :) Normanie można szyć z zamkniętymi oczami :)
OdpowiedzUsuńZa to pruć to chyba z lupą :)))
UsuńOj żebyś wiedziała :) Do szycia idealny ale do prucia to istna masakra. Ale mam swoją buntującą się co jakiś czas "pruwaczkę" ;)
UsuńO tak crazy:) Asia świetny tekst!
OdpowiedzUsuńDzięki Asia :)
UsuńCałe życie człek się uczy, świetny wykład :-)
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedziała :) ale chyba najbardziej pozytywne jest, że chcemy się uczyć.
UsuńW tym temacie nie dyskutuję, tylko podziwiam!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńFajny tekst, jak zawsze bardzo cenny, pozdrawiam gorąco.... :)
OdpowiedzUsuńDzięki Kasiu :)
UsuńA ja próbowałam sama szukać w internecie co to za haft jak go u ciebie widziałm bo efekty moga byc powalające ;) Super że sie dzielisz swoją wiedzą z moja niewiedzą teraz juz bardziej oświeconą ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak ja zaczęłam szukać, chcąc napisać o nim coś więcej, to okazało się ze nic nie ma, ale nawet taki brak czegoś może wiele nauczyć :)
UsuńTwój artykuł czytałam dwa razy, by dokładnie wszystko zrozumieć :) Podoba mi się nazwa haft chaotyczny, co mogłabym odnieść do większości moich działań rękodzielnicznych, ale proponuję nową nazwę: spontaniczny :D, albo swobodny czy niezależny. Bo przecież nie leniwy. Dziękuję CI za wspaniałą lekturę, którą okrasiłaś zdjęciami swoich prac. Czytanie to była przyjemność :)
OdpowiedzUsuńBaardzo mi się podobają Twoje propozycje nazw, wszystkie! Chociaż ten "niezależny" najbardziej mi tu pasuje :)
Usuń"Crazy" - zdecydowanie! ;-D Dla mnie fachowa nomenklatura zawsze była utrapieniem, zwłaszcza w dziedzinach, w których jestem samoukiem (czyli w większości). Zawsze podobał mi się taki sposób wypełniania powierzchni, ale zawsze miałam z tym problem. Nie techniczny, tylko mentalny. Choćbym nie wiem jak starała się szyć chaotycznie, to zawsze efekt końcowy jest zbyt regularny, koraliki złośliwie ustawiają mi się w linii, albo coś takiego ;-P Masz może na to jakąś receptę? Widzę, że czasem zaczynasz od największych luźno rozrzuconych koralików, może to jest właśnie sposób? Muszę poćwiczyć :)
OdpowiedzUsuńO tak, jest zdecydowanie szalony ;)
UsuńA ja nawet lubię te wszystkie fachowe nazwy, problem z tym, że zawsze je zapominam, albo przekręcam ;)
Koraliki mogą się ustawiać w linii, gdy za blisko wszywasz kolejne, na pewno łatwiej o ten chaos gdy użyjesz różnych rozmiarów, albo tylko gdzieniegdzie wszyjesz mniejszy koralik. Np. w tej czarnej kolii szyłam 11o, ale w niektórych miejscach dodawałam pojedynczy 15o, tych małych prawie nie widać, a jedenastki układają się tak jak chciałam. Spróbuj!
Jak zawsze dobrze się czytało. Kolejna porcja cennych informacji do zapamiętania. Dzięki :)
OdpowiedzUsuńDzięki kochana :) Może "wezmę się" też za inne ściegi :)
UsuńDzięki Asia :) Wielkie dzięki! :))) Teraz mam w końcu pełną jasność. Twoje poradniki szkoleniowe - są bezcenne! Mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę.
OdpowiedzUsuńMoc pozdrowień! :)))
Nie mogłam spać po Twoich pytaniach, tym bardziej, że wcześniej pod innym postem dostałam podobne. Co ja się naszukałam tego artykułu, z którego miałam info, że to lazy stitch, rzecz jasna nie znalazłam, norma! W ogóle jak coś trzeba znaleźć to jakoś chowa się czy coś ;)
UsuńRany.. No przestań! ..jak to nie mogłaś spać???! Teraz czuję się winna...
UsuńCzy on tam lazy, czy nie lzy :))) Dzięki Tobie jestem bogatsza o wiedzę z zakresu nazewnictwa ściegów wszelakich. To i wiem, jak wyszywać tym pięknym craizolem! ;) Bardzo, bardzo Ci dziękuję! I załączam uściski ;)))
Absolutnie nie czuj się winna, ja tak po prostu już mam :) Jest temat to od razu go wiercę ;)
UsuńOd kiedy jest Internet to naprawdę mam komfort wielki, kiedyś zapomniałam jakiejś nazwy, w ogóle do życia nie potrzebnej, ale tak mnie to męczyło, że wstałam w nocy i zaczęłam przetrzepywać wszystkie słowniki w domu. Dodam tylko, że robiłam to jak najciszej się dało, z latarką żeby rodziców nie budzić :P
Asiu, czego jak czego, ale "lenistwa" to Ci zarzucić nie można ;) Zwłaszcza patrząc na te Twoje prace. Od czasu Gaminedesa też się zakochałam w tym ściegu. Daje praktycznie nieograniczone możliwości. Twoja wyobraźnie jest równie nieograniczona, więc czekam na kolejne leniwe prace ;)
OdpowiedzUsuńTym razem będą crazy :P
UsuńA ja czekam na kolejne dzieło na miarę Ganimedesa, miło było popatrzeć ma tak dużą pracę spod Twoich palców. Jesteś do takich stworzona!
Właśnie zaczęłam odkrywać różne ciekawe sposoby na przyszycie koralików. W głowie się nie mieści, w oczach się mieni :)
OdpowiedzUsuńDzięki za kontekst, to bardzo ciekawe i przydatne informacje.
Sposobów jest wiele i chyba wszystkie są w miarę ciekawe :)
UsuńŚwietny post, teraz wiem już wszystko i przestaję panikować, że nie wszystkie koraliki u mnie są równiutkie i geometrycznie układające się, jeszcze najlepiej w spirale Fibonacciego :D Na pewno spróbuję czegoś "chaotycznego" i "leniwego" zarazem, dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńKoraliki raczej rzadko są idealnie równe, ale można je przyszyć tak żeby dobrze wyglądały :)
UsuńLazy zdecydowanie nie! Crazy - tak, ta nazwa mi się podoba, choć haft chaotyczny też obił mi się o uszy :-)
OdpowiedzUsuńCoś, co pozornie wydaje się łatwe, na pewno takie nie jest, inaczej mielibyśmy wysyp cudownych prac którymi wszyscy by się zachwycali, a przecież tak nie jest. Sama mam opór przed tym "szaleństwem", bo przecież mimo to trzeba przemyśleć ten efekt końcowy zakończony WOW :-)
Trudne nie jest, ale wymaga wyczucia, jak już się ogarnie gdzie igłę wbijać, jest naprawdę łatwo :)
UsuńAsiu, nawet nie wiesz, jak jestem Ci wdzięczna za ten post :) Mam nadzieję, że wspomoże mnie w determinacji i pewien czekający od pół roku projekt, w końcu się zmaterializuje :)
OdpowiedzUsuń