Słowa
mnie fascynują, w dzieciństwie lubiłam powtarzać jakiś wyraz tak długo aż
przestawał cokolwiek znaczyć, rozpływał się w niebyt i rozpadał na atomy, które oddalając się od
siebie zaczynały tworzyć dziwny wszechświat o rozmiarach tak niewyobrażalnych,
że fizyczną niemożliwością stawało się ponowne poskładanie go w całość. Nazwy
bez swych desydentów czyli namacalnych przedmiotów będących ich znakiem, są niczym,
jedynie czczą gadaniną i bełkotem (jak nie przyrównując – to zdanie;)). Potrzebny jest ten ulotny i niepojęty pierwiastek
boski by słowo stało się ciałem, prawdą i mocą. Zjawiska zaczynają być nagle zrozumiałe, to co obce bardziej przyjazne a świat nabiera sensu gdy używamy odpowiednich słów. Jak więc w obliczu takiej siły, jaką daje możliwość swobodnego operowania pojęciami, nie wierzyć na przykład w zaklęcia, modlitwy czy życzenia, jakkolwiek by to ująć? Gdzieś musi być klucz do tej zagadki:)
Nie jestem przesadnie zadowolona z efektu swojej pracy, tym razem zwalę całą winę na kamień, który nie spełnił moich oczekiwań, co tu dużo mówić, wygląda jak plastikowy chociaż to najprawdziwszy chalcedon. Mimo to mam szczerą nadzieję, że właścicielce się spodoba.
Jasnoniebieski chalcedon oplotłam koralikami Toho oraz kuleczkami granatu i kryształkami Fire Polish. A ich kolory to: Inside Color Lt
Sapphire White Lined, Opaque Perwinkle, Transparent Frosted Cobalt, Gold
Lustered Montana Blue, Inside Color Montana Blue Oxblood Lined, Transparent
Frosted Sapphire, Dark Bronze.
Tył podszyłam niebieską ekoskórką i zamontowałam zapięcie w kolorze złota, wymiary ozdoby to: 4 cm na 3,3 cm w najszerszych miejscach.
Mam nadzieję, że ta niepozorna ozdóbka przemówiła do waszej wyobraźni, sprawiając, że nawet rzeczy z pozoru błahe i proste (a nawet nie do końca zgodne z oczekiwaniami) nabiorą głębszego znaczenia.
Ten post podobnie jak poprzedni, napisałam przed wyjazdem i ustawiłam publikację z opóźnionym zapłonem :) nie mogę zatem zobaczyć co piszecie w komentarzach, ale mam nadzieję, że mimo wszystko je zostawiacie:) ot taka moja próżna natura.
Pozdrawiam Was ciepło:)
Nie wiem, dlaczego jesteś niezadowolona, wg mnie broszka jak zwykle piękna i precyzyjnie wykonana! I zapewne 99% osób podziela mój pogląd ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hehehe, no tak mam:)) na szczęście znalazła się amatorka zakochana wręcz w mojej broszce:)
UsuńNiebo w najczystszej postaci :)
OdpowiedzUsuńAsiu, powinnaś być zadowolona, bo broszka jak zwykle piękna i urzekająca.
Wracaj już :)
Dzięki Asiu:)
UsuńPiekna jest,ale musze nieco 'zmartwic': to nie jest kwestia kamienia,bo ten jest piekny.Wygladalby mniej 'plastikowo' w innej oprawie.Te szafirowe koraliki czynia mu na paskude :-) Przenies wzrok na jasniejsze barwy koralikow,ktore dalas w kilku miejscach a potem na kamien:-)Zdecydowanie widzialabym go w jasniejszej oprawie.
OdpowiedzUsuńNo,ale w sumie-jest pieknie a poza ty-moze to wylacznie efekt mojego subiektywnego postrzegania tej brochy:-)
Sorka i usciski-Halinka-
Halinko nic mnie tak nie cieszy jak szczera opinia. Może faktycznie teraz inaczej "ugryzłabym" ten kamień. A pastylka naprawdę ma pewne braki, bardzo starta i matowa wręcz, przez co trąci plastikiem. w końcu z jakiegoś powodu była przeceniona ))))
UsuńZwykle jest tak, że to twórca patrzy najbardziej krytycznym okiem na to co wykonał :) Wiele razy byłam niezadowolona ze swoich wytworów, a inni jakoś nie podzielali mojego zdania i nie wiedzieli o co mi chodzi :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, zwłaszcza, że brocha natychmiast została uprowadzona przez znajoma broszkożerkę:)
UsuńComo siempre los broches te quedan muy bien hechos y poner colores muy bonitos..!!
OdpowiedzUsuńNoelia
No oczywiście że zaglądamy Asiu, jakże mogłoby być inaczej :))
OdpowiedzUsuńMnie się często zdarza, że brzmienie jakiegoś akurat wymawianego słowa wydaje się tak dziwne i absurdalne, że jego sens traci swoją wagę. Zastanawiam się potem, kto nadał temu wyrazowi takie a nie inne właśnie brzmienie.
Podoba mi się Caleum. Może dlatego, że jej kamień ma ładny pastelowy i delikatny kolor. I skąd Ty bierzesz te oryginalne nazwy?
Z głowy biorę:)))) ta jest akurat z łaciny i oznacza niebo. Fajnie, że są osoby które mają podobnie, mnie ta zabawa szalenie fascynowała i wciągała, słowo "firana" nigdy już nie znaczyło to samo ;))))
UsuńZaglądamy, zaglądamy tu, bo wiemy, że do nas wkrótce wrócisz. I będziesz miała co czytać. Broszka jest śliczna jak wszystkie Twoje cudeńka. Bardzo podoba mi się połączenie błękitu z kulkami granatu. Dla mnie super! :)
OdpowiedzUsuńI wróciłam, ale tak na pół gwizdka, na razie czytam, zaglądam i nadrabiam, sporo czasu minie zanim znów zasiądę do koralików. Pozdrawiam gorąco.
UsuńJedno moje spojrzenie na tą broszę to jedno słowo w mojej głowie "NIEBO"
OdpowiedzUsuńJest piękna
Takie ciągłe powtarzanie słów nazywa się satiacją semantyczną.
OdpowiedzUsuńKamień wygląda jak odłamek kosmicznego, niebieskiego drewna. Bardzo ciekawy efekt tworzy jego otoczka, takie trochę poetyckie "łagodne oko błękitu".
Wiedziałam że to musi mieć jakąś fikuśną nazwę:)
Usuń"Łagodne oko błękitu" powiadasz, mnie się kojarzy z niebem po przelocie samolotu.
Piękna ta praca! mnie kamień bardzo się podoba troszkę zgodzę się z Halinką, że może nie do końca ten szafir ale i tak miło się na niego patrzy :)
OdpowiedzUsuńŚliczna broszka. Myślę, że delikatny odcień błękitu kamienia przygasił ten intensywny szafir otoczki. Mam podobny odcień oczu: szaro-niebieski i unikam niebieskich cieni. Kolor tęczówki wzmacniam beżem lub brązem czasem fioletem albo całkowicie kontrastowym pomarańczowym (jest w kręgu palety barw naprzeciw niebieskiego). Sorry za wymądrzanie się. W makijażu już wiem o co kaman, ale z kolorami koralików często się męczę.
OdpowiedzUsuńO tak, nie ma nic bardziej okropnego od niebieskiego oka w niebieskim cieniu i to perłowym na dodatek ;) też tak gadam a z koralikami czasami kombinuję pół dnia bo żadne połączenie kolorów do mnie nie trafia :)
UsuńJest bardzo ładna, tylko może ten kobalt trochę zgrzyta z kamieniem. Wracaj do nas! :)
OdpowiedzUsuńWróciłam:)) Na żywo ciut mniej zgrzyta:)
Usuńwidzę, że nie tylko ja mam odchył do powtarzania słów w kółko :D
OdpowiedzUsuńco do samej broszki, dla mnie kamień nie wygląda plastikowo, choć też dałabym w jego najbliższym sąsiedztwie szczyptę więcej kontrastowego koloru, ale ja ogólnie kocham dziwaczne zestawienia kolorów :D te granaciki szalenie mi się podobają w towarzystwie niebieskości :))
Hehe koleżanka wyżej pisze, że to nawet ma swoją nazwę - satiacja semantyczna. Może teraz trochę inaczej bym go oplotła, ale wiadomo potęga chwili i spontaniczności:))
UsuńCudna, bardzo fajna mieszanka kolorów:)
OdpowiedzUsuńMi kolory też się podobają, a kamyk jak zimowy krajobraz :)
OdpowiedzUsuńDzięki, ma w sobie coś zimnego, ale w pozytywnym znaczeniu.
UsuńAleż obłędny kolor! Broszka istne cudo! :)) Uwielbiam odcienie kobaltu - na szarą jesień są jak znalazł! Gdzieś Ty Kobieto wyszukała ekoskórkę w tak genialnym odcieniu??? Przepiękna broszka!
OdpowiedzUsuńO tak, na szaliku wygląda wręcz niebiańsko, a skórki kupuję w sklepie beading.pl, mają spory wybór kolorystyczny.
UsuńDzięki za info! Też u nich kupuje, ale na ten odcień jakoś nie trafiłam :) Cieszę się, że już wróciłaś. Mam nadzieję, że wszystko poszło dobrze, cokolwiek to było. Pozdrawiam!
UsuńWszystkie Twoje broszki przemawiają do mojej wyobraźni :) A ta piękna chalcedonowym błękitem. Z ciekawostek: chalcedon pomaga na bóle gardła, jest też kamieniem zapewniającym harmonię i równowagę.
OdpowiedzUsuńHehe mam nadzieję, że nie trzeba go jeść by zadziałał:)
UsuńJa nie bardzo lubię kolor niebieski, ale w wydaniu Twoim , w postaci broszeczki jest całkiem , całkiem fajny !!! Pozdrawiam ciepło !!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam.
UsuńDo mojej wyobraźnie jak najbardziej przemówiła, w dodatku uwielbiam ten chabrowy odcień koralików :) Pozdrawiam, S.
OdpowiedzUsuń