poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Checkerboard Cuff, branosletka

Ostatnio robię sporo dużych prac, które pochłaniają mnóstwo czasu i energii, dlatego dla odprężenia dziergam mało wymagające biżuki. Czasami też coś ugotuję, ewentualnie posprzątam w ramach relaksu, ale przyznać muszę, że jednak koraliki to najlepsza forma odpoczynku. Tym razem sięgnęłam do tutorialu z kwietniowo-majowego Beadworka. Bransoletka jest moją wariacją na temat "Checkerboard Cuff", bardzo pięknego projektu Eveliny Palmontovy.


Pierwotny projekt jest bardzo rozbudowany, zarówno w kwestii kolorów jak i samej konstrukcji. Ja zdecydowałam się na uproszczenie go do granic możliwości, bo zależało mi na tym, by nosić tę bransoletkę z innymi ozdobami.


Zrezygnowałam więc z kolorów, stawiając na klasyczną czerń, z trzech rzędów misternej wyplatanki zostawiłam tylko jeden, w dodatku "ucinając" jeden z modułów.


Zamiast perełek użyłam agatów, korala i fasetowanych kryształków. 


Bransoletka nie straciła na giętkości i bardzo miękko układa się na ręce.


Nadal mnie korci, żeby zrobić pełną wersję tego wzoru, zwłaszcza, że tutorial jest bardzo czytelny, wręcz intuicyjny, ale to już byłaby praca z gatunku dużych, a tych mam ostatnio aż za wiele ;)


Moją nową ozdóbkę noszę z prostą bransoletką na gumce, obie świetnie do siebie pasują i są równie wygodne.

Mam nadzieję, że moja okrojona wersja "Checkerboard Cuff" przypadła Wam do gustu. Jeśli macie ochotę, a jeszcze tego nie zrobiliście, możecie zagłosować na pracę z poprzedniego posta --> GŁOSUJ. Za wszystkie głosy bardzo, bardzo dziękuję <3

Pozdrawiam ciepło :)
________
źródło obrazka wykorzystanego w kolażu - www.interweavestore.com

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Sigrun, kolia

Oto moja kolejna praca stworzona na konkurs Kalendarz Royal Stone 2017, tematem tego etapu jest "kraina wikingów". Przyznam, że bardzo intrygujące zagadnienie, biorąc pod uwagę to, kim tak naprawdę był ów wiking, bo na pewno nie tym, co przekazuje nam popkultura. Otóż wiking to człowiek parający się vikingiem,  a więc sezonową wyprawą morską, bardzo często łupieżczą, ale też kupiecką, handlową, kolonizatorską, a nawet naukową, pochodził z terenów dzisiejszej Skandynawii, czyli Norwegii, Szwecji, Danii, a także Islandii, Grenlandii, Rusi, Szetlandów, Wysp Brytyjskich, Irlandii, Szkocji i Normandii (źródło). Co więcej, jest mnóstwo dowodów na istnienie słowiańskich wikingów, czego potwierdzeniem są między innymi znaleziska z okresu kultury Łużyckiej. Więcej na ten temat przeczytacie tu (klilk). Jednym słowem, nie każdy wiking był Skandynawem i nie nie każdy Skandynaw był wikingiem. 

Tylko jak to się ma do biżuterii? Ano ma się zasadniczo tak, że przy takiej różnorodności ludów tworzących kulturę wikińską, należy założyć, że wiele ówczesnych trendów uległo wymieszaniu. Zarówno barbarzyńskie praktyki łupieżcze, jak i całkiem akceptowalny handel sprawiły, że wzornictwo z odległych terenów trafiało w miejsca wcale dziś z wikingami niekojarzone. Podobne ozdoby nosiły więc modnisie w Norwegii, Germanii, a nawet na wyspie Wolin, pewnie nawet czesały się na tę samą modłę. Nihil novi, też mam ciuchy, które noszą w holiłudzie, pochodzą z odległych Chin ;)


Projekt mojej pracy oparłam na kilku wątkach występujących w ówczesnej kulturze, nie chcąc tworzyć repliki istniejącej ozdoby, czy też nawet do niej nawiązującej. Bardziej intrygowało mnie pytanie, czy wikińska kobieta byłaby skłonna założyć coś stworzonego współcześnie, w technice jej nie znanej, ale zawierającego znajome elementy?


Kobiety nosiły wówczas warkocze, najczęściej ich fryzury były misterne zaplatane w wiele przenikających się kosmyków, ozdobionych paciorkami i kawałkami skór. Podobnie rzecz się miała z męskimi brodami, o których hipstersi tylko mogą pomarzyć.


Ten właśnie element wplotłam do swojej pracy. Kolejnym szczegółem jest kryształ górski. Wikingowie lubili kamienie, zwłaszcza kolorowe, ale kryształ górski oraz inne "przezroczyste" minerały, często były wykorzystywane w narzędziach do nawigacji. Innym powodem, dla którego zdecydowałam się na ten kamień, był naszyjnik znaleziony w Havdhem na Gotlandii (miniaturka repliki niżej), pochodził z XI wieku i od razu podbił moje serce.



Kolejnym nawiązaniem do tematu jest skóra - surowiec często wykorzystywany w tamtych czasach. Ja cięłam ją sama z bardzo cienkiej skóry koziej, co ma swoje zalety i wady. Skóra jest elastyczna, ale podczas noszenia "pracuje", co powoduje marszczenie się, mnie się ten efekt podoba, ale może być uznany za niedociągnięcie. 



Skórę uformowałam w przeplatający się wzór, nawiązujący do świętego drzewa wikingów - Yggdrasil. Jako że pogodę miałam parszywą, nie posiadam zbyt wielu zdjęć z procesu twórczego, ta kolia wyjątkowo nie polubiła się z moim wysłużonym aparatem.



Początkowy projekt nieco odbiegał od tego, który widzicie, niestety z przyczyn ode mnie niezależnych musiałam go odrobinę zmodyfikować. Ubolewam nad tym, że zamówiony młot Thora, który miał wieńczyć dzieło, nigdy do mnie nie dotarł. Przynajmniej miałam okazję poznać prawdziwych, współczesnych wikingów, którzy mnie złupili i uciekli. Ani pieniędzy, ani młota - szubrawcy!



Zastąpiłam go małą kropelką fasetowanego kryształu górskiego, zdecydowanie bardziej kobiecą. Sama kolia, chociaż surowa i dość prosta w obsłudze - wiązana na rzemień, ma w sobie sporo elegancji. Jestem pewna, że jak przyjdzie co do czego, to mi ją złupią ;)


Niestety nie przygotowałam się na najazd brutali z północy i nie mam zdjęć z twarzą, zapewniam jednak, że kolia dobrze leży.


Na koniec skąd nazwa tej kolii. Sigrun była jedną z walkirii - bogiń wojowniczek, która dla miłości wyrzekła się boskości. Jednak jej szczęście nie trwało długo, straciła ukochanego i do końca swoich dni go opłakiwała. Ta nazwa przyszła, gdy kolia była już gotowa, a młot Thora musiałam zastąpić łezką z kryształu, skojarzyła mi się ona z rozpaczą Sigrun i tak już zostało. Może nie jest to imię dla zwycięzcy, ale za to jaką piękną historię kryje.



Jeśli macie ochotę, możecie zagłosować na moją "walkirię", dając jej lajka na stronie konkursowej - KLIK. Zachęcam też do komentowania i głosowania na inne prace, taki "lajk" jest zawsze dużym komplementem dla twórcy.


Pozdrawiam!
______

Źródła obrazków:
urweg.com
mattius2011.deviantart.com

PS. Moja kolia "Paradise Lost" została wyróżniona w blogowych podróżach w Amatorskiej Sztuki Szkatule, zobaczcie też inne prace --> klik
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...