Oto moja kolejna praca stworzona na konkurs Kalendarz Royal Stone 2017, tematem tego etapu jest "kraina wikingów". Przyznam, że bardzo intrygujące zagadnienie, biorąc pod uwagę to, kim tak naprawdę był ów wiking, bo na pewno nie tym, co przekazuje nam popkultura. Otóż wiking to człowiek parający się vikingiem, a więc sezonową wyprawą morską, bardzo często łupieżczą, ale też kupiecką, handlową, kolonizatorską, a nawet naukową, pochodził z terenów dzisiejszej Skandynawii, czyli Norwegii, Szwecji, Danii, a także Islandii, Grenlandii, Rusi, Szetlandów, Wysp Brytyjskich, Irlandii, Szkocji i Normandii (źródło). Co więcej, jest mnóstwo dowodów na istnienie słowiańskich wikingów, czego potwierdzeniem są między innymi znaleziska z okresu kultury Łużyckiej. Więcej na ten temat przeczytacie tu (klilk). Jednym słowem, nie każdy wiking był Skandynawem i nie nie każdy Skandynaw był wikingiem.
Tylko jak to się ma do biżuterii? Ano ma się zasadniczo tak, że przy takiej różnorodności ludów tworzących kulturę wikińską, należy założyć, że wiele ówczesnych trendów uległo wymieszaniu. Zarówno barbarzyńskie praktyki łupieżcze, jak i całkiem akceptowalny handel sprawiły, że wzornictwo z odległych terenów trafiało w miejsca wcale dziś z wikingami niekojarzone. Podobne ozdoby nosiły więc modnisie w Norwegii, Germanii, a nawet na wyspie Wolin, pewnie nawet czesały się na tę samą modłę. Nihil novi, też mam ciuchy, które noszą w holiłudzie, pochodzą z odległych Chin ;)
Projekt mojej pracy oparłam na kilku wątkach występujących w ówczesnej kulturze, nie chcąc tworzyć repliki istniejącej ozdoby, czy też nawet do niej nawiązującej. Bardziej intrygowało mnie pytanie, czy wikińska kobieta byłaby skłonna założyć coś stworzonego współcześnie, w technice jej nie znanej, ale zawierającego znajome elementy?
Kobiety nosiły wówczas warkocze, najczęściej ich fryzury były misterne zaplatane w wiele przenikających się kosmyków, ozdobionych paciorkami i kawałkami skór. Podobnie rzecz się miała z męskimi brodami, o których hipstersi tylko mogą pomarzyć.
Ten właśnie element wplotłam do swojej pracy. Kolejnym szczegółem jest kryształ górski. Wikingowie lubili kamienie, zwłaszcza kolorowe, ale kryształ górski oraz inne "przezroczyste" minerały, często były wykorzystywane w narzędziach do nawigacji. Innym powodem, dla którego zdecydowałam się na ten kamień, był naszyjnik znaleziony w Havdhem na Gotlandii (miniaturka repliki niżej), pochodził z XI wieku i od razu podbił moje serce.
Kolejnym nawiązaniem do tematu jest skóra - surowiec często wykorzystywany w tamtych czasach. Ja cięłam ją sama z bardzo cienkiej skóry koziej, co ma swoje zalety i wady. Skóra jest elastyczna, ale podczas noszenia "pracuje", co powoduje marszczenie się, mnie się ten efekt podoba, ale może być uznany za niedociągnięcie.
Skórę uformowałam w przeplatający się wzór, nawiązujący do świętego drzewa wikingów - Yggdrasil. Jako że pogodę miałam parszywą, nie posiadam zbyt wielu zdjęć z procesu twórczego, ta kolia wyjątkowo nie polubiła się z moim wysłużonym aparatem.
Początkowy projekt nieco odbiegał od tego, który widzicie, niestety z przyczyn ode mnie niezależnych musiałam go odrobinę zmodyfikować. Ubolewam nad tym, że zamówiony młot Thora, który miał wieńczyć dzieło, nigdy do mnie nie dotarł. Przynajmniej miałam okazję poznać prawdziwych, współczesnych wikingów, którzy mnie złupili i uciekli. Ani pieniędzy, ani młota - szubrawcy!
Zastąpiłam go małą kropelką fasetowanego kryształu górskiego, zdecydowanie bardziej kobiecą. Sama kolia, chociaż surowa i dość prosta w obsłudze - wiązana na rzemień, ma w sobie sporo elegancji. Jestem pewna, że jak przyjdzie co do czego, to mi ją złupią ;)
Niestety nie przygotowałam się na najazd brutali z północy i nie mam zdjęć z twarzą, zapewniam jednak, że kolia dobrze leży.
Na koniec skąd nazwa tej kolii. Sigrun była jedną z walkirii - bogiń wojowniczek, która dla miłości wyrzekła się boskości. Jednak jej szczęście nie trwało długo, straciła ukochanego i do końca swoich dni go opłakiwała. Ta nazwa przyszła, gdy kolia była już gotowa, a młot Thora musiałam zastąpić łezką z kryształu, skojarzyła mi się ona z rozpaczą Sigrun i tak już zostało. Może nie jest to imię dla zwycięzcy, ale za to jaką piękną historię kryje.
Jeśli macie ochotę, możecie zagłosować na moją "walkirię", dając jej lajka na stronie konkursowej - KLIK. Zachęcam też do komentowania i głosowania na inne prace, taki "lajk" jest zawsze dużym komplementem dla twórcy.
Pozdrawiam!
______
Źródła obrazków:
urweg.com
mattius2011.deviantart.com
PS. Moja kolia "Paradise Lost" została wyróżniona w blogowych podróżach w Amatorskiej Sztuki Szkatule, zobaczcie też inne prace --> klik
piękna kolia!! bardzo elegancka
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPo prostu majstersztyk. Cudowna jest
OdpowiedzUsuńSylwia, dziękuję :*
UsuńAleż cudo! Asia!!! Przepiękna i tajemnicza... i jeszcze osnuta tak wzruszającą historią! Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej pracy. Powodzenia! Zdzieraj kartę! :)
OdpowiedzUsuńPewnie ktoś inny zedrze, ale muszę przyznać, że fajnie robić coś innego niż zwykle, taki konkurs to najlepsza motywacja.
UsuńPrzepiękna, wprost idealna... mogłabym nosić (i wąchać:)) cały czas :) Przykra sprawa z tym młotem, ale myślę, że kolii to akurat wyszło na dobre - ta kropla jednak idealnie ją uzupełnia :)
OdpowiedzUsuńPachnie naprawdę fajnie, jak już klej wywietrzał, został tylko skórzany aromat ;)
UsuńPrzepiękna kolia, szalenie podobają mi się te warkocze, pięknie całość uzupełniają :) Zgadzam się z Anią z Sowiarni, brak młota wyszedł na dobre - kropla świetnie tu pasuje! :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaje, że kropla wygląda dobrze, ale jednak trudno wyzbyć się pierwszej myśli.
UsuńTo rzeczywiście bardzo ciekawe czy wikińska kobieta zainteresowałaby się dzisiejszą biżuterią... w każdym bądź razie ja się ekscytuję tą dawniejszą ;-).
OdpowiedzUsuńPiękna kolia, świetnie dobrane elementy. Szkoda tego młota Thora, ale cóż... na szczęście kropla idealnie koresponduje z kryształem. Po raz kolejny stworzyłaś małe dzieło sztuki.
Gratuluję wyróżnienia i trzymam kciuki za tę pracę.
Ja też lubię starą biżuterię, albo taką wręcz pierwotną. Szkoda młota, ale trudno się mówi, w sumie młotów w albumie zatrzęsienie, a kropli nie ma nikt ;)
UsuńNie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Nie ma młota Thora, ale jest za to piękna historia do jeszcze piękniejszej kolii :)
OdpowiedzUsuńHistoria piękna, zdecydowanie dłuższa niż napisałam, ale nie chciałam tworzyć elaboratów ;)
UsuńPiękna i cudowna :) Będąc kobietą wikinga z przyjemnością i dumą nosiłabym Twoją kolię :) Dzięki Twojemu opisowi, wiem czym kierowałaś się tworząc tę piękną pracę. Interpretacja bardzo udana :) Trzymam kciuki za Sigrun :)
OdpowiedzUsuńDzięki kochana ;) Sama parę razy ją nosiłam, zadziwiająco dobrze pasuje do współczesnych ubiorów ;)
UsuńWidzę że 'obczaiłaś' temat dokładnie. Wrzucę swoje trzy grosze o ciuchach z 'holiłudu'. Z pewnością 'nasze' chińskie rzeczy są lepsze od amerykańskiej chińszczyzny czy inszej 'taniochy'. Przynajmniej mamy bawełny, wełny czy wiskozy, a nie te sztuczne bistorki, brrr. Twoją kolią się zachwyciłam i tyle na jej temat. Oglądam dalej.
OdpowiedzUsuńDokładnie obczaić się nie da, to dosłownie temat rzeka, zaledwie go liznęłam, ale przyznać muszę, że strasznie wciąga. Muszę koniecznie obejrzeć serial "Wikingowie".
UsuńNo nie wiem, odnoszę wrażenie, że jeszcze kilka lat temu, nawet sieciówkowe ubrania, były lepsze jakościowo. Teraz po jednym praniu ciuch nadaje się do wyrzucenia, a niektóre materiały do złudzenia przypominają fartuchy mojej babci.
Jak już powiedziałam Asiu, zmyliło mnie nieco Twoje spokojne podejście do tematu :) Ale kolia jest naprawdę piękna i... chyba dobrze, że ten młot nie doszedł, bo mam przeczucie, że chyba byś go nie uwiesiła :) Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńSpokojne? ;) Toż to istne szaleństwo z mojej strony, te zawijasy wszystkie i to mięso rzucane podczas owego zawijasowania ;)
UsuńMłot był malutki, ale w sumie mi go nie żal, kropla jest ok ;)
Uwielbiam sposób, w jaki opowiadasz o swoich pracach. Mam nadzieję Asiu, że żaden łupieżca nie ograbi Cię z tej kolii, bo ona jest po prostu dla Ciebie stworzona :). Trzymam kciuki mocno, mocno!
OdpowiedzUsuńŁupieżcy mają to do siebie, że właśnie wtedy, gdy już dojdą do wniosku, że biżut jest dla mnie stworzony, chcą go dla siebie ;))
UsuńAsiu, kolia jest genialna! Te sploty ... Majstersztyk :)
OdpowiedzUsuńZ całego serca życzę Ci powodzenia w konkursie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dzięki Asiu, kciukasy się przydadzą, przynajmniej dla otuchy :)
UsuńMoje ;) w sumie fajny patent z tym wstrzymywaniem się od oznaczania wykonawców na jakiś czas, można się pobawić w zgadywanki ;)
OdpowiedzUsuńPiękna kolia :) częściej powinnaś pracować ze skórą, bo efekty są naprawdę imponujące :) Pozdrowienia z Wolina :)
OdpowiedzUsuńSkóra jest dość kapryśna, ale efekty faktycznie są świetne :)
Usuńkolejny raz już się zbieram do tego komentarza i znowu brak słów. po prostu brak słów.
OdpowiedzUsuńPo prostu dziękuję :)
UsuńJa jak zwykle z opóźnieniem ;) Kolia jest przecudna, jak zawsze perfekcyjnie wykonana i w punkt z tematem a kamień to już w ogóle zapiera dech w piersiach :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, a ja tak się bałam jak zostanie odebrana ta moja interpretacja ;)
UsuńKolia jest rewelacyjna ! Prosta w formie i idealna w klimacie, mistrzostwo. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Beatko :)
UsuńDla wikingowej królowej. Fantastyczne dzieło. Uwielbiam Twoje przemyślane rozwiązania estetyczne.
OdpowiedzUsuńMoże to i lepiej, że bez młota? Nieoczywistość służy kolii. Szkoda tylko, że zostałaś złupiona.
Wczoraj oddali mi kasę, więc jednak marni z nich Wikingowie ;) Im dłużej na tę kolię patrzę, tym bardziej przekonuję się do tej kropelki :)
UsuńPodziwiam Twoją pomysłowość , więc nie będę oryginalna stwierdzając,że kolia jest rewelacyjna, bardzo w wikińskim stylu,potwierdzając zarazem wszystkie słowa pochwały ,które padły wcześniej.Smaczku dodaje ta kropla !!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tak miłe słowa. Chyba macie wszyscy rację z tą kropelką :)
UsuńCudowny naszyjnik, drapieżny, piękny i widać, że dopracowany w każdym szczególe:)
OdpowiedzUsuńPraca jest fantastyczna! Bardzo, bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się też Twoje podejście do tematu i ten ciekawy wpis.