Dziś miałam pokazać inną pracę, ale pogoda nie sprzyja fotografowaniu, więc leży z koleżankami i czeka na promienie słońca, lub jakąś ich namiastkę. Niestety meteorolodzy nie mają pomyślnych prognoz na kolejne dni, dlatego pokazuję pracę "ratunkową". Tak, mam prace ratunkowe, na wypadek lenia/choroby/kiepskiej pogody na zdjęcia/rabunku :) niestety, mój rezerwuar zaczyna się kurczyć. Ten wisior swoje już przeszedł, od lutego poprawiałam go wiele razy, a nawet, w swojej pierwotnej wersji, zdążył wziąć udział w jakimś konkursie. Nie powiodło mu się, co było powodem wspomnianych poprawek. Teraz prezentuje się tak:
Głównym elementem tej ozdoby jest onyksowa kula, oplotłam ją peyotem, koralikami toho w kolorze antycznego złota w dwóch rozmiarach, do całości doszyłam spore ilości chaszczy:)
Szłam na żywioł, więc nie potrafiłabym dziś opleść jej tak samo, ale jeśli macie ochotę zrobić podobne spiralne przejścia, to możecie skorzystać z tego tutka --> KLIK
Resztę stanowią gęste krzaczory ze szklanymi listkami od Preciosy i czeskimi biconkami, które wnoszą tu odrobinę mroku. Nie jest to więc wisiorek dla słodkich dziewczynek, chyba że na pogrzeb chomika :) A tak serio, świetnie się nada do swetra lub czegoś bardziej eleganckiego.
Ozdoba nie jest duża, zawieszka ma około 7 cm długości, umieściłam ją na sznurze koralikowo szydełkowym z piętnastek, które nawiasem mówiąc, są tak krzywe, że powinni je rozdawać z dopłatą.
Nośnik jest bardzo plastyczny i można go wykorzystać na inne sposoby, na przykład jako bransoletkę, a wisiorek zawiesić na łańcuszku, w ten sposób ozdoba tak szybko się nie znudzi. Niestety nie zobrazuję tego żadną fotką, mrok za oknem i te sprawy.
Na koniec coś nie związanego z biżuterią, w każdym razie nie dosłownie. Mój licznik szybko zbliża się do magicznych 200 tysięcy, co oznacza ni mniej ni więcej, jak jego ŁAPANIE! Pierwsza osoba, która prześle mi printsceen z 200 tysiącami na moim blogowym liczniku, dostanie ode mnie paczkę z półfabrykatami, które nie są mi do niczego potrzebne. Oczywiście elementy są nowe i nie używane, po prostu leżą i się kurzą. Proszę więc o przemyślany udział w zabawie, jeśli szklane krzywulce, zaciski, akrylowe koraliki, karabinki, zawieszki, przekładki itp nie są Wam do niczego potrzebne, dajcie szanse innym.
O pierwszeństwie, nie będzie decydować kolejność zgłoszeń, a ZEGAR, który zamieszczę przy liczniku, to on powie mi kto pierwszy zrobił zrzut ekranu. "Screeny" proszę przesyłać na mój blogowy adres mailowy.
Pozdrawiam ciepło!
Zawieszka jest super! Bardzo piękna, a krzaczory dodają jej urody! Też mam prace, które czekają na swoją kolej, bardzo często je poprawiam i pruję. Często też niszczę... Sznur z 15 świetnie się prezentuje.
OdpowiedzUsuńJa nawet nie pamiętam ile prac sprułam do zera, czasami nie ma wyjścia :)
UsuńDzięki za miłe słowa :)
Teraz zdecydowanie jest bardziej mroczny i nie wiem dlaczego - nawiedzony:D Czerń ze złotem to piękne połączenie:) Ostatnio zauważyłam, że Toho jakby straciły na jakości.... krzywe, uszkodzone, a te z linii silver lined - ścierają się od środka... A pogoda rzeczywiście nie rozpieszcza - szaro, buro i ponuro - u mnie wisiory czekają niecierpliwie na sesję fotograficzną;) Pozdrawiam cieplutko i słonecznie na przekór aurze:D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie coś się w nim czai :)) Niestety Toho bardzo się popsuły, zwłaszcza linia opaque, poza tym kolory się różnią pomimo tej samej sygnatury, co partia to niespodzianka.
UsuńPrzepiękna ta kulka, bardzo w moim stylu :) No i w krzaczorach jestem cały czas zakochana :) Ostatnio też mi się trafiło mnóstwo krzywych piętnastek i zaczęłam się zastanawiać co jest grane... a o zdjęciach nawet mi nie mów, od 3 dni walczę z aparatem, żeby obfocić jednego biżutka i póki co wychodzi z tego tragedia :)))
OdpowiedzUsuńJedenastki też są krzywe, zwłaszcza Jet, ale inne nie lepsze, a cena zamiast maleć ciągle w górę.
UsuńPogoda na zdjęcia jest fatalna, a ja nie mam namiotu bezcieniowego więc muszę cierpliwie czekać na słońce :(
Mnie się halogen spalił, więc też chwilowo jestem uziemiona :)))
UsuńJa nawet próbowałam przy sztucznym świetle, ale takiej tragedii nie było w żadnej komedii, efekt beznadziejny.
UsuńPiękny ten naszyjnik. Marzę o takim.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńAsiu, cudna ta kula - i przed poprawkami i po nich bardzo mi się podoba :) Tym samym przypomniałaś mi, że dwie ceramiczne kule już baaaardzo długo czekają na oplot :) Nieustannie wzdycham do Twoich krzaczorów - muszę popróbować i ja :)
OdpowiedzUsuńU mnie też czeka kilka kul, ale zabrać się nie mogę do nich. Spróbuj, chętnie popatrzę jakie szuwary Ci wyjdą ;)
UsuńTwoje prace poznaje się z daleka bez cienia wątpliwości. powtórzę po raz kolejny, że zazdroszczę Ci tego stylu. jeżeli kiedyś przyjdzie Ci do głowy jakaś wymianka, to pamiętaj o mnie ; )
OdpowiedzUsuńMarta, będziesz pierwsza w kolejce do biżuteryjnej wymianki ;) Tylko na razie znowu mi się szkatułki do przechowywania zapełniły ;))
UsuńPoprawki...masakra, nie dałabym nawet rady i nie miałabym już serca do tego, dlatego podziwiam!!! Krzaczory jak zwykle super, i ta kolorystyka też!
OdpowiedzUsuńOd wielu dni totalny brak słońca...i to jest już kompletne masakra.
Pozdrawiam :-)
Prace do poprawek naprawdę długo u mnie leżą, pewnie dlatego, że właśnie nie mam serca i cierpliwości do tego, ale czasami trzeba.
UsuńTen brak słońca powoli wpędza mnie w depreche, mam nadzieję, że niedługo wyjdzie zza chmur.
Zawsze podejrzewałam, że nim zaczęłaś blogować zrobiłaś z 3 kartony prac koralikowych, a teraz tak naprawdę oddajesz się tylko działalności edukacyjno-pisarskiej i z tych kartonów cuda wyciągasz jak magik :) Kulka nadal piękna, ale faktycznie zyskała na powieszeniu jej na sznurze. A krzywości koralików nie widać, coś jest w tym, że czarny kolor niedoskonałości maskuje :)
OdpowiedzUsuńByło tak jak mówisz ;P
UsuńTeż mi się wydaje, że dzięki sznurowi zrobił się bardziej dorodny, tym bardziej, że poprzednia krawatka i łańcuszek były prowizoryczne i mogły rozpaść się w każdej chwili ;)
Poprawki..., kolejna rzecz, która nas łączy oprócz słabości do brązów ;). Chociaż uważam, że poprawianie koralików, niejednokrotnie wiąże się z użyciem nożyczek i całkowitą destrukcją. Za to potem jak ten feniks z ognia, rodzi się nowe dzieło ;). W najbliższym czasie ten los czeka tylko jedną z moich broszek, ale kolejka prac szydełkowych nie ma końca, w myśl zasady "jak czegoś nie ubrałam przez rok, to trzeba to przerobić". Wisior piękny, a przeróbki dobrze mu zrobiły. Jego mroczny, tajemniczy charakter dobrze pasuje do zbliżającej się nocy wróżb.
OdpowiedzUsuńJa nie lubię unicestwiać moich prac, zawsze robię to z ciężkim sercem, ale czasami to jedyne wyjście. Gdyby te wszystkie krzywe i niedokończone prace miały wiecznie u mnie zalegać to miejsca by zabrakło.
UsuńDobre podejście z przerabianiem biżutów, których nie nosiło się rok, ja zwykle je wydaję komuś ;)
Zupełnie zapominałam, że Andrzejki tuż tuż ;))
Moim zdaniem nie taki mroczny, ale bardzo na bogato i bardzo elegancko. Nasycenie w odpowiedniej dawce. :)
OdpowiedzUsuńBędę czyhać na te 200 tysięcy :)
Dzięki Justyna:) Poluj, poluj, z przyjemnością spakuję dla Ciebie moje nadwyżki :)
UsuńW głębokich krzaczorach to ja jestem ze swoimi robótkami :P a Twój wisior jest niesamowicie mroczny i taki "mój". Cudo!
OdpowiedzUsuńFaktycznie dawno nic nie pokazywałaś, chyba zabłądziłaś w tych zaroślach i nie możesz trafić do koralików :))
UsuńPraca ratunkowa, a to dobre! Jak dla mnie super metamorfoza! Z łańcuszkiem nie było efektu WOW. A i poprawki w samym wisiorze dodały mu urody!
OdpowiedzUsuńI nie jestem pierwsza, która twierdzi że naszyjnik "w moim stylu" :-)
Trafiła do "ratunkowych'" bo latem była za mroczna, wczesną jesienią też tak jakoś nie apropos, teraz pasuje jak ulał :)
UsuńAno zauważyłam, chyba trafiłam w styl każdego, naszyjnik dla każdej kobiety ;))
coś piękne, tak magicznie czarny :) ale najbardziej rozbawiło mnie,jak napisałaś ze doszyłaś chaszcze ;))
OdpowiedzUsuńBo chaszcze można tylko doszyć, doklejone by się nie trzymały ;)
UsuńDzięki za miłe słowa :)
Piękny, mroczny wisior!!! Poprawki okazały się korzystne dla niego :) I te krzaczory... Uwielbiam!!!
OdpowiedzUsuńDzięki, wcześniej był jakiś taki łysy, a teraz zionie mrokiem :)
UsuńPrzepiękny wisior, zagadkowy, klimatyczny i trochę mroczny.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWszystko zostało juz napisane :) Śliczny fajny krzaczory super :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę że aż tylu osobom się podoba :)
UsuńTo fakt, że pogoda nas ostatnio nie rozpieszcza. Szaro, buro, ponuro i pada. Ale Ty jesteś takim promyczkiem, co nam daje trochę słońca i radości. Do tego rozpieszczasz nas swoimi pracami. Asiu, ja już tylko powtórzę za dziewczynami, że wisior jest diabelnie piękny! :)
OdpowiedzUsuńJak tak dalej pójdzie to z braku słońca czeka nas masowa i narodowa depresja zimowa. Ja palę w domu świeczki i ładują się chociaż w takich promieniach, ale zdjęć w nich za bardzo nie da się robić.
UsuńDziękuję Kasiu za Twoje miłe słowa, jak zawsze :)
Przepiękny ten wisior! uwielbiam takie asymetryczne formy i połączenie kolorystyczne również świetne, pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńJest śliczny! Ma styl i klasę. I idealne kolory :-)
OdpowiedzUsuńMmmmroczny i elegancki. Ma też moje ulubione listki... I wcześniej nie wyglądał wcale licho, choć teraz, ze sznurem koralikowym prezentuje się okazalej.
OdpowiedzUsuńPiękny ! Nie przepadam za złotem, ale nie w tym przypadku :)
OdpowiedzUsuńWiem co przemawia za mrokiem ten sznur : czarna nić i czarne koraliki :)) bardzo mi się podoba , całość jest dostojna :)
OdpowiedzUsuńAsiu naszyjnikiem zachwycałam się już na fb ale pozachywcam i tu bo jest czym :) mega super naszyjnik <3 pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńbardzo lubię chaszcze, a takie koralikowe w Twoim wykonaniu, to już w ogóle... :))
OdpowiedzUsuńco do koślawych czarnych 15/o, to w zupełności się zgadzam. sama się uszczęśliwiłam 25g owych, gdy przy okazji każdych kolejnych zakupów w różnych sklepach, dorzucałam sobie do koszyka, w nadziei, że w końcu trafię na równiejsze :/
Asiu , jestem zachwycona Twoim naszyjnikiem :)
OdpowiedzUsuńTe zwieszające krzaczorki są urocze :)
Jak zwykle stworzyłaś piękną biżuterię :)
Przepiękny wisior, bardzo elegancki :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Un colgante divino y fuera de lo corriente.
OdpowiedzUsuń.Feliz semana
Noelia
No robi wrażenie, bardzo elegancko się prezentuję, od razu wyobrażam go sobie z suknią do samej ziemi!;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te Twoje kule :) ...chyba będę musiała się skusić i też sobie taką wykrzesać. Ten onyks obłędnie się prezentuje w oprawie z koralików!
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba, nie dość, że wygląda tak świetnie w połączeniu tych kolorów, z tymi chaszczami i wielka kulą, to jeszcze nazywa się całkiem jak jeden z moich ulubionych zespołów (brakuje mu jedynie "the" ;p). Bomba, tak w skrócie:)
OdpowiedzUsuń