Tym razem odrobinę inna broszka w moim wykonaniu, no cóż czasami dobrze jest zejść z utartych szlaków i trochę poeksperymentować. Koronka z koralików chodziła z mną od czasu gdy zobaczyłam ją u Rudej, ale zdecydowałam się na nią dopiero gdy odkryłam, że mam tutek. Chyba nie mam powodów do dumy zdradzając, że kupuję książki po czym ich nie czytam, usprawiedliwiam sie jedynie tym, że mam naprawdę dużo książek i nie nadążam :) A moja przypadłość ma nawet nazwę - Tsundoku, co w języku japońskim oznacza nieprzeczytanie książki po jej kupieniu i zazwyczaj odłożenie jej na półkę razem z innymi nieprzeczytanymi książkami. Jakoś tak lżej "chorować" na coś co ma wymyślną nazwę.
Wzór koronki z książki Jamie Cloud Eakin, Dimensional Bead Embroidery.
Jest to również moja najdłużej robiona broszka ever, kaboszon nakleiłam na filc jakieś 2 lata temu, jak widać nie lubię pośpiechu ;) Wiadomo, koronkowa robota wymaga precyzji, skupienia i czasu.
Kamyk to czerwony jadeit, zaś wtórują mu maleńkie, zaledwie 2 milimetrowe, fasetowane jadeity w soczystej zieleni. Dawno, dawno temu przeczytałam, że nie powinno się łączyć ze sobą czerwieni i zieleni, bo to oznaka złego gustu, modowe faux pas i co tam jeszcze, a mi się podoba i co poradzę :)
Poza tym te tycie zielone kuleczki są bajeczne!
A sama koronka faluje i wygląda naprawdę pięknie.
Wymiary broszki to około 5 cm na 4,3 cm, jednak przezroczystości sprawiają, że wygląda na mniejszą.
Tył podszyty naturalną skórą. Zapięcie z zabezpieczeniem przeciw przypadkowemu otwarciu.
Broszka bardzo fajnie komponuje się z bransoletką z tego posta --> KLIK
***
Ostatnim razem przeoczyłam pewien dość istotny fakt, otóż poprzedni wpis był 250 na blogu! Pojęcia nie mam kiedy tyle tego naprodukowałam, bo jakby nie było niemal każdy post był biżuteryjny. Czyli, sugerując się galerią prac, 246 biżutów w tym 94 bransoletki, 66 broszek, 34 ozdoby na ucho, 31 na szyję, 19 na palec, opaska na włosy i jeden miś. Wyliczenia nie są zbyt dokładne bo zdarzało mi się jednorazowo prezentować kilka sztuk swoich prac. Jestem jak mała fabryka ;)
A broszkę zgłaszam do szufladowego wyzwania gościnnej projektantki Justyny Łukasz, bo dość niespodzianie wpisała się w ten piękny temat.
***
A broszkę zgłaszam do szufladowego wyzwania gościnnej projektantki Justyny Łukasz, bo dość niespodzianie wpisała się w ten piękny temat.
Pozdrawiam koralikowo ludzi pracy :)
Happy B-day mężu!
Gratuluję Ci FABRYKO RZECZY PIĘKNYCH!
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu :*
UsuńMoja fabryczko- wyprodukowałaś cudne, falujące dzieło sztuki!Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTak to już w tej fabryce się produkuje :) nie na akord, ale z sercem!
UsuńNapiszę tylko jedno zdanie - koronka jest obłędna!!
OdpowiedzUsuńKoronki zawsze mi się podobały, a te z koralików są po prostu bajeczne!
UsuńPrzepiękna broszka :) Tą u Rudej też się zachwycałam, więc i tu muszę sobie trochę powzdychać, jest po prostu idealna :) Gratuluję takiej pokaźnej ilości postów :)))
OdpowiedzUsuńNie wiem jak i kiedy te posty powstały, jakaś pomroczność czy co :) a najbardziej mnie zadziwia, że ciągle chce mi się je pisać.
UsuńPrzepiękna! Te koronki u Agi też skradły me serce :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci Asiu, że ja połączenie zieleni z czerwienia bardzo lubię ;)
A sposób, w jaki te kolorki ze sobą zestawiłaś jest cudowny i świeży - broszka naprawdę sporo dzięki temu zyskuje :)
U Agi był fascynujący mroczny klimat, u mnie trochę mniej złowrogo :)
UsuńPiękna broszka a ta koronka po prostu super :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak miłe słowa.
UsuńBroszka z koronka jest przepiękna!! :)
OdpowiedzUsuńDzięki Violu, pewnie jeszcze popełnię taką koronkę.
UsuńPowiedziałabym - manufaktura ;-) (ręczna praca) a koronkowa robota, to koronkowa robota... cudowna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i podziwiam raz jeszcze
No racja, w fabrykach to maszyny, a u mnie full handmade :) chociaż czasami żałuję, że nie mam jakiegoś robota do pomocy.
Usuńten wzór jest piękny, w zaproponowanych przez Ciebie kolorach prezentuje się bardzo energetycznie i nieoczywiście ;) kiedy pokażesz tę folkową bransoletkę?
OdpowiedzUsuńp.s. pomyliłaś się w pierwszym rządku koronki! :P
Nie, nie pomyliłam się, taka modyfikacja była niezbędna bo do ściegu murkowego użyłam innego rozmiaru koralików i by nie "falowało".
UsuńZ Folkową pokazywaną na fb utknęłam w martwym punkcie, jak wybrnę to pokażę ;)
świetna koronka! A czewień z zielenią wygląda bardzo apetycznie i też je razem łączę, bo lubię :)
OdpowiedzUsuńTeż polubiłam to połączenie i pewnie kiedyś do niego wrócę, jest bardzo soczyste i wiosenne!
UsuńBardzo włoska mi się wydaje ta broszka. Dla matki mafii, albo wdowy po słynnym gangsterze ;) Powodzenia w dalszym koralikowaniu!
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że z książkami to choroba. Też mnie męczy ta dolegliwość.
Eh, wychodzi na to, że te książki to same kłopoty, miejsca zajmują, kurzą się, a ludzie albo mają człowieka za mola książkowego albo zboczeńca. Bo to Tsundoku to tak trochę perwersyjnie brzmi ;)
UsuńBroszka super!Faktycznie jeszcze takiej u Ciebie nie było :) A co do tej choroby o pięknej nazwie to ja ją zmieniłam jakiś czas temu tzn zmieniłam książki na koraliki ;) wszystko muszę mieć, a potem leży nietknięte;)Tak to już z nami chomikami jest:)
OdpowiedzUsuńJeszcze wielu rzeczy u mnie nie było, ale dojrzewam :) No u mnie też pierwsze niepokojące objawy pojawiły się wraz z koralikami. Czyżby koraliki to było zuuuo wcielone? ;)
UsuńPiękna koronka!
OdpowiedzUsuńDziękuję Asiu.
UsuńAleż ona piękna!!! Absolutnie koronkowa robota:) Cudeńko:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) A koronki to fajna robota, zwłaszcza te koralikowe.
UsuńA mi się tam też podoba takie połączenie kolorów - dwa soczyste odcienie idealnie ze sobą współgrają, jak jakiś cudowny koktajl. W ogóle, ten czerwony jadeit wygląda tak smakowicie... ;p Pięknie udała Ci się ta koronka, broszka wygląda niezwykle delikatnie:)
OdpowiedzUsuńTen jadeicik jest w bardzo nietypowym odcieniu, taki ciut koralowy i odrobinę owocowy, naprawdę fajny!
UsuńPiękna, koronkowa i precyzyjna praca!!! A zielony z czerwonym jak najbardziej wskazany!!! W naturze też takie zestawy pięknie się prezentują :) A w połączeniu z czernią przypomina mi mak :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW naturze chyba występują wszelkie połączenia kolorystyczne, zwłaszcza te ponoć bezgustne ;) Ale chyba jednak większe szanse, że myli się ekspert modowy niż natura ;)
UsuńPiękny efekt z ta falującą koronką , jak czytałam o faux pas w połączeniu czerwieni z zielenią to się uśmiechnełam bo właśnie też połączyłam ;) Dobrze , że u Ciebie wygląda ślicznie więc nie ma się czego bać :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEh, te modowe autorytety to chyba nie znają się na rzeczy :)
UsuńPięknie się prezentuje, ta zieleń bardzo ją rozjaśnia. Koronkowa robota. Ja ostatnio myślałam, jakby ją zrobić wokół kwadratowego kaboszonu, na razie poległam, ale winię choróbsko :) Może Tobie uda się wymyśleć!!!
OdpowiedzUsuńTo może być karkołomne przedsięwzięcie, bo nawet z tym owalem się utrułam. Nie mniej jednak trzeba próbować!
UsuńWracaj do zdrowia!
Asiu, i mi ta koronka śni się po nocach, a teraz to już chyba przerodzi się w prawdziwą obsesję :D Cudo i majstersztyk! Jak dla mnie ta zieleń dodała smaczku broszce.
OdpowiedzUsuńNo i nie da się ukryć, że naprodukowałaś zarówno biżuterii jak i postów. Bardzo się cieszę z tego powodu, bo mam czym radować oczy i duszę.A i pomacać w rzeczywistości też mogę :D
To nie masz wyjścia, musisz zrobić koronkę!
UsuńSerio, pojęcia nie mam kiedy tyle tego naprodukowałam, sama się zdziwiłam próbując policzyć swoje prace, chociaż to i tak nie pełna liczba :)
Cudowna, misterne wykonanie! I ten zielony kolorek nadający całości łagodniejszego wyglądu... Nie noszę broszek na codzień, ale dla takiej z pewnością zrobiłabym wyjątek!
OdpowiedzUsuńZapraszam do odwiedzenia mojego nowo otwartego bloga - http://bizuteriowe-handmade.blogspot.com/ :)
Zawsze radość mnie rozpiera, gdy jakaś z moich broszek zmienia czyjeś do nich nastawienie :) Noś broszki! ;))
UsuńAaaa, no to dowiedziałam się, że na coś choruję, bo kupowanie książek i odstawianie ich nie przeczytawszy zdarza mi się częściej niż czasem. Na temat broszki już nic więcej niż wcześniej zostało napisane nie stworzę. Mnie również podoba się taka jej forma. Życzę Ci dalszego owocnego produkowania biżutków i publikowania ich zdjęć, bo przyjemnie się je ogląda i czyta o nich też. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo ciężka choroba bardzo zajętych ludzi, więc w sumie żaden powód do wstydu :) ale dla równowagi w przyrodzie muszę nadrobić czytanie!
UsuńFajny pomysł z tą koronką :) A łączenie czerwieni i zieleni jest bardzo etniczne i, moim skromnym zdaniem, nie ma nic wspólnego ze złym gustem. Jest czymś naturalnym, wypływającym chociażby z samej natury :))
OdpowiedzUsuńPodobają mi się Twoje eksperymenty.
Też mi przywodzi na myśl folk. A ten przecież czerpał z natury :)
UsuńDokładnie tu już napisano: FABRYKO :-) A to, że się robi biżuterię to jedno, bo jeszcze i zdjęcia obrobić i napisać coś trzeba więc tez czas ucieka na takie przyziemne rzeczy. Oby Ci pomysłów na nazwy nie zabrakło :-)
OdpowiedzUsuńI czasem tak się czuję, chociaż nie jestem wyzyskiwana ;) Oj, z pomysłami bywa niekiedy ciężko, niby taka mała i wydawałoby się nieistotna rzecz, a potrafi zabrać pół dnia.
UsuńBroszka cudo , oczywiście jak zawsze , ale ta koronka z koralików to już szał :) Nie mogę się napatrzeć :)
OdpowiedzUsuńDzięki Kasiu, kombinuję właśnie do czego by jeszcze wykorzystać taką koronkę.
UsuńDługie czekanie, dobre śniadanie;) Czas długi, robota benedyktyńska, ale za to jakie cudo wyszło, piękna:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOj lubię dobre śniadania :)
UsuńMisternie wykonana koronka ,co do czerwonego z zielonym
OdpowiedzUsuńhmhmhm nie wyobrażam sobie zielonej choinki bez choć jednej czerwonej bombeczki , maków i wielu innych kwiatów bez pięknie wybarwionych liści i łodyg w zielonym , ja to zestawienie bardzo lubię , pozdrawiam
Haha, masz rację. Eh ci dyktatorzy mody i znawcy stylu czasami jak coś zapodadzą to człowiek nie wie jak się do tego odnieść :)
UsuńCudeńko:) Przepiękna koroneczka, świetnie faluje i cudowne te zielone koraliczki:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, fakt fajnie wyglądają te fale i nawet dobrze trzymają formę.
UsuńWcale się nie dziwię, że ta praca powstawała dwa lata ;) Mnie by i dwanaście pewnie nie starczyło na rozpracowanie takiej pięknej koronki :)
OdpowiedzUsuńE tam, koronki powstały raz dwa, ale pomysłu na ten kaboszon nie miałam za chiny ludowe :)
UsuńPiękna, nic dodać nic ująć :) No, może jednak dodam ;) że nawet czarna broszka w Twoim wykonaniu może mieć wiosenny charakter.
OdpowiedzUsuńNo cóż, biorąc pod uwagę zmienny charakter naszych pór roku, to trzeba się dostosować, czyli do wszystkiego dodawać czerń ;)
Usuń