Gdy próbowałam przywołać jakieś skojarzenia z łodziami, jedyne co mi przyszło do głowy, to Statek Miłości. Niestety jestem aż tak wiekowa, że pamiętam ten serial ;) Drugie niestety jest takie, że nigdy nie ciągnęło mnie do wody, co prawda poranne i wieczorne ablucje uprawiam regularnie, robię też za zmywarkę, ale z pływaniem w akwenach u mnie licho. Nie praktykuję. To też moja znajomość tematu jest skromna, a morze widziałam tylko raz w życiu.
Pewnie dlatego, gdy pokazałam mężowi projekt łódkowej broszki, to mnie wyśmiał, po czym przyniósł plany jakiegoś japońskiego pancernika, żeby mi pokazać jak wygląda prawdziwa jednostka morska. Już go chciałam poczęstować koralikiem, żeby sobie sam wyhaftował pancernik na konkurs, ale chyba zrozumiał faux pas i się szybko ulotnił, a właściwie to kazałam mu spływać :) Ach, ta miłość :)
Tym razem inspiracją do konkursu Kalendarz Royal Stone 2016, była pomarańcza, którą w zestawieniu z niebieskościami bardzo lubię:
Chyba pierwszy raz zrobiłam tak, że mając już gotową jedną pacę konkursową (mówię o kolii, którą w szczegółach pokażę następnym razem), zdecydowałam się na wykonanie kolejnej, zupełnie innej pracy.
Pomarańcz wylewający się za burtę, mogący przywodzić na myśl bursztyn lub inny cenny ładunek, to szklane kryształki, czerwone bicone i pomarańczowe perły hodowlane.
Dodałam szklaną kroplę, która nie pełni tu żadnej konkretnej funkcji, poza wdzięcznym dyndaniem.
Żagiel, to mnóstwo białych koralików i szklanych perełek.
Do wykonania "łajby" użyłam koralików Toho, głównie w rozmiarze 11o, w kolorach Opaque Lustered White, S-L Cobalt, Transparent Frosted Cobalt, S-L Hyacinth i Nickel.
Broszka jest duża, jak na moje broszkowe standardy, bo ma wymiary 8 x 8,4 cm w najszerszych miejscach.
Pewnie nie nada się do zwiewnej sukienki, chyba że w formie naszyjnika, którym, przy pomocy dynksa adaptacyjnego, może być. Za to na szaliku, płaszczyku, czy innej grubszej materii, prezentuje się bardzo ciekawie.
Lub do jakiejś marynistycznej stylówy:
Na mojej nie pierwszej nowości kurtce:
Lub do jakiejś marynistycznej stylówy:
Tył broszki podszyłam ciemnoniebieską skórą naturalną o lekko wymiętej fakturze:
I z "dynksem", jako naszyjnik. Pomysł na to zmyślne coś nie jest mój, pochodzi stąd --> klik. Wybaczcie scenerię i aranżację ;)
I z "dynksem", jako naszyjnik. Pomysł na to zmyślne coś nie jest mój, pochodzi stąd --> klik. Wybaczcie scenerię i aranżację ;)
***
Kilka zdjęć z procesu twórczego, których wyjątkowo nie mam wiele, bo jakoś tak robiłam szybciej niż zwykle i nawet nie zdążyłam wyjąć aparatu :)
Najpierw naszkicowałam ogólną wizje na kawałku papieru, zrobiłam szablon i przeniosłam go na podkład.
Następnie wybrałam koraliki oraz inne potrzebne materiały, a potem zmieniłam zdanie :) Dlatego na zdjęciu są koraliki, których w pracy nie ma, no i kształt łódki zmienił się na bardziej hm... po mężowemu.
Szło mi nadzwyczaj gładko, dopóki nie wycięłam całości wraz z koralikami ;) Nie obyło się bez akcji ratunkowej i naprawiania szkód, ale wszyscy przeżyli.
Na broszkę, oraz inne prace konkursowe, można zagłosować na fanpage'u Royal Stone, do czego was zachęcam.
Nie pogniewam się też, jeśli zagłosujecie na moją --> KLIK
Bardzo wam dziękuję za dotrwanie do końca. Pozdrawiam ciepło, chociaż właściwe to ahoj!
PS. Mój mąż nalegał na sprostowanie, że to nie był pancernik tylko japoński niszczyciel Yukikaze z 1939 roku. Śmiem przypuszczać, że z pomarańczami niewiele miał wspólnego :P Prosił też przekazać, że do zmywania mnie nie zmusza, bo sama się pcham, to fakt, lubię zmywać.
Podziwiałam już zarówno łódkę, jak i kolię - i zwyczajnie brak mi słów :) Po prostu wielka pomysłowość i perfekcja w każdym calu :)
OdpowiedzUsuńNa pancernikach czy innych niszczycielach nie znam się nic a nic, ale ogromnie mi się podoba, że łodka wręcz ocieka tym bursztynowo-pomarańczowym ładunkiem :)
Ta praca byłą totalnym impulsem i sądząc po ilości facebookowych lajków, trafionym. Czasami warto posłuchać intuicji. Poza tym biżut całkiem wdzięcznie są nosi.
UsuńPS Mój mąż na pancernikach zna się za nas wszystkich, pasjonat :)
Asiu, i broszki, i naszyjnik są obłędne :)
OdpowiedzUsuńTy to masz pomysły :) Powodzenia :)
P.S. Z niecierpliwością poczekam na inspirujące zdjęcia kolii, zwłaszcza z procesu twórczego, bo a nóż posunę się dalej i mój naszyjnik, o którym już tyle piszę, doczeka się realizacji :)
Dzięki Asia :)
UsuńKoliowych zdjęć "w trakcie" mam ciut więcej, więc będzie co podglądać ;)
Cudna łódka , ale naszyjnik także!! i pasuje ten pomarańcz do niebieskiego :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Pomarańcz i niebieski to w ogóle trafione połączenie, często wykorzystuje się je w kinematografii, takie kadry są wyjątkowo atrakcyjne.
UsuńCzyli ja tez juz wiekowa jestem bo pamietam statek miłości :) Twoja łódeczka idealna :) Najbardziej podoba mi sie jak pokazujesz proces tworzenia i piękny efekt końcowy , ktory zawsze powala :) pozdrawiam i powodzenia :)
OdpowiedzUsuńProces, jest mile widziany w konkursie, to też karnie się stosuję, ale szczerze mówiąc nie zawsze mi się chce fotografować wszystkie prace na tym etapie. Jednak sama też lubię podglądać u innych takie "making of".
UsuńBroszka jest prześliczna, świetne kolory, a pomarańczowe dyndadełko nadaje charakter pracy :) Odnośnie konkursu, to na mnie możesz liczyć!
OdpowiedzUsuńOd dyndadełka się zaczęło ;) trochę tak nie typowo, ale jak przyszły te kropelki, od razu wiedziałam do czego użyję, 19 pozostałych czeka na nowy pomysł :)
UsuńBrocha jest bezkonkurencyjna! Dla mnie trochę taka piotrusio-panowa, jakby magiczny pył z niej uciekał A jeżeli chodzi o poruszanie się po akwenach wodnych, to zmuszono mnie w tym roku to chwilowego przejęcia sterów motorówki i... osadziłam naszą wycieczkę na mieliźnie. Myślę, że w przyszłym roku przymusowo zostanę na pomoście z koralikami :D
OdpowiedzUsuńMa w sobie coś bajkowego :) Omatkojedyno, chyba bym uciekła gdyby mnie zmuszono do czegoś tak karkołomnego ;) zdecydowanie wybieram koraliki, z całą stanowczością na brzegu ;)
UsuńNie lubię poamarańczu, ale.....z tym granatem- rewelacja! A broszka - ideał! Coś przecudownego! "Statek miłości"...ha ha....
OdpowiedzUsuńA ja nie wiem czemu, ale mam słabość do pomarańczu, głównie w dodatkach i sprzętach kuchennych :) okazało się, że koralików w tym kolorze też mam dużo, chociaż wcześniej nie używałam, pewnie kupowałam instynktownie :)
UsuńPrzepiękna ta twoja broszka, coraz bardziej ciągnie mnie do haftu koralikowego. Jak znajdę troszkę czasu to może spróbuję czegoś malutkiego. Zaraz zagłosuję !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za głos :) I powodzenia w hafcie, to bardzo wdzięczna technika, na pewno Ci się spodoba.
UsuńŚwietne obie prace. Kocham to zestawienie kolorów. Nie wiem dlaczego jeszcze nic w tych kolorach nie zrobiłam. Żaglówka jest urocza, ale ta kolia jest obłędna po prostu. Już nie mogę się doczekać kiedy ją zaprezentujesz.
OdpowiedzUsuńTo teraz musisz koniecznie nadrobić to przeoczenie :)
UsuńJa czasami też nie pomyślałabym nawet o jakimś konkretnym zestawieniu motywów czy kolorów, gdyby nie konkurs czy wyzwanie, to z pewnością duża zaleta takich wydarzeń.
Energia aż bije z monitora - bardzo pobudzające zestawienie kolorystyczne. Tak broszka ożywi każdy ciuch!
OdpowiedzUsuńA kolia... zbieram szczękę z podłogi :) Pokazuj ją szybko!
Fakt, to chyba jedno z bardziej energetycznych połączeń kolorystycznych, niebieski jeszcze bardziej uwydatnia pomarańcz.
UsuńPiękności iście letni ;]
OdpowiedzUsuńPrzepiękna broszka :) I jeszcze piękniejsza kolia, ach!
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, uwielbiam Twoje posty pisane z przymrużeniem oka. Dzisiejszy wstęp rozbawił mnie po bardzo ciężkim dniu i poprawił humor na wieczór, za co bardzo dziękuję ;)
Z wodą też mam niewiele wspólnego prócz kontaktów takich jakie ma statystyczny Kowalski. Ale zawsze ciągnęło mnie na historii do złotego wieku piractwa, z nudów uczyłam się olinowania żaglowców i szant na pamięć :P Tym bardziej podoba mi się Twoja broszka :)
Zatem misja wykonana, lubię gdy ludzie się uśmiechają. Stety, bądź niestety, bo każdy jest inny i co innego lubi, na co dzień też tak mówię, zwłaszcza gdy czuję się swobodnie w danym towarzystwie. Lubię śmiech i żarty:)
UsuńFajna wiedza, super znać takie rzeczy. Mój mąż skleja modele, stąd te plany niszczyciela/pancernika, ile tam precyzji i części, a on to wszystko ogarnia!
Broszka super, ale naszyjnik po prostu zapiera dech!!!!!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńprzepiękna broszka i jaka duża :) już głosuję :)
OdpowiedzUsuńWiększa niż zwykle robię, ale przeszukując internet natrafiłam na jeszcze większe broszki, czyli trend nie taki znowu z kosmosu :)
UsuńŚwietny pomysł i ładne kolory. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńDziękuję i dziękuję ;)
UsuńAle piękne te prace! Kolia powalająco piękna!
OdpowiedzUsuńIdę zagłosować!
Dzięki za głos :)
UsuńPomysł świetny i bardzo oryginalny, takiej broszki jeszcze nie widziałam:)
OdpowiedzUsuńJa też nie widziałam, sama nie wiem czy łódka to aż tak oryginalny pomysł na broszkę ;) widziałam już bardziej dojechane projekty ;)))
UsuńFantastyczne-świetne-wspaniałe dzieło, Do marynistycznej stylówy, żeby podkreślić zaangażowanie w żaglówki pasuje wybitnie.
OdpowiedzUsuńDzięki Justyna! Sama byłam zdziwiona, że mam w szafie coś w paski, ach te kompulsywne zakupy ;P
UsuńJa jestem zazwyczaj zdziwiona, kiedy znajduę coś, co nie zawiera pasków :D Twoja łódka obudziła we mnie tęsknotę za białymi żaglami, szmaragdową tonią...
UsuńNiezwykle energetyczny zestaw!
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńAsiu, jako wilk nie do końca morski, bo wolę jezioro ( na morzu stanowczo za mocno buja ), uwielbiam zarówno morskie jak i Twoje opowieści :) Dla mnie łajba super! Piękna w swoich kolorach i wykonaniu. Ach znów potrzymałabym szota ;)
OdpowiedzUsuńW dzieciństwie często jeździliśmy nad jezioro, ale nawet wtedy wolałam plażę, ewentualnie pomost :)
UsuńAle żeby było śmiesznie, zawsze marzył mi się rejs wycieczkowcem, tam to nawet rozdają "szoty" :)
Broszka super - ale ta kolia :))) ...WYMIATA!!! Już wcześniej, jak opisywałaś ściegi, wpadła mi w oko ;)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się :) Ja też pamiętam czasy tasiemcowego i niezbyt ambitnego serialu The Love Boat. Twoja łódeczka podoba mi się o wiele bardziej.
Powodzenia w konkursie i z niecierpliwością czekam na Twój kolejny post :) z kolią :)))
Kolia jest piękna, a łódeczka idealnie pasuje do tematu inspiracji. Co do "Statku miłości" - pamiętam i ja :) A z Twojego męża niezły aparat :) O flocie z czasów wojennych to mógłby z moim pogadać.
OdpowiedzUsuńŻaglówka koralikowa mnie wprost urzekła! :) Nie widziałam jej od razu w momencie prezentacji kilka dni temu, ponieważ właśnie pływałam na całkiem podobnej, tylko troszkę większej. A ponieważ nie był to wcale japoński pancernik, to dostęp do wynalazków cywilizacji miałam mocno ograniczony. Jak zwykle kiedy zaglądam na Twojego bloga, podoba mi się wszystko: piękne prace i intrygujące opowieści :)
OdpowiedzUsuńAsiu , przez wyjazdy wakacyjne jestem trochę opóźniona w odwiedzinach ;) Broszka świetna i bardzo fajny patent na zawieszkę dla brosi :)
OdpowiedzUsuńAsiu , przez wyjazdy wakacyjne jestem trochę opóźniona w odwiedzinach ;) Broszka świetna i bardzo fajny patent na zawieszkę dla brosi :)
OdpowiedzUsuńpiękne te Pani broszki
OdpowiedzUsuń