Gdy widzę nietypowy guzik, nie potrafię przejść obok niego obojętnie. Mówiąc nietypowy, mam na myśli jakiś rzadki okaz zdecydowanie nie z masowej produkcji. Najfajniejsze są takie stare, z duszą, ale tych jest najmniej i trudno je zdobyć. Czasami jednak można trafić na coś współczesnego, co wygląda jak antyk, a do tego niewiele kosztuje. W czasie kilkudziesięciu lat życia zdążyłam "dorobić" się sporej kolekcji budzących wiele pytań guzików, no bo przecież, po co mi tyle guzików, których do niczego nie przyszywam - brzmią te najczęstsze. Ano po to, by sobie na nie patrzeć ;)
W wakacje przy okazji koralikowych zakupów natrafiłam na fajne szklane guziole, które oczywiście natychmiast kupiłam, tym chętniej, że nie były drogie. Po wstępnej fazie macania i zachwytu zdecydowałam się jeden z nich oprawić i sprezentować mojej kuzynce w formie broszki. Nie byłam pewna, co może jej się spodobać, więc wybrałam coś prostego i nienachalnego, do codziennego noszenia.
Tak naprawdę, trudno nazwać to haftem koralikowym, bo nie miałam tu za wiele szycia, a to dlatego, że nie chciałam niczym popsuć tego pięknego "kaboszonu".
Dodałam więc kulki granatu i kilka pikotków z piętnastek od Toho, i to wszystko.
Broszka nie jest duża, można ją z powodzeniem nosić do pracy.
I w towarzystwie pozostałych łupów. Pewnie niektóre z nich oprawię, zwłaszcza że dzięki krótkim stopkom nie trzeba ich niszczyć. Wystarczy podkleić filcem i gotowe.
Mam nadzieję, że ta mała broszka przypadła Wam do gustu. Ostatnio nawet wzięłam się za coś większego, ale totalnie nie mam siły tego kończyć, więc dziergam kolejną małą rzecz. Taka pora roku :)
Pozdrawiam was ciepło!
Pozdrawiam was ciepło!
ja też uwielbiam guziki i gromadzę je jak chomik :) bardzo fajna broszka - czyli guzik jest przyklejony do filcu i obszyty koralikami?
OdpowiedzUsuńStopka guzika była na tyle krótka, że nie trzeba jej było odcinać, dlatego mogłam guzik przyszyć do podkładu. Jest też dla bezpieczeństwa podklejony niewielką filcową podkładką do reszty robótki. Tak czy inaczej, koraliki go nie trzymają :)
UsuńPiękny guzik, bardzo elegancki i broszka też wyszła dokładnie taka :) Oprawa z granatów bardzo mi się podoba, zupełnie nie trzeba tu niczego więcej :)
OdpowiedzUsuńNie chciałam przedobrzyć, moja kuzynka jest księgową, więc żadna ekstrawagancja nie wchodziła w grę :)
UsuńPodoba mi się nie tylko guzik, nie tylko oprawa ale i ten właśnie tekst o kuzynce ;) :)))
UsuńMuszę dbać o dobre imię mojej ulubionej, bądź co bądź, kuzynki :) Jakbym jej sprezentowała jakiegoś wielobarwnego freeforma, to by się nikt na robocie skupić nie mógł, a to bardzo odpowiedzialny zawód ;)
UsuńDobrze, że kuzynka nie jest Jamesem Bondem, czy innym szpiegiem typu 007. Po tak charakterystycznej biżuterii szybko byłaby rozpoznana. :)
UsuńŚliczna brodzka. Bardzo piękna oprawa. Wydatnie podkreśla urodę podstawy estetycznej :)
Moja mama ma taki nawyk, że nie wyrzuci żadnego starego ubrania dopóki nie odpruje guzików, chociaż z ich późniejszym ozdabianiem nie ma nic wspólnego. W sumie dawno nie zagladalam do jej kolekcji, ale chyba będę musiała to zrobić, bo czuję się zainspirowana :) taka mała, prosta ozdoba, a jaka efektowna :)
OdpowiedzUsuńU mnie też to kultywowano, mama wypruwała też zamki błyskawiczne. Potem guziki i zamki stały się łatwodostępne i tanie, więc przestała. Ja rzadko coś wyrzucam więc nie mam co pruć ;) Ale zdarzyło mi się kupić w lumpeksie bluzkę tylko dla jej guzików ;)
UsuńBardzo elegancka i stonowana w kolorystyce broszka :) Te małe granaty wpasowały się tu idealnie :) Razem z tym pięknym guzikiem stanowią jedność pełną harmonii i smaku :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie o taki efekt mi chodziło :)
UsuńWidzę, że nie tylko ja gromadzę różnego rodzaju guziki :)
OdpowiedzUsuńBroszka piękna :)
Witaj w klubie :)))
UsuńBardzo elegancka.
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńJest piękna w swojej prostocie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńJa też mam kolekcję guzików :-). Bo jak tu sobie odmówić, kiedy napotyka się na fajny egzemplarz? Jedynie czasem cena odstrasza w przypadku nowych. Ale "starocie" to najczęściej wystarczy odpruć ;-)
OdpowiedzUsuńBroszka niezobowiązująca, a jednak elegancka!
Nie ma szans przejść obok obojętnie :) Kiedyś targowałam się z panem na pchlim targu o szklany guzik, chyba z lat 30, nieco zniszczony, ale pan przesadził z ceną. Może wyczuł, że bardzo mi się podoba, tak czy inaczej nie kupiłam.
UsuńPiękna, elegancka brosia :) Też mam słabość do guzików, jak byłam mała, największą zabawą dla mnie było przeglądanie puszki po ciastkach, gdzie ukryte były guziki mojej babci. Co się z puszką stało, nie wiem, chyba zaginęła gdzieś w przeprowadzce, ale chyba wykonam małe śledztwo ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie zacznij poszukiwania :) Ja lubiłam zaglądać do skrzynki babci, zawsze były tam jakieś skarby i mnóstwo guzików. Robiłam z nich pierścionki na drucikach :)
UsuńBardzo lubię guziki, zwłaszcza te stare-z duszą. Choć moja babcia mówiła, żebym nie zbierała guzików, bo będę miała guzik nie życie, to za jej przykładem uzbierałam niezłą kolekcję ;)Broszka jest świetna! :)
OdpowiedzUsuńNie znałam tego powiedzenia, więc nie ma na mnie działania :) Ja uwielbiam wszelkie szyciowe przydasie, ale guziki szczególnie!
UsuńJa niedawno zaczęłam zwracać uwagę na guziki... mam kilka. Plan: zapięcia w bransoletkach. Twoja broszka bardzo mi się podoba - ma taki ...KLIMAT. Zupełnie jakby miała ze 100 lat...
OdpowiedzUsuńO tak, pięknie wyglądają jako zapięcia bransoletek!
UsuńDzięki za miłe słowa, kto wie, może się uchowa i doczeka 100 lat :)
Bardzo Ci Basiu dziękuję :)
OdpowiedzUsuńGuzikowa brocha - miło, łatwo, przyjemnie i oto efekt pięknie ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńProstota i elegancja! Aż zajrzałam domojego pudełka z guziczkami, bo dawno tego nie robiłam :)
OdpowiedzUsuńŚliczny drobiazg :) Bardzo lubię takie maleństwa.
OdpowiedzUsuń