Nie jest to co prawda mój debiut, ale z całą pewnością jest to pierwszy sweter, który nadaje się do noszenia. Pacholęciem będąc, czyli gdzieś w liceum, miałam ambicje dziewiarskie niewspółmierne do umiejętności, co nie przeszkadzało mi wydziergać sobie kilku okryć wierzchnich. O zgrozo, nawet je nosiłam. Niestety widziałam się w nich po latach na zdjęciach i doszłam do tylko jedynego pozytywnego wniosku, że odwagi mi nie brakowało. Ale nic to, minęły dwie dekady i wreszcie się dorobiłam noszalnego swetra handmade :)
Do przedsięwzięcia przygotowałam się skrupulatnie, wybierając projekt (żadnego fristajlu), kompletując włóczkę i szkoląc umiejętności - głównie w kwestii raglanu, który był mi obcy.
Projekt nazywa się Skagen i jest darmowy. Znalazłam go na stronie producenta włóczki --> klik Jak pewnie zauważyliście klikając link, moja wersja różni się od oryginału prostym dołem. Po upraniu swetra doszłam do wniosku, że nie podoba mi się taki "frak" i go przerobiłam.
Wylazła ze mnie tradycjonalistka :) Taka wersja podoba mi się jednak bardziej, a skoro mam go nosić, to niech będzie jak należy ;)
Ale od początku. Kilka miesięcy temu, korzystając z promocji, wrzuciłam do koszyka włóczkę Fabel long print od Dropsa z myślą o skarpetkach, których nie zrobiłam. Motek sobie leżał bez celu, a że bardzo mi się podobały jego kolory, postanowiłam pogłówkować, co z niego zrobić.
Z tego całego myślenia nie zrodziło się nic dobrego dla mojego portfela, niestety. Skończyło się na zakupie kilku kolejnych Fabeli i Lace'ów, bo pojedyncza nitka była za cienka na zimowy sweter. No i nadmienić muszę, że ostatecznie wyszła mi bardziej tunika niż klasyczny sweter. W sumie mi to pasuje, jest klimat z lat 90. czyli jakby nie było, znowu to liceum. Koło się zamyka :)
Postanowiłam być profesjonalna i zrobiłam nawet próbki! Pierwsza na drutach 4, na które się zdecydowałam ostatecznie, druga na 5 - zalecanych przez autora wzoru. Nie wyszło jednak tak jak napisali, co jest moją winą, bo nie uwzględniłam czynnika ludzkiego i swojego nieogarnięcia. Całość przeliczyłam według nieupranej próbki, zapominając, że lekko się "rozlazła" po zblokowaniu. Tym sposobem mam seter XXL zamiast L :)
Największym wyzwaniem był dla mnie raglan. Robiłam go pierwszy raz, używałam znaczników, a i tak mi się wszystko myliło :) Pewnie dlatego, że robiłam wieczorami przy kiepskim oświetleniu. Tak czy inaczej leży bardzo fajnie i nic nie pije w pachy, co jest moją zmorą przy większości ubrań.
Historyczne zdjęcie mnie w całej krasie. Wybaczcie jakość i pozę, jakbym się miała zaraz zacząć kłócić o cenę natki, ale nie ogarniam selfików w lustrze. Pojęcia nie mam jak te gwiazdy to robią. Albo zdjęcie, albo ładny wygląd :) Pomijając moje parę kilo do zrzucenia, sweter leży tak jak chciałam. Podoba mi się też jego oversize.
Chociaż w składzie przeważa wełna, nic nie gryzie, za to solidnie grzeje. A nie zapowiadało się. Przed wypraniem dzianina była zbita i sztywna, bałam się już, że wybrałam zły rozmiar drutów. Na szczęście po wyschnięciu zadziała się magia i sploty stały niemal jedwabiście miękkie.
SZCZEGÓŁY
włóczka: Drops Fabel kolor 604 "widok na morze" (74% wełna, 25% poliamid) 6 motków 50 g - 204 m. Lace Drops kolor 0501 jasny szary - niecałe 3 motki 50 g - 400 m (70% baby alpaka, 30% jedwab) - przerabiane razem.
druty: 4 mm, na ściągacz 3,5 mm.
rozmiar: XXL
uwagi: cena materiałów to w moim przypadku około 140 zł, jak na sweter to dużo. Jak na sweter o takim składzie - wcale nie dużo.
Naprawdę spodobało mi się robienie tego swetra i mam ochotę na kolejny, cieńszy. Trochę stopuje mnie cena włóczek, ale z drugiej strony za akrylowy z sieciówki w podobnym fasonie musiałbym zapłacić nie mniejszą sumę. Plusem jest to, że nie ponoszę kosztów robocizny, bo wtedy taki sweter kosztowałby dużo więcej. Nie wiem jak wam się podoba, ale mój mąż uznał, że jakbym się rozmyśliła, to on go będzie nosił :) A to chyba był komplement.
Pozdrawiam ciepło!
O kurczę, sweter jest świetny! :) Podoba mi się kolorystyka (swoją drogą: pasuje do Ciebie bardzo) i nawet ten oversize, chociaż zazwyczaj nie przepadam. W ogóle ogromnie podobają mi się swetry handmade, ale kompletnie nie ogarniam procesu dziergania, więc póki co mogę sobie tylko powzdychać :)
OdpowiedzUsuńDzięki Aniu :) Mnie też urzekły te kolory, bo niby szary, ale tak nie do końca. A wielgachne swetrzycha po prostu lubię, bo chyba mam sentyment do czasów nastoletniego życia. Wtedy nosiłam tylko takie, najlepiej czarne :)
UsuńPiękny i to, że sama zrobiłaś- gratuluję!
OdpowiedzUsuńJest super Asiu, a do tego pasuje do każdej z Twoich broszek :) No i trafiona zmiana, też za frakami nie przepadam!
OdpowiedzUsuńTen asymetryczny dół nawet fajnie wygląda, ale na kimś. Założyłam i złapałam się za głowę. Kompletnie masakruje sylwetkę, tak więc ze łzami w oczach sprułam i dorobiłam od nowa :)
UsuńPrzepięknie wyszło - i kolor, i to, że jest taki luźniejszy (ja takie uwielbiam).
OdpowiedzUsuńA z tym dzierganiem w liceum i noszeniu ówczesnych tworów, to jakbym o sobie czytała. :D
A jaka ja byłam wtedy dumna z siebie ;) W ogóle mi nie przeszkadzał brak zachwytów ze strony koleżanek ;)
UsuńHaha, dokładnie. :)
UsuńPiękny, uwielbiam takie swetry. Wybrałaś fantastyczny kolor a i fason bardzo mi odpowiada. Brawo 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję :) To chyba pierwszy udzierg, który mnie też się podoba ;)
UsuńLubię melanże, lubię reglany - podoba mi się Twój sweter :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWow! Wyszedł fantastycznie i równie fantastycznie w nim wyglądasz! :) Dzięki Asiu, że podzieliłaś się wzorem. U mnie szara włóczka leży i czeka na moje zmiłowanie. Może się zmobilizuję ;)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, to teraz już wiesz, co z niej zrobić ;)
UsuńChyba będę musiała, bo już marudzi, że ma za mało swetrów w szafie. ;)
OdpowiedzUsuńŚliczny :) Piękny kolor włóczki, broszka pasuje do niej idealnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jak się okazuje, inne broszki też pasują, wczoraj testowałam na wyjściu w miasto :)
UsuńCena włóczek to jedyny minus w takich sytuacjach.
OdpowiedzUsuńSweter jest świetny, podoba mi się jego obszerność. Od samego patrzenia robi się ciepło. Pięknie! :)
I świetne tło dla broszek ;)
O tak, dlatego poluję na promocje i to tylko wtedy, gdy mam konkretny plan na konkretną robótkę. Inaczej poszłabym z torbami :)
UsuńWitam cię bardzo serdecznie W ten chłodny marcowe dzień przepiękne swetr cudowna kolory bardzo mi się podobają a te naszywki są mega urocze piękne pozdrawiam cię bardzo serdecznie życzę mnóstwa kreatywności w tworzeniu kolejnych fantastycznych dzieł Życzę przyjemnego tygodnia
OdpowiedzUsuńGdybyś miała ochotę to serdecznie zapraszam Cię na bloga swojej Przyjaciółki , która również jak i Ty chwyta piękne obrazy w swój obiektyw i pisze posty płynące prosto z serca dla drugiego człowieka .
---> odnowionaja.blogspot.com
Pozdrawiam bardzo serdecznie Sylwia :)
Bardzo ci dziękuję za tak miły komentarz, cieszę się, że podoba Ci się to, co robię.
UsuńPS te "naszywki" to broszki, można je odpiąć :)
Pozdrawiam Cię również, Sylwio.
Świetny sweter! :) Uwielbiam dłuższe, takie tunikowate swetry, milusie, wygodne i w ogóle ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam za odwagę i wytrwałość! :) dawno, dawno temu też myślałam o robieniu swetrów na drutach, ale na marzeniach się skończyło i jedyne sensowe co udało mi się stworzyć to szalik i to bardzo prosty :P ale zawsze coś ;) może w końcu uda się zabrać za naukę ażurów... kto wie ;) trzymam kciuki za kolejne włóczkowe prace! :)
OdpowiedzUsuńSama jestem z siebie dumna, ale tylko w tym przypadku, bo już firanki leżą i leżą i coś skończyć nie mogę :P
UsuńCo do firanek, też miałam taki plan z jakieś 6 lat temu, że wykonam do kuchni taką krótką wykończoną haftem richelieu. Skończyło się na tym, że zmierzyłam szerokość okna, wysokość firanki, wybrałam wzór i przygotowałam wydruk do przeniesienia na tkaninę. No i to byłoby na tyle w temacie :D wydruk jeszcze mam, ostatnio go znalazłam i wsadziłam jeszcze głębiej w szufladzie, licząc na to że może jeszcze kiedyś wrócę do tego pomysłu :P Może warto sobie ustalić jakiś deadline, albo za każde np. 10 cm firanki możesz zrobić jedną broszkę :D metoda kija lub marchewki zawsze się sprawdza :D
Usuńfajny ten sweter. Czy mówił Ci już ktoś że masz azjatycką urodę?
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tak, chociaż to bardzo dziwne, bo moi przodkowie to Słowianie.
Usuń