Każda koralikująca osoba wie, jakim koszmarem potrafi być plącząca się, rozdwajająca nić. Fakt, profesjonalne nici przeznaczone do beadingu mają większą wytrzymałość, ale nawet one potrafią napsuć krwi, no i sporo kosztują. Jednak mimo wszystko większość z nas nie ma nawyku kondycjonowania nici woskiem, dlatego chcę wam pokrótce przedstawić kilka dostępnych na rynku preparatów i opowiedzieć o nich. Nie jest to wpis sponsorowany, wszystkie produkty kupiłam za własne fundusze i chociażby dlatego nie będą tu padały nazwy sklepów. Podpowiem tylko, że chociaż sklepy z koralikami są coraz lepiej zaopatrzone, to w niektórych nie uświadczycie wosków do nici. Co zaskakujące, ma je większość pasmanterii, również tych stacjonarnych.
Większość nici do beadingu ma około 0,3 mm średnicy, jest lekko sztywna dzięki fabrycznemu nawoskowaniu i kosztuje od 5 - 20 zł za około 50 metrów w szpulce. Mimo wysokiego komfortu szycia nimi, coraz więcej osób sięga po nici do szycia tkanin, takie które są na tyle cienkie, by przejść przez igłę do beadingu. Powodem jest atrakcyjna cena i przebogata gama kolorystyczna. Minusem jest ich plątanie się i mechacenie, co często uniemożliwia nawleczenie i dalszą pracę. Poza tym małym felerem, nici takie jak Poly Sheen, Tytan czy Gutermann świetnie sprawdzają się w mojej technice - hafcie koralikowym. Jednak do furii doprowadza mnie to, że w najmniej spodziewanym momencie potrafią się rozkręcić, wystrzępić na końcach, albo magicznie wyhodować supełek w połowie długości. Żeby temu zapobiec lub przynajmniej zminimalizować, przed pracą woskuję nawleczoną nić. Czasami, według potrzeby, powtarzam czynność w trakcie haftowania koralikami.
W swoim przeglądzie wzięłam na tapet cztery preparaty - Thread Heaven, wosk firmy Prym, wosk od Beadalon oraz naturalny wosk pszczeli. Haftując pracę nicią Poly Sheen, postanowiłam każdy nowy odcinek nici (około 90 centymetrowy) woskować innym produktem i notować swoje obserwacje, by móc się nimi z wami podzielić.
Thread Heaven
To najdroższy preparat z całego dzisiejszego zestawienia. Za pudełeczko wielkości 2 cm na 2 cm zapłaciłam 18 złotych. Marka powstała w USA, niestety, produkcja tego specyfiku została zakończona, jak wynika z informacji zamieszczonych na fanpage'u firmy.
Opakowanie informuje, że jest to produkt konkurencyjny do wosku pszczelego, nietoksyczny, wegański, niezawierający kwasów, hypoalergiczny, nadający się do wszystkich rodzajów nici, które zabezpiecza przed strzępieniem, plątaniem i starzeniem. W środku plastikowego pudełeczka znajduje się gumowata, przezroczysta, bezzapachowa substancja o delikatnej lepkości. Wszystko co trzeba, to przeciągnąć nić między kciukiem a powierzchnią substancji, a następnie zdjąć palcami jej ewentualny nadmiar na nici.
Moje wrażenia są pozytywne, chociaż na samym początku miałam mieszane uczucia, bo nić była bardzo lepka. Jednak gdy pozwoliłam jej przeschnąć kilka chwil, stała się jedwabiście gładka. Bardzo dobrze pracowało mi się tak przygotowaną nicią. Jednakże preparat nie nadał jej sztywności, wręcz przeciwnie, ale wielkim zaskoczeniem był dla mnie fakt, że nitka nie rozdwoiła się na końcach. Widać, zadziała owa lepkość na początku.
Podsumowując, Thread Heaven nadaje nici:
- jedwabistość
- zapobiega rozdwajaniu
- nie ma zapachu, ani koloru
- nić nie plącze się
Nie do końca wiem, jaka to substancja chemiczna (a lubię to wiedzieć), trudno ocenić wydajność, gdyż za krótko go używam, wiele do życzenia pozostawia też cena. Poza tym to bardzo dobry preparat.
Wosk Beadalon
Produkt przychodzi zapakowany w plastikowo-tekturowe opakowanie (które niestety wyrzuciłam). Właściwy preparat, którym jest rafinowany wosk pszczeli w kształcie krążka o średnicy 4 cm, zamknięty jest w otwieranym, plastikowym futerale z otworami ułatwiającymi prowadzenie nici po powierzchni. Krążek jest ruchomy, więc można go obracać, by zużycie było równomierne. Wyjęłam go, żeby bliżej mu się przyjrzeć i mogę powiedzieć, że nie ma zapachu, a w dotyku przypomina mydło glicerynowe. Zapłaciłam za niego 11 złotych, ale można go upolować i za 7 złotych.
Nić sunie gładko po powierzchni i równomiernie pokrywa się woskiem, nadmiar bez problemu zdjęłam palcami. Nic się nie lepi, za to nitka lekko się usztywniła. Minusem jest to, że gdy nić spadła mi przypadkiem z igły, nie mogłam jej ponownie nawlec z powodu postrzępionych końców. Musiałam ją przyciąć.
Podsumowując, wosk Beadalon sprawia, że:
- nić jest fajnie usztywniona
- nie lepi się
- nie plącze
- niestety strzępi się, jednak w natężeniu dla mnie akceptowalnym.
Atrakcyjna cena i orientacyjna ocena wydajności na bardzo dużą sprawia, że w moim odczuciu, to preparat warty polecenia.
Wosk Prym
Prym, dla niezorientowanych, to marka wiodąca, nomen omen, prym w branży pasmanteryjnej i w pasmanterii właśnie kupiłam swój egzemplarz. Firma założona została w Niemczech, jednak wosk wyprodukowano na Tajwanie.
Poza kolorem absolutnie niczym nie różni się od poprzedniego preparatu. To również krążek wosku o średnicy 4 cm i wadze 10 gramów, oznaczony w specyfikacji jako wosk krawiecki. Zapłaciłam za niego około 12 złotych.
Potraktowania nim nić zachowywała się dokładnie tak samo jak poprzednia. Obawiałam się odrobinę, czy nie zabarwi mi robótki, na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Nić sunęła gładko, nie plątała się, ale lekko postrzępiła. Wosku jest dużo, więc używam go też do innych celów, ostatnio "naprawiłam" nim suwak. ;)
Naturalny wosk pszczeli
Posiadam w swoim warsztacie najprawdziwszy, nieoczyszczony wosk pszczeli o pięknym zapachu. Mój egzemplarz został ręcznie uformowany (przetopiony) i wlany do pojemniczka. Pozdrawiam panią Izę ;) Ale każdy może wykonać podobny lub skorzystać z gotowej świecy. Mam go naprawdę długo, a zużycie jest minimalne. Zapłaciłam za niego około 4 złotych, gdybym pokusiła się o własnoręczne wykonanie, wyszłoby pewnie kilka groszy. Tu mogę poczynić dopisek, że kraj pochodzenia to Polska.
Właściwości wosku zna chyba każdy i jeśli tylko nie przeszkadza mu zapach lub nie jest uczulony na produkty pszczele, to może go używać do kondycjonowania nici. Od razu uprzedzę obawy, nie zauważyłam żeby brudził nić czy robótkę, za to z wszystkich omówionych preparatów, najlepiej usztywnia nić. Nadmiar bardzo łatwo zdjąć palcami, tym łatwiej im są cieplejsze. Minusem jest to, chociaż jak kto lubi, że na opuszkach zostaje cienki woskowy film. Ręce trzeba po prostu umyć, albo wytrzeć w chusteczkę.
Podsumowując, wosk pszczeli sprawia, że nić jest:
- usztywniona
- nie plącze się
- nie mechaci
- minimalnie rozdwaja się na końcach
PODSUMOWANIE
Z całego serca zachęcam was do woskowania nici, zwłaszcza tych "niekoralikowych" oraz od czasu do czasu tych profesjonalnych. Nawet Miyuki potrafi się sponiewierać po przejściu przez kilkadziesiąt koralików, a wymienianie jej co chwila na nową, zrujnuje każdego.
Woski i inne preparaty mają na celu poprawę komfortu pracy i przedłużenie żywotności nici, tę właściwość doceniły krawcowe na całym globie, myślę, że warto się od nich uczyć.
Nie opowiem się jednak jednoznacznie za żadnym z omówionych tu produktów, bo każdy z nich ma swoje zalety i wady, jednak wszystkie dobrze spełniają swoją funkcję. Jednemu będzie odpowiadał Thread Heaven bez względu na cenę, inny wybierze opcję ekonomiczną i sięgnie po naturalną świeczkę. A jeszcze ktoś nie będzie chciał brudzić palców i kupi opcję w podajniku. Każdy z nas jest inny i ma różne potrzeby, i każdy znajdzie coś dla siebie.
***
Dajcie znać w komentarzu, czy mogłam dodać do tego przeglądu coś, co by was interesowało. Pochwalcie się też, czy woskujecie nici.
Nie zgadzam się na rozpowszechnianie tego artykułu bez podania autora i linku do lokalizacji na moim blogu.
Świetny post! :) A dla mnie fantastyczny pod względem wszystkich informacji. Do tej pory najczęściej używałam żyłek, ze względu na to, że koraliki używałam głównie w biżuterii soutache, ale zaczęłam haftować suknie dla lalek i tam lepiej sprawdzają się nici. Ostatnio kupiłam kilka nici specjalnie do koralików i komfort pracy jest nieporównywalny, ale jednak na dłuższą metę finansowo jest to przytłaczające. Chętnie spróbuję więc z własnoręcznie woskowanymi nićmi, a dzięki Tobie wiem, jak się w ogól za to zabrać. :)
OdpowiedzUsuńJa się uczyłam głównie na swoich błędach, bo gdy zaczynałam, trudno było znaleźć jakiekolwiek podpowiedzi. Dlatego dzielę się swoimi spostrzeżeniami w nadziei, że komuś pomogę.
UsuńO tak, cena OneG, Miyuki czy nawet Nymo, to dla wielu bariera, jak się szyje mało, to jeszcze da się to przeżyć. Ja na większą kolię zużywam całą szpulkę, a to już daje po kieszeni ;)
Oj zdecydowanie! U mnie idą mniejsze ilości, a i tak szukam alternatywy. :) Dlatego tak ogromnie jestem wdzięczna za wszelkie wskazówki.
UsuńBardzo przydatne rady. Na początek spróbuję z woskiem pszczelim, bo to dla mnie bardzo dostępny produkt :)
OdpowiedzUsuńTaka nawoskowana nić zdecydowanie lepiej pracuje, nie tylko w hafcie koralikowym, ale też we wszelkich plecionkach, krośnie czy innych formach beadingu. Też najczęściej sięgam po wosk pszczeli, po prostu jestem uzależniona od tego zapachu ;)
UsuńJa używam Thread Heaven od kilku lat. Jest wydajny - po tych kilku latach ledwo jest widoczne wgłębienie w pudełeczku po używaniu. Nie wysechł, więc jest wciąż zdatny do użycia. Pomaga przy plączącej się nici, ale według mnie trzeba powtarzać woskowanie kilka razy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To dla mnie dobra wiadomość, zatem starczy mi na lata! :)
Usuńwoskuję Thread Heaven gdy plącząca nić przypomni mi o tym, że jak zwykle zapomniałam :)
OdpowiedzUsuńTrzymam wosk w woreczku z nićmi, bo w przeciwnym razie też bym ciągle zapominała ;)
UsuńIle przydatnych informacji, kopalnia wiedzy :) Do prac z koralikami używałam wyłącznie żyłki, ale zdarza mi się woskować inne nici i sznurki woskiem pszczelim. Mam taki jeden kawałek, który jest chyba starszy ode mnie: mega wydajny i właściwie się nie starzeje :)
OdpowiedzUsuńTakie rzeczy się nie starzeją. Miód ponoć, właściwie przechowywany, nigdy!
UsuńWszystko elegancko podane, bez zbędnych opisów czy porównań.To lubię. Dziękuję za Twój trud włożony w testowanie różnych produktów. Brawo :)
OdpowiedzUsuńPaula, poczułam się ukontentowana czytając Twój komentarz :) Aż mam chęć do kolejnych porównań i testów, tylko nie wiem czy cokolwiek jeszcze zostało do testowania ;)
UsuńBardzo przydatny, pełen wiedzy artykuł :) Nigdy nie woskowałam nici, ale po kilku "przygodach" zastanawiam się nad tym, na pewno skorzystam z Twojego porównania :)
OdpowiedzUsuńAch te przygody z nićmi. Ja już się staram szyć krótszymi odcinkami, żeby nie prowokować pętelki, a i tak się zawsze jakaś przytrafi.
UsuńPosiadam nici beadingowe we wszystkich chyba kolorach, ale głównie je przekładam i układam w pudełku, bo używam od lat głównie żyłki. Zastanawiałam się nad woskiem, ale zakup odkładałam sądząc, że byłby to kolejny gadżet fanaberia jakich już mam parę. Nie wpadłam na pomysł ze świeczką czy woskiem pszczelim, które gdzieś w domu leżą. Lecę szukać i zastosować. Dzięki za post:)
OdpowiedzUsuńTeż lubię żyłkę, ale kiepsko ją widzę, więc siłą rzeczy sięgam po nić. Tak się waśnie zastanawiam, czy żyłkę też można nawoskować? Hm. Teoretycznie Thread Heaven nie zawiera kwasów, więc nie powinien zrobić jej krzywdy. Byłoby to jakieś rozwiązanie dla Ciebie. :)
UsuńNie stosowałam, ale z chęcią spróbuje! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMiłego stosowania :) Też Cię pozdrawiam!
UsuńRównież nie stosuję, ale może czas zacząć. Dzięki za ten wpis!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Em
Spróbuj może sprawi, że praca będzie szła przyjemniej. W końcu kto lubi plątające się nitki.
UsuńPodziwiam Asiu za chęć zrobienia takiego zestawienia. bardzo przydatne. Używam woski i nie wyobrażam sobie tego nie robić przy koralikowaniu. Mam dwa pierwsze z tych pokazanych przez Ciebie i mój faworyt to Thread Heaven, aczkolwiek to co dla mnie jest ogromnym minusem to opakowanie. Z czasem użytkowania wosk się brudzi, poza tym fatalnie się nakłada bo trzeba koniecznie przycisnąć palcem nici przy ich przeciąganiu. Mało komfortowe. Moim zdaniem najlepiej się aplikuje taki, jak Beadalon ale on mi się tak dobrze nie sprawdza na niciach. Za to rozglądnę się za Prymem. Pozdrówka:))))
OdpowiedzUsuńOd dawna zabierałam się za ten przegląd, chciałam też dodać więcej zdjęć, ale ten złośliwy czas...
UsuńThread Heaven zapowiada się świetnie, niestety już zauważyłam to, o czym mówisz, strasznie się brudzi. Widziałam też, że amerykanki urywały z niego kawałek i robiły kulkę. Przez taką kuleczkę przeciągały nić, to zawsze jakiś pomysł na niezapaskudzenie całego opakowania :)
Nie stosowałam wosku. Gdzieś widziałam na pólkach sklepowych, ale nigdy mnie nie skusił. Dzięki tobie już wiem dokładnie po co , na co i jaki wybrać.Jak zawsze jesteś bardzo pomocna :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSpróbuj koniecznie, jeśli zdecydujesz się na taki w krążku, to nawet jeśli nie polubisz woskowania nici, przyda się do nawoskowania suwaka, żeby lepiej chodził.
Usuńciekawe zestawienie - do tej pory nie używałam wosku, ale zdaje się że kupię sobie, albo zamówię u koleżanki bo ma pasiekę :) uwielbiam zapach miodu :)
OdpowiedzUsuńTaka koleżanka to skarb ;)
UsuńSuper zdobycze, dobrze poczytać:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;)
UsuńOstatnio mi się zwichrzyła jakaś nić przy robótce, na tyle mnie to zdenerwowało, że zdecydowałam się zrobić wszystko od początku. A wystarczyłby wosk! Dzięki! mam gdzieś aniołka z wosku, tylko muszę pomyśleć gdzie go dzieciaki schowały.
OdpowiedzUsuńCzasem najprostsze rozwiązania są najlepsze ;)
Usuń