Jestem, tak mi się wydaje, w nielicznej grupie osób, która nie lubi lata. Nie to, że darzę je nienawiścią i złorzeczę pod nosem do pierwszych chłodów, ale po prostu nie przepadam za tą porą roku. Mój organizm broni się przed wysokimi temperaturami jak może, fundując mi nieludzkie katusze i narażając na wiele nieprzyjemnych sytuacji. Gdy tylko termometr zaczyna pokazywać okolice 25 stopni, ja schodzę do podziemia w nadziei wyściubienia nosa na okoliczność jakiegoś deszczu lub dopiero jesienią.
Zima i późna jesień to jest dla mnie czas na życie w najlepszym znaczeniu. Fakt, konieczność ubierania się na cebulkę nie wymaga idealnej figury, co jest niewątpliwą zaletą sytuacji, ale najbardziej na korzyść zimna przemawia to, że mogę wtedy swobodnie oddychać nie pocąc się jak prosiak. Głowa nie boli, nogi nie puchną, serce nie wali jak przed zawałem. Zima to jest to. Niestety mamy lato, a że na emigrację na Islandię się u mnie nie zanosi, to muszę sobie radzić w polskich warunkach jak umiem.
Z pomocą przychodzą lody. Po prawdzie jem je cały rok, ale dopiero w sezonie mam dostęp do tych naprawdę dobrych - manufakturowych z naturalnych składników i o obłędnych smakach. W moim mieście na szczęście jest kilka świetnych kawiarni ze znakomitymi lodami, a ja jestem ich stałym bywalcem, ewentualnie wysyłam śmiałków po porcje na wynos. Tak czy inaczej, zawsze wybieram mniej kaloryczne sorbety, bo bym się nie zmieściła w żaden sweter.
Lody (oraz bezy) to moja słabość, więc gdy Royal podał kolory do kolejnej kalendarzowej inspiracji - lato, od razu na myśl przyszedł mi ten zimny przysmak.
Moje ulubione lody to wszelkie wariacje na temat truskawek, malin, jagód i róży. Rzadko mam okazję jeść lody różane, a naprawdę je lubię. Jakoś nie ciągnie moich kubków smakowych ku czekoladzie, wanilii czy orzechom.
Mając takie a nie inne preferencje, postanowiłam oddać im hołd i umieścić je w koralikowym rożku. Co prawda nie mogę jeść glutenu, więc nigdy nie decyduję się na tak ryzykowny krok, ale na potrzeby swojej wizji wydziergałam rożek w zamyśle bezglutenowy, no bo z koralików ;)
W swojej pracy, podobnie jak w poprzedniej, starałam się trzymać palety kolorystycznej wyznaczonej przez organizatora konkursu. Zrezygnowałam jednak z żółci na rzecz złota, bo wydało mi się bardziej biżuteryjne, poza tym ładnej żółci w koralikach nie uświadczysz.
Do wyszycia moich ulubionych smaków użyłam bogatej gamy kolorystycznej Preciosy i Miyuki oraz odrobiny Toho. Aparat przekłamał jagodową kulkę wydobywając z niej niebieskości, ale na żywo jest dużo bardziej fioletowa.
Lody roztapiają się od gorąca, zupełnie jak ja, dlatego dodałam małą jagodową kropelkę jadeitu.
Na tył wybrałam żółte Ultrasuede, żeby jednak w jakiś sposób nawiązać do palety, poza tym to kolor słońca.
Broszka jest całkiem standardowej wielkości, jak na ten element biżuterii. Zgrabnie leży na odzieży, zwłaszcza w klapie żakietu. Nie mogę się doczekać aż założę ją do kawiarni ;) Ciekawe jak zareagują kelnerki. Moje cukierki od Piniaty wzbudziły sporo uśmiechów, może będzie tak i tym razem.
Nie pokażę zdjęć z powstawania, ale jeśli macie pytania, to chętnie na nie odpowiem. Mogę jednak zdradzić, że chyba po raz pierwszy udało mi się uzyskać niemal całkowitą zgodność efektu końcowego z projektem. Zawsze praca mi się rozłazi, albo w trakcie zmieniam koncept, tym razem od początku do końca jest zgodnie z zamysłem.
W konkursie udział bierze jeszcze jedna moja praca, o której napiszę wkrótce. Nadmienię tylko, że zrobiłam ją pod wpływem chwili i fascynacji buglami. Taki motyl w kwiaty, trochę abstrakcyjny, ale na żywo piękny. Mam nadzieję, że obie letnie propozycje przypadną Wam do gustu.
Zarówno na "lody", jak i na "motyla" możecie zagłosować w albumie konkursowym --> klik
PS Absolutnie nie obiecuję, że to ostatnia przerwa w blogowaniu, sami rozumiecie, lato, wakacje, urlopy, no i muszę mieć kiedy chodzić na lody ;)
Pozdrawiam ciepło :)
Lody roztapiają się od gorąca, zupełnie jak ja, dlatego dodałam małą jagodową kropelkę jadeitu.
Broszka jest całkiem standardowej wielkości, jak na ten element biżuterii. Zgrabnie leży na odzieży, zwłaszcza w klapie żakietu. Nie mogę się doczekać aż założę ją do kawiarni ;) Ciekawe jak zareagują kelnerki. Moje cukierki od Piniaty wzbudziły sporo uśmiechów, może będzie tak i tym razem.
Nie pokażę zdjęć z powstawania, ale jeśli macie pytania, to chętnie na nie odpowiem. Mogę jednak zdradzić, że chyba po raz pierwszy udało mi się uzyskać niemal całkowitą zgodność efektu końcowego z projektem. Zawsze praca mi się rozłazi, albo w trakcie zmieniam koncept, tym razem od początku do końca jest zgodnie z zamysłem.
W konkursie udział bierze jeszcze jedna moja praca, o której napiszę wkrótce. Nadmienię tylko, że zrobiłam ją pod wpływem chwili i fascynacji buglami. Taki motyl w kwiaty, trochę abstrakcyjny, ale na żywo piękny. Mam nadzieję, że obie letnie propozycje przypadną Wam do gustu.
Zarówno na "lody", jak i na "motyla" możecie zagłosować w albumie konkursowym --> klik
PS Absolutnie nie obiecuję, że to ostatnia przerwa w blogowaniu, sami rozumiecie, lato, wakacje, urlopy, no i muszę mieć kiedy chodzić na lody ;)
Pozdrawiam ciepło :)
Asiu, lody cudne (i myślałam, że już nie da się lodów z koralików inaczej zrobić, a Bluefairy zrobiła! :), wafelek mistrzowski, ale muszę przyznać, że to motyl skradł moje serce. Może dlatego, że na diecie przedwakacyjnej jestem :) Kciuki trzymam za oba!
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że zanim zaczęłam je szyć przejrzałam pół Pinterestu żeby nie zrobić jakiegoś plagiatu, bo jak zauważyłaś, sporo tych deserków w sieci. Trudno już o oryginalność, trzeba się bardziej starać :P
Usuńach lody! LODY!
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze dzisiaj lodów nie jadłam, wstyd ;)
Usuńo, od razu wiedziałam, że to Twoje dzieła! zarówno motyl, jak i lody przyciągnęły moje oko, bardziej z przewagą lodów, w końcu lody to lody ;) no i pomysł na wafelek - mistrzowski!
OdpowiedzUsuńa co do lata - mam takie samo zdanie. jak dla mnie to wiosna mogłaby być cały rok ;)
Dzięki za miłe słowa :)
UsuńO tak, wiosna i jesień, ale zimę tez lubię, nawet o dziwo, polubiłam minusowe temperatury.
Och, jakie są cudowne! W pewnym stopniu podzielam nienawiść do lata i miłość do lodów, a i motylki uwielbiam! Post zasługuje na potrójne łaaał :)
OdpowiedzUsuńLody i motyle górą :)
UsuńPrzepiękne lody, cudna praca, że nie wspomnę o wykonaniu. Broszka ideał. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło słyszeć takie komplementy :)
UsuńŚliczne słodkości w twoim wykonaniu mogę jeść do woli, nie tuczą :D Jak zawsze jestem urzeczona twoim haftem <3 i z niecierpliwością czekam na motylka bo jest piękny. Pozdrawiam śląc chłodne uściski ;)
OdpowiedzUsuńGwarantowane 0 kalorii, tylko nie gwarantuję, że nie będzie koralików w zębach :P
UsuńDzięki za ten chłód, przyda się :)
Lody ogromnie mi się spodobały, ale jak zobaczyłam motyla, to on urzekł mnie totalnie :) Tak czy inaczej - obie broszki cudownie się prezentują. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moje prace przypadły Ci do gustu, szczególnie motyl, bo do ostatniej chwili wahałam się, czy go zgłosić.
Usuńoj, przypadły! Buziaki!
OdpowiedzUsuń<3
UsuńAleż te lody fantastyczne i "cieknące" - aż cieknie ślinka, bo tak smakowicie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńChociaż przyznam, że jeszcze większe wrażenie na mnie zrobił motyl, rewelacyjne zastosowanie bugli i bardzo unikatowy projekt. Z chęcią poczytam o nim coś więcej :)
Powodzenia :)
Z tym motylem dziwna rzecz, w ogóle nie sądziłam, że się spodoba. Wpis będzie po weekendzie :)
UsuńObie piękne, ale ja się w motylu zakochałam i już głosuję na niego wszystkimi kończynami!!!
OdpowiedzUsuńAleż cuda :)) A ja miałam zamiar w końcu spróbować haftu koralikowego, ale teraz to już nie wiem bo w moim wykonaniu to byłaby profanacja :(
OdpowiedzUsuńMotyl cudny, ale lodom nigdy nie mogłam się oprzeć :)
Pozdrawiam
Próbuj, nie oglądaj się na innych! W końcu nie o to chodzi, by równać do innych, ale by mieć z tego przyjemność i zadowolenie, ot tak, dla siebie :)
UsuńObie broszki już widziałam, głosowałam oczywiście. :)
OdpowiedzUsuńWyszły pięknie. Uwielbiam Twoje prace, są takie idealne... :)
A lata też tak w ogólnym rozrachunku nie lubię. Choć kocham kwiaty i słońce, to wszelkie temperatury powyżej 25 stopni mnie dobijają...
Witaj w klubie latofobów ;) Mnie wysokie temperatury zabijają, po prostu jestem niezdolna do życia.
UsuńAch, jak ja Cię rozumiem w tym cierpieniu z powodu temperatur! Ja znoszę maksymalnie 25 stopni, a i to z bólem... Na szczęście w pracy mam zimno (choć nie mam klimatyzacji, tylko północne okna), w domu mam zimno (zakaz otwierania rolet :) ). I w zamrażarce zawsze jakieś lody - też są moją miłością (i też uwielbiam różane! nawet sama je sobie robię, bo niewiele lodziarni ma je w ofercie, a na wsi to już w ogóle nie ma co liczyć na inne jak pudełkowane).
OdpowiedzUsuńTwoje lody smakowicie wyglądają! Od razu wpadły mi w oko :D I motylek też :D
Ja mam niestety bardzo słoneczny dom z większością okien od południa, niejeden by się cieszył, ale nie ja. Fakt, zimą to zaleta, nie trzeba tak grzać, ale latem zabójstwo.
UsuńPyszniutkie lody! Motyl też mi się podaoba z tym wzorem, jest taki niesymetryczny a przez to jakby to ująć.. nieoczywisty.
OdpowiedzUsuńJa się najlepiej czuję późnym latem i jesienią, tak mniej więcej od końca sierpnia. Latem zniosę do 30st, ale bardziej niż upały męczą mnie duszne noce.
Właśnie chciałam uniknąć sztampy i oczywistości, cieszę się, że mi się udało.
UsuńPóźne lato jest fajne, ranki są już chłodniejsze, da się żyć :)
Uwielbiam lody, na widok tych aż ślinka cieknie, chociaż niejadalne ;) Wafelek zrobiony mistrzowsko. Jestem zmarźluchem, ale upałów też nie lubię, wysysają z człowieka wszystkie siły... Czekam z niecierpliwością na wpis o motylu, bo ogromnie mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńBo ten lód to taki wyzwalacz apetytu, ja też mam od razu ochotę wszamać porcję lodów :)
UsuńBardzo dziękuję, Basiu, za głosy! Życzenia powodzenia zawsze w cenie, bo wszystko może się wydarzyć :)
OdpowiedzUsuńAż nabrałam ochoty na lody ;) Z tą różnicą, że nie lubię lodów owocowych ani sorbetów i skłaniam się ku orzechom, czekoladzie i mięcie. Mniam!
OdpowiedzUsuńBroszka podoba mi się okropnie, jak przystało na wielbicielkę fioletów i różów ;)
I też nie przepadam za latem. Jest mi za gorąco, za ciężko i szlag mnie jasny trafia jak mam z domu wyjść. Grr...
Pociesze Cię (lub zmartwię), bo z wiekiem się to zmienia. Swojego czasu uwielbiałam czekoladowe i karmelowe, teraz na nie patrzeć nie mogę :)
UsuńA ja dzisiaj skorzystałam z 16 stopni i wypuściłam się w miasto, polecam, jest orzeźwiająco i bosko :)