Nigdy nie rozumiałam fenomenu niektórych marek modowych, a już w szczególności ich tzw. sztandarowych produktów. Staram się tłumaczyć to sobie popularnym powiedzeniem, że "każda potwora znajdzie swojego amatora", ale i ta teoria nie wyjaśnia kolejnej kontrowersji - ceny. Co z tego, że handmade, że limitowane kolekcje, skóra ze szczęśliwej krowy i okucia z unikalnego stopu, klepane unikalnym młotkiem przez unikalnego pracownika, zatrudnionego od pokoleń. Mnie się to zwyczajnie nie podoba, trudno, jestem bezguście, nie podążam za trendami i nie znam się na modzie. Ale są osoby, które lubią i to bardzo, no i git, każdy ma prawo czuć się szczęśliwym. Kto bogatemu zabroni? Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie spróbowała zmierzyć się ze swoim "demonem". Zainspirowałam się pewną marką i to nawet bardzo, tworząc bransoletkę mocno feszyn ;-)
Mam nadzieję, że pozwy nie posypią mi się na głowę, zapobiegawczo podaję więc źródło do schematu - KLIK i KLIK.
Bransoletka mi się podoba i to zaskakująco bardzo, pewnie dlatego, że włożyłam w nią mnóstwo pracy. Każdy detal jest zrobiony ręcznie ze szczęśliwych koralików, nitki z wolnego wypasu i to przez unikalnego rękodzielnika :) Kto koralikowemu maniakowi zabroni?
Sekwencję wyplotłam szydełkiem z koralików Toho 11o na 12 w rzędzie, ukośnkiem oczywiście.
Kolory koralików to Opaque Terra Cotta i Permanent Finish - Matte Galvanized Starlight. Dołączyłam też kilka kuleczek złotego hematytu.
Po raz pierwszy zdecydowałam się na własnoręczną "produkcję" końcówek, wzór na moje "limitowanki" zaczerpnęłam z magazynu Beading Polska nr 03. Do ich wykonania użyłam koralików Toho 15o Permanent Finish - Matte Galvanized Starlight. Zapięcie toggle wg tego tutorialu - KLIK.
Długość ozdoby to około 22 cm, po zapięciu obwód wewnętrzny ma 17,5 cm.
Bardzo Wam dziękuję za miłe komentarze i niespodziewanie dużą frekwencję w moim Candy!
A wczoraj licznik odwiedzin pokazał magiczne 100,000, wywołując u mnie wręcz nieprzyzwoite samozadowolenie. Nie nabiłam tych wejść sama, więc korzystając z tego, że zaoszczędziłam fortunę nie kupując markowych akcesoriów odzieżowych, coś dla Was mam. Podzielę się* nadmiarem przeróżnych przydasi i tym czego już nie potrzebuję (półfabrykaty i koraliki różnej maści) z pierwszą osobą, która przyśle mi print screena mojego licznika z samymi jedynkami - 111,111!
* wysyłka na mój koszt tylko na terenie Polski.
Miłego weekendu!
Wyszła bardzo fajnie!
OdpowiedzUsuńJa też zrobiłam branso z tym logo, ale jest na mniejszą ilość k.w rzedzie i nie wyszło tak widoczne...
Z pewnością znajdzie się wielbicielka marki ;)
Pozdrawiam :)
A ja natrafiłam w sieci na schemat na jeszcze grubszą, na niej logo byłoby bardziej widoczne, ale w końcu zwyciężył umiar i zrobiłam taką:)
UsuńPozdrawiam również:)
Podzielam niezrozumienie zwłaszcza zaś dla LV, sama szarość i brzydota, no ale w Twoim wydaniu taką Louis&Bluefairy Limited Edition nosiłabym :) Tylko metkę z ceną musisz dać odpowiednią! Końcówki super :)
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Aga, uwielbienie dla LV jest dla mnie niepojete. ALE Twoja bransoletka przykula moja uwage od pierwszego rzutu oka na bloggera! :)
UsuńA ja znam kilka zadowolonych posiadaczek, chociaż sama nie umiem się przekonać, zwłaszcza do ceny, a podróbki nie kupię. No nie podoba mi się ta estetyka, poza tym wszędzie tego pełno (w każdym razie w moim otoczeniu) - nie chciałabym wyglądać jak przeinwestowany klon :P
UsuńO widzisz, to ja czarna masa jestem, bo na pierwszy rzut oka nie zajarzyłam, o co chodzi ;)
OdpowiedzUsuńWygląda jednakowoż niezwykle elegancko, a końcóweczki i zapięcie to delicje :)
Hehehe, no to musiałaś się nieźle nadziwić czytając:))) A końcóweczki to całkiem fajny patent, muszę je częściej robić!
UsuńNie śledzę trendów, modowych nowości, tych wszystkich niusów odnośnie koloru, jaki to będzie miłościwie nam panował - choć pewnie powinnam wiedzieć, co w trawie piszczy... ale bransoleta podoba mi się niesamowicie, jest doskonała!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i podziwiam raz jeszcze
Szczęśliwy z Ciebie człowiek:) Ja od kiedy "wróciłam na salony" jestem bombardowana przez otoczenie tymi wszystkimi "must have'mi", które mnie zdumiewają wręcz. Postanowiłam zostać oryginałem czy jak kto woli ekscentrykiem i się nie przejmować:P
UsuńPozdrawiam również:)
Szczęśliwe koraliki i nici z wolnego wypasu pod marką Bluefairy - jak najbardziej proszę!
OdpowiedzUsuńCo do reszty - się zgadzam całkowicie z podejściem zaprezentowany w powyższym poscie.
Aszszzz... się wypowiedziałam!
Aszszzz... się uśmiechnęłam :)))
UsuńPozdrawiam ciepło!
Hej:
OdpowiedzUsuńSliczna bransoletka,przepiekne,cieple kolory,no i to,co lubie najbardziej: brak metalowych,wklejanych koncowek a zamiast nich-fantastyczne,koralikowe wykonczenia i zapiecie typu 'toggle'.
Wspaniala praca!
-Usciski-
-Halinka-
W plecionych końcówkach debiutuję, ale przyznać muszę, że robi się je fajnie a wygląda niczego sobie!
UsuńŚciskam również:)
świetna! taki "oryginał" mogłabym nosić ;)
OdpowiedzUsuńco do markowych rzeczy mam całkiem podobne zdanie :) a co do tej jednej rzeczonej marki - raz, że nie podobają mi się te rzeczy kompletnie, a dwa - moja koleżanka je uwielbia. pewnego razu zakupiła sobie oryginalną torebeczkę LV i jak biegałyśmy po mieście, oderwała jej się rączka... moje doraźne klejenie na super glue okazało się trwalsze, niż unikalne szycie unikalnego pracownika zatrudnionego od pokoleń ;) druga rączka od torebki odpadła tydzień później :D ale mojej koleżanki to niestety niczego nie nauczyło :/
Muszę przyznać, że sporo marek bardzo mi się podoba, cena już mniej. Nie czuję aż takiej potrzeby bycia modną by tracić zdrowy rozsądek, ale LV, Cannel i kilka innych - nie ogarniam!
UsuńEhh, a to jakiegoś serwisu gwarancyjnego nie mają? Słyszałam od znajomej o awarii LV, ale jak się okazało nie był to oryginał, więc nie miała co się pieklić, sama sobie winna.
nie mam pojęcia czy mają jakiś serwis. koleżanka kupowała torebkę przez net i rzekomo miała wszystkie oznaki oryginalności oraz takąż cenę ;) wierzę jej na słowo, że jest pewna markowości torebki, bo koleżanka nie z tych, co to plamią się podróbkami ;))
UsuńW sumie wszystko możliwe, kiedyś była głośna afera z perfumami w jakiejś licencjonowanej drogerii, sprzedawali podróbki, które przyjechały od producenta, ktoś się dopatrzył nieprawidłowości na etykietach czy coś w tym stylu i zrobiło się niemiło. Pewnie poleciały głowy:) Ponoć każdą podróbkę można zdemaskować, więc jak miała wątpliwości to mogła śmiało poprosić o pomoc. W takich sytuacjach warto też nie wyrzucać (nigdy) dowodów zakupu.
UsuńP.S. MIalam w zyciu 6 torebek Louis Vuitton.Wszystkie kupione w markowym sklepie,kolo lotniska Kennedy'ego.Dwie oddalam corce w prezencie,cztery nadal posiadam i nadal wygladaja pieknie.Sa wrecz 'niezniszczalne' ,nic w nich nie odpada i nic sie nie dzieje a nosze je nadal dosc czesto.
OdpowiedzUsuńNie fascynuje sie moda specjalnie,ale torebki Louisa sa spore,bardzo wygodne i swietnej jakosci.
-Usciski-
Miło słyszeć, że są takie wytrzymałe. Mnie jednak do siebie nie przekonują estetyką, marka stała się jedną z najczęściej kopiowanych, przez co straciła na swojej unikalności. Firmie z pewnością nie chodziło o taki rodzaj rozpoznawalności, słyszałam, że powoli wycofują się z produkcji popularnego wzoru z monogramem żeby na powrót stać się synonimem luksusu. Trzymam za nich kciuki!
UsuńPozdrawiam ciepło:)
śliczna,a to zapięcie ho,ho,sama muszę kiedyś takie zrobić,ale na razie brak natchnienie!!!!
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj, fajna sprawa i ogromne pole do popisu! Życzę dużo natchnienia:))
UsuńJa też za oryginalnymi Louis'ami nie przepadam - zupełnie nie mój styl! Ale ten Twój Louis niezwykle udaną bransą się stał. I podziwiam też całą ciężką pracę jaką włożyłaś w każdy detal! :) Pozdrawiam, S.
OdpowiedzUsuńDzięki Sylwia za miły komentarz. Fajnie się tę bransoletkę robiło, ale strasznie długo!
UsuńPozdrawiam:)
Tekst jak zwykle bezbłędny:D I bransoletka również. Mnie także bardzo się ona podoba. Louis w innym wydaniu jest zdecydowanie ciekawszy, a na pewno jeszcze bardziej unikalny:D
OdpowiedzUsuńNo bo taki Louis jest tylko jeden:))
UsuńUn hernoso trabajo con colores ya muy veraniegos que invita a quitarse las mangas largas para poder lucirlos..!!
OdpowiedzUsuńNoelia.
Gracias Noelia y gracias google translator:))
UsuńJa tez nie rozumiem fenomenu marek (w szczególności jeśli chodzi o torebki...), ale bransoletka wyszła Ci świetnie, podziwiam sposób odwzorowania wzoru:)
OdpowiedzUsuńPomijając estetykę, która do mnie przemawia, to chyba umarłabym na zawał gdybym nie daj Borze gdzieś taką torebkę podarła :))
UsuńCieszę się, że bransa Ci się podoba.
Pozdrawiam:)
Asiu, bransoletka jak zwykle idealnie perfekcyjnie doskonała. Jednym słowem śliczna. I te końcówki, to po prostu wisienka na torcie. Ja też nie rozumiem fenomenu niektórych marek. Nieważne czy to dotyczy ciuchów, butów, torebek czy biżuterii. Są takie rzeczy, których bym nie ubrała, nawet gdyby mi za to zapłacono ;) Widać to po prostu sztuka dla sztuki i tyle.
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu za te komplementy! Ja też się czasami zastanawiam na ile to faktycznie jest takie och i ach, a ja faktycznie się nie znam, a ile w tym po prostu dobrej roboty marketingowej. Jak ktoś nie wie którędy to wybiera trendy:))
UsuńMnie się "Louis" w ogóle nie podoba, zwłaszcza odkąd zobaczyłam wybitnie paskudną reklamę na Vitkacu w W-wie. po prostu miałam wtedy myśl, że to marka, która trafia do ludzi z takim własnie gustem, ze im się podoba stawianie czegoś takiego w mieście. Bo to tak bogato i drogo. A że przy okazji paskudne to jak nieszczęście, to...
OdpowiedzUsuńA Twoje bransoletki mi się podobają. I podziwiam, że umiesz je robić!
No mnie też :/ a szczególnie ten w kolorowy monogram (te wzory mają chyba nawet swoje nazwy, ale nie umiem powtórzyć). Oj, widziałam w necie ten przedziwny salon z olbrzymią walizką, mnie się to z filmem "Kingsajz" skojarzyło:))) Machulski by tego lepiej nie wymyślił:-)
UsuńDobrze, że poczytałam komentarze, bo nie 'kumałam czaczy' jak mawiał pewien mój znajomy. Teraz przypominam sobie jak pewna paniusia weszła do H&M i zapytała 'Czy są te torebki z literkami?' Piękna, beztroska ignorancja.
OdpowiedzUsuńA Twoja bransoletka bardzo fajna i z pewnością cieszyłaby się powodzeniem nie tylko u miłośniczek firmy LV.
O matko, to sobie musiałaś dopiero pomyśleć, że mi chyba się pomieszało coś nie tylko w koralikach:))
UsuńHehe, Pani w H&M wymiata:))
Pozdrawiam:)
Nie Tobie pomieszały tylko mnie coś nie stykało :)
UsuńŚliczna bransa - te kolory, wykonanie ! Pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki Edytko, pozdrawiam również ;-)
UsuńJak zwykle, gębula mi się ucieszyła czytając Twoje wypociny :)! a bransoletka no cóż przecież sama napisałaś, że jest ok :) pozostaje przyklasnąć, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHehe, zatem mission completed:)) Na "wypociny" zawsze można u mnie liczyć;-)
UsuńI ja pozdrawiam:)
Mnie też feszyn raczej obcy, chociaż nie wiem co by było gdybym miała górę kasy. Choć znając mnie to snobowałabym się raczej na niszowe marki :P Po tym przydługim wstępie nastąpi "adrem" bransa się mnie podoba i podziwiam, całkowicie z koralików :)
OdpowiedzUsuńNaczytałam się i już nie wiem, co napisać! Wszystko już było! Więc po prostu: bransoletka super! I kolor, i wykonanie, i koncóweczki. Zresztą nic w tym dziwnego. Nie widziałm Twojej bransoletki, która by mi się nie podobała. Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńMoże i Louis, ale moim zdaniem wygląda bardziej jak biżuteria pozostawiona przez antycznych kosmitów. Znaki! :D
OdpowiedzUsuńSzczęśliwe koraliki właśnie na takie wyglądają.
Podziwiam Cię jak zawsze. Lubię tu zaglądać, bo tyle piękna i pomysłów u Ciebie.
OdpowiedzUsuńDużo weny na najbliższe dni Ci życzę!
O kochana, końcóweczki miodzio, a Twoja bransoletka LV jest zdecydowanie najoryginalniejsza :)
OdpowiedzUsuńHehe, a szydełko to aby z limitowanej serii było ? :))) Całość prezentuje się bardzo fajnie. Gratuluję licznika !!!
OdpowiedzUsuńHahaha, podejrzewam, że wraz z milionem innych osób jestem posiadaczem bardzo limitowanej serii:)
UsuńO dżizas! Sama zrobiłaś zapięcie ;o Zdolniacha !! Ja dopiero mam w planie nauczyć się pleść bransoletkę. Jak dojdę do tego, to może potem popracuję nad zapięciem z koralików ;p ...podziwiam :):)
OdpowiedzUsuńrewelacja, zapięcie wygląda nieziemsko, jest dodatkową ozdobą, a może główną?
OdpowiedzUsuńOj cudna :) a końcówki są świetne :)
OdpowiedzUsuń