Rzecz wydawałoby się banalna, ale tylko z pozoru. Przyznam szczerze, że zawsze wolałam doczepić element do bigla i w ten sposób uzyskać miłe dyndadełko, ale nie każdy lubi jak mu się coś "telepie" po czerepie ;)
Na przykładzie kolczyków z poprzedniego posta, pokażę krok po kroku, jak estetycznie i co najważniejsze stabilnie, zainstalować wklejany bigiel. Nie wymaga to posiadania wybitnych umiejętności, ani "wypasionych" narzędzi. Jedyne czego dodatkowo będziecie potrzebować, oprócz wspomnianego bigla lub sztyftu, to klej i kawałek tektury. Pozostałe materiały, to standardowy zestaw, jakiego każda z Was używa szyjąc z koralików.
Optymistycznie zakładam, że haft koralikowy nie jest Wam obcy ;) W każdym razie wymagane jest posiadanie gotowego elementu koralikowego, odpowiednio dociętego i przygotowanego do przyszycia "plecków". Reszta to:
- Skórka, Alkantara lub cokolwiek czym podszywacie swoje prace (u mnie Ultrasuede)
- Klej jakiego zwykle używać w swojej pracy (u mnie klej do drewna, prezent od stolarza:))
- Igła do koralików
- Nici do koralików
- Koraliki do przyszycia tyłu
- Małe nożyczki (ostre)
- Metalowe sztyfty lub inne bazy do wklejania
- Cienka tektura, na przykład z kartonika po lekach lub wizytówka
- Długopis lub ołówek
- Klamerki do bielizny
kliknij w zdjęcie by je powiększyć |
Pierwszym krokiem jest obrysowanie wyhaftowanego elementu na kawałku tektury. Kartonik musi być odpowiedniej grubości, tektura falista jest zdecydowanie za gruba, a blok techniczny zbyt wiotki. W tym względzie jestem pro-eko i używam tego co mam w domu, idealne są pudełka po lekach, bieliźnie, wkładkach, metki od ubrań i wizytówki.
Dlaczego tektura, a nie plastik lub gruba folia? Bo papier lepiej współpracuje z klejami, których używam. Po wyschnięciu tworzy się mocna, gładka i trwała spoina.
Odrysowany kształt zmniejszamy o około 3 mm (kropkowana linia) i wycinamy. Nie trzeba tu wielkiej precyzji, jak coś się krzywo przytnie, zawsze można poprawić.
Tektura powinna być mniejsza z jednego ważnego powodu - miejsce na szew! Przeszycie na raz podkładu, skórki i tektury nie sprawi kłopotu tylko Chuckowi Norrisowi :) Ponadto tak docięty kartonik ułatwi szycie prowadząc igłę we właściwe miejsce, szwy będą dużo równiejsze.
Czas na przymiarki. Przyłóżcie bigiel w miejscu, które najbardziej wam pasuje i zaznaczcie na kartoniku, nie bójcie się długopisu, wszystko i tak się zakryje :)
Ja wybrałam sam szczyt kolczyka. Teraz w miejscu kropeczek trzeba zrobić małe otworki, przez które przejdzie sztyft, można to zrobić igłą, nożyczkami lub dłutkiem. Nie polecam robić tego metalową bazą kolczyka, można ją zniszczyć pod naporem siły.
Czas na klejenie i rozwiązanie tajemnicy, do czego potrzebne są klamerki :) Odrobinę kleju nałóżcie pomiędzy blaszkę bazy i tekturkę i całkiem sporo - na podkład, czyli tył wyhaftowanego elementu.
Tekturę wraz ze sztyftem (i klejem) przyłóżcie do reszty kolczyka. Przypnijcie klamerką i poczekajcie aż klej zwiąże. W tym momencie nie warto się spieszyć, im lepiej klej chwyci, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że w czasie dalszej "obróbki" coś się przesunie lub odpadnie.
Moja rada:
- Jeśli boicie się pokaleczyć koraliki, zasłońcie je kawałkiem filcu i wtedy chwyćcie klamerką.
- Jeśli nie wiecie jakiego kleju użyć, sięgnijcie po bezpieczną opcję, czyli gęsty wikol albo butapren, w pracy z papierem, filcem oraz skórą sprawdzają się na medal.
Kolejnym etapem, jest przyklejenie skórki, lub innego wybranego przez Was tworzywa. Jeśli nie wiecie co będzie do tego najlepsze, odsyłam do mojego artykułu o materiałach wykończeniowych.
Wytnijcie mały, trochę większy od kolczyka, kawałeczek materiału i zróbcie w nim dziurkę na bigiel, jak na zdjęciu powyżej.
Posmarujcie tył kolczyka klejem, omijając krawędzie. Zaschnięty klej trudno przebić igłą, a przecież czeka Was jeszcze obszywanie brzegów koralikami.
Załóżcie skórkę na bigiel, dociśnijcie mocno wszystkie elementy, najlepiej klamerką i czekajcie, aż klej zwiąże. Przestrzeń między skórką a klamerką zabezpieczyłam filcem, żeby nie zrobiły się wgniecenia od zacisków.
Po wyschnięciu kleju, gdy jest pewność, że nic się nie przesunie, trzeba odciąć nadmiar skórki, równo z brzegiem klejonego elementu. Teraz możecie obszyć kolczyk koralikami według uznania.
Na tym jednak kończą się moje podpowiedzi. Może w przyszłości zrobię serie lekcji o haftowaniu koralikami, na razie jednak muszę zregenerować ścięgno w nadgarstku.
Jeśli moje podpowiedzi okazały się przydatne i chcecie w przyszłości kolejnych porad tego typu, dajcie znać w komentarzu. Jeżeli macie inne patenty na wklejanie sztyftów, podzielcie się nimi. Na każdy komentarz postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam ciepło!
Nie zgadzam się na rozpowszechnianie tego artykułu bez podania autora i linku do lokalizacji na moim blogu.
Bardzo fajny post i z pewnością przydatne informacje. Ale przede wszystkim tak bardzo mi się podoba kolor tych kryształków, że MUSZĘ sobie takie zrobić. Pod wpływem różnych prac oglądanych na Twoim blogu i u innych osób, polubiłam zieleń. No ... i zamiast wypowiedzieć się na temat postu to ja o kryształkach. Lepiej już skończę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA to prawda, są piękne, po prostu nie da się o nich nie mówić :) No i witaj po zielonej stronie mocy :)
UsuńBardzo fajnie opisana porada. Jeszcze nie miałam okazji wklejać takich bigli ale na przyszłość jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przypadła Ci do gustu i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości się przyda :)
UsuńKolczyki raczej mi nie grożą, ale nigdy nie wiadomo... a wtedy wiem, gdzie tego szukać :-) i dziękuję za imię dla ćmoka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Haha, ja też ich dla siebie nie robię, ale że robi się je naprawdę fajnie, to produkuję na potęgę. Ćmoki nie mogą przecież być bezimienne, zwłaszcza takie fajne :)
UsuńNigdy bym nie pomyślała, że to tak skomplikowana operacja. :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie zagrażająca życiu, ale to fakt, zanim taka ozdóbka powstanie chwilę to trwa.
UsuńO kurczę, takie wklejanie to już chyba wyższa szkoła jazdy, :) Jeszcze nie próbowałam, ale zapewne w dalszej przyszłości też mnie to czeka, więc z góry dzięki za wszelkie informacje :)
OdpowiedzUsuńNa pewno więcej zachodu niż podwieszenie bigla, ale wydaje mi się, że takie lepiej leżą na uchu. Nie każdy lubi jak mu coś dynda ;)
UsuńJak zwykle świetnie opisane:) Co raz bardziej mnie kusi spróbowanie sił w hafcie:D Ale poczekam cierpliwie na kolejne porady;) Nadgarstek niech nie fika tylko wraca do normy;)
OdpowiedzUsuńTeraz nie masz wymówek, musisz coś wyhaftować koralikami :)
UsuńNadgarstek daje mi popalić, więc niestety przymusowo musiałam odstawić koraliki na niemal miesiąc :( Póki co nadrabiam czytanie :)
no proszę teraz już wiem gdzie popełniałam błąd jak wklejałam sztyfty i dlatego zrezygnowałam z wklejanych ale teraz wrócę i do takich - dzieki Asiu i niech nadgarstek kuruje się jak najszybciej abyś mogła tworzyć swoje cuda :) pozdrawiam ciepło Sylwia
OdpowiedzUsuńNie ma co się tak szybko zniechęcać :)
UsuńDzięki Sylwia, szczerze mówiąc "odwyk" trwa już tydzień a ja już chodzę po ścianach, koraliki to jednak potężny nałóg :)
kiedyś kiedyś będę próbować takich cudów więc pewnie skorzystam z Twoich bardzo dobrych rad :)!
OdpowiedzUsuńKoniecznie próbuj!
UsuńZ tych Twoich wpisów instruktażowych powstaje świetny podręcznik. Bardzo się przyda takim, jak ja! Dziękuję!!!
OdpowiedzUsuńChyba powinnam książkę napisać ;) przyda się jak zabraknie internetu :)
UsuńAsiu, tak jak mówisz - niby oczywista oczywistość, ale fajnie jak ktoś pokaże krok po kroku co i jak ;) Dzięki za tę podpowiedź. Ja generalnie używam bigli i wtedy ten kolczyk "dynda" albo sztyftów. Tutaj jest coś poredniego :) bardzo fajne rozwiązanie. Już ostatnio po Twoim poście z tymi kolczykami zastanawiałam się jak zamocować te bigle. na pewno wykorzystam ten sposób. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńWykorzystaj! Część moich koleżanek, czyli głównych użytkowniczek moich biżutów, nie cierpi tego dyndania, a takie bliskouche kolczyki bardziej do nich przemawiają. A że nie widziałam żadnej instrukcji, to opracowałam własną, na razie reklamacji nie było :)
UsuńAsia, musisz to wydać w formie książkowej!
OdpowiedzUsuńNo chyba będę musiała ;)))
UsuńJa się piszę na taką książkę... ;)
UsuńŚwietnie zrobiony poradnik, znalazłam w nim odpowiedź na wszystkie pytania i zabieram się za wklejanie...
Dziękuję :)
jestem bardzo ciekawa tych lekcji o haftowaniu koralików :)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
Znając siebie, będzie tego sporo :)))
UsuńŚwietna porada :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twój blog
Dziękuję za tak miłe słowa Martko :*
UsuńOoo, to ja zupełnie inaczej to robiłam - jednakże Twoja Asiu wersja jest po stokroć lepsza :) I pewniejsza :)
OdpowiedzUsuńJa również jestem za wersją książkową - w dzisiejszych czasach wydaje się poradniki niemal do oddychania, więc koralikowa sprawa jest równie ważna ;)
Pozdrawiam
Sprawdzona, dotychczas żaden biżut się nie rozleciał, czego nie mogę powiedzieć o moich wcześniejszych pracach ;) na szczęście nie poszły daleko w świat i wszystko zostało w rodzinie ;)
UsuńNo to nie mam wyjścia, na szczęście zimowe wieczory sprzyjają prozie :)
Fajny ten patent z tekturką, muszę to kiedyś wypróbować:)
OdpowiedzUsuńTekturka dobrze się sprawdza w takiej roli. Niektórzy używają grubszej foli, jak np z kliszy rentgenowskiej, ale do niej trzeba mocniejszego kleju, a ja nie lubię za wiele chemii w biżuterii przy twarzy, bo śmierdzi ;)
UsuńCieszę się, że Ci się podoba. U Ciebie też pięknie, tyle cudnych miejsc i klimatów!
OdpowiedzUsuńPodziwiam wszystkich, którzy radzą sobie z takimi karkołomnościami:-))))))))
OdpowiedzUsuńHaha, powiem szczerze, że może karku się nie da złamać, ale wytknąć palec, albo nadciągnąć ścięgno w nadgarstku to i owszem. Jestem tego (jeszcze) żywym przykładem :)
UsuńCiekawe, co ja bym złamała?????????
UsuńOby nic ;)
UsuńWow, so phantastic and beautiful!
OdpowiedzUsuńThank you for this wonderful tutorial.
Greetings,
Nicole
Thanks Nicole :)
UsuńNo kapitalny ten tutek, o coś takiego mi chodziło. Prosto i na temat, czytelnie i dużo obrazków. Bardzo serdecznie Ci dziękuję. Życzę szybkiego zaleczenia kontuzji. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że bazy Ci teraz nie straszne, a dążę do tego by rozjaśnić Ci jeszcze te nieszczęsne zakańczanie nitek :)) Jak nadgarstek pozwoli ;)
UsuńSuper ! Chyba podrukuję sobie te Twoje kursy, będzie niezły podręcznik :)
OdpowiedzUsuńTrochę tego wyjdzie, dobry segregator się pewnie przyda :)))
UsuńJak zwykle tutorial przygotowany perfekcyjnie :).
OdpowiedzUsuńStaram się zawsze jak tylko mogę, dzięki za miłe słowa:)
UsuńŚwietny instruktaż krok po kroku ! Dla takich początkujących jak ja to jest nieoceniona pomoc!!! Bardzo dziękuję. Co prawda haft jeszcze przede mną ,ale "czai się już tuż za rogiem" :). Kuruj nadgarstek i dalej twórz swoje cudowności.
OdpowiedzUsuńHaft na szczęście to nie taka skomplikowana rzecz, koralik można przyszyć i bez wielkiego przygotowania, ja na początku miałam problem właśnie z takimi szczegółami typu wklejanie baz. Dlatego podpowiadam teraz innym, ale kto wie, może i te nieszczęsne szwy koralikowe wezmę w obroty :)
UsuńPozdrawiam :)
Wiedziałam, że kolejne części będą, bo podstawy podstawami, ale tu trzeba iść dalej ;-). Tutek przydatny, sama pewnie bym nie wpadła na takie mocowanie. To czekam na dalsze nauki :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :-)
Muszą być ;))Tyle tylko, że to trochę czasu wymaga, w końcu to rękodzieło, wszystko trzeba ręcznie ;)
UsuńDla rękodzielniczek czas powinien być z gumy, a przynajmniej wydłużony o kilka godzin na dobę :-)
UsuńAsiu, będzie mi niezmiernie miło, jeśli zechcesz odebrać wyróżnienie:
http://byranya.blogspot.com/2014/10/wyroznienie-i-nominacje.html
Toś mnie zaskoczyła! Dziękuję bardzo :)
UsuńPrzeogromnie Ci dziękuję za ten poradnik! Właśnie miałam próbować takiego mocowania bigla,a że jestem bardzo początkująca to dzięki Tobie pewnie popełnię mniej nieudanych prób;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się przydałam ;) Powodzenia w mocowaniu!
UsuńBardzo fajny i przydatny artykuł , na pewno skorzystam w przyszłości z Twoich cennych rad :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny i przydatny artykuł , na pewno skorzystam w przyszłości z Twoich cennych rad :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie korzystam z cennych rad :) ... dziękuję Joasiu za podpowiedzi bo bardzo mi się przydały i niebawem się pochwalę o ile uda mi się dotrwać do końca "dzieła" niczego nie psując ;)
OdpowiedzUsuń