czwartek, 6 listopada 2014

Wedding Gift, broszka

Listopad to pora mało ślubna, niewiele par wybiera ten miesiąc na zawarcie związku małżeńskiego. Zimno już, szybko robi się ciemno, często pada, plenery niepewne, a w nazwie miesiąca nie ma "r". Z drugiej strony nie ma problemów z terminami, łatwiej o zniżki i się człowiek mniej poci ;) Ja brałam ślub w listopadzie i nie żałuję. Ale ja nie o sobie miałam pisać, a o podarkach ślubnych. 

Czy wiedzieliście, że dawniej przyszli małżonkowie dawali sobie prezenty ślubne? Nie mam tu na myśli stada kóz dla rodziny panny młodej, ale nie mniej kosztowne upominki, jakie zazwyczaj pan młody ofiarowywał swojej wybrance w dniu ich ślubu.
Dajmy na to taki książę Albert, w 1840 roku podarował królowej Wiktorii broszkę z imponującym szafirem w otoczeniu okazałych diamentów. Dumna królewska oblubienica przypięła ją do sukni ślubnej. Dziś ten sam klejnot nosi jej potomkini Elżbieta II. 

Nie mając nadziei, że miłościwie panująca królowa zechce w najniższym czasie sprzedać tę piękną broszę, ani na to, że w niedalekiej przyszłości znajdę się w posiadaniu jakiegoś miliona funtów na jej zakup, zrobiłam sobie własną wersję "broszki Alberta". Chociaż właściwsze będzie stwierdzenie, że zainspirowałam się tą ozdobą i stworzyłam coś na kształt.



Rzecz jasna miałam do dyspozycji mniej kosztowne półfabrykaty i wybrałam zupełnie inną technikę, lecz produkt finalny bardzo przypadł mi do gustu. Nie planuję ponownie wychodzić za mąż, ale z pewnością ubiorę tę broszkę na wielkie wyjście, z mężem oczywiście :)


W samym centrum broszki znajduje się szafirowe szkło fusingowe z pracowni Apandany, które mieni się zatopionymi wewnątrz "złotkami", ale konsekwentnie odmawia sfotografowania :)


"Szafir" otoczyłam perłami słodkowodnymi, a wszystko przyszyłam koralikami Toho treasure w kolorze Nickel.


Tył podszyty naturalną skórą kozią barwioną na niebiesko. Przy tej wielkości broszki i licznych zawijaskach na krawędziach, musiałabym chyba szyć włosem by szwy były mniej widoczne, dlatego wybaczcie ten nieco toporny efekt. Wygodne zapięcie daje możliwość noszenia broszy w formie naszyjnika.


Pasuje też do mojego szalika :) A tak prezentuje się oryginalny klejnot królewski:

Żródło

Jestem ciekawa Waszej opinii o dawnej biżuterii i czy kiedykolwiek tego typu klejnoty były Waszą inspiracją do wykonania biżuterii z koralików? 


Ja jestem wielką broszkomaniaczką i z pewnością zrobię jeszcze dla siebie jakąś koralikową replikę. 

Póki co zapraszam Was serdecznie do lektury krótkiej historii broszki mojego autorstwa, którą możecie przeczytać w najnowszym numerze gazetki Bead Beauty. Pisemko jest darmowe i możecie je ściągnąć wchodząc na stronę sklepu Beadbeauty.pl --> KLIK W najnowszym numerze znajdziecie również bardzo fajny konkurs z atrakcyjną nagrodą.

Pozdrawiam ciepło!


59 komentarzy:

  1. Cudna! Twoja inspiracja bardzo mi się podoba, razem z otoczką, bo jestem z wykształcenia historykiem :-) często inspiruję się zabytkową biżuterią, zapraszam do odwiedzenia moich tablic pinterest. Najbardziej kocham art deco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dopiero niedawno zaczęłam się starą biżuterią "jarać", absolutna fantastyczność :) Chyba mam już polubione Twoje tablice. Art deco i art nouveau - genialne epoki!

      Usuń
  2. Prawdziwie królewska! Piękną broszkę zrobiłaś, jest inna rzecz jasna od poprzednich, ale faktycznie wygląda "kosztownie". Świetnie prezentuje się z szalem, podejrzewam że przypięta do płaszcza będzie robić fantastyczne wrażenie.
    Lubię takie inspiracje. Dawna biżuteria czy generalnie moda mogą dostarczyć mnóstwo pomysłów. Sama chętnie sięgam do "Historii Mody". Mnie fascynuje biżuteria typu gotyk czy bollywood, ale niestety nie wiedziałabym gdzie i kiedy to nosić, dlatego rzadko zdarza mi się coś takiego poczynić :-)
    A do gazetki zajrzałam - warto, polecam wszystkim!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wcześniej się przymierzałam do takiego zabiegu, ale dopiero gdy trafiłam na w miarę prostą formę to zaryzykowałam. Ogromnie mi się podoba stara biżuteria, oczywiście nie na moją kieszeń, ale wspaniale, że cześć z niej można "przetłumaczyć" na koraliki. Dlatego powinnaś koniecznie spróbować.
      Jest jeszcze jeden bonus, trudno by ktoś Cię oskarżył o plagiat ;))) i nie mam tu na myśli, że autor nie żyje.

      Usuń
  3. Śmiem twierdzić, że Twoja "replika" zdecydowanie ładniejsza! I jako również rękodzielniczy historyk - doceniam tym bardziej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie docenienie jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem, ja historię znam głównie ze źródeł pozaszkolnych, a historię zdobnictwa, ubioru i biżuterii chętnie poznałabym dogłębniej. Fascynujący temat!

      Usuń
  4. Ale cuda, jak ja takie lubię!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Basiu, ogromnie się cieszę, że przypadła Ci do gustu.

      Usuń
  5. Twoja podoba mi się bardziej niż oryginał :))) bo w takowych raczej nie gustuję, trochę nie moje klimaty... za to koralikową wersją bym nie pogardziła :)
    Zaraz lecę zaglądać do gazetki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię biżuterię z duszą, inna sprawa, że mnie na nią nie stać, więc mam w swoich zbiorach trochę szklano-drucianych podrób, też ładnych. Za to nie spodziewałam się, że z koralików też da się coś wyczarować w tym klimacie.

      Usuń
  6. Piękna:) I jak dla mnie dużo lepiej prezentuje się od pierwowzoru:) Te diamenty potrzebują koralikowej oprawy;) Może Elżbieta II zgodziłaby się na renowację:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie bym co nieco Eli okoralikowała, gdyby tylko wyraziła taką chęć :))))

      Usuń
  7. Super wyszła! Świetny pomysł na wykorzystanie kawałka historii (jakby nie było) do zrobienia czegoś fajnego.

    Mnie też Twoja "replika" wydaje się ciekawsza od oryginału!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że "replika" zwycięża :)) Szczerze mówiąc chyba bałabym się nosić oryginał, tym bardziej, że mam niezwykłą umiejętność gubienia małych przedmiotów :)

      Usuń
  8. Asiu, śmiem twierdzić - podobnie jak moje koleżanki wyżej - iż Twoja wersja jakoś bardziej do mnie przemawia :)
    Ja również mam pewne zboczenie na punkcie starej biżuterii - ale takiej bardzo, bardzo starej, pradziejowej tudzież starożytnej :) Ot, zboczenie zawodowe :P
    I mam w głowie kilka cudownych drobiazgów przed oczyma, ale jeszcze nie nadszedł czas, aby je przetransformować :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak bo Ty pracujesz w muzeum, oj zazdroszczę Ci tej posady i dostępu do tych wszystkich wykopalisk, artefaktów i historii. Chętnie bym zobaczyła Twoje koralikowe transformacje, tym bardziej, że masz łatwiejszy dostęp do oryginałów. Fajnie by było wprowadzić na blogi taki historyczny cykl, ciekawe co by się z tego urodziło.

      Usuń
  9. o tak zdecydowanie twoja piękniejsza jest <3 co do inspiracji biżuterią innych epok jeszcze takich nie robiłam - od jakiegoś czasu myślę nad carską Rosją lub nad biżuterią indyjską, zobaczymy co z tego myślenia się wykluje ;) Asiu napisałam do ciebie e-mail jakbś mogła zerknąć to bym się bardzo cieszyła :) pozdrawiam ciepło Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Carska Rosja daje spore pole do popisu, zdaje się, że w zeszłym roku Beadbeauty miało konkurs o tej tematyce i pamiętam, że prace były niesamowite. Jestem ogromnie ciekawa Twojego dzieła.
      I ja pozdrawiam, mam nadzieję, że Ci pomogłam swoją emailową odpowiedzią.

      Usuń
  10. Zgadzam sie z poprzedniczkami , Twoja wersja bardziej przypadła mi do gustu po nowemu :) wyszła ślicznie :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie się cieszę, że tylu osobom podoba się moja wersja :)

      Usuń
  11. Otro broche divino, y una versión mucho más bonita.
    Noelia

    OdpowiedzUsuń
  12. W następnym życiu, jak ponownie poślubię mojego męża, wyśle go najpierw do Ciebie po biżuterię :) No chyba, że będę mrówką... A brocha jest przepiekna! I bardzo lubię starą biżuterię, mam nawet brochę odrobinę w tym stylu po Babci... Nie ma w niej co prawda brylantów, ale to i lepiej bo nosi się bez stresu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz go wysłać i teraz, prezenty bez okazji to wręcz powinność dobrego męża ;))
      Ja niestety nie mam żadnej wiekowej i do tego cennej biżuterii, co najwyżej trochę ładnej o wartości sentymentalnej, ale też boję się jej nosić.

      Usuń
  13. Wspaniała praca. Bardzo efektowna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jest mi bardzo miło, gdy czytam takie słowa :)

      Usuń
  14. Fantastyczne prace, zapraszam po wyróżnienie Libster Blog Award

    OdpowiedzUsuń
  15. Iście królewski klejnot... a artykuł bardzo ciekawy!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, artykuł krótki, bo taki był zamysł, inaczej cały numer składałby się z mojej broszkowej opowieści :)))

      Usuń
  16. Asiu, z całym szacunkiem dla królewskiego klejnotu, ale niech zdobi szaty Elżbiety II. Ja wolę Twoją wersję.Bardziej subtelną i delikatną. Powiedziałabym piękniejszą wręcz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet jestem przekonana, i mój wspierający mąż mnie w tym bezustannie utwierdza, że miłościwie panująca, lepiej wyglądałaby w mojej broszce! :)

      Usuń
  17. Cudna broszka :-) Piękniejsza od oryginału :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudna jest to broszka z historią :) U ciebie nic nie powstaje przypadkiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem powstaje, ale te przypadkowe twory zwykle idą na przemiał, nazywam je "ćwiczebne" :)) Dużo bardziej wolę, gdy o danej rzeczy można opowiedzieć jakąś ciekawą historię, wtedy można je nazwać przedmiotami z duszą :)

      Usuń
  19. Wow! Świetna jest! Fajnie, że zrobiłaś zdjęcie na tym wdzianku - dzięki temu mam porównanie jak może wyglądać na ubraniu, a wygląda iście królewsko :)
    Uwielbiam biżuterię z dawnych lat, lubuję się w filmach kostiumowych...kiedyś nawet myślałam, że mogłabym żyć w tamtych czasach - suknie z rondem, bogata biżuteria i dodatki, gorsety, pudernice, pachnidła ;p Miało to swój urok ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc przydałaby mi się jakaś modelka, jednak na "ludziu" biżuteria prezentuje się najlepiej i najpełniej. Z drugiej strony, o tej porze roku, broszki noszę na szalikach, więc zdjęcie poglądowe jest jak najbardziej obrazowe.
      Coraz bardziej lubię filmy kostiumowe, ale w tamtych czasach nie bardzo chciałabym żyć, pierwszy powód - brak opieki dentystycznej i medycznej, a drugi - chociaż zapewne mogłabym oddawać się swoim pasjom, bo są bardzo kobiece, to nie mogłabym uczyć się i mówić tego co myślę.

      Usuń
  20. Biżuteria z dawnych lat ma w sobie wiele uroku i jest całkiem inna. Ja osobiście się nie inspirowałam, ale widzę, że warto. Powiem Ci, całkiem szczerze, że chociaż oryginał ma brylanty to i tak mnie się podoba bardziej Twoja!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, warto! Ciekawa jestem co wymyślisz, jak już się weźmiesz za temat.

      Usuń
  21. Nie będę oryginalna gdy napiszę, że w Twojej wersji baaardzo mi się podoba, a na tamtą nie zwróciłabym uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie tamta od razu wbiła w ziemie, raz, że ma fajną historię, dwa, że ten szafir mnie zahipnotyzował, ale przyznać muszę, że to szkiełko od Apandany tez skradło moje serce :)

      Usuń
  22. Asiu , w Twoim wykonaniu wszystkie broszeczki są niezwykle piękne a ta jest królewska :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Piękna broszka, zresztą jak każda którą wykonujesz, podziwiam i zazdroszczę takiego talentu:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Zachwycająca jest Twoja broszka ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Edytko, cieszę się, że Ci się podoba.

      Usuń
  25. Ha! A ja ją już widziałam wcześniej w gazetce BeadBeauty :)))
    Muszę obiektywnie przyznać, że Twoja wersja jest dużo lepsza od oryginału - naprawdę! Oryginalna broszka nie wzbudziła mojego szczególnego zachwytu, czy chęci posiadania (pomijając jej wartość materialną, bo zawsze można spieniężyć i pojechać na Kanary ;D) ale za to Twoją chętnie bym nosiła od zaraz... jest przeurocza, a zdjęcie na chuście pokazuje jaka jest subtelna i filigranowa - bardzo w moim guście... napatrzeć się nie mogę i zastanawiam się dlaczego do tej pory nie przyszło mi do głowy, żeby wzorować się na starych klejnotach :) Zwłaszcza tych art deco. Chyba też poszukam sobie inspiracji ;D
    A małżonka serdecznie zapraszamy do wystąpienia w roli "ludzia", który zaprezentowałby broszkę na chuście... na sobie ;) Czasem trzeba się poświęcać dla dobra sztuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, brocha miała premierę krótko przed blogiem :)
      Oryginał całkiem mi się podoba, ale co tam Kanary, pomyśl ile za to będzie koralików :))
      Masz rację, dopiero na szaliku widać proporcje i jej delikatność, będę musiała częściej robić zdjęcia z jakimś obiektem dla kontrastu.
      Oj, mąż chyba nie przeżyłby takiej roli, chociaż jego poświecenie i tak jest godne podziwu. Może gdybym zrobiła jakiś męski biżut zechciałby założyć go na potrzeby sesji bo o noszeniu nie ma mowy :)

      Usuń
  26. Myślę, że to królowa powinna Tobie zazdrościć, a przynajmniej ja zazdroszczę Tobie, a nie królowej. Monarszy klejnot na pewno powstał z dużo droższych materiałów, ale w moim odczuciu jest, jakiś taki, niedokończony, łysy. Ty nadałaś swojej broszce finalny sznyt. Obszycia nadają jej filuterności, ale są w sam raz. Jest bogactwo i jest wysmakowanie. Wspaniała, po prostu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, to może lepiej jej nie pokazywać bo jeszcze będzie chciała ;)))

      Usuń
  27. Chociaż klejnoty są fajne, w szczególności tak duże i kosztowne;p , to szczerze mówiąc, Twoja wersja broszki, znacznie bardziej mi się podoba:) Wyszła Ci pięknie:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Przepiękna broszka! Bardzo retro, ale dzięki temu ponadczasowa, elegancka i w ogóle "posh" :) Pozdrawiam i zapraszam na mój blogowy konkurs :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie pomyślałam o tym, że będzie ponadczasowa :) Ale to dobrze, jest szansa, że zostanie ze mną na bardzo długo, bo niestety mam tak, że po jakimś czasie nudzą mi się moje wytwory i je oddaję innym.

      Usuń
  29. Twoja broszka jest dużo ładniejsza od oryginału :) Wielkie brawa, z przyjemnością bym Ci ja zabrała i przypięła do własnego szalika!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Przez to ogólne pożądanie stała się teraz bezcenna, aż się ją boję nosić na moim szaliku :))

      Usuń
  30. prawdziwie "royalowa" broszka! nie masz co ubolewać, że nie stać Cię na wykup pierwowzoru od królowej, bo Twoja "replika" absolutnie pierwowzorowi nie ustępuje :)) a wręcz jestem pewna, że gdyby królowa Twoją broszkę zobaczyła, to zaproponowałaby wymiankę ;)
    ja od czasu do czasu inspiruję się królewskimi kosztownościami, co zresztą dobrze wiesz ;) nawet w tej chwili obmyślam kolejny post z klejnocikiem wprost od Tudorów ;)

    OdpowiedzUsuń

Witam Cię :) Dziękuję serdecznie za pozostawienie komentarza:) każdy jest dla mnie ważny. W sprawie innej niż temat posta skontaktuj się ze mną mailowo bluefairy.art@gmail.com Reklamy wrzucam do spamu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...