Nie przepadam za robalami, zdaje się, że kiedyś nawet podzieliłam się tą niechlubną informacją, poszło w świat to nie będę zaprzeczać, jestem miastowa i tak mam :) Boję się owadziej nieprzewidywalności i wzdrygam na myśl o zarazkach, wirusach i jadzie, na który zresztą jestem uczulona. Jednak nie mogę odmówić robactwu jednego, przynajmniej motylom i żukom, urody, której natura im nie poskąpiła. Niektórzy przedstawiciele owadziej rodziny są piękni jak małe klejnoty, aż prosi się by oprawić je w koraliki. Aczkolwiek przy całej mej niechęci do latającego czy pełzającego paskudztwa, nie ośmieliłabym się któregokolwiek ubić by potem wykorzystać truchło do swych niecnych celów, mimo wszystko to nie jest etyczne. Nadających się do użycia zwłok, zeszłych śmiercią naturalną i estetyczną, też nie znalazłam, dlatego sięgnęłam po rozwiązanie zadowalające obie strony - kaboszon z nadrukiem.
Kaboszon kupiłam w BeadBeauty, wykonała go Apandana, z pozoru zwykłe szkiełko, ale pracowało mi się z nim fantastycznie. Wydruk jest bardzo wyraźny i kolorowy, od spodu zabezpieczony emalią lub szkliwem, w każdym razie klej nie przebije, zaś samo szkło jest idealnie gładkie. Kusi mnie by zamówić sobie jakiś własny projekt, bo taka opcja też jest.
Oprawiłam go z użyciem bardzo "żuczych" kolorów, czyli z przewagą opalizującej zieleni, brązów i miedzi. Wisior nadrabia formą tę w sumie monotonną kolorystykę.
Użyte koraliki to Toho w kolorach Metallic Iris Brown, Olivine i Dark Bronze. Pozostałe paciorki to barwione kostki i rurki z hematytu. Chyba mój kolejny hit zakupowy :)
A całość zawiesiłam na miedzianym łańcuszku, co by nie powodować przerostu formy nad treścią.
Do łańcuszka dodałam małe tulejki wykonane pejotem, żeby ktoś nie pomyślał, że nośnik jest zupełnie przypadkowy, albo pożyczony z innej pracy :)
A całość trzyma się tak, jak widać wyżej. Tył podszyłam brązową skórą naturalną (zginęła owca, ale nie owad ;)). Wisior ma około 8,5 cm długości i 4 cm szerokości, zaś łańcuszek jakieś 65 cm.
Post został opublikowany automatycznie, więc na komentarze odpowiem z poślizgiem, niemniej jednak nie krępujcie się i piszcie. Niestety są na świecie gorsze rzeczy od robactwa - wirusy.
Pozdrawiam gorąco! I to dosłownie :)
Zdecydowanie owady mogę podziwiać na odległość - najlepiej w formie obrazkowej;) Żywe, latające potwory są straszne;) Wisior świetny, a skoro polecasz, to się chyba w końcu skuszę i nabędę taki kaboszonik - kilka wpadło mi już w oko;) Wirusy są jeszcze gorsze niż owady.... Lepiej ich nie przygarniać. Dużo zdrówka:)
OdpowiedzUsuńStraszne i wielkie jak smoki Wawelskie ;)) Kaboszony są naprawdę świetne, ten jest spory bo 3 cm, ale są mniejsze opcje.
UsuńEhh, mój mikrob przyplątał się nieproszony :(
Naszyjnik jest piękny, widać Twoją precyzję. Natomiast żuk nie przypadł mi do gustu. Pomimo tego całość jest wspaniała :-)
OdpowiedzUsuńNo co Ty, fajny jest :)) Dzięki za miłe słowa! :)
Usuńśliczne "żukowe" kolory i bardzo chytre mocowanie!
OdpowiedzUsuńChytre, ale nie jak baba z Radomia, wchodzi tylko cienki nośnik, ale to wystarcza :)
UsuńCudowny! Tylko tyle o nim napiszę bo pozdrawiam gorąco równie dosłownie co Ty ;)
OdpowiedzUsuńTeż Cię zmogło? No to kiepsko :( Trzymaj się dzielnie!
UsuńOj Asiu, cudnie ten robal Ci wyszedł :) Ja też z robactwem na bakier, ale w takiej formie, to pozwoliłabym mu łazić po sobie ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, robale tylko w biżuterii :)
UsuńAsiu bardzo fajnie wyszedł Ci ten żuczek!!! Również nie przepadam za robalami, ale w takiej formie jest do przyjęcia :) Bardzo podoba mi się wykończenie koralikami łańcuszka, które rzeczywiście dzięki temu stanowi piękną całość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Chyba większość kobiet ma jakąś awersję do owadów, przynajmniej te co znam ;) Te wykończenia też mi się podobają, niby mała rzecz a cieszy ;))
UsuńCudnie obszyty robal - przepięknie kolorki dobrane i te kryształki idealnie się komponują.... ale żuków to nie lubię, na jego widok dostaję takiego przykurczu szyi ;-) i szybko ulatniam się...
OdpowiedzUsuńA mnie paraliżuje jak mi coś takiego dużego lata niebezpiecznie blisko włosów, chociaż pewnie to większe zagrożenie dla niego niż dla mnie :))
UsuńZachwycają mnie te kolory. Jest idealny, i w kształcie, i w barwie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, takie pochwały zawsze mile łechcą moje ego :)))
UsuńUn collar precioso. los cabuchones son muy originales..!!
OdpowiedzUsuńNoelia
Como siempre, gracias :)
UsuńJa wirusa już (chyba) pogoniłam, mam nadzieję, że Tobie pójdzie szybciej niż mnie. A robal, już po raz kolejny w Twoim wydaniu, zachwycający. Pieknych kolorów mu dodałaś!
OdpowiedzUsuńPonoć ten wirus po tygodniu jest chyba pogoniony, ze sporym naciskiem na "chyba". Ale najgorsze już za mną, teraz jeszcze tylko ze 2 tyg kaszlu ;))
UsuńCieszę się, że robal robi furorę, a niech ma ;))
tego typu kaboszony są dość problematyczne przy pracy - ciężko jest znaleźć złoty środek między zbyt ciężką, przesadzoną oprawą a zbyt skromną, zdominowaną przez kaboszon. Tobie udało się wydobyć robala, nie przytłaczając go - świetna robota! a te kostki muszę dopisać sobie do listy zakupów ;)
OdpowiedzUsuńwracaj do zdrowia szybciutko!
Masz rację, bywają trudne, zwłaszcza te bardzo kolorowe! Koniecznie kup, w końcu nie ma takiego czegoś jak za dużo koralików ;)
UsuńJeszcze mi brakuje do całkowitego ozdrowienia, ale jestem na dobrej drodze ))
Piękny jest, po prostu, idealnie okaoralikowany. :) ... i mam wyrzuty sumienia, bo pewien porzucony żuk wciąż nie doczekał się u mnie dokończenia... no nie mam weny... a widzę że Ty naprawdę to lubisz te robale ;) oj muszę się zmobilizować :)
OdpowiedzUsuńJak mogłaś, tego się nie robi żuku ;)))
UsuńCiii, nie mów nikomu, że je lubię :)
Za owadami raczej nie przepadam, ewentualnie skłonić się mogę troszkę ku pięknie ubarwionym motylom i ważkom, za to takiego żuczka to pooglądam u kogoś bo jest piękny. Strasznie zaintrygowałaś mnie tymi barwionymi hematytami, o których wspominasz. Jeśli można, to coś więcej o nich poproszę :)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa :) Jak na razie największy wybór takiego asortymentu mają w Royal Stone i stamtąd też ja mam. Najfajniejsze są te maleńkie kosteczki (3x3 mm) bo opalizują na kilka kolorów a do tego są matowe, no magia ;)
UsuńTe 3x3mm też już "wyczaiłam" w RS i kupiłam ale wzięłam jednobarwne. Widząc jaki efekt jest piękny przy tych opalizujących chyba ponownie wydam tam kasiorę :)
UsuńAż zazdroszczę Ci tego żuczka, musi być niesamowity! Musisz go koniecznie oprawić, żeby na wiosnę zaczął "latać" :)
OdpowiedzUsuńAsiu Twój naszyjnik z żuczkiem jest oszałamiający , pięknie oprawiony kaboszon jego forma i kolorystyka cudo :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu, ale dokładnie to samo myślę o Twoich pracach :)
UsuńPowiem szczerze, że Żuki wypadają sto razy lepiej niż motyle (mam ciarki na sam widok) :p
OdpowiedzUsuńNie miałabym nic przeciwko motylom, gdyby nie ta złowrogo wyglądająca część między skrzydłami :))
UsuńKaboszon mimi że to robaczek śliczny a jego oprawa mnie urzekła , ślicznie się mienią te koraliki :) Całość super !!! Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Marzenko za miłe słowa. Też pozdrawiam :)
UsuńAsiu, wszelkie owady tudzież robale, wpadające w Twoje łapki zyskują na urodzie. Mnie ten wisior zachwycił. Wciąż się na niego gapię jak sroka w kość.Śliczny jest i tyle. Ja wszelkie robactwo mogę podglądać okiem obiektywu. W rzeczywistości akceptuję praktycznie tylko motyle i niektóre żuczki. Resztę już niekoniecznie. I pogoń tego wirusa jak najszybciej! Uścisków moc Ci przesyłam na lepsze samopoczucie :)
OdpowiedzUsuńDzięki Kasiu :) Ja jakoś do owadów szczęścia nie mam, bo albo plaga os na poprzednim mieszkaniu, albo mrówki w kuchni, że o kołatku w szafie nie wspomnę. Tak więc oglądać, ale za szkiełkiem:)
UsuńLeczę dziada, leczę ale jakiś złośliwy jest.
Takiego robaka zniosłabym nawet na własnej osobie. Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńNo bo to bardzo ludzki robak jest i do tego towarzyski :))
UsuńTeż nie lubię robali, zawsze się zastanawiam ile bym minut wytrzymała boso w dżungli, brrrr :-)
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak pomijając wszystkie anty-owadowe "nie", powiem, ze cudo Ci wyszło. Duża zasługa mieniących się koralików, nawet już widzę jak siostry mówią: o benzynkowy naszyjnik :-)
Pozdrawiam
Sama myśl o tym co napisałaś napawa mnie przerażeniem, ale i sprawia, że rodzimy owad staje mniej straszny :)
UsuńTeż czasami mówię na ten rodzaj koralików "benzynki" i bardzo je lubię :)
Skomplikowana forma, ale jaka efektowna :) I całkiem spory ten biżut. Coś dla koleopterologów :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ciekawe jak się takiemu kaleopteroligowi manifestuje jego profesja/zainteresowanie (bo i hobbyści amatorzy bywają), czy da się takiego rozpoznać na ulicy, np po żuczku w klapie? :))
UsuńZnałam jednego hobbystycznego i na ulicy się nie objawiał z zamiłowaniem, ale w biurze miał podobizny robaków. Sam z siebie wyglądał jak zamyślony strach na wróble. Ale na podstawie jednej osoby nie można wyciągać wniosków na temat całej grupy :)
UsuńBardzo fajna forma i kolorki takie żuczkowe :) Na miedzianym łańcuszku wygląda idealnie :) Życzę zdrówka i nie daj się :)
OdpowiedzUsuńSą żuczkowe, żeby się żuczek poczuł jak u siebie :))
Usuń"Żuczliwie" muszę powiedzieć, że robalowy naszyjnik udał się nadzwyczajnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję przeżuczo :)))
UsuńUwielbiam wszelkie "robactwo" w Twoim wydaniu ;) Wisior jest śliczny! ...aż mi się wierzyć nie chce, że nie przepadasz za przedstawicielami owadziej rodziny.
OdpowiedzUsuńJa tam lubię niektóre z robali, żuki akurat najmniej ;p, wolę ważki i ćmy, ale Twój naszyjnik bardzo mi się podoba, bo jak na naszyjnik z robalem, wygląda świetnie, to szkiełko ma w sobie sporo uroku, no i muszę to napisać: jak zawsze, bezbłędnie dobrałaś kolory: )
OdpowiedzUsuń