Gdyby nie to, że kolię stworzyłam z myślą o konkursie, pewnie nie musiałabym tu za wiele wyjaśniać. Ktoś mógłby pomyśleć; ot, artystyczna wariacja na temat kwiatowej rabatki, które nawiasem mówiąc uwielbiam, ale ta z pozoru niewinna ozdoba ma wiele ukrytych znaczeń.
Temat wygnania z Raju jest stary jak sam świat, wielu artystów podejmowało go w swoich dziełach, wykształcając w naszej podświadomości katastroficzne wizje człowieka skazanego na tułaczkę i potępienie. Dla tych, dla których boski plan zapewnienia nam szczęśliwości po śmierci w Niebie jest sprzeczny z wyznawaną filozofią, kreacjonizm zaś kłóci się z teorią ewolucji, "Raj utracony" ma nieco inny wydźwięk.
Odchodząc od dosłowności tego wydarzenia, nasuwają się mi na myśl (i nie tylko mi) obrazy dużo bardziej namacalne, bliskie doświadczeniom każdego z nas. Utrata niewinności, oszczędności całego życia, pracy marzeń, cennej pamiątki, wielkiej miłości czy bliskiej osoby to prywatne raje, do których bram nie raz gubiliśmy klucze. Z własnej głupoty, nieostrożności czy niezależnie od nas samych.
Osobiście wierzę, że gdzieś tam czeka na nas miejsce lepsze od tego, w którym żyjemy, gdzie nie ma trosk a tylko błogi spokój. Jak ono faktycznie wygląda, tego chyba nikt nie wie, w każdym razie brak relacji naocznych świadków. Jeśli każdy ma się tam poczuć uszczęśliwiony, to musi być zjawiskowe miejsce, zatem próba odtworzenia go w jakikolwiek sposób mija się z celem, bo dzieło to musiałoby podobać się wszystkim odbiorcom bez wyjątku.
Próbując przedstawić ten, jakby na to nie spojrzeć poważny temat, w formie biżuteryjnej, która ma funkcję mniej poważną, uznałam, że najlepiej będzie, jeśli odejdę od symboli, konkretnej religii czy osobistych doświadczeń i skupię się na założeniu, że "raj" to ogród pełen kwiatów, a "utrata" to siła zasysająca go w niebyt niczym czarna dziura.
W mojej kolii dominuje czerń, dostojna i elegancka, ale też niszczycielska, zimna i napawająca smutkiem. Symbolizuje ona żałobę po stracie tego, co dla nas drogie. Gdzieniegdzie przeplotłam ją bordowymi akcentami, by harmonizowały z ostrą czerwienią kwiatów.
Tło dosłownie wsysa próbujące zakwitnąć kwiaty. Ich kolor może nawiązywać do miłości, pasji i życia, a zieleń do nadziei, ale ja po prostu lubię kwiaty w tym kolorze dlatego go wybrałam.
Roślinki, trudno powiedzieć czy róże, stworzyłam od podstaw sama. Chociaż Internet jest pełen przeróżnych tutoriali, ja ambitnie dziergałam bez ich pomocy. Wykonałam je koralikami Miyuki oraz piętnastkami od Toho ściegiem peyote i herringbone.
Zależało mi na tym, by kolia była przestrzenna, a poszczególne elementy wystawały nieznacznie ponad tło. Dzięki temu ozdoba jest bardziej plastyczna, ale też wymaga większej uwagi podczas noszenia i przechowywania.
Zapinanie jest proste w obsłudze, to zwykłe, chociaż mocne, zapięcie magnetyczne. Razem z łańcuszkami ładnie układa się na karku i co najważniejsze, nie uwiera. Łańcuszki są fabrycznie czarne, natomiast zapięcie podrasowałam sama lakierem do paznokci.
Naprawdę trudno robić za wykonawcę, modelkę i redaktora, dlatego selfik zrobiłam telefonem, bo tak łatwiej, ma filtry i inne bajery :) Poza może nie licuje z powagą sytuacji, ale przynajmniej widać jak kolia układa się na człowieku, a przyznać muszę, że nosi się ją bardzo przyjemnie.
RELACJA Z POWSTAWANIA
Zapraszam na krótką fotorelację z sadzenia kwiatków ;)
Nie mam zdjęć każdego etapu, ale też nie na tym się skupiałam, poza tym nie chcę nikomu sugerować, że to tutorial, bo tak nie jest.
***
***
***
Po tylu przejściach igłą, całość stała się bardzo wiotka, jak rozbity kotlet ;)
Przed podklejeniem kolii skórą, delikatnie ją usztywniłam cienką tekturą.
A tak wygląda z tyłu. Nie da się jej położyć płasko w tej pozycji, dlatego wybaczcie wybrzuszenia.
TROCHĘ INFORMACJI
Ilość roboczogodzin: 70*
Zużyte nici: łącznie 50 metrów Miyuki w 3 kolorach.
Zużyte koraliki: 20 g Toho Opaque Jet w 3 rozmiarach, 5g Miyuki Delica Semi Matte Opaque Red Dyed, 4g MD Opaque Forest Green Dyed, po 2 g MD Opaque Cranberry Dyed i 2g Toho Treasure G-L Raspberry, 3 g Toho 15o Opaque Pine Green i Metallic Moss, po 2 g 15o G-L Raspberry, Opaque Cherry i Pepper Red, 1g 15o Transparent Amethyst, 2g 11o T Amethyst.
Kamienie: kilka sztuk 3 mm kulek granatów, 4 mm kulek onyksu i łezka fasetowanego onyksu.
Szkiełka: 10 mm kryształek stożkowy typu rivoli, Fire Polish 3 mm Jet i Dark Garnet, czarne fasetowane oponki 2x3 mm.
Inne: 1 arkusz 20x30 cm szarego podkładu filcowego Knorr Prandell, zapięcie magnetyczne, łańcuszki aluminiowe, naturalna skóra kozia w czarnym kolorze.
Straty :) 2 igły i stan zapalny w przyczepie mięśniowym prawego łokcia.
* Nie szyłam 3 dni bez spania ;) pracę rozłożyłam na około 20 dni. W ten czas nie wliczam rozmyślań nad inspiracją, tworzenia projektu i wykroju, szukania materiałów, sesji fotograficznej, obróbki graficznej i tworzenia tego wpisu. Szczerze mówiąc, takie liczenie jest strasznie męczące i stresujące więc raczej nie powtórzę go w przyszłości.
***
Mam nadzieję, że moja praca przypadła Wam do gustu. Jeśli tak, zagłosujcie na nią na stronie konkursowej --> KLIK
Pozdrawiam serdecznie!
Hmm... Chciałam coś napisać, ale... mnie zatkało. Interpretację pominę, bo tu nie ma nad czym dyskutować- raj dla każdego jest czymś innym, a w końcu okazuje się, że wszyscy chcemy tego samego :P Ale jak widzę ile Ty się nad tą kolią "nadziubałaś" to kręci mi się w głowie :) Jest piękna, kolory są idealnie wyważone- nic niczego nie przytłacza. Koraliki są tak perfekcyjne połączone, że zaczynam się zastanawiać, czy jak my tu gadu-gadu o raju Ty jakichś paktów nie podpisywałaś :P To tak dobre, że aż niepojęte! :)
OdpowiedzUsuńFakt, dzióbania było sporo, zwłaszcza przy elementach beadingowych, to one zeżarły najwięcej czasu i nerwów :) A na tydzień przed upływem termonu strzelił mi łokieć, tylko dzięki zaprzyjaźnionej rehabilitantce byłam w stanie dalej robić, tak więc chyba jednak jakieś siły walczyły za moimi plecami, ale się nie dałam ;)
UsuńPiękna kolia :*** Ależ się nad nią napracowałaś. Wszystkie koraliki równiutko przyszyte a kwiaty to po prostu majstersztyk :))) Pięknie zinterpretowałaś temat, kolia jest tego najlepszym dowodem. Mam nadzieję, że już przygotowujesz prace na dwie kolejne inspiracje. Czekam z niecierpliwością, bo każda Twoja praca to uczta dla oczu ;)
OdpowiedzUsuńEgipt odpuszczam, ale nad pierwszą inspiracją się zastanawiam, z pewnością nie będzie to tak duża praca jak ta, coś znacznie mniejszego.
UsuńJak prezentują album bez podpisu, to zawsze szukam najbardziej niepokornej pracy i wiem, że Twoja :) Choć przyznam, że nad jeszcze jedną się zastanawiałam :) Mnie najbardziej ujmują te te pąki róż, muszę je powiększyć i się im bliżej przyjrzeć ;) Piękna i jak zwykle bardzo "noszalna"!
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się czy ktoś trafi, tym razem było sporo wahania z tego co do mnie dotarło ;) Twoją rozpoznałam od razu, trochę pomogła mi pokrywka od imbryczka :)
UsuńPąki są chyba najłatwiejsze, tylko trzeba je było solidnie zszyć do kupy, żeby się nie rozleciały przy noszeniu :)
Hm, zastanawiam się tylko do czego ją zakładać :P
Pięknie Ci w tej kolii! Podoba mi się pomysł z interpretacją , bo to dużo mówi o pracy ale i o samym twórcy :) Podziwiam ❤
OdpowiedzUsuńOd interpretacji zaczęłam, potem tylko był kłopot jak ją pokazać, ale jak widzę, udało się :)
UsuńPrzepiękna!!! Ten kwiat jest tak misterny, tak cudny! Wszystko jest tak misterne, projekt jest niesamowity. Zagłosowałam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za głos :)
UsuńZapewniam, że chociaż na misterne wygląda, jest bardzo solidnie pozszywane :)
Asiu, twoje prace są niezwykłe i najlepsze pod każdym względem :)
UsuńCudo!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńJa dzisiaj bardzo krótko, bo z przeziębieniem walczę, ale kolię wyoglądałam z każdej strony :) To Twoja najpiękniejsza praca ever (moim skromnym zdaniem), naprawdę genialna, mocno trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńWspółczuję, ja walczyłam 3 tygodnie temu :(
UsuńTo dobrze, że najlepsza ever, znaczy to, że się nie opuszczam ;)
Raz jeszcze dziękuję za miłe słowa i wracaj do zdrowia!
Serio ja bym tego nie wykonała nigdy ;p ogrom pracy, nawet nie potrafię sobie wyobrazić ile. Praca piękna, olśniewająca. Podziwiam i trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak ja w życiu nie wykonałabym czegoś tak super jak Ty! :) Pracy było sporo, sama nie spodziewałabym się, że aż tyle godzin gdyby nie zalecenie mierzenia go, aż sama zaczęłam się doceniać :D
Usuńja też nigdy godzin nie liczę ;p teraz się pilnowałam bardziej :) moje 20 godzin to nic przy tych twoich 70 ;p
UsuńPewnie szyłabym szybciej gdyby nie chory łokieć, ale wiele by się to nie skróciło :)
UsuńNo ... Ech, nic wielkiego nie wymyślę. Podpisuję się pod komentarzem Ani Sowiarni, bo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńWow!!!! great work!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńThank you! :)
UsuńRaj utracony? hmmm.... ja tutaj właśnie kawałek raju znalazłam, chociażby raj dla oka, raj dla estetyki i smaku. Prześliczna kolia. Mnie również zdarza się liczyć czas spędzony nad pracą, i fakt - to jedno z trudniejszych zadań w etapie tworzenia i najmniej twórcze. Nie będę się rozpisywać - popatrzę jeszcze i ponapawam się piękną pracą.Podziwiam Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW sumie jego resztki, ale gdyby odgarnąć tę czerń, znalazłoby się więcej raju :)
UsuńPierwszy raz liczyłam czas i byłam szczerze zaskoczona, że aż tyle go wyszło.
Jest wspaniała! :-D A ja uwielbiam beadingowe kwiaty, więc już w ogóle brak słów...
OdpowiedzUsuńTak duży beadingowy kwiat to mój debiut, myślę, że jeszcze kiedyś jakiś zrobię :)
UsuńJa też tylko nieduże mam za sobą, ale planuję coś większego :)
UsuńNie znajduję słów by wyrazić swój zachwyt, jest jak... najpiękniejsze marzenie, ale musi dużo kosztować, bo tam mnóstwo materiałów, a o ogromie pracy już nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńNie odrywam oczu...
Bardzo dziękuję :)
UsuńNawet nie zastanawiałam się nad materialnymi kosztami, bo też nie zakładam sprzedaży.
Przepiękna! Próbowałam zgadnąć, która jest Twoja zanim w albumie konkursowym pojawiły się podpisy ale nie dałam rady. Może przez to, że nigdy nie widziałam u Ciebie wyplatanych kwiatów :)Chylę czoła za samodzielny projekt wyplatanki. Dla mnie to wyższa matematyka a ja umysłem ścisłym niestety nie jestem :)
OdpowiedzUsuńChciałam zrobić coś zupełnie innego, takie konkursy to dobra okazja do eksperymentów.
UsuńTo peyote, żadna filozofia ;)
O niezwykłości Twoich prac nie będę w Tej chwili pisać - to rzecz dla mnie tak oczywista jak 2+2=4 . Ale do tego dołączasz super teorię spisaną lekkim językiem, którą czyta się niczym fragment bestsellerowej książki. Z niecierpliwością czekam więc na następny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńZaczerwieniłam się jak ten kwiat :) Dziękuję za miłe słowa!
UsuńDziękuję Basiu :) Najprawdziwszy dziewiczy kwiat, zawsze mi się podobały, nigdy nie miałam odwagi zrobić.
OdpowiedzUsuńPiękna jest ta kolia, zresztą jak wszystkie Twoje prace Asiu. Możesz czuć się winna mojego koralikowego uzależnienia :) Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńNo, nabroiłam ;) sorry ;)
UsuńAle rajskie cudo! Nie mogę się napatrzeć i jestem pod ogromnym wrażeniem, szczególnie kwiaty przykuwają moją uwagę, są niemal jak żywe :) Uwielbiam oglądać Twoje "royalowe" prace, bo zawsze cudnie interpretujesz temat, a i czyta się to świetnie. Słowo pisane jest świetnym uzupełnieniem pięknej biżuterii ;)
OdpowiedzUsuńRojalowe konkursy to dla mnie w zasadzie jedyna okazja by bez wyrzutów sumienia zrobić coś większego. Zwykle żal mi koralików ;)
Usuńczapki z głów!
OdpowiedzUsuńMoże innym razem, dzisiaj zimno trochę i wieje ;)
UsuńZJAWISKOWA... uwielbiam oglądać takie dzieła sztuki - wiem, że takie duże projekty są poza moim zasięgiem i prawdopododobnie nigdy nie stworzę niczego podobnego chociaż wielkością...
OdpowiedzUsuńChylę czoła!
Myślę, że jedynym co Cię dzieli od wykonania tak dużego projektu, jest czas. Do wszystkiego trzeba dojrzeć, przygotować się, zebrać na odwagę. Trzymam za Ciebie kciuki!
UsuńJak zawsze doceniam pracochłonność twoich prac:) bardzo Ci do twarzy w tym naszyjniku, nie oddawaj go nikomu :D:D:D
OdpowiedzUsuńNie mam takiego zamiaru ;)
UsuńAsiu kolia jest fantastyczna. Taka w Twoim stylu. Zakochałam się w kwiatowych "detalach" i podziwiam, kunszt ich wykonania. 70 godzin pracy.....to dopiero maraton, ale widać od razu,że nie była to praca na szybko, bo wszystko jest dopracowane. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńMinusem zaczynania tak czasochłonnych projektów, jest konieczność posiadania założonego czasu. Ja się trochę przeliczyłam, więc w ostatnim tygodniu szyłam po 5 godzin z przerażenie w oczach, że nie zdążę ;) Never again :)
UsuńAsiu, jeśli chodzi o raj, to myślę, że każdy trafi do takiego na jaki sobie zasłuży ;) Natomiast Twoja interpretacja tematu bardzo mi się podoba. W tej kolii jest wszystko co lubię. Czerń i czerwień, cudowne kwiaty, ład, porządek, estetyka, harmonia, perfekcja. Po prostu cud-miód-malina. Trzymam za nią kciuki! :))
OdpowiedzUsuńDziękuje Kasiu za Twoje zawsze miłe słowa :*
UsuńAsiu, Twoja interpretacja mnie przekonuje :) Kolia jest zachwycająca! Jak sobie na nią patrzę, to przeraża mnie ogrom pracy, którą włożyłaś w jej wykonanie :) Chylę czoła, tym bardziej, iż ja ostatnio nie mogę zbyt długo dzióbać, bo od razu stawy mi dokuczają ... Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńWiem o czym mówisz, mnie w pewnym momencie tak bolał łokieć, że chciałam sobie podarować dalsze szycie. Zresztą i tak już robię na kanapie, w wygodnej pozycji ;)
UsuńNiesamowita praca, widać w niej dużo precyzji i pracy włożonej przez Ciebie :) Bardzo podoba mi się dobór kolorów i ta niesamowita trójwymiarowość... a i to porównanie do kotleta hehe świetne :D
OdpowiedzUsuńRozbiłam w życiu wiele kotletów, wiem co mówię ;)))
UsuńDziękuję za miłe słowa.
ooo... niesamowite! ten kwiat jest cudowny a kolia wygląda przepięknie na szyi!
OdpowiedzUsuńDziękuję, lubię kolie blisko szyi, jakoś tak najlepiej się czuję właśnie w takim kroju.
UsuńKolia zapiera dech. Kiedy zobaczyłam album konkursowy próbowałam zgadnąć która praca jest czyja ale to chyba niewykonalne. Twoja mnie zachwyciła i niezmiennie zachwyca. Podziwiam twój talent i ogrom trudu włożonego w wykonanie tej kolii.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji chciałam zaprosić cię na mojego bloga schwytane-marzenia.blogspot.com gdzie opublikowałam właśnie moją pierwszą pracę wykonaną haftem koralikowym, bo to właśnie dzięki tobie zakochałam się w tej technice prawie tak mocno jak w sutaszu.
Pozdrawiam cię serdecznie Elf
Mnie się czasami udaje zgadnąć, ale w tym roku było więcej pudeł niż trafień ;)
UsuńSerdecznie gratuluję pierwszego haftu, byłam, widziałam i trzymam kciuki za kolejne udane projekty!
Dziękuję bardzo. Czekam na kolejne twoje wspaniałe prace :-D
Usuńwow, Ty ciagle czymś zaskakujesz! niesamowity naszyjnik, ten kwiat jak żywy! kto lubi monotonie to napewno jest u Ciebie nie znajdzie!
OdpowiedzUsuń