Wstyd mi niewymownie, że już luty a ja jeszcze niczego w tym miesiącu nie opublikowałam. Pochłonęły mnie inne sprawy i koraliki, a na blog nie wystarczyło czasu, ot życie. Niemniej jednak udało mi się zrobić kilka zdjęć zaległym pracom, zamknąć parę projektów i rozpocząć kilka nowych. Wysłałam też w świat pracę z poprzedniego posta i jakoś tak zrobiło się w domu pusto. Nowa właścicielka, zwyciężczyni facebookowego konkursu, przygarnęła ją z otwartymi ramionami, wisiorek ma się dobrze, a ja mogę spać spokojnie.
Kolia, którą dziś pokazuję, nie należy do nowych, nie miałam jednak okazji, by ją wcześniej opublikować. Projekt jest bardzo prosty, ascetyczny wręcz, jak na mnie rzecz jasna. To dosłownie kompozycja z resztek. Zostały mi koraliki Preciosy ze sprutej bransoletki, a ja nie miałam ochoty na oddzielanie kolorów i przekładanie ich do fiolek.
Sama nie wiem, co mi on bardziej przypomina, banana, bumerang czy księżyc, ważne, że to zawsze jakieś urozmaicenie, a ja nie lubię nudy.
Preciosa nie ma w zwyczaju podawać nazw koralików, zatem nie odpowiem Wam, jeśli mnie o nie spytacie.
Przy okazji tego projektu wykorzystałam leżące u mnie od lat oponki fasetowanych jadeitów i kuleczki granatów.
Podobne kamyczki zawiesiłam na końcu łańcuszka. Jego długość i duże oczka umożliwiają dowolne regulowanie. Raz kolia może być krótka, a innym razem dłuższa, jak kto lubi.
Tył pracy jest usztywniony i podszyty naturalną skórą kozią o lekko wymiętej fakturze. A całość na człowieku, kobiecie nawet, prezentuje się tak;
Myślę, że odpowiedniejszym wyborem byłaby koszula z kołnierzykiem, niestety żadnej nie miałam na podorędziu, a w swetrze było mi cieplej.
Mam nadzieję, że projekt „Variation in Blue” przypadł Wam do gustu, bo z pewnością różni się od tych, które ostatnio pokazywałam.
Pozdrawiam serdecznie!
Cudowna :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPrzepiękna i niebieska! Sądzę że prostota tej kolii jest jej atutem.
OdpowiedzUsuńMyślę, że masz rację ;)
Usuńpięknie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPrzepiękna! Rewelacyjna!
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa uznania :)
UsuńPierwsze co mi się skojarzyło - bumerang :D przepiękny bumerang!
OdpowiedzUsuńTo też było moje pierwsze skojarzenie po skończeniu pracy :)
UsuńBardzo wdzięczna ozdoba człowieka, kobiety nawet! I niebieska... ach!
OdpowiedzUsuńI niemal minimalistyczna! :)
UsuńFajny ten melanżyk Ci wyszedł! myślę, że do białej koszulki z kołnierzykiem byłby idealny, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, sweter nie do końca gra z fasonem tej kolii, ale kurczę, zimno było tego dnia jak diabli ;)
UsuńŚliczna melanżowa kolia :) W prostocie formy leży jej piękno :)
OdpowiedzUsuńProste rzeczy mają swój urok :)
UsuńŚwietna kolia i faktycznie taka "inna" (w pozytywnym znaczeniu oczywiście), jeszcze takiej melanżowej nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńTeż nie znalazłam nic podobnego i dobrze, jestem pierwsza ;)
UsuńFaktycznie inna niz twoje poprzednie prace ale bardzo urolkliwa :) do koszuli na pewno wygląda super a i koraliki z preciosy spisały się nieźle jak na haft koralikowy :) Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńPreciosa jest całkiem wdzięczna do haftu, bo nie zawsze równa, a w tej technice to atut, poza tym ma ciekawie kolory.
UsuńAle to fajne :) Genialne w swej prostocie :)
OdpowiedzUsuńI o to chodziło :)
UsuńW prostocie jest jej urok...ślicznie:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńChciałoby się powiedzieć, że rozdzielenie tych koralików to praca dla Kopciuszka. Ale stworzenie tej kolii, to robota mróweczki. Świetna jest!:)
OdpowiedzUsuńI tak się czułam jak je zobaczyłam ;) te większe powybierałam, ale do reszty nie miałam zdrowia. Na szczęście przy melanżach i tego typu naszywaniu koralików, nie trzeba myśleć, w tle leciał jakiś film a ja dzióbałam ;)
UsuńKoralikowy księżyc! taki własny kawałek nieba:)
OdpowiedzUsuńTylko gwiazd brakuję ;)
UsuńPrzypadł, przypadł, a jakże :)
OdpowiedzUsuńKamień z serca ;)))
UsuńAż się zdziwiłam, że taka prostota zawitała na Twoim blogu ;) Szalenie mi się podoba, to połączenie kolorów i kształt (ja obstawiam, że to księżyc!). Czasami najprostsza forma jest najbardziej efektowna ;)
OdpowiedzUsuńSpoko luz, nie bój nic, następnym razem będzie orient i królewski przepych ;))
UsuńBlue moon, tyle, że w dosłownym znaczeniu ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie to zdecydowanie księżyc! Tak, powstrzymać się od wszelkich ozdobników to ogromna sztuka...nawet najmniejszego rivoli... :-)
OdpowiedzUsuńMelanżyk intrygujący.
Coraz bardziej podobają mi się melanże, szczególnie w tak fajnej kolorystyce:)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie przypomina mi księżyc:) pięknie wyszło jak zawsze zresztą ;) ostatnio też tak myślałam co by zrobić ze swoich resztek, tylko że moje resztki to takie fragmenty zaczęte, które do mnie nie przemawiały i rzucałam je w kąt, bo szkoda było mi pruć i czekają na lepszy czas :) może zszyje je wszystkie razem i powstanie jakiś obraz? gdzie widziałam, że ktoś coś takiego zrobił i wyglądało to całkiem fajnie ;p
OdpowiedzUsuńMelanż w odcieniach blue, bo przecież blue...fairy :) urzekasz mnie swoim genialnym podejściem do tego co robisz. Nie mogę się ostatnio naczytać Twoich postów,masz świetne wyczucie "smaku" i stylu. Nie jestem żadnym znawcą, tylko laikiem, który od pewnego czasu owładnięty został koralikami i prowadzi bloga,więc to tylko moje malutkie skromne, ale szczere zdanie. Obecnie jestem w trakcie popełniania swojej pierwszej broszki w hafcie koralikowym. Już widzę ile tam błędów,ile krzywizn. Trzymaj kciuki więc za kolejne moje próby ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń