Japonia to dla mnie takie bogactwo skojarzeń, że gdy stała się tematem kolejnego kalendarzowego wyzwania w Royal Stone, to nie wiedziałam, na co się zdecydować. Z jednej strony niesamowicie bogata tradycja - kimona, gejsze, filozofia, jedzenie i moja ulubiona zielona herbata, z drugiej nowoczesność - anime, trochę dziwne, acz fascynujące subkultury, gry komputerowe, technologie.
Poważnie rozważałam wyhaftowanie Totoro, ale pech chciał, że ktoś już go stworzył w mojej technice i byłoby niezręcznie. Lubię bajki, ale w głębi duszy jestem tradycjonalistką, więc moje myśli podążyły w kierunku miłorzębu japońskiego, ale okazało się, że rośnie w Chinach i z Japonią nic prócz nazwy go nie łączy. Został więc banalny kwiat wiśni, jednak im dłużej o nim myślałam, tym bardziej stawał się niezwykły.
Poważnie rozważałam wyhaftowanie Totoro, ale pech chciał, że ktoś już go stworzył w mojej technice i byłoby niezręcznie. Lubię bajki, ale w głębi duszy jestem tradycjonalistką, więc moje myśli podążyły w kierunku miłorzębu japońskiego, ale okazało się, że rośnie w Chinach i z Japonią nic prócz nazwy go nie łączy. Został więc banalny kwiat wiśni, jednak im dłużej o nim myślałam, tym bardziej stawał się niezwykły.
Moją główną inspiracją było piękne kimono, jak sądzę ręcznie malowane, z fantastycznie cieniowanym tłem. Od razu chciałam odwzorować je w mojej pracy.
źródło |
Kolia jest więc moją wariacją na temat japońskiego kimona z namalowanymi kwiatami wiśni. Prosta i funkcjonalna, a jednocześnie piekielnie pracochłonna, typowo japońska. Kosztowała mnie mnóstwo nerwów z powodu niewielkiej ilości czasu, jaką miałam na jej wykonanie, a że nie lubię fuszerek i zwykle dążę do perfekcji, to szyłam w każdej wolnej chwili.
Do jej wykonania użyłam koralików Toho, głównie 15o i 11o, czeskiej Preciosy, czarnych i białych Fire Polish, kropli jadeitu, mnóstwa różnokolorowych nici od Miyuki oraz czerwonej skóry do wykończenia tyłu. Zapięcie jest magnetyczne.
Kolor tyłu pracy jest kontrastujący, ale w bardzo japońskim stylu. Zwykle i tak wykańczam swoje prace kolorowymi skórami lub tkaninami, bo to lubię. Tu moja sympatia pasowała jak ulał.
Bardzo się starłam, by kwiatki przypominały prawdziwe, trochę skomplikował mi to kiepski wybór w różach w najdrobniejszych koralikach.
Pręciki doszywałam na samym końcu, są odstające i plątałyby mi się podczas szycia.
Każdy z pięciu pięciolistnych kwiatków ma dokładnie po 7 pręcików. Liczby 5 i 7 są uznawane przez Japończyków za szczęśliwe.
Ja niespecjalnie wierzę w magię i numerologię, ale lubię matematykę, więc chętnie sobie porachowałam.
Na szczęście roślinne motywy są wdzięcznym tematem do haftowania koralikami :)
Jak już wyżej wspomniałam, bardzo mi brakuje w koralkach większej różnorodności kolorystycznej w danych rozmiarach, żebym mogła osiągnąć lepsze i płynniejsze przejścia.
Patrząc na te kwiaty, mam ogromną ochotę na wiśnie :) Pamiętacie mój wisienkowy wisior?
Ale na to będę musiała jeszcze trochę poczekać :)
Na razie musi mi wystarczyć kwiat kwitnącej wiśni.
Mam nadzieję, że moja interpretacja Japonii przypadła wam do gustu.
RELACJA Z POWSTAWANIA
Szyłam głównie wieczorami, więc oświetlenie miałam do bani, wybaczcie więc jakość zdjęć. Nie ma ich wiele, ale obrazują ogrom pracy, jakiej wymaga haft koralikowy. Zwłaszcza gdy szyje się nieco ponad jednomilimetrowymi koralkami. To podpowiedź głównie dla tych z was, którzy nie zetknęli się z tą techniką, bądź są tu po raz pierwszy.
Użyłam sztywnego podkładu do haftu koralikowego w kolorze białym i na nim malowałam kredkami elementy, które potem wyszywałam koralikami. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, kliknijcie TU.
Elementy pojawiały się powoli i na początku w ogóle nie przypominały tego, co sobie zamierzyłam.
Dopiero bezpośrednio przed podklejeniem tyłu pracy, zaczęło to mieć ręce i nogi.
***
Kolia, leżąc na płasko ma nieco "kosmiczny" kształt, w każdym razie inny niż moje dotychczasowe prace, a to dlatego, że jest skrojona na miarę. Mam naprawdę chudą szyję (jedyne co mi nie tyje), a chciałam mieć coś zgrabnie przylegającego do ciała.
Żałuję, że nie posiadam żadnego kimona, ani bluzki kopertowej, bo kolia lepiej by się prezentowała. Przynajmniej mam pretekst, by sobie taką kupić ;)
A na gotową kolię możecie zagłosować na stronie konkursu Royal Stone TU lub klikając poniższe zdjęcie.
A na gotową kolię możecie zagłosować na stronie konkursu Royal Stone TU lub klikając poniższe zdjęcie.
Praca z największą ilością kliknięć "lubię to", otrzyma nagrodę publiczności, o pozostałych wyróżnieniach decyduje jury, jednak każdy taki "lajk" jest sygnałem, że praca się podoba. Zachęcam też do komentowania w albumie konkursowym.
A jaki jest wasz ulubiony japoński motyw lub co najbardziej kojarzy się wam z tym krajem?
Kolia przecudna, zagłosowałam "na dwie ręce" z przyjemnością, bo zasługuje na uznanie. Mnie korciło trochę zrobienie "No-Face" ze Spirited Away, a mój syn domagał się Pikachu, ale że oba te pomysły wydały mi się nieortodoksyjne obawiałam się, że mogą pojawić się w wykonaniu innych nieortodoksyjnych Koleżanek (choć w zasadzie w royalowych konkursach z reguły jest jedna taka Rebeliantka :D ) Kciuki trzymam!
OdpowiedzUsuńOch, bardzo dziękuję :)
UsuńWłaśnie zabrakło mi jakichś kreskówkowo-filmowych prac typu pokemony. Może faktycznie każdy uznał, że lepiej się "sprzeda" coś bardziej ugładzonego. A tak swoją drogą, jestem ciekawa czy ktoś się odważy na chodaki w "Holandii" ;)
Kolia niesamowicie mi się podoba, świetnie wyglądają te kwiaty na na niejednolitym tle, a i same kwiaty są niezwykle urocze. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Anko za miłe słowa.
Usuńniezwykłej urody ...
OdpowiedzUsuńkolia również piękna
Bardzo z kolią dziękujemy ;)
UsuńWow - rewelacyjna praca i jak misternie wykonana:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPrzepiękna praca, a kwiaty wiśni to majstersztyk :) Zachwyciły mnie te misterne pręciki, no i oczywiście to cudne cieniowanie. Pięknie się na Tobie prezentuje :) Moim zdaniem to najpiękniejsza praca w albumie konkursowym :)
OdpowiedzUsuńStarałam się doprowadzić swój pomysł do końca i nie odbiegać za bardzo od planu mimo trudności :)
UsuńTa kolia jest genialna. Pięknie w niej wyglądasz. To pewnie będzie moja ulubiona Twoja praca. Lecę głosować:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za głos! Moja też chwilowo ulubiona, jak to z reguły mam z nowymi rzeczami ;)
UsuńPrzepiękna kolia! Kwiaty wiśni jak żywe (to kimono jest obłędne!) - mam słabość do Japonii i skryte głęboko marzenie, żeby kiedyś zobaczyć ją na żywo.. Najlepiej w okresie kwitnienia wiśni :D
OdpowiedzUsuńMnie też intryguje ten kraj i jego zwyczaje, kultura, ale podróż tam to raczej ulotne marzenie :) Na pocieszenie robię jurto ramen :)
UsuńBrakuje mi synonimów do słowa piękne ;-) kolia jest taka, że słów brak. Za każdym razem kiedy wydaje mi się, że pokazałaś już wszytko i wiem czego mogę się spodziewać znowu mnie zaskakujesz. Twój styl poznaję jednak od razu ;-) życzę powodzenia w konkursie.
OdpowiedzUsuńA mnie na słowo dziękuję ;) Tak mnie tu wszyscy komplementujecie, że nie wiem co mam powiedzieć :)
UsuńPS. Nigdy wszystkiego nie pokazuję ;)
U Ciebie jak zwykle mistrzostwo cieniowań i detali :) Wspaniała praca, a ten kolaż zdjęć w zestawieniu z kimonem zupełnie mnie zachwycił :)
OdpowiedzUsuńTo kimono mnie powaliło na kolana, jest cudowne! :)
UsuńEfekt jest spektakularny! Róż przepięknie skomponował się z czernią, nie mogę się napatrzeć *_* A precyzja z jaką przyszylas koraliki jest niesamowita. Zazdroszczę cierpliwości i talentu :)
OdpowiedzUsuńAsiu, znowu stanęłaś na wysokości zadania. I choć wiem, że róż nie jest Twoim ulubionym kolorem, stworzyłaś piękną pracę rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni :) Powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńOj nie jest, ale czasami nie można przed nim uciec. Coś mi się jednak wydaje, że producenci koralików też go nie lubią, bo uwierz mi, naszukałam się odpowiednich kolorów jak nigdy i nie znalazłam.
UsuńWierzę, bo i ja wciąż szukam odpowiednich odcieni różu do mojego projektu i jakość nic nie pasuje. Pewnie poprzestanie na tym, że będę musiała zmienić koncepcję.
Usuńuwielbiam oglądać jak tworzy sie piękno dlatego tak lubię jak pokazujesz nam etapy powstawania twoich prac. Piękna inspiracja to kimono jest przepiękne :). I ja widzę je w twojej kolii <3 mocno trzymam kciuki <3
OdpowiedzUsuńTe zdjęcia "w trakcie" chyba najlepiej pokazują, ile pracy jest przy koralikach :) ale w gruncie rzeczy, to miła praca ;)
UsuńPrzepiękna i pracochłonna praca. Oddaję głos i życzę powodzenia. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za głos! :)
UsuńO, to jestem ciekawa czego :)
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc pomysłów miałam wiele, o dziwo, ale ten najbardziej wołał "zrób mnie" :)
Oczarowała mnie.Wyglądasz w niej prześlicznie. Cudna, marzenie! Szkoda, że tak nie umiem.
OdpowiedzUsuńZagłosowane, oczywiście.
UsuńArcydzieło <3
OdpowiedzUsuń<3
UsuńPrzepiękna kolia , zresztą jak zawsze :) Każdy szczegół dopracowany , przemyślany :) Cudo !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu, cieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńBardzo piękna praca, gratuluję pomysłu:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa.
UsuńJa nie mogę zabrać się za taki większy haft ... ciągle migam się ! Twoja praca bardzo mi się spodobała na FB dlatego tu przybyłam i fajnie, że pokazałaś jak od początku kolia powstawała :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny, cieszę się, że Ci się podoba taki proces powstawania, może zachęci Cię to, do zaprzestania migania się ;)
UsuńJeśli chodzi o Muminka, to opatrzyłabym go mottem "jedna jaskółka wiosny nie czyni" ;))
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, to jestem zdziwiona, że nie ma w albumie ani jednego pokemona.
Piękne odwzorowanie :) Kolia robi wrażenie :) Idealnie uchwyciłaś istotę inspiracji. Bardzo, bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńCo do liczb 5 i 7, nie jestem zwolenniczką numerologii, wolę matematykę. 5 jest liczbą należącą do ciągu Fibonacciego, który ma fajne zastosowanie, jeżeli chodzi (nie tylko) o estetykę. A 7 ładnie komplementuje 5. Gdybym kiedyś miała opisać moją teorię estetyki, byłoby to straszne szarlataństwo matematyczno-fizyczne. :D
Twoje dzieła tylko motywują mnie do dalszych starań w dziedzinie koralikowania. Cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga. :)
Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że pomogłam obudzić w kimś pasję do tego, co sama kocham. A jeszcze bardziej jestem zadowolona, że tak fajnie Ci to wychodzi!
UsuńKolia jest przepiękna, a jak ją tylko zobaczyłam w albumie, od razu wiedziałam, że to Twoje ;) Nie mogę wyjść z podziwu jak piękne są te kwiaty wiśni, właściwie jak żywe! I cieszę się, że pokazujesz prace "w trakcie" - zawsze można się czegoś nauczyć i podpatrzeć mistrza ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
W którejś edycji konkursu był to wymóg, teraz chyba jest traktowany luźniej, na zasadzie, kto chce, ten pokazuje. Zawsze to jakiś dowód, że pracę wykonałam samodzielnie ;)
UsuńCieszę się, że komuś przydaje się to do nauki, gorzej jak ktoś chce sobie tym ułatwić kopiowanie, bo i to się zdarza niestety.
Zachwycająca ta kolia i podziwiam ;-)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny naszyjnik, widać, że jest dopracowany w każdym szczególe i po mistrzowsku wykonany:)
OdpowiedzUsuńCałość wyszła zachwycająco, nieważne, że coś mogłaś zrobić lepiej;) Ja w sumie miałabym jedno techniczne pytanie, ale nie po to aby pracę skopiować ;) chodzi mi o to czego używasz, żeby koloryzować swój podkład? Sama nic do tej pory nie używałam, zazwyczaj biorę filc w odpowiednim odcieniu, ale problem pojawia się jak praca jest wielokolorowa, od barw ciemnych do jasnych, więc myślę, że warto zakupić i spróbować. Będę wdzięczna za informację:)
OdpowiedzUsuńMonika, polecam:
Usuńhttp://bluefairy-art.blogspot.com/2015/09/farbowanie-filcu-czyli-jak-dobrac-kolor.html
W zasadzie jest tu wszystko, co bym Ci napisała w komentarzu. A jakbyś do którejś z metod miała pytania, to wal :)
No tak,jełop �� mogłam się domyśleć, że taki wpis jest na blogu�� Dzięki Joasiu, w razie czego będę pytać ��
OdpowiedzUsuńJak bardzo się cieszę że wpadłam do ciebie, piękna biżuterię tworzysz. Jestem pełna podziwu i zachwytu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba :) Wpadaj, kiedy masz ochotę.
Usuń