Rezerwuar rzeczy zaczętych z zamiarem dokończenia ich "później", które nigdy nie nadejdzie, rozrósł się do rozmiarów uniemożliwiających zapanowanie nad nim kiedykolwiek. Zaczęłam je nawet odkładać do specjalnego pudełka, na tyle ładnego by pełniło funkcję przebłagalną, bo do przedmiotów wykonywanych własnoręcznie zawsze odnosiłam się w sposób nabożny, zatem i te robione acz niedorobione zasługują na szacunek. Nie będę wnikać w zawiłości swej natury i dochodzić przyczyn tej rękodzielniczej prokrastynacji w nadziei, że też tak macie lub na sali jest lekarz i coś poradzi :)
Z organizacją też u mnie ostatnio gorzej, chociaż zawsze byłam wzorem cnót wszelakich, zdolnym zapanować nad wszystkim, cofnąć czas, teleportować się, sklonować i rozszczepić atom :) a teraz bransoletki skończyć nie mogę! Ale najgorsze co mam do wyjawienia, dopiero przed wami, otóż zrobiłam broszkę i o niej zapomniałam! Co więcej, byłam przekonana, ze już ją pokazywałam, po czym dotarło do mnie boleśnie, że przez własne zapominalstwo wysłałam ją w niebyt, porzuciłam jak wyrodna beadingerka. Bicie się w pierś nie ma sensu bo mam słuszne amortyzatory, ale naprawdę jest mi wstyd, serio, od poniedziałku biorę się za ogarnianie tej anarchii.
Broszka jest bardzo udana (dlatego wciąż nie pojmuję jak mogłam o niej zapomnieć), jej centralny punkt to bardzo czarny, niemal matowy howlit, kolor trochę ryzykowny bo łatwo go stłamsić lub przerysować, dlatego wybrałam ciemne koraliki o dużym połysku.
Kaboszon góruje nad całą kompozycją, aby nie wyglądał jak obiektyw aparatu:) obszyłam go z obu stron kamienną sieczką. Na zdjęciu powyżej - sieczka kamienia księżycowego, pięknie mieniąca się w słońcu.
Po przeciwnej stronie - sieczka Nocy Kairu, nie mniej błyszcząca w słonecznych refleksach.
Całość obszyta koralikami Toho 15o, 11o oraz Hex 8o w kolorach: Metallic Nebula, Opaque Jet, Gold Lustered Pale Wisteria, Gold Lined Rainbow
Crystal, Gold Lustered Montana Blue, Metallic Hematite oraz Fire Polish 3mm Metallic Bronze i Montana Blue.
Tył podkleiłam niebieską ekoskórką i zamontowałam zapięcie w kolorze starego złota. Wymiary broszki to zaledwie 4,4 cm na 3,2 cm.
Czyli mała broszka z dużym potencjałem, na jasnych kreacjach będzie prezentować się godnie i elegancko.
Dziękuję Wam za przemiłe komentarze pod poprzednimi postami i za to, że tu zaglądacie, mam nadzieję, że i tym razem znajdziecie tu coś dla siebie.
Pozdrawiam ciepło:)
Słuszne amortyzatory należą do męża, może na nie patrzeć :**
to straszne, co piszesz! a jeszcze straszniejsze, że uświadomiłaś mi moją sklerozę w temacie pokazywania co tam wyczyniam i dwie moje prace tak samo leżą i pochlipują. a na rzeczy niedorobione ja mam prostackie pudełko spożywcze, ale za to po moich ulubionych lodach :D jednak wcale mnie to nie motywuje do wykończenia bieżącej zawartości :/
OdpowiedzUsuńTwoja broszka jak zawsze bardzo wyważona i wysmakowana, pięknie wygląda ten mat kamienia otoczony metalikami i migoczącymi kamyczkami :)
Tylko dwie? To ci zazdroszczę, że tak mało:) Pudełka po lodach to podstawa:) i faktycznie nie motywują do niczego:) dlatego musisz zmienić pudełko!
UsuńSzok, wstyd i niedowierzanie! Jak mogłaś o niej zapomnieć!? :)
OdpowiedzUsuńU mnie też niewykończone tworki zalegają w szufladzie ale wierze, że nabierają mocy jak nalewka i nadejdzie na nie czas :)
Broszka wyszła jak zwykle znakomicie.
Grzech to niewybaczalny, dlatego zebrałam w sobie całą cywilną odwagę i przyznałam publicznie do wint, inaczej proceder trwałby w najlepsze:)
UsuńJa mam zupełnie odwrotną przypadłość, jak zaczne, muszę skończyć, a jak nie mogę, to pruję. Nie znoszę niedokończonych rzeczy. Nawet jeśli książka do mnie nie trafia, to musze chociaż co dziesiątą stronę do końca przejrzeć... (z wyjątkiem Jordana Koła Czasu, nie dałam rady....) Ciekawe co na TO lekarz? Ale pod słowami, że broszka udana mogę się śmiało podpisać!!!
OdpowiedzUsuńJa nie przebrnęłam jedynie przez " Trzęsienie czasu" Vonneguta, choć bardzo Go lubię czytać. Dokańczanie odkładam na ZAŚ jednak namiętnie i pasjami.
UsuńAga, Twoja przypadłość z całą pewnością ma jakąś wykwintną nazwę, brzmi zbyt frapująco by mogło być inaczej:)
UsuńJa tak mam gdy nie mogę sobie czegoś przypomnieć, w środku nocy idę w księgach szukać, albo odpalam googla:)))
Jedyna książka przez którą nie przebrnęłam to "Czarodziejska Góra" Manna, a Vonneguta polecam "Galapagos".
każdy ma takie pudełko, półkę, worek z niedokończonymi rzeczami, myślę, że to normalne, najważniejsze, żeby zachować właściwe proporcje, tzn. tych dokończonych było więcej od niedokończonych :)
OdpowiedzUsuńa broszka jest śliczna :)
http://lamodalena.blogspot.com/
Tak też myślałam, moja babcia miała wyznaczoną półkę w komodzie, a ja odkładam gdzieś na widoku, żeby pamiętać, tylko biżuterię chowam do pudełka:)
UsuńPozdrawiam ciepło i nadal ubolewam, że nie mogę przez Google + komentować na Twoim blogu.
Niestety prokrastynacja towarzyszy często nawet, jak się tego nie chce :) Przezornie ja takiego pudełka nie założyłam by wszystko co jest nieskończone boleśnie i bezpardonowo kłuło mnie w oczy. Idealne ubranko dla howlitu a dodatkowa sieczkowa kołderka jeszcze bardziej nadaje mu szyku i elegancji.
OdpowiedzUsuńNo własnie ona ma to do siebie, że się wcale nie chce:)))Eh, moje też kuły w oczy, ale pokrywający je kurz kuł mnie bardziej więc trzeba było opracować inny plan:)
UsuńBoska w każdym calu! Podoba mi się, że dałaś niebieskie podszycie, a nie np. czarne. Super kontrast! Zresztą Twoje wszystkie prace mają taki własny wypracowany styl, który uwielbiam. Świetnie wykorzystujesz "sieczkę". Ja jak pierwszy raz zamówiłam woreczek sieczki, to do dzisiaj leży w szufladzie, bo jakoś nie umiałam z niej nic wyczarować...
OdpowiedzUsuńMożnaby pomyśleć, że w Twoich rękach każdy kamyczek dostaje jakby nowe życie. Piękne to jest :) Gratuluję i podziwiam :) No i życzę powodzenia w ogarnianiu - daj nam trochę więcej okazji do podziwiania Twoich prac ;)
Lubię te kolorowe skórki, więc nie mogło być inaczej:) Ta sieczka wcale nie jest taka potulna na jaką wygląda, trzeba trochę z nią kombinować, więc próbuj do skutku. Powodzenie się przyda, bo to powoli robi się stajnia Augiasza:)))
UsuńO jakże udana! Co prawda o każdej Twojej broszce mogłabym to powiedzieć, to ta jednakowoż przemówiła do mnie po dwakroć bardziej :) Co prawda przypomina mi w jakimś wymiarze jedną z Twoich pokazywanych już wcześniej prac, ale chwyta za serducho bardzo :)
OdpowiedzUsuń(a to że przypomina to żadna dla niej ujma, ma się rozumieć)
Jest piękna i wyjątkowa - a te niebieskie akcenty bardzo do mnie trafiają :)
Pozdrawiam
Musze kiedyś zrobić taką, żeby dało się o niej powiedzieć coś innego:)))
UsuńŁo matko, autoplagiat walnęłam i nie podałam źródła inspiracji? Dobrze, że w żadnym konkursie jej nie wystawiłam bo musiałabym sama na siebie donieść:))) Albo poprosić koleżanki :p
Pozdrawiam ciepło:)
Zwykle nie zwracam uwagi na broszki ale ta przyciągnęła moja uwagę :) Bodoba mi się połączenie kolorów, matów i blysków i super, że kaboszon jest tak wysunięty do przodu, dodaje pracy przestrzenności i jest ciekawsza :)
OdpowiedzUsuńNo jak można nie kochać broszek, przecież są takie niepozornie urocze:) Akurat jestem nie obiektywna bo je uwielbiam, ciesze się, że ta przypadła Ci do gustu;)
UsuńPozdrawiam ciepło:)
Dualistyczna trochę ta broszka :)
OdpowiedzUsuńJa już nad niczym nie panuję, udaję tylko, że wiem, co się dzieje dookoła. Człowiek po pierwsze powinien się wyspać do syta, a później można szaleć i walczyć z anarchią.
Ma dwa oblicza:)) Można i tak, sprawianie dobrego wrażenia też jest sztuką:) Co do odpowiedniej dawki snu zgadzam się w zupełności!
UsuńAmortyzatory mnie ubawiły :)))
OdpowiedzUsuńBroszka wyszła ponadprzeciętnie - bardzo ciężko ubrać taki matowy howlit, a tu wyszło w zasadzie po mistrzowsku. W dodatku ten tył to taka kropka nad "i" :)
A okres wczesnowiosenny zawsze muszę "odchorować" twórczo, jak przy każdej większej zmianie pogody - chociaż pomysłów dużo, to nie jestem w stanie się przemóc, za to godzinami mogę przeglądać internety albo czasopisma wnętrzarskie :) Całe szczęście, że mam trochę zaległych rzeczy do pokazywania, bo cisza na blogu byłaby przez dłuższy czas :)
Ehh, mnie już przestały, większość kobiet chce powiększać a ja chętnie bym zmniejszyła.
UsuńZnam to wiosenne lenistwo i ospałość, ponoć zmiana diety pomaga, jako że wiecznie jestem na diecie to wiem, że to nie działa:)
Ooo! Cudna ta broszka. Skojarzyło mi się jezioro nocą, gdy od tafli wody odbija się blask księżyca. A z tą organizacją, zapomnianymi projektami, tonami zaczętej biżuterii już ta jest... Jeśli tylko znajdę jakiś sposób na opanowanie biżuteryjnego nieładu napewno się nim podzielę, bo widzę, że nie tylko ja nie potrafię zapanować nad swoją twórczością:D
OdpowiedzUsuńTo powszechna przypadłość, ponoć to jak mamy zorganizowane miejsce pracy (choć mowa była o biurku) odzwierciedla to co mamy w głowie, szczerze mówiąc, w tym układzie wole nie mieć wolnego blatu i pustych pudełek:)))
UsuńBardzo elegancka- jak zwykle!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńOj wstydź się !!! taką cudną broszkę chciałaś zachować tylko dla własnych oczu, niepojęty egoizm! dobrze, że w porę się opamiętałaś :)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj wstydzę:)) Na swoją obronę mam to, że nawet dla moich oczu była ukryta, w rzeczonym pudełku. Strasznie mi przykro, serio :)
UsuńZupełnie nie rozumiem jak mogłaś o niej zapomnieć, odłożyć do pudełka "do wykończenia" lub " do dopieszczenia" to wiadomo że się kiedyś czas dla niej znajdzie - nawet bez trzęsienia czasu - ale zapomnieć ???!!!! Nie zasłużyła sobie na to, bo jak piszesz ma potencjał, a ja to nawet bym powiedziała że ma w sobie taki czarująco - powabny pazur. Można ją nosić do wieczorowej kreacji i do ramoneski też - oj ma potencjał. Dobrze że ją nam pokazałaś.
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego, że odłożyłam "do wykończenia", a powinnam była do "dopieszczenia";)) No nie zasłużyła, dlatego ją pokazałam:))
UsuńDo ramoneski powiadasz, to bardzo dobry pomysł, chociaż dzięki tobie najpierw skojarzyły mi się dżinsy!
W takim razie zaprowadzę sobie takie pudełko, bo jak dotychczas nieskończone prace pałętają się w różnych miejscach, bałagan tylko coraz większy, a i tak nie bardzo udaje mi się za nie zabrać i skończyć.
OdpowiedzUsuńBroszka bardzo elegancka i urokliwa.
Koniecznie sobie takie spraw i koniecznie jakieś ładne, bo wtedy ma się większe wyrzuty sumienia a i pudełko częściej urodą daje po oczach, to i motywacja powraca:)) Co prawda u mnie średnio na jeża, ale może u Ciebie zadziała:)
UsuńCo tu dużo mówić, piękna, jak zawsze. A howlit niezwykle bystro popatruje z tego połyskliwego ubranka. A ja już wiem o co prosić anioła stróża w wieczornym pacierzu "Proszę daj żebym kiedykolwiek była choć w jednej trzeciej tak zorganizowana, jak Bluefairy w organizacyjnym kryzysie. Amen." Serdeczne pozdrowienia z Krainy Chaosu. Aha, ja niedokończone prace trzymam w pudełku po czekoladkach.
OdpowiedzUsuńOlga, Ty tego biednego Anioła nie konfunduj, bo biedny jak zobaczy ten mój chaos, nie będzie wiedział czy Cię strzec czy spełnić prośbę:))
UsuńPudełka po czekoladkach są fajne i ten zapach:)
Broszka cudo!:) zapomnieć o niej to istny grzech:)
OdpowiedzUsuńja dla odmiany już nie mam niedokończonych prac, raz w szufladzie leżał niedokończony kolczyk Sutasz, tak mnie to męczyło że musiałam go wyrzucić (grzech i głupota:) ale inaczej nie zaczęła bym następnej pracy hehe:)
pozdrawiam:)
Grzeszyć rzecz ludzka:)) zazdroszczę ci tego zorganizowania, chociaż współczuję kolczykowi, na pewno był piękny.
UsuńPozdrawiam również!
Broszka piękna, ale niestety i tak pod pewnym kątem wygląda jak obiektyw. :) Co do napoczynania dużej ilości prac, to poczyniłam pewne kroki w kierunku ograniczenia tego zjawiska i jakoś się udaje, brak miejsca w domu wybitnie pomaga. :) Ale łatwo nie jest.
OdpowiedzUsuńNo trudno, najwyżej patrząc na nią trzeba będzie zawsze mówić "cheeezzz" :P
OdpowiedzUsuńHehehe, u mnie też brak miejsca, ale ten cały artystyczny bałagan chyba się tym specjalnie nie przejmuje:)
A ja sie ogarnelam w koncu i mam tylko 1 rzecz odlozona, ale to tylko dlatego ze w trakcie okazalo sie ze to jednak nie wyjdzie i czeka na calkowita rozbiorke :) Broszka jak zawsze cudna, chciałoby się zobaczyć je wsyztskie razem;) Zrób zdjęcie zbiorowe:) Liczyłas ile już ich masz?:)
OdpowiedzUsuńZ etykiet wynika, że 54, ale wszystkie nie doczekały się pokazania więc pewnie sporo więcej:)
UsuńPrześliczna ta broszka, lubię takie eleganckie cudeńka :)
OdpowiedzUsuńDzięki Beatko:)
UsuńBardzo mi się podoba, jest taka stonowana, a mimo to, przyciąga wzrok:)
OdpowiedzUsuńHipnotyzująca:)
UsuńPiękna, jak zawsze... Pozdrowionka...
OdpowiedzUsuńA ja jak zawsze, pięknie dziękuję :) i pozdrawiam!
Usuńhm i co tu napisać?....................niech pomyślę.....................nie chyba nic mądrego nie wymyślę ..............więc napiszę tak - Asiu broszka jest cudna :) i uwielbiam twój styl tworzenia :) pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia, jak Ty coś wymyślisz:)))
UsuńPozdrawiam:)
Mogę tylko napisać, że broszka bardzo mi się podoba :) A i jeszcze, że na ciemnych kreacjach też by się dobrze prezentowała :)
OdpowiedzUsuńNo może jeszcze dodam, że też mam trochę rozgrzebanych projektów, nie ma się czy przejmować ;) i zapomniane się zdarzają... A niektóre, takie co to spokoju nie dają, to kończę choćbym miała wyjść z siebie, stanąć obok i tę drugą mnie zaprzęgnąć do roboty... co niestety nie może się udać, a by się przydało, nie tylko w biżuterii...
No, czasami przydałaby się taki drugi egzemplarz samej siebie, można by więcej ogarnąć:))
Usuń