Bardzo lubię bursztyn, uwielbiam wręcz, niestety nie mam zbyt wielu rzeczy wykonanych z tego cennego materiału. Te okazy, które szczególnie mi się podają, kosztują majątek, zatem w akcie rozpaczy i desperacji, poprawiam sobie humor, kupując coś a'la bursztyn ;) W sumie plastikowy "chiński jantar" też ładny, a nosząc go, nie boję się, że zniszczę. Co prawda prawdziwy bursztyn ma też właściwości lecznicze, a plastik wręcz przeciwnie, jednak serce boli, gdy trzeba sporo wydać na naprawdę ładny egzemplarz.
Kiedyś na pewno kupię sobie wypasiony kaboszon z jakimś zatopionym insektem i oprawię najpiękniej jak umiem, póki tego nie uczynię, przedstawiam wisior z plastikiem, szkłem i jadeitem, czyli elegancja w wersji dla oszczędnych.
w tle szklane kaboszony od Apandany |
To zadziwiające, ile można znaleźć "zamienników" bursztynu, których na pierwszy rzut oka nie sposób odróżnić od oryginału. Nieuczciwi sprzedawcy chętnie to wykorzystują, więc trzeba być czujnym w obliczu tzw. okazji. Ja świadomie sięgnęłam po takie rozwiązanie, wybierając plastikowy kaboszon o głębokiej, herbacianej barwie, mały jadeit o nieco mlecznym zabarwieniu i szklane kuleczki w kolorze miodu z gryki.
Całość oprawiłam koralikami Toho w kolorze Nickel, gdzieniegdzie dodając koralików w kolorze użytych kaboszonów.
Efekt końcowy jest mocno "na bogato", ale równoważy go niewielki gabaryt ozdoby. W każdym razie mam taką nadzieję ;)
Tył podszyłam brązową skórą naturalną i zawiesiłam na krótkim łańcuszku, około 44 cm.
A na końcach łańcuszka, małe tuneliki.
Wysokość elementu dyndającego to 5,4 cm. Na mocno rozchełstanym człowieku, dokładnie widać jak niewielka to ozdoba.
Mam nadzieję, że taka propozycja wisiorka, zapewne do jakiejś eleganckiej stylizacji, przypadła wam do gustu.
Śpieszę też donieść, że moja konkursowa bransoletka zdobyła II miejsce, na karcie kalendarza się nie pojawi (co najwyżej w formie miniaturki przy głównym zwycięzcy), ale i tak rozpiera mnie radość. No i nie mogę się doczekać, aż zrealizuję bon ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Gratulacje!!Bransoletka jest prze-cu-do-wna!!! Co do bursztynu, to naprawdę marzenie miec taki z owadem. Nawey nie umiem sobie wyobrazić tego cuda w Twojej oprawie! Bużka!
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że dopóki nie czułam się mocna w oprawianiu kaboszonów, nawet nie próbowałam szukać odpowiedniego bursztynu. A teraz też mam strach, że coś spartolę ;)
UsuńJest śliczny:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJest śliczny - jak ja lubię takie kolory!
OdpowiedzUsuńGratuluję wygranej! Bransoletka jest śliczna!
Też je lubię, są takie antydepresyjne :)
UsuńW ogóle bursztyny są cudne!
UsuńWisior świetny :) Widziałam już kilka razy ale chyba jeszcze nie pisałam, że bardzo podoba mi się Twój patent na te tuneliki na końcu łańcuszka ..super. I oczywiście gratuluję wygranej, należało się :)
OdpowiedzUsuńChyba nie do końca mój, ale też niczyj autorski, więc po prostu zaadaptowałam na własne potrzeby. Sprawdza się i daje wiele możliwości :)
UsuńWisior bardzo mi się podoba. Bursztyn bardzo lubię, ale nie noszę. Nie zdawałam sobie sprawy, że jest drogi. Kiedyś jako dziecko posiadałam bryłkę bursztynu wielkości pięści. Prezent od innego dziecka posiadającego spory zapas takich bryłek większych i mniejszych. Rozdawał je koleżankom i kolegom 'do zabawy'. Bawiliśmy się więc takim bursztynem, rozłupywaliśmy go na mniejsze fragmenty, aż w końcu jako niepotrzebne okruchy lądowały w śmietniku :/ Pytanie skąd pochodziły. Ktoś z rodziny kopał studnię i wykopał majątek - duuuużą ilość bursztynu z czego sobie nie zdawał sprawy. Dzieci sobie to wzięły do zabawy. Gratuluję wygranej.
OdpowiedzUsuńO rany, ale historia! Ja miałam pieska z bursztynu, taką małą kurzołapkę-durnostojkę i zgubiłam :(((
UsuńZa to moja znajoma, dostała po kimś naszyjnik z wygładzonych bryłek bursztynu, a że po jakimś czasie jej zmatowiał to wyrzuciła. Ja znalazła taki sam w galerii i zobaczyła cenę to prawie dostała zawału. Kosztował tysiaka! Tak więc lepiej nie wyrzucać bursztynu :)
Bardzo elegancka ozdoba, a akrylowy bursztyn z koralikami w kolorze Nickel (moje ulubione!) wygląda świetnie!
OdpowiedzUsuńTeż jestem zdziwiona, że te akrylowe "bursztyny" są takie ładne, można się nabrać :)
UsuńPiękny wisior :) Uwielbiam wszelkiego rodzaju "dyndadła" na szyje, od tych najmniejszych po potężne kolie. Długi czas unikałam bursztynu. Wydawał mi się zbyt "babciny", mało nowoczesny i w ogóle be ;) Na szczęście, rozumek przychodzi z wiekiem i od niedawna ciułam na jakieś bursztynowe kolczyki albo broszkę. Szczególnie podobają mi się te ciemne, niemal czarne, które całą swoją urodę okazują dopiero w świetle.
OdpowiedzUsuńWisiorek jest przepiękny i uwielbiam, jak na końcu łańcuszka dodajesz te małe tunelki. Dzięki takiemu szczególikowi, mam wrażenie, że biżuteria jest jeszcze bardziej wyrafinowana i ma "to coś". Nie pytaj mnie, co konkretnie, ale ma ;)
Haha, też miałam takie skojarzenie, pewnie dlatego, że starsze panie kupują bursztyn leczniczo, na reumatyzm. Ja najbardziej lubię te jasne odcienie, miodowe, najmniej chyba podoba mi się zielonkawa odmiana. Ale każdy znajdzie coś dla siebie :)
UsuńGratuluję nagrody :) Wisiorek bardzo ładny, klasyczny, jednak nie staroświecki :) I nieważne, że bursztyn nieprawdziwy, skoro oprawa prawdziwie piękna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPróbowałam skomponować te "bursztyny" z innymi kolorami, ale Nickiel pasował najlepiej. Pewnie następnym razem sięgnę po inny kolor, dla odmiany.
Asiu, Twoja wersja wypasiona dla oszczędnych jest przepiękna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu, następnym razem zrobię wersję na wypasie :)
UsuńPięknie wyszedł juz na pierwszym zdjęciu pokochałam wersję dla oszczędnych :) Nic więcej nie dodaje podziwiam nadal super :) Pozdrawiam gratulując miejsca na podium :D Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńDziękuję Marzenko :)
UsuńWspaniały jest Twój wisior ;-)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: gratuluję! Bransoletka zasłużyła na docenienie.
OdpowiedzUsuńHerbaciany wisiorek wygląda prawdziwie bursztynowo. Ja sama mam może 2 ozdoby z prawdziwym bursztynem (i jest to komplet kolczyków, ale para to w końcu 2 sztuki) i noszę dumnie tylko na okazje, bo jeśli zgubię, czy coś im się stanie, to będzie mi przykro. Twój to może alternatywa dla niekoniecznie bogatych, ale z drugiej strony, też byłoby żal, gdyby coś złego go spotkało. Jest naprawdę bardzo ładny :)
Też miałam kolczyki z bursztynem, maleńkie sztyfty, ale jeden zgubiłam, a drugi zepsułam. Mam do tego talent ;) Mam mnóstwo osieroconych kolczyków. Ale przynajmniej wiem, że srebrnych ozdób z bursztynem nie czyści się spirytusem, bo się kamyczek rozpuści.
Usuńakryl w tej oprawie nabrał szlachetności
OdpowiedzUsuńNo cóż, koraliki kosztowały więcej niż ten akryl ;)
UsuńDołączam się do gratulacji:) Wisiorek bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Księgarko :)
UsuńJa bursztyny uwielbiam :) Ale fakt - ich cena bywa skutecznym odstraszaczem.
OdpowiedzUsuńBursztyn zresztą ceniony był już w starożytności - rzymscy kupcy wyprawiali się na tereny dzisiejszych ziem polskich m.in. po "złoto północy", jak określano ten cenny surowiec, czego zresztą dowodzą nieliczne źródła pisane dla tego okresu (Pliniusz Starszy wspomina o wyprawie za czasów Nerona).
Pomijając piękno samego bursztynu, muszę powiedzieć, że ten podrabiany też wygląda cudownie i nie wpadłabym na to, że tak świetnie połączy się z toho nickel, które uwielbiam tak samo mocno :)
Pozdrawiam
Dzięki Asia za lekcje historii, uwielbiam takie ciekawostki!
UsuńCena ładnie wygładzonego kaboszonu z inkrustacją to wydatek rzędu 100 zł, i to za mały okaz. A rzecz jasna wolę kupić ze sprawdzonego źródła, bo chińskie podróbki w tym wypadku mnie nie interesują. Tak więc ciułam :)
Gratuluję drugiego miejsca! :)
OdpowiedzUsuńA wisiorek jest prześliczny, uwielbiam bursztyny! Jak tak patrzę na zdjęcia, to wygląda niemal jak prawdziwy - zresztą w takiej pięknej oprawie każdy plastik będzie się prezentować po królewsku :)
Jak się człowiek przyjrzy to widać, ale niektóre podróbki, a jest ich mnóstwo, są tak dobre, że dopiero rzeczoznawca może orzec.
UsuńZnajoma kupiła na wakacjach bransoletkę z oprawionymi bursztynami, niektóre miały małe owady, dała za nią 100 zł, więc okazyjnie. I wszyscy byliby szczęśliwi i żyli w błogiej nieświadomości, gdyby nie zachciało jej się wycenić jej faktycznej wartości. No i się okazało, że srogo przepłaciła, bo to tzw. chiński bursztyn, który od prawdziwego różni się tylko tym, że nie leżał na dnie morza milion lat, no i robaczki współczesne ;)
Świetne:) I gratuluje :) zapraszam do siebie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, zaraz do Ciebie zajrzę :)
UsuńHerbaciany wisiorek, piękny :)
OdpowiedzUsuńdziękuję Beatko :)
UsuńPiekny ten wisiorek! I gratulacje oczywiście ;)
OdpowiedzUsuńŚliczny wisior!! osobiście posiadam prawdziwy bursztyn z zatopionym owadem i igłami sosnowymi...znalazłam go na terenówkach podczas zajęć z paleontologii na studiach :) nieoszlifowany ale cudny :)
OdpowiedzUsuńAsiu, w Twoich rękach nawet imitacja nabiera mocy. Pięknie oprawiłaś chiński jantar i stworzyłaś śliczny wisior :) Niestety dziś zasoby naturalnego bursztynu są bardzo ograniczone, stąd i kosmiczne ceny najładniejszych i najwartościowszych egzemplarzy. Póki co to taki rarytas jest i poza moim zasięgiem ;)
OdpowiedzUsuńNo ja z pewnością nie odróżniłabym oryginału od podróbki :) "Rozchełstany człowieku" kosisz nagrody zawodowo :D Wielkie gratulacje, chylę czoła! :)
OdpowiedzUsuńFakt, bursztyn do najtańszych nie należy, ale swój urok ma. Sama "choruję" na bursztyn o zielonkawym zabarwieniu - ale też nie jest on do końca naturalny, bo zielony kolor dodaje się przez dodatkową warstwę od spodu.
OdpowiedzUsuńA co do imitacji której użyłaś...Kiedy szyją tak zdolne dłonie, każda imitacja jakiegokolwiek kamienia znajdzie swoje miejsce i będzie wyglądać cudnie, tak jest z tym "bursztynkiem":)
Śliczny wisiorek! :) Jestem wielką fanką bursztynu, co roku obkupuję się nad morzem w bransoletki z jak najbardziej surowych i nieszlifowanych kamyczków, ale do oplecenia żadnego jakoś jeszcze nie doszłam. Jednak mimo mojej miłości do prawdziwego bursztynu, Twoja wersja też bardzo mi się podoba :) Pięknie połączyłaś brąz i srebrzystości :)
OdpowiedzUsuńWszystkie twoje prace są piękne; gratuluję nagrody, całkowicie zasłużona.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Super, lubię takie większe wisiorki bo zazwyczaj rzucają się w oczy pasują do każdego ubrania :)
OdpowiedzUsuń