Tak nieprofesjonalnej sesji zdjęciowej nie było na moim blogu od czasów pierwszych wpisów cztery lata temu. Normalnie kotastrofa. Pomyślałam sobie jednak, że przecież fotografowałam kota, nieważne, że pluszowego, koty mają przecież na wszystko wywalone. Kot wchodzi, gdzie chce i zostaje tam, albo nie. To ty musisz latać za nim z aparatem, żeby móc wstawić sweet focię na fejsa, kot ma to gdzieś. Jak widać, ta odwieczna zasada kosmosu dotyczy również kotów szydełkowych. Ten kot (właściwie to ta kota) rodził się w bólach i opuścił mnie nagle. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że strasznie się grzebałam z jego robieniem, a potem nadszedł czas rozstania, a ja w pośpiechu cykałam zdjęcia.
Nic to, w bonusie obejrzycie moje miejsce "pracy".
Od czasu do czasu robię coś niebiżuteryjnego i jest to zwykle szal, czapka lub pluszak. Dotychczas na blogu pokazałam misia i hipopotama, teraz dołączył do nich kot. Jak widać jeden rocznie :) Kiepski wynik, ale takie pluszaki wymagają mnóstwa czasu i zaangażowania, ja zaś nie lubię robić niczego "po łebkach".
Koteł powstał dla pewnej małej panny, której rodzice są miłośnikami tych właśnie zwierząt. Pomyślałam więc, że będzie miło, jeśli podaruję im towarzysza wpasowującego się w gusta.
Maskotkę wykonałam akrylową włóczką w dwóch kolorach. Pomyślałam, że fajnie będzie wyglądał taki łaciaty zwierzak. Było przy nim więcej pracy, nie obyło się bez błędów, ale przynajmniej wygląda oryginalnie ;)
Wnętrze wypełniłam poliestrową watoliną od Rayhera. Dorobiłam wąsy z woskowanego sznurka, zawiązałam wstążkę i gotowe.
Mordkę wyhaftowałam nićmi nymo, nie są do tego stworzone, ale niestety musiałam improwizować :)
Maskotkę robiłam bez żadnych schematów, pomysł rozrysowałam na kartce i zaczęłam szydełkować tak, by efekt, jak najbardziej przypominał to, co sobie wymyśliłam.
Oto "Panna Kota" z nową właścicielką, jako że nie dostałam zgody na publikację wizerunku, prezentuję okrojoną fotkę, jak widzicie, kot jest w dobrych rękach :)
Pozdrawiam was powakacyjnie!
I to u ciebie lubię rozrysowałam sobie na kartce i zaczełam szydełkować i wyszedł mi taki oto śliczniutki kotek :D To lubie może i ja kiedys do tego dojde :) Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńNo dobra, zabrzmiało trochę niewiarygodnie :) ale taka prawda - szydełkiem da się wydziergać niemal każdy kształt. Włóczka jest bardzo plastycznym medium i da się nią upleść każde zakrzywienie, więc rysunek wystarczy. Problem pojawia się w momencie robienia drugiej takiej samej rzeczy, no nie da się ;)
UsuńChciałabym zrobić takiego pluszaka dla córki, ale improwizować nie umiem :( masz może jakąś złotą radę jak machać szydełkiem co by pluszak nie wydlądał jak z pixeli zrobiony?
UsuńEwela, jako kompletny amator nie wzięłam do serca żadnych rad podczas robienia tego stwora i kilku poprzednich. Poszukaj może na pinterescie, albo na forach dla szydełkujących, nic innego nie przychodzi mi do głowy.
UsuńJaka urocza Kota! :) Na pewno będzie ulubioną towarzyszką zabaw nowej właścicielki i zapewni wiele bezcennych wspomnień :)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję, ale na razie jest za mała i kota stoi na półce. Czuwa :)
UsuńJejuuuuuuuuuuuuuuu, aleś Ty uzdolniona!!!!!!!!!!!! Biję pokłony:-D CUDOOOOOOOOOO!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDzięki :)) Małej pannie też się spodobał, a to dla mnie najważniejsze :)
UsuńAle cudna! :-) Fajnie mieć takie zabawki, jakich nikt inny nie ma. :-)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że tak umiesz i masz taką łatwość robienia ładnych rzeczy!
Dziękuję ;) Wiem, że nie każdy lubi takie rzeczy, dla niektórych taka maskotka to obciach, ale nasi znajomi bardzo lubią takie klimaty, dlatego ich córcia dostała takiego, a nie innego towarzysza :)
UsuńRaz na jakiś czas, ale jak! Maskotka prześliczna! Level master :-)
OdpowiedzUsuńW sumie to jestem ciekawa jak wygląda profesjonalna sesja zdjęciowa kota ;-)
Robiłabym więcej, ale wtedy nie miałabym czasu na koraliki, a to jednak je wolę od szydełka.
UsuńHaha, nigdy nie widziałam kota pozującego do zdjęcia, psa i owszem.
Co za słodziak! Co za dbałość o szczegóły i perfekcja, super kociak:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że kociak tak się podoba. Starałam się jak mogłam, nadać mu kociego wyglądu.
UsuńKocham koty ♥♥. Kotełkowa jest cudowna,i bardzo ładnie pozowała do zdjęć ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńRaz a dobrze!
OdpowiedzUsuńStaram się ;)
UsuńŚliczna Kota! pewnie będzie mała miała ją bardzo długo i tak jak mojej siostrzenicy córeczka nie zaśnie bez swojej ulubionej przytulanki.:)
OdpowiedzUsuńZobaczymy, jak nie będzie jej wyrywać kończyn, to powinna przetrwać długie lata ;)
UsuńUmiejętności szydełkowania zazdroszczę wszystkim, którzy to potrafią, więc nie mogłabym nie pochwalić również Twojego kota :) A że koty kocham chwalę podwójnie :) I tak myślę, że następny szydełkowy kot mógłby być długowłosy- to by dopiero było wyzwanie :)
OdpowiedzUsuńŻadnych więcej kotów :P Dał mi w kość ten stwór, wiele razy prułam elementy, jednym słowem nie tak szybko chwycę za szydełko :)
UsuńŚliczna Panna Kota;-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Anonimie :)
UsuńMrau! Wygląda o wiele przyjaźniej niż mój kiler-kot!
OdpowiedzUsuńJa się kotów boję, tych żywych, zawsze mnie podrapią, albo odstawią inne hece. :)
UsuńTeż kocham koteły! <3 Mam nawet swojego własnego ;-) A raczej to on ma mnie.
OdpowiedzUsuńNo tak, psy mają swojego pana, koty służącego ;))
UsuńKota jest przeurocza ;) Od razu po wydzierganiu pokazała, kto tu rządzi, ha ;)
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz? Wszystkie Twoje dzieła to perełki rękodzielnictwa :) Bardzo udany kot. Ideał :)
OdpowiedzUsuń