Czasami zarzekam się, że czegoś nie zrobię, a potem jednak robię. Nie przypisywałabym jednak tego faktu kobiecej chwiejności, a sile argumentów, które do mnie w danej chwili przemawiają. W kwestii tak zwanych fundamentalnych zasad życiowych jestem stała, ale pozostałe poglądy u mnie ewoluują i, powiedzieć można, dojrzewam do nich. Tak było z robieniem dwa razy takiego samego projektu, co dawniej wywołałoby u mnie zniesmaczenie na myśl o zalążku jakiejkolwiek masówki. Fuj. Świadomość, że po świecie chodzą dwie osoby w takich samych broszkach, byłaby nieznośna, bo gdzie tu unikalność, indywidualizm, a nawet sztuka za przeproszeniem.
Po latach dotarło do mnie, że jakbym się nie starała, nie ma takiej siły, żeby nawet dziesięć z pozoru takich samych broszek było identycznych. Każda z nich zawsze będzie jedyna i niepowtarzalna, bo po prostu nie da się zrobić dwóch identycznych. Podobne - owszem, identyczne - nie ma szans. Takie prawo haftu koralikowego, że dopóki szyje człowiek, nie maszyna, to koralik za każdym razem będzie inaczej przyszyty. Nie wspominając o kompulsywnych podszeptach wyobraźni, na wykorzystanie coraz to innych kolorów.
Zrobiłam więc kolejną broszkę liska origami, ciut mniejszego niż pierwowzór, ale w żadnym razie takiego samego. Po prostu nie miałam już koralików, których użyłam wówczas, za to miałam trochę nowych, a i nie pamiętałam dokładnie, jak tamtego wykonałam.
Mniejsza forma wymagała mniejszych koralików, dlatego robiłam go wieki :) ale efekt bardzo mi się podoba.
W tle kolejne liskowe broszki, jeszcze nie obszyte na brzegach, i jak widać, każdy odrobinę inaczej umaszczony.
Broszka wkrótce trafi do nowej właścicielki, pozostałe jeszcze ich nie mają ;)
Tradycyjnie na koniec pamiątkowe zdjęcie grupowe, tylko gdzieś mi łódkę wcięło. :)
Pozdrawiam Was ciepło!
Ojej ile lisków - a wszystkie są świetne (i oczywiście widać, że się różnią między sobą) :-)
OdpowiedzUsuńNiechęć do "dubli" rozumiem bardzo dobrze, a ostatnimi czasy też musiałam podejść do tematu bardziej elastycznie - jednak pomaga świadomość, że identycznie nie będzie :)
Chyba byłoby mi głupio robiąc kropka w kropkę takie same, zresztą i tak się nie da. A tu wręcz z premedytacją zrobiłam im różne "futerka", bo chciałam się pobawić kolorami.
Usuńniesamowite te Twoje broszki, kocham platonicznie każdą;-D
OdpowiedzUsuńDziękuję za to wyznanie ;)
UsuńWstęp odnośnie masówki doskonały, uśmiałam się. :)
OdpowiedzUsuńLisek wyszedł cudny, wcale się nie dziwię, że masz tylu chętnych na takie piękne wzory. :)
Uroki pisania postów po nocach, zawsze mi się włącza wewnętrzny komik ;)
UsuńDziękuję za miłe słowa! <3
Aj, mam tak samo. Siedzę i dłubię kolejny Amsterdam na zamówienie i żeby nie wiem co wychodzi nieco inny niż poprzednie :) I całe szczęście. Stadko lisów przepięknie jesienne, nie da się nie westchnąć :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twój Amsterdam, nie dziwię się, że jest tak rozchwytywany.
UsuńJa nawet jakbym chciała coś zdublować jedne do jeden, to za Chiny, nomen omen, mi nie wychodzi ;)
Piękna lisia rodzina, cudna. A i nie ma mowy o masówce :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńO tak, to bardziej niepowtarzalna seria w małym nakładzie ;)
Usuńwesołe futerkowe!
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńUrocze rudzielce :) Asiu, ile byś ich nie stworzyła, rozweselą każdą biżu fankę i ozdobią jej garderobę :))
OdpowiedzUsuńI tego się będę trzymać ;)
UsuńŚliczne :) I każdy inny i niepowtarzalny :) Piękne, jesienne kolorki nadałaś, Joasiu, Swoim liskom :)
OdpowiedzUsuńO tak, liski są bardzo jesienne, chyba, że są srebrne ;)
UsuńCudne liski, Twój styl tak bardzo do mnie przemawia! Co do masówki, albo choćby powtórzenia wzoru mam podobne uczucia, chociaż głównie dlatego, że robić drugi i kolejny raz to samo zamiast oddać się nowym pomysłom, wydaje mi się totalnie męczące. PS. CZESANKA na wypełnienie pudełeczka! Geniusz! Mogę podkraść pomysł? Proszę proszę! Akurat mam czesankę i zastanawiam się, czym wypełnić pudełeczka..
OdpowiedzUsuńDziękuję :) O tak, powtarzalność męczy, zwłaszcza gdy ktoś jest z natury kreatywny.
UsuńCzesanka była już na wyposażeniu tych pudełek (kupiłam na onyks.eu), nie sądzę, by był to znak towarowy sklepu, więc pewnie można się zainspirować :) Czesanka ciut kłaczy i wlazła mi w koraliki, więc liska finalnie dodatkowo zawinęłam w kawałek organzy.
Uwielbiam Twoje broszki w stylu origami :) Liski wszystkie są cudne i absolutnie każdy jedyny w swoim rodzaju ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Ogromnie mnie wciągnęło to origami, ciesze się, że jeszcze nikogo nie zaczęło nudzić ;)
UsuńCudne liski ! Na pewno wszystkie szybko znajdą nowe właścicielki :)
OdpowiedzUsuńOby, Beatko, oby, bo co ja zrobię z lisim stadem ;)
UsuńAch, naprawdę są przepiękne! :) I każda niepowtarzalna, przy rękodziele nie ma co się martwić, nigdy się nie powiela. A zachwyca każda z osobna! :) SUPER!
OdpowiedzUsuńIzu, bardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa. Serce mi rośnie jak balonik ;)
UsuńSą śliczne! I każdy inny - jak w naturze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Fakt, gdy się zacząć przyglądać zwierzakom w naturze, okazuje się, że każdy jest inny i niepowtarzalny :)
Usuń