Jak zapewne każda kobieta lubię dostawać prezenty. Tylko jakoś nie przepadam za niespodziankami, zwłaszcza kupowanymi na oko, dlatego plasuję się w kategorii trudnych do obdarowywania. Proszę jednak nie mylić mojej przypadłości z niewdzięcznością, zawsze cieszę się z prezentów, tylko że jako człowiek do bólu praktyczny, strasznie nie lubię rzeczy niepotrzebnych. Koraliki - zawsze potrzebne, patelnia - w sumie się przyda, rękawiczki i góralskie kapcie - niekoniecznie. Mąż mój raz na jakiś czas dostaje zatem ode mnie maila z linkami do zakupów i sugestie co ewentualnie chcę lub potrzebuję. Problem z głowy, on szczęśliwy, ja zadowolona. Kilka lat temu zaskoczył mnie jednak kompletnie, przywożąc mi z podróży pokaźny pakunek z kamieniami.
Był to czas moich niechlubnych początków z koralikami i nie podejrzewałabym go nawet o takie zakusy. A on wypatrzył gdzieś w górach sklepik z minerałami i kupił mi fantastyczne agaty, malachity i jaspisy. No cóż, przepłacił straszliwie, co przyznał po czasie, ale chciał mi sprawić radość i tak się w istocie stało.
Tak czy inaczej, wówczas nie miałam warsztatu potrzebnego do godnego oprawienia tych skarbów, ale parę lat później odważyłam się tchnąć życie w ten jaspis. Reszta kamieni nadal czeka.
Bardzo chciałam ustroić go w liście, ale takie czysto jesienne nie pasowały mi do koloru kamienia, dlatego zdecydowałam się na zieleń.
Na pewno kojarzycie te listki z innych moich prac (klik, klik). Lubię ten szablon, dlatego z przyjemnością wygrzebałam go z dna szuflady.
Raczej nie będę nosić wszystkiego na raz. Co za dużo, to niezdrowo.
Wracając do kamienia, ten okaz jaspisu jest naprawdę wyjątkowy. Ma piękny kolor i delikatne spękania, co sprawia, że wygląda intrygująco. Trudno mi było zdecydować jakie kolory będą tu najlepsze, dlatego postawiłam na bezpieczną czerń i srebro. Może to i oklepany zestaw, ale zawsze się sprawdza.
Miałam jedynie mały zgryz związany z nośnikiem. Pierwotnie zawiesiłam go na ciemno-srebrnej metalowej żmijce, ale coś mi nie grało, więc spróbowałam ze sznurem koralikowoszydełkowym z piętnastek. Na szczęście mam dwa do wyboru - bardzo długi i średni. Brakuje mi tylko takiego krótkiego, niemal pod szyję. Do zdjęcia musiałam go zarzucić na plecy ;)
Na koniec zdjęcia grupowe.
I z ognistym liskiem, którego jeszcze nie pokazywałam, bo czemu nie ;) Taki leśny akcent.
Pozdrawiam ciepło!
Dzięki listkom (które ogromnie mi się podobają) całość wygląda niesztampowo, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJeden element uzupełnia drugi, czasami trzeba postawić na odważny akcent, żeby całość zagrała :)
UsuńPięknie oprawiłaś ten kamień! A zdecydowanie zasługuje na odpowiednie zaprezentowanie. :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię praktyczne prezenty, popieram w 100%! :D
Strasznie nie lubię durnostojek, bardziej się ucieszę z kilograma jabłek, niż z kolejnej fantazyjnej świecy ;) A koraliki zawsze a propsie, tak samo jak kamienie ;)
UsuńCudowny prezent, cudowny wisior! Te listki są tak piekne, że nigdy dosyć!
OdpowiedzUsuńNigdy dość :) Marzy mi się listkowa bransoleta, ale czasu nie mam. W końcu jednak się za nią wezmę :)
UsuńŚwietny wisior, te listki bardzo go ożywiają i dodają charakteru :)
OdpowiedzUsuńDzięki, Aniu, też mi się podobają :)
UsuńPożądam wszystkich Twoich biżutków!!!! bardzo!
OdpowiedzUsuńBasiu, Twoje wspaniałe wyznania miłości do mojej twórczości, zawsze dodają mi skrzydeł <3
UsuńKolejne cudo wyszło spod Twoich rąk. Wszystkie te naszyjniki są przepiękne, a wzór liścia bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ostatnio lubię wracać do sprawdzonych wzorów.
UsuńJestem wielką fanką Twoich listków (i lisków ;) ) i wzdycham ciągle do każdego ich wcielenia, bo są cudne!
OdpowiedzUsuńMęża zazdroszczę, niepraktycznych prezentów też nie lubię ;)
Ach, dziękuję :)
UsuńListki zdecydowanie kojarzę i myślę, że to właśnie one podkreśliły urodę kamienia :) Co do prezentów to całkowicie się zgadzam i na ich "podpowiadanie" mężowi mam identyczny sposób ;)
OdpowiedzUsuńMężowie czasami bywają niedomyślni, warto więc im podpowiadać jak mają czynić ;) Mój, na szczęście, nie ma z tym problemu, mogę niemal na bezczela mówić co chcę, najwyżej nie dostanę ;)
UsuńMam tak samo z prezentami. Wisior przecudnej urody. Tak mnie inspirujesz swoimi pracami , że ostatnio chodzą mi po głowie pomysły na broszki i chyba w końcu zacznę te pomysły realizować ;)Liska pamiętam i całą serie origami uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie popełnij jakąś broszkę, teraz jest na nie idealna pora. Te wszystkie szare sweterki i szaliki aż się proszą o ozdóbkę :)
UsuńAsiu, masz wspaniałego męża i nieważne, że robiąc Ci prezenty za coś przepłaci, bo prawdziwa miłość jest po prostu bezcenna :). A jeśli chodzi o wisior, to jaspis ubrany w listki wygląda cudnie :)
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń