środa, 8 stycznia 2014

Bransoletka Caprice i wyróżnienie

Caprice była na mojej koralikowej liście zadań do wykonania od naprawdę dawna, niestety zawsze coś stawało na przeszkodzie bym wreszcie się za nią wzięła. Realizację tego projektu w głównej mierze wstrzymywał permanentny brak odpowiedniej ilości materiałów. Caprice jest niestety dość koralikożernym a przez to kosztownym przedsięwzięciem. W sukurs przyszło mi zamiłowanie do zbieractwa, otóż nagromadziłam przez lata tyle przeróżnych koralików, których nigdy do niczego nie użyłam, że chciałam je nawet oddać pierwszemu chętnemu, ale olśniło mnie, że do tej bransoletki będą pasowały jak ulał.


W oryginalnym projekcie autorstwa Anety Majewskiej z AMIRkoraliki, z którego korzystałam (KLIK), potrzeba około 400 kryształków Fire Polish i 20 g Toho 11o, ja skróciłam bransoletkę z 5 rzędów do 3, przez co użyłam nieco mniej materiałów. Bransoletka ma szerokość 2,5 cm oraz 18 cm długości.


Powody, dla których nie trzymałam się ściśle pierwotnego projektu były dwa; nie miałam 2 opakowań Toho w tym samym kolorze i bałam się, że tak szeroka bransoletka będzie za ciężka. Moja odchudzona wersja, prawdę mówiąc, bardzo mi się podoba.


Zdecydowałam się również na zamontowanie zapięcia, wybrałam jasno miedziane typu slide. Jego piękny kolor podkreślają koraliki FP w podobnej barwie.


Moja Caprice jest bardzo lekka i pięknie układa się na nadgarstku, nie wszystkie "kryształki" są bowiem szklane, część z nich to ultralekkie akryle. Przy wyborze alternatywnych koralików warto pamiętać o użyciu w miarę równych kształtów i rozmiarów, w przeciwnym razie bransoletka będzie nieforemna. Ja zdecydowałam się na kuleczki o średnicach 3 - 4,5 mm, krzywulce ala bicone i fire polish 4 mm. Siatkę wyplotłam z Toho 11o w kolorze Metallic Iris Purple.


Ta różnorodność materiałów (ametyst, złoty hematyt, szkło, kocie oko, plastik) sprawiła, że całość jest nieszablonowa, jednocześnie pozostanie przy spójnej gamie kolorystycznej (fiolet, niebieski, zieleń, złoto) nadało całości harmonii. Bransoletka tak mi się spodobała, że robię już kolejną :)


Przydługi wpis kończę częścią rozrywkową :)

Zela przyznała mi wyróżnienie Versatile Blogger Award, za co bardzo jej dziękuję. Tym razem zabawa polega na wyjawieniu 7 faktów na swój temat, których inni nie znają. Biorąc pod uwagę względną anonimowość blogowania, każdy fakt o mnie będzie nieznany ;) ale postaram się sprostać zadaniu.


  1. Nie cierpię gdy mówi się do mnie Aśka, każde inne zdrobnienie od Joanny jestem w stanie przyjąć z uśmiechem oprócz drażniącej moje nerwy "Aśki". Oczywiście bez przerwy mówią do mnie Aśka, grrrr...                                                                                                                                                
  2. Jestem niemal wszystko żerna, nie zjem jednak niczego w czym znajdę włos, nawet własny.                                                                                                                                                                  
  3. Uwielbiam czytać i kupować książki, moja biblioteka ma już ponad tysiąc pozycji (nie liczę książek męża), większość z nich przeczytałam.                                                                                                           
  4. Mam dość specyficzne poczucie humoru, które z konieczności poszanowania obowiązujących norm społecznych, zmuszona byłam nieco utemperować. Kilkakrotnie zdarzyło mi się śmiertelnie obrazić garstkę ludzi cierpiących na deficyt poznawczy w zakresie pojmowania ironii oraz sarkazmu i  musiałam ich później unikać. Jak się okazało na dobre mi wyszło, bo naukowcy odkryli, że większość seryjnych morderców to ludzie pozbawieni poczucia humoru.                                                                     
  5. Dużo lepiej wychodzi mi przelewanie myśli na papier niż mówienie, dlatego wolę pisać maile i smsy niż odbierać telefony.                                                                                                                                    
  6. Mam fotograficzną pamięć, wystarczy, że skupię się nad czymś chwilę, a na pewno trafi to do mojej "bazy danych" na zawsze :) pamiętam na przykład zawartość szaf i półek z każdego miejsca w którym mieszkałam, gdzie coś stało i jak wyglądało. Bardzo przydatna umiejętność w czasie nauki i gdy ma się zapominalskiego męża:)                                                                                                                    
  7. Raz w życiu byłam u kolorystki, która po pomizianiu mnie setką kolorowych chust, załamana doszła do wniosku, że jedynym kolorem z całej palety, który pasuje do mnie wręcz idealnie, jest czerń. Dziewczyna naprawdę bardzo się starała zakwalifikować mój typ urody, do któregoś z obowiązujących typów według pór roku, dlatego chcąc ją podnieść na duchu wypaliłam z głupia franc, że bardzo mnie cieszy uzyskana właśnie pewność, że na moim pogrzebie nikt nie będzie wyglądał lepiej ode mnie. Jej mina kazała mi ponad wszelką wątpliwość uznać, że oto po raz kolejny spotkałam na swej drodze jeszcze jednego seryjnego mordercę (patrz pkt 4).


Mam nadzieję, że po wyjawieniu tych ściśle tajnych informacji nadal mogę czuć się bezpieczna, a Wy z kolei nie uciekniecie stąd w popłochu:)

Oczywiście wyłamuję się z konwencji po raz kolejny i nie przekazuję pałeczki dalej, wiem bowiem, że nie każdy lubi tego typu blogowe zabawy, jeśli jest inaczej, czujcie się zaproszeni i wyjawcie 7 faktów o sobie na Waszych blogach.

Pozdrawiam ciepło.

53 komentarze:

  1. Bransoletka świetna i pod względem kolorystycznym jak i wykonania.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że przypadła Ci do gustu:) Również pozdrawiam.

      Usuń
  2. Oj bardzo mi się Kapryśna w Twoim wydaniu podoba. Super, że taka kolorowa, a przez to nietuzinkowa. Mnie również moje poczucie humoru wpędziło parę razy w sytuacje towarzysko nieciekawe, ale naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, że było to niemalże milczenie owiec!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chciałam zrobić jednokolorową i wg wytycznych, ale przeraził mnie koszt. A tak, mam przynajmniej coś innego:) Kiedyś miałam bardziej cięty humor, ale niestety nie każdy chwyta w lot, czasami dla dobra ogółu trzeba się ugryźć w język:)

      Usuń
  3. Bransoletka jest przepiękna! Ja zrobiłam 3 ale absolutnie nie wiem dlaczego nie układają się tak jak powinny. Pomimo równych koralików jakieś takie są nieładne i nie trzymają się sztywno -czekają na rozprócie i sukcesywnie podbieram z nich koraliki więc nie wiem czy ich starczy na nową poprawioną. Sumując jestem pod wrażeniem jest boska! Przez ten koralikowy melanż niesamowicie zyskała. Co do reszty...wypowiedzi na blogu to....uwielbiam Cię kobieto...to byśmy się dogadały. Czuję Twój ból odnośnie pkt. 1 i 4. Mam podobny typ poczucia humoru...niestety tylko w domu z mężem możemy sobie pozwolić na wolność ironii - ludzie czasem jak nas słyszą mogliby pomyślec, że sie nie kochamy albo jesteśmy złośliwi i nie rozumieją naszych żartów. Cóż nie wszyscy muszą być idealni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja też nie ma tego charakterystycznego brzuszka, podejrzewam że dlatego, że ma mniej rządków, ale zauważyłam też, że im bardziej naciąga się nić/żyłkę podczas wszywania kryształków tym bardziej wtapiają się w siatkę i nadają półokrągły kształt całości.
      Czyli jest ktoś jeszcze kto nie trawi "Aśki", Alleluja, a już myślałam, że ze mną coś nie tak. Pół biedy, jak ktoś nowy z tym wyskoczy, ale moja własna rodzina i osobiści znajomi też mnie dręczą, pewnie lubią mnie jak się jeżę :P A tym poczuciem humoru vel zgryźliwością aka czarnym humorem zawsze miałam pod górkę, do czasu aż poznałam podobnych sobie:))) Na szczęście i mój mąż dzieli ze mną subtelne złośliwości zwijając się ze śmiechu - w przeciwnym razie nie wyszłabym za niego. Poza tym wszystkie poprzednie kandydatki zdążył obrazić i tylko ja zostałam :P

      Usuń
  4. Bransoletka bardzo intrygująca - ma swój charakter i szczerze mówiąc przekonuje mnie do caprice coraz bardziej :)
    Ja bardzo lubię Twoje poczucie humoru :D
    I sporo z punktów zgadza się i z moją osobą. Również nie przepadam za Aśką; nie bardzo toleruję Joasię, a mój mąż mówi do mnie Josia tudzież Maryśka (jest to podyktowane specyficznym humorem - patrz punkt 4)
    Książki uwielbiam, choć aż tylu na pewno nie posiadam.
    Przez telefon nie cierpię rozmawiać :)
    Pozdrawiam ciepło i serdecznie, Asiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za "Joasią" też nie przepadam, nauczyciele tak mnie nazywali, mąż mówi do mnie "żono", albo w inny nieimienny sposób, podejrzewam, że nie pamięta jak mam na imię dlatego napisałam o tym na blogu, a że zagląda tu, to może sobie zakoduje :))) Książki to mój nałóg, jak pomyślę, że wydałam na nie niemal tyle co na koraliki to, aż się dziwię, że mamy jeszcze na chleb:) Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Asiu, bransoletka z pewnością jest wyjątkowa i tryskająca energią. Super wygląda taki koralikowy misz masz :) Jak dla mnie rewelka. Też nie znoszę jak ktoś do mnie mówi "Kaśka". Moja babcia mówiła, że "Kaśka w pegeerze jeździ na rowerze". A my jesteśmy fajne dziewczyny i nie zasługujemy na takie zgrubienia naszych imion, choć oczywiście nikomu za to głowy nie ukręcamy, bo mamy poczucie własnej wartości jak i humoru :D. No właśnie. O ile świat byłby lepszy gdyby ludzie się po prostu uśmiechali :) Aaaa i też jestem molem książkowym. Uwielbiam tradycyjne papierowe książki, ale niestety z braku miejsca zamieniam je coraz częściej na ebooki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu, cieszę się, że Ci się podoba:) Nigdy nie ogarniałam tej dziwnej maniery z "Aśką", "Baśką" czy "Kaśką", wydaje mi się, że świadczy ona o nastawieniu rozmówcy do nas. Jak coś przeskrobałam to mama mówiła do mnie per Joanno, jak ktoś miał do mnie sprawę do przymilał się "Joasią", ale ta "Aśka" jakaś taka złośliwa :p A co do poczucia humoru, byłoby mniej wojen gdyby niektórzy ludzie je mieli :)

      Usuń
  6. Przepiękna bransoletka. I fajnie jest Cię lepiej poznać! A od ludzi bez humoru staram się trzymac jak najdalej - zgadzam się że jest coś z nimi nie tak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Marta, zdecydowanie staram się omijać ludzi bez poczucia humoru, jakiegokolwiek :)

      Usuń
  7. O tak, takie kolorystyczno-fakturowe miszmasze to jest to!

    Ironia i sarkazm kiedyś uratują świat, mówię Ci :) A kolorystka bez poczucia humoru jednak chyba minęła się z powołaniem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię takie koralikowe mikstury. Kolorystka była przesympatyczna, ale na żartach nie znała się ani trochę, ja tam wolę śmiać się z rzeczy śmiertelnie poważnych niż być śmiertelnie poważna :))

      Usuń
  8. Piekna jest,bo 'nienudna'.Te,ktore dotad widzialam byly w jednym kolorze krysztalkow,moze 'eleganckie',ale wzrokowo-'nudne'.Ta jest piekna-kolorowa i o wystarczajacej szerokosci.
    -Pozdrawiam serdecznie-
    -Halinka-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Halinko, bardzo mi miło. Mnie się nawet podobają te monochromatyczne, bo ciekawie komponują się z ubiorem, ale lubię wyzwania i wszelkie przeróbki więc inna Caprice w moim wykonaniu nie wchodziła w rachubę. Pozdrawiam również :)

      Usuń
  9. bransoletka jest przecudna! pięknie ją przerobiłaś! a fakty: 4 i 7 totalnie mnie powalił:P:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie fakty są autentyczne i pewnie gdyby nie moje specyficzne postrzeganie świata nie bawiłyby mnie tak bardzo, i Ciebie również :) Panią kolorystkę niestety nie specjalnie, no ale są ludzie, których śmieszą żarty Strasburgera i tacy, których bawi to, że Strasburger opowiada żarty:P

      Usuń
  10. :) uwielbiam czytać Twoje posty, zawsze mam banana na twarzy! wynika to chyba z faktu, że sama jestem zbyt konkretna i nie potrafię "bić piany" na żaden temat najchętniej ograniczałabym się do "tak" i "nie"! No cóż ten krótki wstęp chyba wyjaśni dlaczego napiszę krótko o Twojej caprice - piękna :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja uwielbiam, gdy ktoś mówi, że uwielbia:))) cieszę się, że moje posty poprawiają humory:)
      Zwięzłość też bywa cnotą, ja bardzo cenię sobie konkretnych ludzi, mnie tej cechy brakuje i bywam na przykład nie zdecydowana, bardzo męcząca przypadłość, głównie innych :P

      Usuń
  11. Przepiękna! Te kolory i kształty! Jesteś prawdziwą artystką, która prosty wzór może przerobić na arcydzieło!

    OdpowiedzUsuń
  12. Punkty 3,5,6 - normalnie moja bratnia dusza :) Bransoletka świetna, kolorystycznie do wszystkiego pasuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dobrze wiedzieć, że ktoś też tak ma:)) Nie wiem jak Ty, ale niczego co wcześniej zakodowałam nie zapominam, czasami to z lekka męczące :)

      Usuń
    2. Wiem o czym mówisz. Ja w domu jestem traktowana jak podręczna baza danych :)

      Usuń
  13. Bransoletka jest świetna, kolorowa i taka energetyczna, rzeczywiście wygląda dobrze, w tej odchudzonej wersji.

    PS. przy ostatnim punkcie padłam, ale zamierzam wstać i mimo wszystko wpaść tu jeszcze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłą opinię, ja uwielbiam takie miksy faktur i kolorów, trochę to pstrokate, ale na pewno nie nudne:)
      Mam nadzieję, że nie potłukłaś się zanadto, nie mam ubezpieczenia i ewentualne odszkodowanie mogę wypłacić tylko w koralikach :P

      Usuń
  14. Śliczna bransoletka, taka kolorowa, radosna, wiosenna i antydepresyjna :) Gratuluję stworzenia takiego dzieła :)

    Co do tajemniczych faktów - teraz tym bardziej nie ucieknę, bo też mam aspołeczne poczucie humoru i zdaję sobie sprawę, że pewnie kiedyś pójdę za nie do więzienia, albo chociaż zostanę wygnana poza granice osiedli ludzkich. Żywota dokonam w pustyni i w puszczy.
    Telefony mogę odbierać, ale najlepiej wychodzą mi rozmowy w cztery oczy, bo widzę reakcję rozmówcy i np. wiem, kiedy powinnam wyłączyć poczucie humoru...
    Zaprzyjaźnioną Joannę nazywam Asią lub Joasią, też nie lubię Aśki.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. A fakty mówią same za siebie :) trzeba mnie brać z dobrodziejstwem inwentarza albo wcale :P A tak serio, na ostrzejsze żarty pozwalam sobie jedynie w zaufanym gronie, bo kultura osobista przede wszystkim, i pewnie tylko dzięki temu jeszcze nie skazano mnie na banicję :))) Chociaż życie w jakiejś miłej samotni nie byłoby takie złe.
      Co do imion, to mam zadziwiająco dużo Aś w gronie znajomych i mnogość form tego imienia naprawdę powala, najdziwniejsze to Asiek lub Asiaczek :P

      Usuń
  15. Drugi dzień przyglądam sie Twojej bransoletce i już sobie myślałam, że coś ze mną nie tak, bo tu tyle ochów i achów, a mnie jakoś nie ruszyłą. Nagle zatrzymałam wzrok na trzecim zdjęciu, Coś mnie przyciągnęło i już wiem co! Lewa strona bransoletki! Wyglada jak witraż i ja chyba nosiłabym ją własnie tą stroną na zewnątrz. Pozdrawim cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na lewej stronie też da się ją nosić, obawiam się tylko, że będzie trochę gryzła. Żałuję niestety, że aparat nie radzi sobie z takimi formami (przynajmniej mój), bo oko widzi tę bransoletkę nieco bardziej "wielowymiarowo" przez co wiele zyskuje. Pozdrawiam również :)

      Usuń
  16. Bransoletka świetna, zawsze się bałam zabrać za Caprice bo właśnie taka koralikożerna istota, ale po Twojej zmieniłam nastawienie i chyba wyszperam jakieś zapomniane koraliki, co to każde z innej parafii były i spróbuję swoich sił :) Ta jest naprawdę cudna i się napatrzeć nie mogę :)
    Z tym poczuciem humoru mam tak samo, także w towarzystwie się ograniczam ;D a jak mam ochotę na dawkę ironii to odpalam sobie dr. Housa ;)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Housa uwielbiam, podejrzewam, że trudno żyłoby się z takim osobnikiem jeśli nie przejawia innych cech charakteru poza specyficznym poczuciem humoru, ale ogląda się go z zapartym tchem. Ja niedawno odkryłam serial Sherlock i też daje radę, zawsze jednak pozostaje nieśmiertelny Monty Pyton:) Pozdrawiam również:)
      PS. Nie mogę doczekać się Twojej Caprice, trzymam kciuki!

      Usuń
  17. ciesze się że kiedyś trafiłam na twój blog bo teraz mam ogromną przyjemność cieszyć oczy twoimi pięknymi pracami:) a bransoletka jest cudna dzięki temu wymieszaniu koralików:) pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia, ta radość jest obopólna, też lubię zaglądać do twojego zakątka i cieszyć oczy. Również pozdrawiam:)

      Usuń
  18. Trafiłam tu całkiem przypadkiem i po prostu mnie zachwyciły Twoje prace. Sama robię wiele rzeczy ale kolekcja koralików i żyłek czeka , czeka , czeka. Jakoś nie idzie mi ta technika gdy coś zacznę poplączę , pomieszam i rzucam w kąt. Jednak Twoje tutki i porady są świetne więc jest szansa , że znów odkurzę swoje koraliki. Twoje prace są cudne, cudne , cudne , Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadaj do mnie kiedy tylko przyjdzie Ci ochota, ja też postaram się często zaglądać do Twoich dekupażowych dzieł!

      Usuń
  19. Kaprycha wyszła nietuzinkowa! Mimo różnych koralików jest jednak spójna, a kolorystycznie to sama energia! Sama popełniłam jedną i nazwałam ją koralikożerną Panną Caprice i choć mam ochotę na kolejną, to się boję ;-).
    Twoje siedmiopunktowe wyznania nieźle mnie rozbawiły i aż żałuję, że nie znam Cię osobiście! Mnie też pasuje tylko czerń i żadna kolorystka tego nie zmieni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie była tak kapryśna jak o niej mówią:) ale niestety pochłania nieprzyzwoite ilości koralików. Hehe ja naprawdę w czerni wyglądam najlepiej i co do tego kolorystka miała rację, ale problem w tym, że lubię też inne kolory i chętnie je noszę, grunt żeby samemu czuć się dobrze! Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  20. Twoja wersja bransolety podoba mi się bardziej od tej w projekcie. Jest intrygująco nietypowa i ma w sobie "pasur" :) Za co się nie zabierzesz - zawsze wyjdzie Ci lepiej od pierwowzoru! :)) Zdolniacho!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, teraz nie wiem czy bransoletka będzie mi pasować do tej czerwieni na twarzy:)))

      Usuń
  21. Bransoleta jest niesamowita. Widzisz, ty to potrafisz zrobić COś nawet z resztek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem dzieckiem PRLu, "coś z niczego" to moje drugie imię:)))

      Usuń
  22. No to może zacznę wreszcie czytać Twoje posty w całości, bo zazwyczaj rzucę okiem na początek, a potem hop do zdjęć i podziwiania. Za ładne robisz rzeczy, a ja cierpię na chroniczny brak czasu. Mam poczucie winy wobec mojego niespełna trzy i pół letniego rozrabiaki, że kradnę mu ten czas i poświęcam na blogi i koraliki. Koraliki nie uciekną, a te chwile z dzieckiem tak.
    Super fajny pomysł na oklepaną deczko Caprice i na resztki koralików.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, wiem jak to jest, też czasami przeglądam zdjęcia a tekst po łebkach bo tak mało czasu a tyle do obejrzenia. Podziwiam Cie, że przy takim brzdącu w ogóle masz czas na cokolwiek poza synkiem, jesteś wielka!
      Podejrzewam, że z koralików da się zrobić wszystko oprócz jedzenia :)

      Usuń
  23. Ahaha, ostatni punkt ubawił mnie niezmiernie :) Dobrze, że w ogóle jakiś kolor Ci pasuje :)
    Bransoletka piękna, kolorowa, ale jednocześnie taka.. stonowana.
    Pozdrawiam,
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Z takimi predyspozycjami mogłam jeszcze zostać zakonnicą albo wampirem, niestety podejrzewam, że publika padłaby za śmiechu:))
      Pozdrawiam również:)

      Usuń
    2. również pozdrawiam, świetny wpis zwłaszcza ten osobisty fragment . pozwolę sobie zostać tu na dłużej i dopisać do listy obserwowanych blogów.

      Usuń
  24. Punkt 4 i 7 dobre! :)) Bransoletka niesamowita!

    OdpowiedzUsuń
  25. Piękna bransoletka. Ostatnio bardzo zafascynowały mnie bransoletki koralikowe a na twoim blogu znajdę masę inspiracji. A co do poczucia humoru spodobała mi się końcówka 4-go punktu "większość seryjnych morderców to ludzie pozbawieni poczucia humoru" dobre.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Witam Cię :) Dziękuję serdecznie za pozostawienie komentarza:) każdy jest dla mnie ważny. W sprawie innej niż temat posta skontaktuj się ze mną mailowo bluefairy.art@gmail.com Reklamy wrzucam do spamu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...