Klipsów jeszcze w tym kinie nie grali, zatem zapraszam na premierę:) Zacząć muszę od tego, że bardzo lubię kolczyki, ale ich nie noszę. Moja kolekcja składa się głównie z subtelnych srebrnych form typu wkrętki, oraz kilku bazarowych egzemplarzy "tradycyjnego" chińskiego rękodzieła :) Najbardziej jednak lubię małe koniczynki, które dostałam na 6 urodziny (są naprawdę urocze) i bursztynki, które podarowała mi mama jakieś 20 lat temu. Niestety podziwiam je tylko w szkatułce :( Moje uszy nabrały arystokratycznych manier i od pewnego czasu gardzą wyniośle wszystkim co nie jest złotem. Ani myślę rujnować swój majątek folgując ich zachciankom, dlatego uszyłam sobie klipsy.
Ten typ biżuterii jest idealną alternatywą dla tych, którzy nie mają przekłutych uszu, lub tak jak ja, ciepią na ich nadwrażliwość. W zasadzie mogłabym całkowicie zrezygnować z ozdabiania uszu, jednak moja bardzo okrągła buzia aż prosi się o jakieś optycznie ją wyszczuplające dyndadło:)
Zrobiłam je w oparciu o projekt Sherry Serafini o nazwie "Fan-Shaped Rivoli Earrings", zamieszczony w formie tutorialu w książce "Sensational Bead Embroidery" Sherry Serafini, wyd. Lark Crafts, kwiecień 2011. Moją pierwszą pracę wykonaną na jego podstawie możecie zobaczyć tu --> KLIK
Są nieco mniejsze od swoich poprzedników, wybrałam bowiem inny rozmiar rivoli. Pozostałe komponenty to: Toho 11o i 15o Metallic Iris Brown, Toho Treasure w tym samym kolorze, piętnastki w kolorze Bronze, Fire Polish 3mm Matte Iris Brown, 4 milimetrowe kuleczki matowego hematytu oraz czerwone fasetowane sopelki ze szkła.
Tył podszyłam cienką sztuczną skórką w kolorze kawy z mlekiem. Baza klipsa ma barwę starego złota.
A na moim osobistym uchu prezentują się tak:
Bardzo nie lubię upubliczniać swojego wizerunku, dlatego wybaczcie mi tę "okrojoną" wersję, 15 kilo temu miałam więcej odwagi :P Niestety mój dyżurny ekspozytor nie posiada ucha przewidzianego dla takich atrakcji, zaś mój nadworny pomocnik, czyli osobisty mąż byłby wręcz wybitną atrakcją, ale kazał mi spadać mamrocząc coś o Konczicie Wurst :P
Lubię korzystać z gotowych projektów innych osób i nigdy nie uważałam tego za ujmę na honorze :) Cieszę się też bardzo, że są osoby, które dzielą się z innymi swoimi pomysłami same czerpiąc z tego radość, tym bardziej, gdy są to prawdziwe tuzy koralikowego świata jak Sherry Serafini. Cenię ją też za skromność i pokorę wobec swojej pracy i źródeł z których czerpie swoje pomysły. To niesamowite, że woda sodowa nie uderzyła jej do głowy :)
A Wam przeogromnie dziękuję za niesamowicie ciepły odbiór mojej Zebry Na Wypasie, oraz za lajki w konkursie Royal Stone, w którym bierze udział :)
Pozdrawiam serdecznie (napisałabym, że ciepło, ale chyba byłoby to faux pas w taki upał)!
Ooooo, jakie cudne! Wspaniale grają te kolorki :)
OdpowiedzUsuńMetaliczny brąz i czerwień to ostatnio moje ulubione zestawienie :)
UsuńJa też jestem w nich zakochana :D Wyszły Ci pięknie :)
UsuńDzięki:)
UsuńO rety, przecudne są, świetna kolorystyka i bardzo, ale to BARDZO mi się podobają :) Zauważyłam je (a konkretnie jednego z nich) kilka dni temu na banerze - od razu rzucił mi się w oczy i zastanawiałam się co to jest, ale obstawiałam bardziej broszkę z dyndadłem (i przyznaję, że w tej formie też by się fajnie prezentowała) :-)
OdpowiedzUsuńPiątka za spostrzegawczość:) a nawet zastanawiałam się ostatnio czy ktokolwiek zwróci uwagę:)
UsuńW sumie dobry pomysł z tą broszką, muszę spróbować zrobić taką.
Ale ślicznie prezentują się na uszach :) Wolałabym kolczyki, bo klipsy zawsze gubię, ale rozumiem, że nie było innej opcji :)
OdpowiedzUsuńA mąż w roli ekspozytora biżuterii mógłby znacząco poprawić statystyki bloga ;)))
No cóż Konczita jest tylko jedna :PP
UsuńTeż wolę je w wersji kolczykowej, ale niestety puchną mi uszy i babrzą potem przez tydzień:(
Śliczne! Najlepsze pomysły to własne, ale też twórcze rozwinięcie cudzych. W koralikowaniu i sutaszu niestety wzory są dość powtarzalne, ale Ty zawsze robisz w swoim oryginalnym stylu. Zawsze podziwiam Twoje wykończenia - perfekcyjne (tego muszę się nauczyć)
OdpowiedzUsuńMasz rację, ciężko uniknąć powtórzeń. Ja zawsze mam wrażenie, że za chwilę okaże się, że już ktoś wpadł na to co ja i będzie chryja. Trzeba nieźle główkować żeby zrobić coś od A do Z własnego pomysłu.
UsuńPS służę radą gdybyś miała jakieś kłopoty z wykończeniami:)
A wiesz, że to mi spędza sen z powiek? Nie chciałabym, nawet bezwiednie, wiernie powielać pomysłów innych. Raz nawet jedna osoba chciała, żebym zrobiła wierną replikę cudzej pracy, ale się nie zgodziłam. Czasem przeraża mnie ta nagonka na forach na osoby kopiujące prace (świadomie lub nieświadomie), więc wypisałam się z nich.
UsuńCo do wykończeń, to na pewno kiedyś się zgłoszę, bardzo CI dziękuję :)
Kopiowanie będzie zawsze, jeśli jest bezczelne to tylko świadczy o poziomie danej osoby, ale jeśli jest nieświadome, co często ma miejsce, to moim zdaniem nie daje nikomu prawa do nagonek. Zresztą tacy święcie oburzeni też sobie wystawiają świadectwo.
UsuńTeż miałam chętną na coś nie mojego pomysłu, jeszcze bezczelnie przysłała mi link do bloga innej osoby, nie rozumiała czemu odmówiłam ;)
Czekam na Twoje zgłoszenie :)
Ojej! Chyba nie trybię. Jakie zgłoszenie? Bo ja w Sz. czekam na Twoje :)
UsuńHaha no to zamotałam, czekam aż się zgłosisz w sprawie wykończeń:) W sensie, że chętna jestem do pomocy :) Czasami używam zbyt wielu skrótów myślowych:)))
UsuńPrześliczne. Bardzo podoba mi się jak dobrałaś kolory! No i ten wzór....cudo!
OdpowiedzUsuńDzięki, wzór jest cudny, Sherry Serafini miała nosa żeby wpaść na coś tak fajnego :)
UsuńPrześliczne. Bardzo podoba mi się jak dobrałaś kolory! No i ten wzór....cudo!
OdpowiedzUsuńBardzo udana alternatywa dla kolczyków... po prostu królewskie klejnoty (nie mylić z innymi ;-). Podziwiam i zazdraszczam!
OdpowiedzUsuń:-)
Mąż jednak nie wystąpił w roli modelki, więc spokojna głowa, nic nie pomyli się;)))
UsuńŚliczne!! Delikatne i kobiecie, a kolorki bardzo zmysłowe :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że Ci się podoba:)
UsuńŚliczne. Upał mnie wykończył i nie jestem w stanie wyrazić tego jak bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuńNie tylko Ciebie wykańcza, ja przez ten skwar nie robię nic nowego, te klipsy zrobiłam jakieś 3 tygodnie temu:)
UsuńBoskie :) Podbiły moje serce :)
OdpowiedzUsuńKlipsy są prześliczne! Tak mnie Twoje prace zagrzewają do działania, że jak tylko będę miała wolną chwilę to sobie sprawię podobne, ale wiszące kolczyki i w moich ulubionych brązach lub szarościach :)))
OdpowiedzUsuńNo super są! Już takie chcę!
Mnie to wszystko jedno, ale co na to Sherry Serafini, autorka wzoru?
UsuńPozdrówka:)
Oj, piękności! Zazdrość bierze i jak na nie patrzę i jak czytam wzmianki o upałach. U mnie fala upałów to 20 stopni, a i to się rzadko zdarza :D
OdpowiedzUsuńA mnie zazdrość bierze na te 20 stopni:) U nas pogoda nie zna umiaru i przyzwoitości, albo zimno jak na Syberii, albo asfalt się topi, jak żyć?
UsuńUrocze ! Pięknie wykonane i fajny zestaw kolorystyczny. Pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńDoskonałe i okazałe- takie lubię!
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom wcale nie są takie duże:))
UsuńAleż fajne kolczyki.. Bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńKlipsy :)
UsuńMyślę, że kolczyki też by z nich były fajne:)
UsuńPiękne, majestatyczne klipsy na bardzo kształtnym uszku! :)) Rozpieszczasz doznaniami estetycznymi :) Co do Ciebie zajrzę na bloga - to mi szczęka opada.
OdpowiedzUsuńMusisz ją sobie wiązać jakimś szalikiem:)) A klipsy naprawdę fajnie wyglądają na uszach i super noszą.
UsuńOjej , śliczne klipsiki :) Piękny kształt , kolorystyka i perfekcyjne wykonanie :) Z zazdrością zawsze oglądam Twoje prace :)
OdpowiedzUsuńA ja Twoje, to jesteśmy dwie zazdrośnice :))
UsuńPiękne te klipsy, chyba mamy podobny problem z uszami moje też gardzą wszystkim co mało szlachetne i dlatego wszystkie kolczyki uzupełniam o srebro (co prawda żadna para u mnie nie została i posiłkuję się prezentami od męża) no cóż, szewc bez butów chodzi...:) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJa do niedawna dobrze tolerowałam srebro, ale od pewnego czasu nawet po nim mam odczyn alergiczny:( Nikt nie wie o co chodzi, na szczęście klipsy spełniają zadanie i nadal mogę mieć coś na uszach:)
UsuńAsiu, teraz to Ty sprawiłaś, że mowę mi odjęło. Dla mnie klipsy po prostu odlotowe. Sama w swojej kolekcji nie mam klipsów, bo póki co moje uszy jeszcze się nie zbuntowały, ale tak mnie zachwyciły Twoje, że chyba zrobię użytek z książki Sherry Serafini i też popełnię podobne ;)
OdpowiedzUsuńKasiu, to jest niemożliwe, że pozwolę sobie zacytować Ciebie:)
UsuńJa ma trochę klipsów po mamie, bo nie miała przebitych uszu, ale niestety to nie moja estetyka więc nie noszę ich.
Musisz wreszcie zrobić użytek ze swojego egzemplarza, czekam z niecierpliwością na Twoje wachlarze :)
Nie myślałam, że są takie duże. Śliczne te wachlarze, do tego w renesansowej kolorystyce. :)
OdpowiedzUsuńOch wiem, że małe nie są, ale pasują do reszty twarzy, grunt, że są czyste :PPP
UsuńFakt, że ciut renesansowe, ale pasują nawet do dżinsów:)
Piękne:) Moje uszy także się buntują, ale to bunt innej kategorii;) Kolczyki po prostu nie chcą mi w dziurki włazić - chyba im się zarosło. Twój pomysł na klipsy bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńZbuntowane uszy to poważny problem :)
UsuńMnie też jedna kiedyś zarosła, przebijałam sama igłą, never again!
Jakie śliczne ci wyszły te klipsy, aż się sama zastanawiam czy nie zrobić sobie takich jeszcze jednych kolczyków :D
OdpowiedzUsuńJako kolczyki są idealne!
UsuńPo prostu...KRÓLEWSKIE! :)
OdpowiedzUsuńI też czuję się w nich jak królowa :)
UsuńKlipsiki są przepiękne. Jako kolczyki też byłyby cudne. Już od jakiegoś czasu obserwuję Twoje prace i jestem pełna podziwu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMarta z Pollart Bijou
http://www.pollartbijou.blogspot.com/
Dziękuję Marto za odwiedziny i miłe słowa:) Pędzę przyjrzeć się Twoim cudeńkom.
UsuńA ja mogę nosić tylko srebro, cała metalowa reszta robi się zielona - pewnie mam ocet zamiast krwi :) Za klipsami nie przepadam, ale pooglądam zawsze chętnie, szczególnie takie cudeńka !
OdpowiedzUsuńJa do niedawna też nie miałam problemów ze srebrem, niestety z blaszakami zawsze, widać ta moja wrażliwość ewoluowała:)
UsuńNawet planowałam kupić coś szlachetniejszego, ale ceny mnie powstrzymały;)
Ciekawe dlaczego to się tak zmienia. U mnie poszło w inna stronę, kiedyś mogłam tylko srebrne nosić, po innych metalach bolały mnie dziurki w uszach i były czarne a teraz praktycznie się to nie zdarza. Klipsy baaardzo ładne, kurcze nie wiem czy czasem sama nie zrobie dla siebie, bo mimo całej mojej miłości do kulek, to na uszach wygodniej mi się nosi coś mniej kulistego ;) A Twój mąż jest bezbłędny:P
OdpowiedzUsuńHm, może to musi zatoczyć jakieś koło i mi po kilku latach też się zmieni, kto wie. Mój mąż to prawdziwy oryginał, książki o nim pisać ;P
Usuńu mnie w uszach wciąż małe kuleczki...choć kolczyków cała masa:)))....bardzo mnie zachwyciła twoja kolia Rosie:)))zdolna bestia z ciebie:)))
OdpowiedzUsuńBardzo eleganckie. Dokładność wykonania i pomysł na wzornictwo godne podziwu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Świetne klipsy... chociaż dla mnie mogłyby być kolczykami:) kolorki super i wzór też urzekający... podsumowując super pomysł:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkoralikowyszlak.blogspot.com
Asiu, no mucha nie siada :) Rewelacyjne są ..
OdpowiedzUsuńJakie świetne cudeńka. I super pomysł z tymi klipsami. Ostatnio wszystko źle znoszę kolczyki więc może takie klipsiki to jest jakieś rozwiązanie. Musze spróbować. Sam wzór śliczny, delikatny taki i wdzięczny. Bardzo udana ta premiera Asiu :)) Proszę o więcej.
OdpowiedzUsuńPrześwietne, bardzo podoba mi się ten fason kolczyków:)
OdpowiedzUsuńBardzo kobiece i eleganckie, a z kolczykami to u mnie podobnie :) im mniejsze tym lepsze, najcenniejsze to te kupione w czasie zakupów z moją 1,5 roczną córeczką w drogerii metodą - w pierwszej minucie (bo tyle jest czasu) upatrzone to moje :)))
OdpowiedzUsuń