Wzięło mnie na kule już dawno temu, pomyślałam sobie, że skoro innym wychodzi to i mi kiedyś musi, no i przepadłam. Pierwsze próby nie były zbyt udane, ale jak już oswoiłam potwora, to poszło z górki :) Zaczęłam od zieleni, bo to taki piękny kolor i pasuje do większości moich ubrań. Prototypową kulę koralikowo szydełkową zrobiłam z myślą o sobie i chociaż nie jest idealna, to zostanie ze mną na zawsze, naprawdę ją lubię. Melanż był w tym wypadku przemyślanym wyborem, bowiem pozwala na sprytne ukrycie błędów w ściegach, przydaje się też gdy nie mam pewności czy wystarczy mi koralików. Dosypuję trochę tego i owego i po problemie:)
Zdecydowałam się na Toho 15o co nie było zbyt mądrą decyzją, nauka na takich maleństwach potrafi wyprowadzić z równowagi. Straty moralne rekompensuje mi jedynie świadomość, że podołałam. Poza tym piętnastki w kulach wyglądają naprawdę dobrze.
W środku zawieszki znajduje się spora, ponad 3 cm drewniana kula, dzięki niej wisiorek jest bardzo lekki.
Nawlekłam bardzo dużo koralików, jak się okazało, przy okazji wyszła z nich bransoletka. Bransa jest maksymalnie prosta, ma 8 koralików w rzędzie, a zamiast zapięcia koralik zielonego jadeitu. Idealna na moje lenistwo i szczupły nadgarstek, bardzo nie lubię zapinania bransoletek.
Zwykle, gdy zabieram się za coś zupełnie nowego, ogarnia mnie dziki szał tworzenia, w zasadzie nie mam ochoty na nic innego, jak tylko uskuteczniać nowo nabytą umiejętność. Co do kulek nie miałam żadnych wątpliwości, że będzie inaczej, dosypałam więc do zielonych koralików kilka odcieni fioletu i przystąpiłam do kolejnego projektu. Powyżej bransoletka do kompletu, można ją nosić razem z poprzednią.
Kula jest zdecydowanie mniejsza od poprzedniej, ma około 2 cm średnicy i 5 cm długości wraz z krawatką, jest też wyjątkowo trudną modelką, nie udało mi się zrobić żadnej godnej fotki.
Ostatnia bohaterka dzisiejszego postu, też jest zielona, a jakże :) Do pierwszej mieszanki dosypałam pokaźną ilość brązów, koralików nie wystarczyło na bransoletkę, może kiedyś ją dodziergam.
Ta kula "zawisła" na miedzianym łańcuszku, zielenie i rudości fajnie do siebie pasują.
Dziś to wszystko, ale z pewnością wrócę z kolejna porcją szydełkowych kul, już kupiłam kolejny motek DMC :) Te kule to ciekawa odskocznia od haftu koralikowego i niebanalny pomysł na niezobowiązujący prezent.
Jeśli macie ochotę stworzyć własne kule to odsyłam do porad i tutoriali moich blogowych koleżanek --> KLIK i KLIK oraz KLIK.
Pozdrawiam ciepło!
No, no, poszłaś jak przeciąg :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie poradziłaś sobie z tym potworem - zarówno kulki, jak i melanże bardzo udane.
A jeśli chodzi o zaczynanie od piętnastek, to nie wiem jak ta choroba się nazywa, ale na pewno jest nieuleczalna. Ja też na nią cierpię - zazwyczaj na naukę czegoś nowego wybieram opcję, jak się później okazuje najtrudniejszą (peyota też uczyłam się na 15-kach)
Pozdrawiam :)
Jak dobrze, że jest jeszcze ktoś, kto tak ma, nie czuję się już tak samotna ;))) Zawsze rzucam się na głęboką wodę bo szkoda mi czasu na ćwiczenia, a potem psioczę, ale jestem też z siebie niesamowicie dumna ;)
UsuńRewelacja! Któraś z Twoich kulek już mi przemknęła na fb, ale tutaj mogę podziwiać wszystkie w pełnej krasie :-) Cudne te melanżowe zielenie i chyba najbardziej podoba mi się ta pierwsza. Dla mnie szydełko to czarna magia (kupiłam kiedyś przy okazji, ale boję się ruszać:)) więc tym bardziej chylę czoła, zwłaszcza, że to piętnastki :)
OdpowiedzUsuńChyba tak, pokazywałam szarą i jedną zieloną dla Jois:) A szydełko nie jest takie straszne, trzeba się tylko przełamać i do dzieła ;)
UsuńAsiu, gratuluję poskromienia kuli, zwłaszcza piętnastkami :D Kule faktycznie wciągaja, więc czekam na kolejne!
OdpowiedzUsuńMożna je robić na okrągło, dosłownie ;)
Usuńśliczne odcienie zieleni, bosko to wygląda :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, zielony chyba nie może wyglądać źle:)
UsuńAleż wiosną powiało :))) Takie soczyste te Twoje zielenie.
OdpowiedzUsuńNigdy się pewnie nie zdobędę na szydełkowo-koralikowe rozwiązania, bo zupełnie mi ten rodzaj rękodzieła nie podchodzi - męczę się przy tym okropnie!!! i efekt z tego żaden :) Dlatego z takim ogromnym szacunkiem i podziwem przeglądam Twoje zielone kompleciki - i kule i bransoletki - pełen szacunek. Są Boskie!
Nie ma co się zmuszać, jeśli ma być to męką, ale kolejny raz nie zaszkodzi spróbować, może Ci się odmieni :))
UsuńSą piękne!!! Ja też się przymierzam do kuli szydełkowej, muszę w końcu spróbować, bo efekt jest naprawdę świetny :)
OdpowiedzUsuńPróbuj koniecznie, te kulki naprawdę są fantastyczne!
UsuńMoim zdaniem kule są megatrudne w wykonaniu, a zwłaszcza z 15. Wygląda świetnie, widać że była pracochłonna, a kolory ma genialnie dobrane.
OdpowiedzUsuńNa początku też wydawały mi się trudne, ale ostatni tutek Biżuterii Blond zrobiony jest tak, że wreszcie załapałam o co chodzi. Piętnastek nie polecam na początek, prawdziwy hardkor :)))
UsuńŚwietne te kule, a kolorystycznie bardzo globusowo wyglądają :) Planetarne :)
OdpowiedzUsuńZielone planety pełne życia i zapewne dinozaurów ;))
UsuńA ja się czaję i czaję.. kulki z 11ek mam opanowane, a te 15ki to dla mnie potwór straszny, no ale czas spróbować :)
OdpowiedzUsuńGratuluję opanowania potwora :) Świetne zestawy powychodziły :)
Nie czaj się za długo, łap szydełko i działaj ;))
UsuńZieloności wyszły wspaniale:) Kulki szydełkowe mają ostatnio niezłe wzięcie;) Gratuluję użycia 15 - ja się właśnie przymierzam do nawlekania;)
OdpowiedzUsuńSą na fali, ale wcale mnie to nie dziwi, bo naprawdę super się prezentują. Trzymam kciuki za Twoje kule!
UsuńGratuluję udanego zmierzenia się z tematem kulek. :) Takie moje skojarzenie - do żuczka-czempiona będą jak znalazł. :)
OdpowiedzUsuńHahaha, będzie miał co kulać wieczorami ;)))
UsuńJako zwolenniczka zieleni w każdej odsłonie, jęknę sobie tylko cichutko, oj, oj, jak pięknie :)
OdpowiedzUsuńMy wielbicielki zieleni, lubimy sobie pokontemplować cichutko to co piękne ;)) Czekam teraz Asiu na Twoje kule, chętnie powzdycham w rewanżu ;))
UsuńKulki są świetne, lubię takie melanże. Ale najbardziej podobają mi się koraliki zamiast zapięcia!
OdpowiedzUsuńBardzo nie lubię "użerać" się z zapięciami, stąd pomysł na kulki, które dodatkowo pomagają przesunąć się bransoletce na nadgarstek.
UsuńPoza tym szczerze mówiąc to oferta gotowych zapięć nie powala. Ostatnio szukałam szerokiego płaskiego do wklejania. I w efekcie utknęłam z rozgrzebaną pracą.
UsuńUwielbiam zieleń w każdym odcieniu :) Melanżowe bransoletki to efektowny (i efektywny przy okazji) sposób na pozbycie się resztek koralikowych, a u ciebie śliczny na dodatek :)
OdpowiedzUsuńBardzo efektywny, można powiedzieć, że to taki sposób na utylizację resztek ;)))
UsuńOj, łakome kąski! Wszystko prześliczne, ale ten zielony komplecik to już odlot... ma w sobie coś takiego co mi bardzo odpowiada - taki nieuchwytny czar, jak magiczna biżuteria leśnych wróżek... i jednocześnie skromna - jak lubię! Niebieska Wróżko! Dziś jesteś Greenfairy!
OdpowiedzUsuńGreenfairy to bardzo dobry motyw na dzisiejszy post;)) pewnie wykorzystam przy kolejnej okazji, bo zieleń uwielbiam, zatem nie raz jeszcze tu zawita ;))
UsuńBardzo mi się podobają!
OdpowiedzUsuńNie dość, że jak zwykle pięknie zrobione, to jeszcze w moich ulubionych kolorach!
No bo jak nie lubić zieleni, no jak ;)))
UsuńPodwójnie podziwiam, po pierwsze za tak fajne kolorki, a po drugie, za same kule, których ja, że tak napiszę, nie ogarniam:)
OdpowiedzUsuńAleż one są jak najbardziej do ogarnięcia :)) Łap za szydełko i do dzieła!
Usuńśliczny komplecik,a kula niczego sobie,nie widać żadnych mankamentów!!!!!
OdpowiedzUsuńBo są odpowiednio skadrowane ;)))
UsuńAleż to piękne, dech zapiera...pomocy!!!!!
OdpowiedzUsuńBasiu, oddychaj ;))
UsuńJak Ty to robisz, że mimo iż zwolenniczką zieleni nie jestem, to w Twoim wykonaniu mogłabym je nosić na okrągło ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję poskromienia kul. Ja się przymierzam i przymierzam ... i póki co na zakupie tych drewnianych do środka się skończyło :p
No to już zrobiłaś jeden ważny krok, w zasadzie niczym innym nie da się ich wypełnić :) Łap za szydełko i działaj!
UsuńAsiu o rany one są mega pozytywne w tych zieleniach :) aż oczy się śmieją do twoich kuleczek :) wszystkie trzy mi się podobają a melanż na nich jest rewelacyjny. Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńO tak, zieleń ma w sobie potężną dawkę optymizmu, pewnie dlatego tak go lubię :))
UsuńR E W E L A C Y J N E
OdpowiedzUsuńD Z I Ę K U J Ę :)))
UsuńŚliczne! Właśnie próbuję się zmotywować do nauki kul, myślę nad kolorystyką. Ale jednak zacznę od 11, 15 mnie póki co przerażają ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie zacznij od 11, z pewnością są łatwiejsze w obsłudze i też dają fajny efekt końcowy.
UsuńPiętnastki nie takie straszne :-). Nawet jeśli jest trochę trudniej, to efekt jakoś zawsze lepszy :-)
OdpowiedzUsuńZielenina bardzo apetyczna!
Już teraz się ich tak nie boję ;)) ale to prawda, dają efekt gładkości, a faktura jaką tworzą na kuli daje niesamowite wrażenie takiej jakby łuski!
UsuńZazdroszczę opanowania potwora z szydełkowych głębin :0 może i ja kiedyś tak zrobię. pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńI znowu same wspaniałości :-D Piękne połączenie kolorów :-)
OdpowiedzUsuń"Odsłona pierwsza" z piętnastkami! Właśnie próbuję je okiełznać. Hardcore. Patrzę z podziwem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńI co ja tu mogę dodać, skoro już wszystko zostało powiedziane? Brawo Asiu za poskromienie potwora.Mnie ten potwór wciąż przeraża, ale może zabawię się w dzielnego rycerza i stoczę pojedynek, bo Twoje kule bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńWygląda magicznie :) To fakt, że z zielonym ciężko coś "skiepścić", ale to chyba bardziej kwestia wykonania - te przeplatanki odcieni zielonego dodają "tego czegoś" do całości.
OdpowiedzUsuńŚliczna ta kula gratuluje :)
OdpowiedzUsuńGratuluję kuli, piękne kolory ;) przyznam, że też się namęczyłam, by wykonać je na szydełku i sporo czasu mnie to kosztowało. Na nic jednak te męczarnie, ważny efekt końcowy ;)
OdpowiedzUsuńPiękne kolory, piękne kule, piękne bransy, piękne wyczucie wszystkiego co potrzebne w biżuterii! :) Ja też nabrałam ochotę na "wykulanie" czegoś :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne te kolorki. 15 toho potrafią dobić, zwłaszcza jak igła nie chce przez nie przeleź. A ja muszę się przyznać, że nadal jest 1:0 dla szydełka ;), a może już nawet i 10:0. Ale się nie poddaję :)
OdpowiedzUsuńAsiu, rewelacyjne są te Twoje kule :) Widzę, że i Ciebie dopadły 15-stki :)
OdpowiedzUsuńGratuluję poskromienia" potwora" :)
Ja znowu w głuszy i bez zasięgu , dlatego dzisiaj jak złapałam to zaglądam i widzę takie piękności , że dech zapiera :)
Pozdrawiam :)
Wspaniałe kule, niby zielone, a jednak nie do końca. Melanż to dobry pomysł na początek, też pewnie spróbuję choć trochę strach... ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie do mnie dotarło, że je robiłaś z koralików... nr... 15...!!! (słownie: piętnaście). To chyba niemożliwe jest, hy? Bo są takie, no malutkie...
UsuńKulki są rewelacyjne, śliczne kolorki. No i ja lubię kulki:)
OdpowiedzUsuń