Lubię nadawać nazwy swoim pracom, czuję wtedy, że proces twórczy został pomyślnie ukończony, a dzieło jest kompletne. Z tą brochą od początku wszystko szło nie tak jak powinno i gdy wreszcie wzięłam w dłonie gotową ozdóbkę, pojawiła się totalna pustka, zaćmienie, przepaść, blokada w mózgu. Stanęło na Słoneczniku, bo to piękna roślina, a nic co nosi tak oświeconą nazwę, nie może być złe :)) dodatkowo mam ostatnio fazę na słoneczniki. Za oknem pną się ku słońcu przepiękne okazy u sąsiada, zawsze gdy na nie patrzę, robi mi się jakoś tak weselej. Mam nadzieję, że i ta broszka poprawi niektórym humor.
Sercem tego małego tworka jest pastylka labradorytu, który wyjątkowo pięknie opalizuje w świetle!
Labradoryty to bardzo kapryśne kamienie, trudno właściwie je wyeksponować i bardzo łatwo stłamsić niewłaściwą oprawą. Prułam więc niezliczoną ilość razy, aż stanęło na tym co widzicie.
W koralikach dominują czernie (Toho Treasure Hybrid Jet Picasso, Round 15o i 11o Opaque Jet) oraz metaliczne miedzie i fiolety z odrobiną zmrożonej szarości w postaci Toho 11o Transparent Frosted Gray.
Koraliki SuperDuo nie miały takiego koloru, gdy zaczynałam haftować, były obłędnie wielokolorowe w cudnych odcieniach pasujących do koralików, które wybrałam na pikotki. Chyba pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego, by jeszcze przed skończeniem pracy farba starła się od dotyku! Bardzo nie polecam koloru Matte Metalic Iris Purple, no chyba, że podoba wam się to, co z niego zostaje :))
Tył podszyłam ekoskórką z wytłaczaniami ala skóra strusia w śliwkowym kolorze, zapięcie z "bezpiecznikiem". Wymiary broszki to 4,5 cm na 4 cm w najszerszych miejscach.
Mam nadzieję, że mój Sunflower przypadł Wam do gustu i pomoże radośnie zacząć ciężki tydzień, już ostatni wakacyjny :(
Pozdrawiam ciepło!
Broszka jest przecudna! Rzeczywiście, Słonecznik do niej pasuje :) Ja zazwyczaj mam spory problem z nazywaniem moich prac, więc raczej tego nie robię. W tej dziedzinie moja kreatywność kuleje. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię nazywać swoje tworki, w ogóle jestem z tych co to nadają nowe nazwy ulubionym przedmiotom :)) taki sposób na oswajanie rzeczywistości, albo fiksum dyrdum:)) Czasami jednak już nie wiem co jeszcze wymyślić ;)
UsuńBroszka śliczna jak zwykle:) A co do SD - mnie się starł metallic iris purple - ale nie tak ładnie jak Tobie. Ledwo zaczęłam bransoletkę a już miałam coś co można określić mianem wytarto odrapanej czerni:(
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele razy, że lubią się ścierać, ale pierwszy raz doświadczyłam na własnej skórze. Jeszcze pół biedy, ja wytrze się tak jak u mnie, ale jakby mi zlazło do żywego to bym się chyba załamała!
UsuńKocham labradoryty, więc i Twoją broszkę również :) Piękna oprawa, bardzo dopracowana, a skojarzenie ze słonecznikiem jest całkiem trafione :) Nie wiem jak wygląda ten kolor SuperDuo w wersji "przed", ale to co zostało też bardzo fajnie wygląda, a co najważniejsze: intrygująco pasuje do całości. I te pikotki się tak cudnie odznaczają :)
OdpowiedzUsuńWgooglaj sobie ten kolor, wyskoczą Ci bajeczne kolory, po prostu się w nich zakochałam, a tu taka padaka :(
UsuńPiękna broszka, bardzo ciekawy efekt daje labradoryt! Ciekawy efekt dają superduo, ale rzeczywiście nieciekawie dzieje się z nimi... Przynajmniej stało się to w Twoich rękach, a nie cudzych.
OdpowiedzUsuńLabradoryty to czysta magia, uwielbiam te kamienie. Szkoda, ze SD okazał się taki zdradziecki, ale masz rację, gdyby brocha trafiła do kogoś i jemu się starło, chybabym się spaliła ze wstydu. Teraz pocieram wszystkie koraliki jakie mam w domu, zawczasu szukam "farbowanego lisa" :)
UsuńOj, to mnie troszkę zasmuciłaś, bo mam ten kolor SD w swoich zapasach. Ale w sumie to co zostało, też się nieźle prezentuje, więc chyba nie będzie tak źle :)
OdpowiedzUsuńNazwa pasuje jak ulał, śliczny ten Słonecznik ci wyszedł :)
Jeden z większych niewypałów na jakie trafiłam, w bransoletce to dopiero musi się wycierać, skoro ja tylko lekko ich dotykałam żeby przytrzymać robótkę :(
UsuńPiękna broszka, a nazwa pasuje do niej idealnie. Na pierwszym zdjęciu widać jaką niesamowitą głębię ma labradoryt... Myślę, że Twoja słoneczna oprawa jeszcze bardziej to podkreśliła. Cudo!!!
OdpowiedzUsuńTen labradoryt ma więcej głębi, której nijak nie da się pokazać na zdjęciu :)
UsuńWidzę Asiu, że i Ciebie nie ominęły "przygody" z koralikami. Czyżby te małe bestie się zmówiły? Nawet jeśli SD się wytarły, to na zdjęciu wyglądają bardzo dobrze. Pięknie oprawiłaś ten labradoryt i świetnie dobrałaś kolorystykę. Broszką jest śliczna. A jej nazwa idealnie do niej pasuje :))
OdpowiedzUsuńSezon na niespodzianki z koralikami uważam za otwarty :))) Sama nie wiem jak wielki mają potencjał "wycieraczkowy", jak zlazł kolor więcej ich nie dotykałam ;))
UsuńDzięki Kasiu, za miłe słowa :*
cudny ten twój słonecznik mimo przygody z SD - na szczęście starły się w taki sposób że nadal pasują do reszty pracy :) i oczywiście ponatycham się pięknem wykonania :) pozdrawiam serdecznie Sylwia
OdpowiedzUsuńNa szczęście :))) Dzięki Sylwia za przemiły komentarz :)
Usuńśliczności a rozeta z superduo niczym płatki:)
OdpowiedzUsuńCzyli dobrze ją nazwałam :)))
UsuńPiękny ten słonecznik, taki niby prosty a wyrazisty i zwracający uwagę. Szarości z rudościami podkreślone czernią - super :)
OdpowiedzUsuńLubię ten wzór, wiele razy po niego sięgałam, a i tak za każdym razem wychodzi inna broszka :) Magia koralików, dosłownie, czasami pocierasz i zmieniają kolor :))))
UsuńPiękna broszka, bardzo precyzyjnie wykonana! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu za mile słowa :)
UsuńLabradoryt plus słonecznik pod batutą Bluefairy może się równać tylko i wyłącznie genialny utwór (wytwór) :) Piękna broszka - myślę, że taka jej kolorystyka pasuje do wszystkiego, i to jest jej ogromna zaleta. Poza urodą, rzecz jasna :)
OdpowiedzUsuńA z Twoim komentarzem to już jak cała symfonia :))) Fakt, pasuje do wielu kolorów, co jest jej niezaprzeczalną zaletą :)
UsuńPrzepiękny słonecznik , brosia jak zawsze cudna :)
OdpowiedzUsuńJa też patrzę na swoje ulubione słoneczniki , które co roku wysiewam ;)
Dusza się do nich śmieje :)
A co do koralików to warto wiedzieć , dzięki za radę :)
Ja jeszcze nie siałam, ale w przyszłym roku nie omieszkam, bo strasznie zazdroszczę sąsiadowi. Piękne rośliny, wysokie jak drzewa, radosne kolory, fajnie się "gibią" na wietrze i jeszcze zjeść można :)
Usuństrusia skóra...??? nie znam ;-) - gęsia i owszem. Wracając do broszki - jak zwykle niezwykle ;-) udana. Prucia nie lubię i raczej nie stosuję, brnę dalej...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
No ba, ja nawet rybią skórkę widziałam i to naturalną, z flądry, cudnie wyprawioną! Haha, czasami nie da rady dalej brnąć, człowieka zasysa grząski grunt ;)))
UsuńSłonecznik jak żywy :)
OdpowiedzUsuńNo ba :)))
UsuńPiękna, prucie się opłaciło, bardzo fajnie podkreśliłaś urodę kamienia, chociaż pewnie na żywo wygląda jeszcze lepiej - jak to zwykle z kamieniami bywa:)
OdpowiedzUsuńBardzo nie lubię prucia, ale czasami nie ma wyjścia, a już lepiej upuścić trochę koralika niż brnąc w jakiś koszmarek ;)
UsuńKamienie, biżuteria- piękno, które zachwyca mnie niezmiennie!
OdpowiedzUsuńKogoż nie zachwyca, ja nie mogę się napatrzeć na te wszystkie cudne kamienie, które zrodziła Ziemia:)
UsuńOj, przypadł do gustu! Naprawdę jest bardzo słonecznikowaty :-)
OdpowiedzUsuńCo do koralików, to jak widzę, nie tylko ja natrafiam na różne buble, a co ciekawe te nowe super powłoki kosztują sporo, ale są niewiele warte - ja np. nie polecam Califronia Gold Rush...
Zdaje się, że to większa afera:) Najbardziej mnie irytuje, że ścierają się tak szybko, bo co innego po intensywnym użytkowaniu, no i masz rację, cena jest w tym wypadku nieadekwatna. Na szczęście Słonecznik jakoś to przetrawił:)
UsuńSkoro kojarzy się ze słonecznikami to z pewnością jest to sympatyczna ozdoba, bo za takie rośliny uważam słoneczniki. Emanują ciepłem i pozytywną energią. A Twoja broszka emanuje perfekcją: wykonania i kolorów. A te koraliki ... może należy przyjąć wersję, że to celowy zabieg producenta, który pokrył koraliki warstwą ochronną, która ścierając się w dzierganiu ukazuje prawdziwy piękny kolor. Surprise! :)) Pozdrawiam. A, przy okazji dorzucę, że tile Apollo Gold ścierają się do łysego szkła w tempie błyskawicznym :/
OdpowiedzUsuńBardzo lubię słoneczniki, kiedyś miałam sztuczny bukiet, wiadomo, że to nie to samo, ale mogłam sobie na nie patrzeć cały rok:)
UsuńTwoja wersja koralikowych zdarzeń bardzo mi się podoba, jest optymistyczna, jak słoneczniki :) Ale i tak nigdy więcej nie kupię tych kolorów, Apollo Gold też będę miała na oku :))
Broszka piękna!! też lubię słoneczniki za ich kolor. pozdrawiam słonecznie ( u mnie pada okrutnie)
OdpowiedzUsuńA u nas tylko nocą, w dzień za to słonko :))
Usuńpozdrawiam również:)
Wpuściłaś słońce w mój dzień tą śliczną broszką! :)) SuperDuo wyglądają jak rozżarzone do czerwoności promyczki. Nie bardzo wiem, jak mogły wyglądać wcześniej..., bo z tego koloru SD nie korzystałam, za to teraz są idealne! Obłędnie rozpalone :))
OdpowiedzUsuńTo prawda, żarzą się te SD jak w ognisku, a do tego labradoryt połyskuje:))
UsuńBroszka jest cudna, ogólnie broszek nie noszę, ale tą jestem zachwycona.
OdpowiedzUsuńDziękuję Sabino, mam nadzieję, że przekonasz się do broszek, bo to biżuteria z dużym potencjałem. Można ją przypiąć w zasadzie wszędzie:)
UsuńNie wiem czemu, ale im piszesz o większych bólach przy tworzeniu tym mi bardziej praca do gustu przypada :) widać lubię takie po trzykroć i do perfekcji
OdpowiedzUsuńpoprawiane projekty
Piękny przykład, że labradoryt bardzo dobrze wygląda w sąsiedztwie innych kolorów i nie trzeba sobie żałować na takich połączeniach, te rudozłote SD świetnie pasują.
OdpowiedzUsuńPiękna broszka :-) Doskonała oprawa kamienia :-) Bardzo mi się podoba :-)
OdpowiedzUsuńBardzo piękna, ogromnie mi się podoba. Niby szaraczek, a jednak słonecznikowata. Ot fenomen. A już na pewno nie widać w niej tej wyboistej drogi, o której piszesz. Cudo.
OdpowiedzUsuń