Gdy wychodziłam za mąż, nie byłam już podlotkiem, w powszechnym mniemaniu nestorów rodziny, zdążyłam osiągnąć status starej panny ;) Zrodziło to we mnie wątpliwość co do słuszności wyboru białej sukni, wahałam się też z innego powodu, otóż fatalnie wyglądam w bieli. Zaczęłam rozważać inne opcje, z których najbardziej przypadła mi do gustu suknia w kolorze toffi, zaraz po wrzosowej, tu znowu okazało się, że do ołtarza nie wypada. Stanęło na ecru, chociaż gdybym mogła cofnąć czas, nie uległabym presji i wybrałabym toffi. Jakaż ta suknia była piękna.
Po czasie dowiedziałam się, że Kościół katolicki nie narzuca określonych strojów ślubnych, nie istnieje zapis czy rozporządzenie mówiące, że narzeczona ma mieć białą, długą suknię, welon i faceta w garniturze :) Przed ołtarzem można "wystąpić" w czym się chce, byleby nie obrażało to Boga, czyli toples odpada. Teoretycznie można pobrać się w jakiejkolwiek, schludnej stylizacji i nikomu nie powinno to przeszkadzać, oprócz cioci, babci, sąsiadów etc ;)
Moda na białe suknie ślubne jest stosunkowo młoda. Pierwszy "white wedding" odbył się w 1840 roku na brytyjskim dworze królewskim, a potem już poszło lawinowo ;) Najpierw wśród elit, a dzięki uprzemysłowieniu produkcji tkanin, także pośród mniej zamożnych. Kto dziś pamięta, że panny młode ubierały po prostu odświętną suknię, którą zwykle zakradały do kościoła, lub kupowały taką, która posłuży na inne okazje?
A skoro biel jest umowna, fasony dyktują aktualne trendy, to dlaczego by nie poszaleć z biżuterią? W epoce wiktoriańskiej modne były szerokie bransolety ciasno obejmujące nadgarstki (źródło), najczęściej dwie takie same, lub w podobnym klimacie.
Moja propozycja jest nietypowa, to haft koralikowy na naturalnej skórze. Białe są tylko perły, reszta to beże, srebro, złoto i opalizujący róż.
Mało w niej "ślubności" w formie do jakiej przywykliśmy, ale dlaczego zawsze ma być tak samo?
Kusiło mnie na jakieś większe odstępstwo od normy, lecz stanęło na bollywoodzkim blasku i stonowanych, "dziewczyńskich" kolorach.
Wybrałam cienką, beżowo-kremową skórę naturalną, która idealnie układa się na ręce. To bardzo wdzięczny materiał na biżuterię i całkiem wygodny podkład do haftu koralikowego.
Tył podkleiłam i podszyłam Ultrasuede w podobnym odcieniu. Szkoda, że na zdjęciach nie da się pokazać, jak miękka i wygodna jest ta ozdoba.
Zdecydowałam się na zapięcie typu slide, które mogę w każdym momencie odpruć, gdyż bransoletka w tej chwili pasuje na nadgarstek nie grubszy niż 16 cm w obwodzie, czyli mój ;)
Wszystkie użyte koraliki pochodzą z czeskiej Preciosy, również rivolki to produkt naszych sąsiadów. Bransoletkę stworzyłam z myślą o sierpniowym konkursie firmy Preciosa Ornela w temacie Wedding.
Mam nadzieję, że jest na sali kobieta, która chętnie założy taką ozdobę na jakąś ważną, życiową okoliczność, jeśli nie na własny ślub to może chociaż na cudzy:)
Dziękuję Wam bardzo za to, że do mnie zaglądacie, komentujecie i dodajecie mój blog do obserwowanych. Miło wiedzieć, że to co robię podoba się tylu osobom <3
Pozdrawiam ciepło (bo już coraz zimniej na dworze)!
Jest wspaniałe, kojarzy mi się z plażą i porozrzucanymi na niej kamieniami i muszelkami!;)
OdpowiedzUsuńFajne skojarzenie, podoba mi się :)
UsuńJa rozważałam nawet pójście w stalowych szarościach z dodatkiem czerni (i w glanach), ale pogoda zweryfikowała moje pierwotne zapędy :) Tak czy inaczej, kupiłam kieckę, która posłuży też na inne okazje - więc jednak względy praktyczne zwyciężyły :) Widziałam różne suknie w kolorze toffi i zawsze robiły na mnie lepsze wrażenie niż te białe. A wrzosowa - ehh, marzenie :) A potem sesja wśród wrzosów :-)
OdpowiedzUsuńBransoletka wyszła przecudnie! Bardzo lubię takie szerokie "mankiety" i myślę, że z powodzeniem nadaje się na ślub - albo na większe wyjście, do koktajlowej sukienki. A jak się uprzeć, to i do jeansów w połączeniu z jakąś fajną koszulą. Najlepsza w niej jest właśnie ta uniwersalność i wielofunkcyjność :)
Ja przemyciłam trochę czerni, bo w pasie miałam szarfę właśnie w tym kolorze, pasującą do garnituru męża. Niestety nasłuchałam się potem, że to nie wypada ;P mi się podobało :) Niestety samej sukni już nie wykorzystam, leży sobie w pudle. No dałam się przerobić, dałam :(
UsuńBransa pasuje do jeansów idealnie!
Cudna jest ta bransoletka, kolory są śliczne, życzę powodzenia w konkursie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Sabino:)
UsuńJa chętnie wybrałam białą suknię, gdyz zawsze lubiłam się w tym kolorze, ale podobała mi również ecru :) Znam jednak koleżankę, która do ślubu poszła w śliwkowym kostiumie, gdyż w tym akurat czuła się dobrze :) Widziałam też panny młode w beżach, na góralską nutę i stwierdzam, że nie ważne w jakim kolorze, a i tak zawsze wyglądają pięknie :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że z taką bransoletką wyglądały jeszcze piękniej :)
Życzę Ci Asiu powodzenia w konkursie - bransoletka jest zjawiskowa :)
Ludowe stroje do ślubu są przecudne! Mojemu mężowi podobały się suknie z kolorowymi haftami, ale ceny miały kosmiczne, więc sobie odpuściłam :)
UsuńCo d ślubu to powiem ci że z 10 lat temu moja przyjaciółka poszła do ołtarza w sukni koloru złota a do tego miała bordowe wstawki - mnie się bardzo podobało a cóż ciocie bacie itd ;) wiadomo co myślały - ale najważniejsze, że przyjaciółka miała taką suknię jak sobie wymarzyła :) i o to w tym wszystkim chodzi. Bransoletka jest przepiękna :) i z pewnością niejedna panna młoda z chęcią ją by założyła - pozdrawiam serdecznie Sylwia
OdpowiedzUsuńMusiała wyglądać pięknie, chociaż nie każda taka suknia wzbudza mój zachwyt. Znajoma założyła niebieską w roślinne hafty, ala księżniczka z bajki i nie wyglądało to dobrze. Może przez zbyt strojny krój, niemniej jednak wyglądała oryginalnie :)
UsuńMuy bonito su brazalete, el diseño y colores son muy chulos.
OdpowiedzUsuńMucha suerte.
Noelia
Gracias Noelia :)
UsuńMnie na szczęście nikt do niczego nie zmuszał, nie miałam żadnej presji otoczenia i rodziny. Kieckę ecru zakupiłam całkiem przypadkiem we Wrocławiu (przyszły małżonek robił w tym czasie inne zakupy) i tu jedynie przyznaję, ja zmusiłam go by kupił garnitur, bo jakoś dżinsy nie pasowały do mojej sukienki :-).
OdpowiedzUsuńOdkąd zobaczyłam zdjęcia ze ślubu Ani i Huberta uwierzyłam, że świat nie jest jeszcze taki zwariowany i naprawdę można wszystko gdy się tylko chce!
A Twoja bransoletka jest nietypowa, bolywoodzki blask to coś co mnie zawsze przekonuje i sądzę, że innych również przekona :-). Życzę powodzenia w konkursie!
Mój też nie chciał garnituru, jak zobaczył ofertę dla panów młodych to stwierdził, że ślubu nie będzie bo on się tak nie ubierze :P Ale dał się namówić na nieślubny czarny garnitur z purpurową podszewką, więc musiałam jakoś się do niego dopasować :) Suknia, którą wybrałam była super, ale była pewnym kompromisem pomiędzy tym czego chcę a czego ode mnie chcą:)
UsuńAnia i Hubert wyglądali super!!!
Piękna bransoletka! I podzielam Twoją małą awersję do bieli :) Kolory tej piękności są idealne nie tylko na wielkie wyjścia, ale także do wszelkich romantycznych i pastelowych stylizacji. Jest po prostu przecudna :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa biel lubię, ale nie w ubiorze, bo wyglądam w niej jak zdechła :)))
UsuńDzięki za miłe słowa:)
Świetna, nie dość, że z błyskiem, to jeszcze fajnie skomponowana i do tego (między innymi) ślubna! :)
OdpowiedzUsuń"Między innymi" to dobre określenie, tego typu ozdoby można komponować z wieloma strojami i zawsze będzie fajnie:)
UsuńJestem jak najbardziej ZA oryginalną suknią ślubną w nietypowym kolorze... ja wystąpiłam w białej, ale dziś byłaby to całkiem inna kiecka :) W prawdzie była trochę nietypowa, bo żadnych tam koronek, ale jakaś odmiana chyba organzy + liczne tiulowe halki - krój też nowoczesny jak na tamte czasy ;) Jednak dziś ubrałabym jakąś dobrej jakości kremową/herbacianą koronkę powycinaną nietypowo, przód krótszy, tył ciągnący się za mną i z tyłu koniecznie sznurowaną... oczywiście bez żadnych fiszbin i konstrukcji, ale taką romantyczną, powłóczystą i jakby lekko odartą - a`la wiekowa suknia dziedziczona z pokolenia na pokolenie od czasów średniowiecza... tak sobie wymyśliłam ;D Tyle, że już nie będzie okazji, a z przodkami sprzed kilku wieków raczej też nie mam kontaktu, coby wysępić takie cudo w razie nieudanej próby współczesnego podrabiania :)))
OdpowiedzUsuńBransoleta super i trzymam kciuki za konkursik :)
Rozmarzyłam się myśląc o takiej sukni, zawsze podobały mi się koronki, ale właśnie takie o jakich mówisz, z klasą, stare i niepowtarzalne. Moja była koronkowa, kosztowała majątek, ale była raczej prosta w kroju. Powłóczyste stare koronki, oj cudne by to wyglądało!
UsuńBardzo piękna bransoletka!! kolorowe dodatki do sukni ślubnej to teraz są bardzo modne. Panna młoda wybiera kolor przewodni i inne ozdoby maja do niego pasować.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajny pomysł, gorzej jak komuś ten kolor przewodni kompletnie nie pasuje :))
UsuńCo do koloru sukni ślubnej to jestem za bielą dla młodej dziewczyny i ecru dla takiej w okolicach trzydziestki czy po. Widziałam też pannę młodą w kostiumie-spodnium z lnu, który możesz się domyśleć jak wyglądał po wyjściu z samochodu. Cóż, o gustach się nie dyskutuje. A o takiej bransoletce jak Twoja to myślę, że chciałabym umieć takie coś zrobić (nawet nie założyć), dla samej frajdy wykonania czegoś pięknego i trudnego i zrobienia kolejnego kroku w koralikowaniu. Może kiedyś się odważę. Na razie podziwiam sobie:)
OdpowiedzUsuńJa jednak jestem zdania, że powinno się założyć co komu pasuje, nie raz widziałam, że dany odcień bieli, czy w ogóle sama biel, po prostu masakrowała urodę panny młodej. Aż się prosiło by założyła jakieś ecru. Ja po pierwszych przymiarkach doszłam do wniosku, że bardziej pasuję na statystkę do filmu o zombie niż na własny ślub, w ecru było już znacznie lepiej.
UsuńKiedyś byłam świadkiem, jak dziewczyna nie potrafiła okiełznać swojego dekoltu, na domiar złego założyła bardzo niestabilne szpilki, z pewnością nikt w tym dniu nie mówił o niczym innym jak tylko o niej ;) Koniec końców już na sali matka doszywała jej jakieś prowizoryczne ramiączka, ale przez te buty i tak tylko siedziała.
Co do haftu, odważ się! :)
Bransoletka przepiękna :-D Na moją chudą rękę by pasowała :-D Zakładałabym i na specjalne okazje i do jeansów i koszuli :-D A co do sukni ślubnej to ja miałam szarą - ale to był tylko ślub kościelny :-) Źle bym się czuła cała w bieli :-D
OdpowiedzUsuńTo już jesteśmy dwie "chudzinki" :)
UsuńSzarości potrafią być mega eleganckie, suknia musiała być śliczna!
Piękna bransoletka! Śliczne kolorki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkoralikowyszlak.blogspot.com
Może to zabrzmi staroświecko, ale kiedy ja brałam ślub, o gotowej sukni ślubnej mogłam sobie pomarzyć. Cieszyłam się jak dziecko kiedy kupiłam biały atłas w sklepie, a chrzestna uszyła mi taką suknię, jaką sobie wymarzyłam. Dzisiaj panny młode mają ogromny wybór i mogą szaleć z fasonami, kolorami i czym tylko dusza zapragnie. Widziałam nawet czarną suknię ślubną. Była niesamowita, cudna. Ale nie miałabym odwagi ubrać się w nią na ślub, choć czerń to mój number 1. Asiu, myślę, że Twoja bransoletka będzie pasować nie jednej pannie młodej. A jak nie pannie młodej, to druhnie, świadkowej czy każdej innej kobiecie. Jest śliczna, delikatna i elegancka :))
OdpowiedzUsuńKasiu, mi się wydaje, że dzisiejszy bogaty wybór sprawia, że jeszcze trudniej zdecydować się na cokolwiek. Moja suknia też nie była z katalogu, to był mocno przerobiony projekt wcześniejszej kolekcji. Jak na ironię, kupno sukni nie eksponującej cycków :) graniczy cudem, a mi się zamarzyła koronka, ale z długim rękawem i dekoltem w łódkę. Na czarną nie zdecydowałabym się, to jednak nie jest ślubny kolor, tym bardziej byłam zdziwiona, że sporo pań tak własnie ubrało się na mój ślub. Z drugiej strony, nie lubię narzucania kolorystyki gościom weselnym, a byłam świadkiem czegoś takiego i czułam się bardzo niekomfortowo.
UsuńFantastyczna bransoletka :) jest przepiękna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak miłe słowa:)
UsuńBransoletka wygląda przepięknie, ale jakoś nie widzę jej u siebie na ręku.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o suknie to uważam, że każda z nas ma prawo iść w czym chce do ślubu i nikt nie ma prawa nam nic narzucać. Myślę, że wrzosowa suknia ślubna zrobiłaby na wszystkich ogromne wrażenie ;)
O tak, moja teściowa padłaby na zawał ;)
UsuńPiękna bransoletka, taka smakowita w kolorystyce, powodzenia w konkursie! Jakże ja żałuję, że gdy brałam ślub, nie umiałam robić tego, co teraz. Za to sukienkę miałam JASNOZŁOTĄ. :) I kwiaty we włosach zamiast welonu. :) Stwierdziłam, że będę oryginalna i się wyłamię z białego kanonu. ;)
OdpowiedzUsuńTwoja suknia musiała być przepiękna i bardzo radosna. Ja też miałam kwiaty we włosach, w welonie czułam się jakoś dziwnie :)
UsuńBardzo piękna! Szczególnie podobają mi się perły. Widać dbałość o szczegóły, naprawdę wspaniała jest.
OdpowiedzUsuńTe perełki są wyjątkowo ładne, chwilami przy odpowiednim oświetleniu, lekko opalizują na różowo i złoto.
UsuńRównież gratuluję Ci serdecznie i dziękuję za odwiedziny:) a Twoja bransoletka kojarzy mi się z lodami śmietankowo-karmelowo-owocowymi (czy ja mam dziwne skojarzenia?;) i myslę że z prostą koktajlową sukienką zrobiłaby furorę:)
OdpowiedzUsuńSkojarzenie jak najbardziej trafione, zwłaszcza, że w sukience koktajlowej można z powodzeniem pójść na lody :)
UsuńBardzo strojna i bardzo kobieca!
OdpowiedzUsuńśliczna! i cudne kolorki:)
OdpowiedzUsuń