Nie zawsze kaboszon jest z jednej strony idealnie płaski, jak bóg koralików przykazał, czasami trafia nam się okaz mamiący wdziękami, ale pieklenie trudny w obsłudze. Mam tu na myśli wszelkiej maści formy stożkowe, takie jak rivoli lub szlifowane z dwóch stron kamienie czy szkła przeznaczone na zawieszki, a także guziki na stopce.
Wszystkie te świecidełka stanowią nie lada wyzwanie, gdy chcemy ich użyć w hafcie koralikowym. Ani ich przykleić, ani przyciąć nie niszcząc, dużo łatwiej opleść i wykorzystać jako samodzielny element beadingowy, ale głowa do góry, na wszystko jest metoda. Ja podzielę się tą, z której sama korzystam, bo jest banalnie prosta, wspomnę też o alternatywie dla tych, którym moja metoda nie przypadnie do gustu ;)
Wszystko, czego potrzeba, widać na poniższym obrazku. Jeśli macie problem z doborem kleju lub filcu, odsyłam do moich poradników, w których omówiłam materiały dostępne na rynku i te, których sama używam --> KLIK i KLIK
klikaj w zdjęcia by je powiększyć |
Skupię się tylko na sposobie mocowania przykładowego kryształka stożkowego, w tym wypadku rivoli, do filcu, dlatego nie ma tu koralików, ani konkretnego projektu. Wy zaplanujcie dowolne wykorzystanie kryształków, by nie marnować filcu. Jeśli to mają być kolczyki, rozrysujcie najpierw ich kształt i miejsce przyklejenia rivoli.
Cała tajemnica tkwi w przygotowaniu podkładki, ja wycinam ją z filcu. Jej kształt i rozmiar muszą pokrywać się z rozmiarem kryształka, można do tego celu użyć ołówka i po prostu odrysować go na filcu. W przygotowanym kółeczku trzeba wyciąć otwór, na tyle duży by stożek swobodnie wystawał i na tyle mały by całość się nie rozpadła.
Podkładkę przed przyklejeniem warto przymierzyć, czasami trzeba odrobinę dociąć brzegi, innym razem poszerzyć otwór. Nie załamujcie się, chociaż czynność ta wygląda na trudną, nie wymaga precyzji, jeśli coś wyjdzie nie równo, przykryje się koralikami ;)
Jeżeli stożek jest mocno wystający, co często ma miejsce przy guzikach na stopkach, trzeba przygotować dwie podkładki lub użyć grubszego filcu, np. 2 mm. Ten, którego użyłam do prezentacji ma 1 mm grubości i jest dość miękki, co ułatwia wycinanie.
Tak wygląda rivoli przygotowany do wklejenia, wszelkie wystające części zostały zniwelowane, nadając szkiełku pożądaną formę standardowego kaboszonu. Dzięki podkładce zyskuje się dodatkową powierzchnię do oplotu, po ludzku mówiąc, rivoli podniesie się i będzie możną opleść go ściegiem pyote.
Ten sam kryształek w gotowej pracy (klipsy można zobaczyć tu KLIK):
Innym sposobem montowania np. rivoli jest "wpuszczenie" stożka w podkład. Ta metoda nie wymaga sporządzania podkładek, gdyż kryształek mocujemy bezpośrednio na filc, ma jednak swoje minusy, a jednym z nich jest konieczność przyklejenia kolejnej warstwy filcu na spód gotowej pracy, chyba że nie przeszkadzają Wam wybrzuszenia.
Filc trzeba naciąć, najwygodniej wykonując dwa prostopadłe cięcia w kształcie krzyża, umożliwią one wpasowanie się stożka w podłoże bez obawy o jego wypadnięcie.
Tak zamocowany kryształek trudno będzie opleść ściegiem peyote (bo jest za płaski), ale dużo łatwiej rzędem kamyczków, koralików lub taśmą cyrkoniową, pamiętać należy jednak, że przed wypadnięciem chronić go będzie tylko klej, dlatego wybierzcie mocny!
Powyżej zauważyć możecie różnicę w wysokości rivoli wklejonych dwoma metodami, wpuszczony w podkład niemal stapia się z powierzchnią, jeśli dodacie koraliki, idealnie wkomponuje się w robótkę. Kryształek z podkładką zdecydowanie wystaje ponad filc, definitywnie wymaga oplecenia, ale tak przygotowany, stanie się elementem górującym nad pozostałymi koralikami.
Moja podpowiedź:
- Zamiast filcu, do wykonania podkładki użyć można masy termoutwardzalnej, skóry, wełnianej przędzy lub sznurka. Jednak przewaga filcu polega na tym, że jego drobne włókienka bardzo dobrze przylegają do klejonych powierzchni.
Mam nadzieję, że ta porada rozjaśni horyzonty początkującym w hafcie koralikowym :) Jeśli moje podpowiedzi okazały się przydatne i chcecie w przyszłości kolejnych porad tego typu, dajcie znać w komentarzu.
Nie zgadzam się na rozpowszechnianie tego artykułu bez podania autora i linku do lokalizacji na moim blogu.
Ooo jakie to sprytne ;) Coraz bardziej się przymierzam do spróbowania haftu koralikowego (czyt. jeszcze trochę to potrwa:)) i akurat takiej podpowiedzi na temat rivoli szukałam, dosłownie czytasz w myślach :)
OdpowiedzUsuńOooo, czyli nareszcie udało mi się opanować telepatię ;) to jeszcze muszę uskutecznić teleportację, a co mi tam :))
UsuńZ haftem jest tak, że nie znam nikogo kto by zaraz po zakupie koralików zaczął wyszywać, każdy musi się swoje poczaić.
między innymi,dzięki twoim pięknym pracom pokochałam ten haft...i po cichu próbuję si,e z nim zmierzyć:))..dziękuję za tak praktyczną radę:))
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz zacząć się z nim czynnie zmierzać, uprzedzam tylko, wciąga! :)))
Usuńo, byłam ciekawa, jak to robią mądrzy doświadczeni rękodzielnicy ;) ja po zrobieniu krzyżyka wycinam w podkładzie romb, a że zawsze haftuję na podwójnej warstwie materiału (filc+filc albo filc+alcantara, kiedy nie chcę, żeby mi frędzle wyłaziły między koralikami), nie sterczy tak bardzo : )
OdpowiedzUsuńTeż tak na początku robiłam, ale najpierw robiły się okropne wybrzuszenia z tyłu, a jak dodawałam kolejny filc to wszystko robiło się grubaśne i sztywne. Ten "patent' podpatrzyłam u mechanika, podklejał jakiś element gumą, uznałam że to genialne:)
UsuńTaką samą metodę stosuję do przyklejania wszelkich sterczynek;) I tylko mam mały problem przy oplataniu, bo mi się robią takie ząbki i trudno potem obszyć ładnie kolejną warstwą, żeby filc nie wystawał:(
OdpowiedzUsuńTo musisz mi dokładnie opisać z czego robią się te ząbki, może da się temu jakoś zaradzić.
Usuńz koralików:D nie wiem czy nie ściągam za mocno nici jak oplatam i ta 1 warstwa koralików przyszyta do filcu robi się nierówna przez to
UsuńA próbowałaś przyszywać po 2 koraliki w pierwszym rzędzie (bazowym)? Zanim wyjdzie peyote zwykle przyszywamy ściegiem wstecznym po 4 koraliki - bo tak szybciej, lepiej jest po 2, a peyote zacząć od tego, który najmniej odstaje. Jeśli to nie pomaga, trzeba się cofnąć i zacząć od koralika obok, sama nigdy nie wiem, który, ale zawsze jeden z dwóch więc zawsze mogę się cofnąć. Nie wiem czy dobrze to wyjaśniłam. W każdym razie kluczowy jest dobrze zrobiony back stitch.
UsuńNo zawsze zaczynam od przyszywania po 2 koraliki - na pomysł przyszywania 4 na raz nie wpadłam:D I nawet jak mam równiutki ten 1 bazowy rządek, to i tak po wypleceniu 1 rzędu peyote robią się takie ząbki te przez które przeciągam ponownie nitkę idą lekko w bok i w górę i robią się takie przerwy. Zastanawiam się czy po prostu z przyzwyczajenie nie zaciągam za mocno nitki, tak jak to robię normalnie oplatając rivolkę i może dlatego one się tak podciągają. Będę dalej ćwiczyć, to może się w końcu nauczę;)
UsuńHm, a może tworzą się ząbki bo tak musi być? Cegiełkowe ułożenie koralików w peyote jest normalne i jeśli nic nienaturalnie nie odstaje, to tak ma być. Jednak odległość koralika do podkładu nie powinna być większa niż połowa jego wysokości. Spróbuj obszywać mniejszymi koralikami np treasure. Jeśli zależy Ci na całkowitym przyleganiu do podkładu to wybierz inny ścieg, idealnie sprawdzi się square stitch.
UsuńDziękuję za rady:) Będę dalej wytrwale ćwiczyć zgodnie z powiedzeniem practice makes perfect;)
UsuńKaboszony to raczej płaskie używam, ale zdarzały mi się guziki na nóżce - nie patyczkowałam się...nóżkę po prostu odrąbywałam... wiem, że to niehumanitarne ;-), dlatego jeśli guzik, to już teraz bez nóżki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A mi jest zawsze żal takich guzików, no jakoś serca nie mam ;)
UsuńHa! Ja nie rąbię, ja piłuję, niczym westernowy bandyta w kiciu kraty :D
UsuńSprytne to kółeczko z filcu :) a ja biedna kombinowałam z grubszym filcem i wydziubywałam w nim dołki :P he he he i jak się zpewne domyślasz całość wychodziła straaaasznie grubaśna :P Dziękuję za poradę :* Buziaki :*
OdpowiedzUsuńWydziubywać też można, ale zawsze znajdzie się jakaś alternatywa ;)
UsuńŚwietny artykuł, przydatny i dla początkujących, i dla zaawansowanych. Miałam swój sposób, beznadziejny i brudziłam sobie palce klejem. Do sutaszu te dwa sposoby się nadają, a nawet jest jeszcze jeden wyłącznie sutaszowy :) Zaciskam sutaszem kryształek, zaszywam sznurki, a potem doklejam wykończenie
OdpowiedzUsuńA ja owijałam sznurkiem brzegi kryształka, pilnując żeby były schowane pod spód i oczywiście kleju paćkałam ile wlezie, jakoś dawało radę ale było dość frustrujące. Ta metoda jest przynajmniej bardziej czysta ;)
UsuńJesteś wielka :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNo i znów cos przydtnego ja tez miała swoje sposoby na przylkejenie kryształka a tu prosz czysto i przejrzyście pokazane jak łatwo to zrobic porządnie ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNajprostsze rozwiązania są najlepsze;)
UsuńPrzydatne informacje po raz kolejny :-) dziękuję
OdpowiedzUsuńZawsze do usług ;)
UsuńWcześniej czy później większość z Twoich porad okazuje się przydatna, więc ja osobiście czekam na kolejne :))
OdpowiedzUsuńWcześniej czy później zaserwuję kolejne ;))
UsuńFajny tutorial :) Też robię kółko z dziurką :P. Ale muszę spróbować patentu z krzyżykiem.
OdpowiedzUsuńJa wolę to z dziurką, ale krzyżyk wykorzystuję do małych rivolków, kto wie, może są też inne sposoby.
UsuńNiedawno męczyłam się dokładnie z takim koralikiem! Świetne podpowiedzi, teraz wiem jak podejść do tematu :)) dziękuje!
OdpowiedzUsuń:)
Następnym razem pójdzie Ci jak z górki ;) Cieszę się, że mogłam pomóc.
UsuńAsiu, genialny pomysł z tym filcem z dziurką , ja gdzieś podpatrzyłam pomysł z trzema koralikami przyszytymi pod rivioli w trójkąt i osadza się kryształ rivioli w środku ale nie zawsze to ładnie wychodzi :( Twój pomysł wydaje się o niebo lepszy i przy okazji wypróbuję :) Serdeczne dzięki :)
OdpowiedzUsuńNie próbowałam z koralikami, pewnie bałabym się, że pękną pod naporem albo porysują kryształek, filc nic mu nie zrobi, no może trochę połaskocze ;))
UsuńAsiu, nic dodać nic ująć. Po prostu jesteś kopalnią wiedzy wszelakiej :)
OdpowiedzUsuńHaha, no może nie wszelakiej bo na astronomii kiepsko się znam, ale teorię względności mogę wyjaśnić ;))
UsuńŚwietny pomysł z tą podkładką pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie niedawno obhaftowałam moje pierwsze rivoli. Wykorzystałam patent z filcowym pierścieniem. Nie chciało mi się szukać pomysłów w sieci, więc wykombinowałam to na chłopski rozum. Twój post utwierdza mnie w przekonaniu, że było to najlepsze z możliwych rozwiązań. U mnie patent bez obszywania koralikami nie przejdzie, bo ja cierpię na chorobliwą wręcz nieufność do klejów wszelakich, ot taka fobia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejne porady, bo dzięki nim wzięłam się wreszcie za haft koralikowy :)))
Chłopski rozum najlepszy jak trzeba coś szybko wykombinować, ja też podpatrzyłam u mechanika ;)) Też nie ufam klejom, a jeszcze bardziej tym co lubią odrywać kamyczki z biżuterii, koraliki to zawsze jakieś zabezpieczenie.
UsuńOgromnie się cieszę, że udało mi się zarazić Cię bakcylem ;)) mam tylko nadzieję, że wiesz, że to nieuleczalne? :P
Zdaję sobie z tego sprawę, ale leczyć się i tak nie zamierzam :)
Usuńhaha, to jest nas dwie :)
UsuńKiedy ja haftowałam moje pierwszego swarka nie było niestety poradnika Bluefairy, więc sobie wykombinowałam, że najpierw go oplotę, a później przyszyję do podkładu :) Ale może spróbuję kleju :)
OdpowiedzUsuńChyba nasze schodnie koleżanki tak robią, widziałam na kilku tutkach, wydaje mi się jednak, że to trochę marnowanie koralików, z drugiej strony skoro działa, to ok :)
UsuńKolejny udany tutorial, szacunek za robotę! Kiedyś wpadłam na pomysł, jak ugryźć rivoli na podkładzie, mój pomysł jest tak jakby wypadkową Twoich dwóch. ;)
OdpowiedzUsuńOoo, złoty środek :) to chyba dokonałaś niemożliwego! :)
UsuńO, fajnie że o tym napisałaś. Też kombinowałam w ten deseń. Pomysł jeszcze nie zrealizowany, bo powstrzymała mnie niepewność i brak tzw. 'know how'. Dzięki za instrukcję.
OdpowiedzUsuń