Dziś ciąg dalszy mojej kosmicznej odysei z kolorami Toho. Tym razem w międzygwiezdny rejs zabrałam szydełko i najdrobniejsze koraliki w rozmiarze 15o (czyli 1,5 mm), tylu przygód co przy tej bransoletce nie miałam od dawna. Używając wszelkich możliwych metafor, eufemizmów i literackiej fikcji ująć można by to następująco: napadli mnie obcy, wysiadł mi napęd warp, napotkałam anomalię podprzestrzenną, wpadłam do czarnej dziury, przeniosłam do równoległego świata, padł mi zderzacz hadronów, wyciekła plazma z rdzenia reaktora i w końcu musiałam się teleportować. A nauka z tego taka, żeby nie dziergać bransoletek ukośnikiem po nocach i do tego na czarnej nitce z ciemnymi koralikami. Karkołomne przedsięwzięcie generujące niepotrzebne pokłady stresu i frustracji, zdecydowanie nie dla mnie:)
Po raz pierwszy zaczęłam pracę od doboru końcówek. Bardzo mi się spodobały złote lekko obłe, zaczynałam więc robótkę kilka razy zanim nie dobrałam właściwej ilości koralików w rzędzie, stanęło na 15.
Końcówki mają kolor zbliżony do prawdziwego złota, okazało się że wszystkie zapięcia jakie mam wpadają w żółty, dlatego zrezygnowałam z zapinania. W zasadzie i tak zawsze służy mi ono za ozdobę bo wszelkie bransoletki po prostu wciągam przez dłoń. Niemniej jednak musiałam czymś wypełnić lukę, padło na koralik z barwionego jadeitu. Przyznać muszę, że nie tylko świetnie się to nosi ale i wygląda nieźle.
Koraliki to piętnastki od Toho w kolorach: Opaque Jet, Metallic Hematite, Cosmos i Nebula oraz Silver Lined Lt topaz.
Bransoletka jest sztywna, ale bardzo lekka i wygodna. Struktura jaką daje ukośnik z tak małych koralików jest naprawdę niezwykła, wszelkie miksy, melanże i inne wzory bez sekwencji wyglądają przepięknie. A tak prezentuje się moja bransoletka z pozostałymi moimi ulubienicami (1, 2). Oczywiście noszę wszystkie na raz:)
Serdecznie dziękuję Wam za przemiłe komentarze pod poprzednimi postami oraz za odwiedziny, witam również nowych podglądaczy i obserwatorów. Życzę Wam wielu koralikowych przygód:)
Warp 6 Panie Spock ;*
Mój akrecyjny dysk padł, a grawitacja spowodowała, że aż siadłam z wrażenia oglądając to dzieło niebieskie. Pięknie połączyłaś kolory. Końcówki idealnie pasują, a jadeit wygląda jak księżyc, co zawisł na orbicie. Te trzy bransoletki razem wyglądają jak trzy planety układu słonecznego. Asiu, czekam zatem na kolejne ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu, z pewnością będą, ale raczej ponownie nie porwę się na piętnastki. Bransoletkę robiłam niemal tydzień a to zdecydowanie za dużo jak na taką ozdóbkę.
UsuńJa jestem pełna podziwu dla Ciebie, że zdecydowałaś się na piętnastki. Dla mych oczu ten rozmiar w sznurze jest stanowczo za mały. Tak, że pełen szacun :)
UsuńPiękne. Wszystkie trzy są cudowne. Nie miałabyś ochoty na jakąś wymiankę ?
OdpowiedzUsuńDziękuję. Na razie nie mam do tego głowy:)
Usuńbransoletka jest wprost genialna! Jadeit dopełnia wszystkiego wręcz idealnie. boska!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa.
Usuń15 na czarnej nitce i to po nocach? szalona, Ty cokolwiek jeszcze widzisz na oczy, nie oślepłaś? :D efekt oczywiście super, całość pięknie się komponuje :)
OdpowiedzUsuńTam zaraz szalona, z lekka niespełna rozumu:) robiłam na czuja, za późno dotarło, że można patrząc;))
UsuńCudeńka ! Pojęcia z postu jakby znajome - Mój R. próbował mnie podszkolić z tych wszystkich kosmicznych wyrażeń więc mniej więcej wiem o co chodzi :)
OdpowiedzUsuńHehehe, jako wielka fanka Star Treka całkiem nieźle się w tym orientuję;))
UsuńPiękna bransoletka wyszła:)A widze , że porwałąs sie z ta czarna nitka jak ja:D od 2 miesiecy robie etui na telefon na czarnym kordonku;)
OdpowiedzUsuńI to za Twoją radą:) syzyfowa praca, ale przy tych maluszkach na niczym innym się nie da niestety.
UsuńNo nie da sie , ale zawsze mozna jasniejsza nitke wziac chociaz troche, bo czarna to tragedia:D:D:D
UsuńBałam się, że jasna będzie brzydko przebijać;/
UsuńNo kochana, jak ją zobaczyłam to wpadłam do czarnej dziury bezdennej zazdrości :) Ileż to już razy sięgałam po 15 i za każdym razem stanowczo stwierdzałam, że to jeszcze nie ten czas, że za małe, i że nie da rady. Śliczne kolorki i jestem pewna, że na tych maleństwach melanżyk wygląda obłędnie. A kamyczek rzeczywiście niczym księżyc :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA przy okazji - Asiu, jakiej nitki użyłaś do tych maluszków?
Faktycznie wymaga to nie lada samozaparcia, robótki prawie nie przybywa. Ja zdecydowałam się na Amanda Gabor 60, ale pewnie inna też się nada, byleby dało się ją nawlec i przewlec przez koralik.
UsuńCzęść dziergana sama w sobie prezentuje się genialnie, ale kamyk dodaje jej bardzo dużo uroku:
OdpowiedzUsuńKamyczek znalazł tu godne miejsce bo ma krzywo przewierconą dziurkę i do niczego innego się nie nadawał.
UsuńNieprzyzwoicie zdolna kobieto popełniłas kolejną prześwietną bransoletkę. Ból związany z zestawieniem czarne na czarnym rozumiem i łączę się w nim z Tobą. Tyle że ja cierpiałam po 11 a 15 to już nomen omen kosmos ;)
OdpowiedzUsuńPorwałam się z motyką na słońce, drugi raz już chyba nie dam rady, za dużo dłubaniny, tyle tylko, że kolejna rzecz odhaczona:))
UsuńWiem, że zdjęcia nie są w stanie oddać misterności wykonanej przez Ciebie bransolety. Dobrze, że napisałaś, że Toho to 15-tki! Podziwiam Cię :)) ..ja bym oślepła przy takiej robótce. Ta bransoleta to prawdziwy KOSMOS!
OdpowiedzUsuńTeż omal nie oślepłam;)pewnie dlatego dobrego zdjęcia nie mogę zrobić, na żywo wygląda o niebo lepiej:)
Usuńpo prostu kocham Twoje opisy :) Robisz cudną biżuterię i potrafisz zaczarować opisami :)Uwielbiam czytać Twojego bloga na odstresowanie się przed ślubem :) Dzięki !
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, że ktoś lubi to czytać:)Nie stresuj się, w końcu to ma być piękny dzień a Ty jego ozdobą:)
Usuńśliczna :)) podziwiam tym bardziej, że sama po pierwszej próbie dziergania koralikowego się poddałam :<
OdpowiedzUsuńSerniku nie poddawaj się, spróbuj ponownie a nuż się uda.
UsuńCzy stardust już był, czy jeszcze nie? Ta bransoletka powinna nosić taką nazwę. Przepięknie migocze :)
OdpowiedzUsuńStardust wciąż przede mną:)
UsuńZatracam się po raz kolejny w tej Twojej przestrzeni kosmicznej. Jest pięknie, tajemniczo i magicznie! Bransa przecudna! A czarna nitka + koraliki + szydełko + noc/wieczór = chyba najgorsze połączenie z możliwych ;) Pozdrawiam, S.
OdpowiedzUsuńDeep Space Nine! :)
OdpowiedzUsuńNie za zdolna jesteś? Przez Ciebie od trzech dni dłubię w mikrokoralikach, oczy mi się gubią i dopada mnie frustracja, że nic nie wychodzi zgodnie z planem. A tu jedna, druga, kolejna bransoletka, wszystkie profesjonalne, wszystkie śliczne, cukierkowe, iskrzące gwiezdnym pyłem...
Piękna! Cudnie gwieździsta ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam. Zachwycam się. Zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńjestem zauroczona wykonaniem!!! cudo, oczu nie mogę oderwać :]
OdpowiedzUsuńZa ukośnik na 15/o chylę czoła a już czarna nić przy tym osłabiła mnie doszczętnie. Raz spróbowałam ukośnika na czarnych niciach i szybciutko prułam i nawlekałam na inny kolor, bardziej dla mnie przyjazny. Podziwiam i chylę czoło. A sam efekt międzygalaktycznej przygody świetny. Jak nie przepadam za dodatkami złota w biżuterii to właśnie zaczęłam zmieniać swoje upodobania :)))
OdpowiedzUsuń