poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Fruit Mist, broszka

Tytuł posta jest tendencyjny, przyznaję, ale trudno było mi się oprzeć, biorąc pod uwagę, że jest środek lata a drzewa oraz krzewy uginają się pod ciężarem owocowej soczystości :) Mam tylko nadzieję, że firma z Garwolina nie obrazi się za zwędzenie im nazwy mgiełki do ciała :P Broszka jest różowa, co bardzo zdziwiło mojego męża, który tak jak ja fanem tego koloru nie jest, przyzwyczaił się, że większość tego co robię powstaje na użytek własny i chyba wystraszył się, że będę ją nosić ;) Bazinga! Nie będę nosić, ale coś czuję, że długo u mnie miejsca nie zagrzeje ta malinowo-truskawkowo-wiśniowo-porzeczkowa ozdóbka:)


Pomysł na tę bajecznie barwioną pastylkę agatu miałam nieco inny, ale wyszło jak widzicie. Nie mały w tym udział miała miseczka owoców, którą właśnie pałaszowałam.


Nie wyobrażam sobie lata bez owoców, lub chociaż sorbetu owocowego. Na szczęście nie jestem słodkolubna i nie ruszają mnie torty, placki czy drożdżówki, ale salaterką malin nie pogardzę :) Akurat wybrałam sobie tę wyjątkowo nieprzyjazną porę roku na odchudzanie, wszyscy kuszą owocami, ale w deserach, koktajlach, pod bitą śmietaną i w innym złu posypanym cukrem, więc całkiem możliwe, że ta broszka jest wynikiem mojej frustracji ;)


Ale do rzeczy zanim w kogoś rzucę tortem:)) pastylkę agatu obszyłam koralikami Toho w dwóch rozmiarach i kolorach Inside Color Lustered Black Diamond Pink Lined, Gold Lustered Rasberry, Ceylon Smoke, Ceylon Impatiens Pink, Copper Lined Alabaster, Gold Lustered Orion oraz Transparent Light French Rose.


Dodałam sieczkę z różowego kwarcu oraz kilka kuleczek barwionego jadeitu oraz kryształków Fire Polish 3 mm w szarym i różowym odcieniu.


Tył podszyłam Ultrasuede w kolorze bardzo intensywnego różu, zamontowałam zapięcie z "bezpiecznikiem", by się samo nie rozpinało i gotowe. Broszka ma w najszerszych miejscach 4,7 cm na 3,6 cm.


Mam nadzieję, że rozbudziłam w was apetyt na zdrową, owocową przekąskę.
Dziękuję, że do mnie zaglądacie, dołączacie do grona obserwatorów a czasami komentujecie, każdy ślad waszej obecności jest dla mnie niezwykle miły.

Pozdrawiam owocowo!

57 komentarzy:

  1. Rzeczywiście kolorki soczyście owocowe. Nie wiem dlaczego, ale ja ostatnio popełniłam aż dwie pary różowych kolczyków. Pewne dostałam udaru ;) Ale poważnie: bardzo ładnie prezentuje się agat w środku i całość jest naprawdę urocza i elegancka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, udar to dobre wytłumaczenie :) Ja przyznaję, że uwielbiam amarantowy i wszelkie ciemne nasycone róże typu malina,, przy czym zacięcie twierdzę, że to nie róże:)))

      Usuń
  2. Bardzo udane połączenie kolorów, naprawdę nie rozumiem, jak można nie lubić danego koloru i jednocześnie tak pięknie go eksponować w pracach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest sprawa dla Archiwum X, podejrzewam, że w pewnym momencie przestaję być sobą :)))

      Usuń
  3. Świetna!!! A kolorki też fajne, takie soczyste, owocowe :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialna! Nie przepadam za różowym - bo jest to dla mnie kolor trywialny i przesłodzony. Nie wiem, jak Ty to robisz, ale róż w Twoim wydaniu - jest jednocześnie romantyczny i z "jajem". Nie ma w sobie krztyny lukru, którego tak nie trawię w tym odcieniu. Broszka jest świetna :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie lubię, "lukrowanego" różu, nazywanego przeze mnie "majtkowym", chyba mam jakiś uraz z dzieciństwa, ale te ciemniejsze odmiany różowości są całkiem, całkiem :)
      Poza tym znam wiele osób, które kochają się w tym "majtkowym", dla niektórych z nich jestem w stanie przejść katusze i uszyć coś według zaleceń:)

      Usuń
  5. Twoje broszki niezmiennie mnie zachwycają ... Cud malinka :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudownie wiśniowo-malinowa brocha, jak sorbet :-) Kiedyś różu zupełnie nie lubiłam, teraz jest mi raczej obojętny (ale w pracach i tak jakoś obchodzę go bokiem), więc tym bardziej podziwiam jak genialnie wyszła broszka. A pastylka agatu po prostu piękna! Ciekawa jestem pierwotnego pomysłu, ale teraz mimo wszystko po prostu nie widzę jej w innym ubranku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez powoli wchodzę w fazę względnej tolerancji różu w otoczeniu, niestety mój mąż ma na niego prawie alergię:)
      Pierwotnie miała być otoczona koralikami w fioletach i hematycie, ale dałam się ponieść chwili różowości:))

      Usuń
  7. a ja z kolei uwielbiam wszystko, co słodkie :D a torty uwielbiam zarówno robić, jak i jeść :D
    Twoja broszka wygląda "smakowicie", hehe :) ja nic do różowego nie mam, uwielbiam wszystkie kolory - nie lubię, jak jest monotonnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę Ci, ja ze słodyczy zawsze wolałam śledzia :)) ale piec uwielbiam, na szczęście mam w domu słodkożercę i nic się nie marnuje:)

      Usuń
  8. splagiatowałaś nazwę ode mnie! że o pewnej firmie nie wspomnę :P nie wiem, jak oni, ale ja, ze względu na swoje dobre serce i naszą koralikową znajomość, po sądach Cię ciągać nie będę ;) też troszkę się zdziwiłam widząc u Ciebie wściekle różową broszkę :D ale dzięki dodatkowi szarości, myślę, że nawet różo-sceptycy byliby w stanie ją nosić ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja się cieszę z Twojego dobrego serca, w przeciwnym razie blogowy świat znów pogrążyłby się w mgle, przepraszam - mgiełce absurdu :)))))
      Owocowe mgiełki bywają tylko różowe, nie miałam wyboru:))

      Usuń
  9. A ja kocham takie barwy i biżuterię i... słodycze!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak dla mnie,jest śliczna! Podziwiam Twoje prace i kreatywność :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie, ona nie jest różowa... to zdecydowanie kolor malinowy ;-), ociekająca sokiem kwarcowej sieczki - baaardzo apetyczna...
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. bosko wygląda taka, moje ulubione kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rzeczywiście ma smaczny wygląd. Dla mnie to sorbet arbuzowy. A poza tym bardzo mi się podoba różowy i chętnie bym taką brosię nosiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak mogłam nie wspomnieć o arbuzach. Uwielbiam arbuzy!

      Usuń
  14. A ja lubię róż, zwłaszcza w takim wydaniu. Broszka jest tak malinowa, że sama bym ją schrupała. Chyba Asiu, narobiłam Ci smaku moim koktajlem owocowym, skoro sięgnęłaś po malinki i arbuza ;). Bardzo mi się podoba. Cudowne, smakowite kolory i jak zwykle perfekcyjne wykonanie :)
    A co do odchudzania, to pomimo tego, że wcinam owoce i to bez zbędnych dodatków typu bita śmietana, to i tak jakoś mizerny efekt... Trzeba by może Chodakowską zaangażować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewidentnie:) Wcinam owoce ze smakiem, ale nie przesadzam z ilością, bo niektóre potrafią pójść w boczki:) A wtedy to i Chodakowska nie pomoże :))

      Usuń
  15. Mnie tam róż nie przeszkadza, a w niektórych przypadkach nawet go lubię :)
    Dzisiejsza Twoja broszka to słodka malinka, a te owoce uwielbiam ponad wszystko, więc chyba nie muszę nic więcej dodawać :)

    OdpowiedzUsuń
  16. I ja nie przepadam za różowym, ale ta broszka zdecydowanie ma w sobie to "coś" wygląda bardzo smakowicie i soczyście, aż chciałoby się ją schrupać i to bez bitej śmietany:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że byłby to wyjątkowo ciężkostrawny posiłek:)))

      Usuń
  17. Asiu , smakowita ta Twoja "brosia", na czasie tyle teraz owoców :)
    Ja lubię róż więc dla mnie jest śliczna :)
    Pozdrawiam i życzę "owocnego " odchudzania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu, odchudzania nie lubię, robię to dla zdrowia, na szczęście tę gorycz osładzają mi owoce właśnie:)

      Usuń
  18. Ja należę do gatunku " niecierpek różowy", ale ta owocowo zakręcona broszka wygląda świetnie:) Wakacyjnie, kolorowo i wesoło - tak być powinno. A co do odchudzania i ćwiczeń - to droga przez mękę przy której wszelki róż się chowa:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda to, prawda, czasami przeżywam katusze, ale wyniki mnie umacniają i pomagają unikać wszelkiej niesubordynacji:))

      Usuń
  19. Śliczna, moje połączenie kolorków ! Straaaasznie mi się podoba :) Pastylka przypomina mi landrynkę albo galaretkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Beatko:)) Chyba bliżej jej do landrynki bo strasznie twarda :)))

      Usuń
  20. Owocowo i słodko. Aż jestem głodna. Ciastkiem z owocami bym w tej chwili nie wzgardziła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dni, że sama czuję pokusę, na szczęście moja silna wola wygrywa :)

      Usuń
  21. Faktycznie... różowa jak nie wiem co i dopieszczona jak wszystkie brosie :)
    Ja też się w różach nie lansuję (no chyba że malutki, ale to naprawdę malusieńki dodatek do dodatku... czyli np. kilka koralików), ale zrobić coś od czasu do czasu to nawet lubię ;)
    Z wakacji przywiozłam trochę różowych koralików do jakiegoś projektu w przyszłości, czyli w oczy mnie kolor nie razi :D Za to malinami nie pogardzę... zwłaszcza na bitej śmietanie - obowiązkowo ze śmietany kremówki, bo Śnieżka to mało atrakcyjna podróba - jak szaleć to "wysokokalorycznie"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wyglądam w różu jak jedno wielkie nieszczęście, coś dziwnego zaczyna się robić z kolorem mojej cery w sąsiedztwie tego koloru, dlatego unikam jak mogę:)
      Śnieżka jest niedobra, też wolę kremówkę :))

      Usuń
  22. Dobra, robię kolejne podejście - mój internet żyje własnym życiem...
    Chciałam rzec, że z wiekiem różowy coraz bardziej akceptuję, obym nie doszła tylko do stanu Barbary Cartland ;-)
    Wszystko co wiśniowo-arbuzowo-truskawkowo-malinowe pochłaniam, tym razem napasę jedynie moje oczy - nie zaszkodzi :-). Broszki Twoje podziwiam, więc nie dziwne, że i ta mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż sprawdziłam kim jest Barbara Cartland, o matko;))) Zapewne pieszczotliwie nazywano ja Barbie :)))
      Chociaż ja myśląc o różu i "dzidzi piernik" zawsze mam przed oczami niejaką Angelyne.

      Usuń
  23. Przepiękna broszka! i nawet w takim wydaniu kolory mi się podobają, choć za rózem nie przepadam. Twoje kolorki nie są różowe, są owocowe ;)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że nie przepadających za tym kolorem jest całkiem sporo :) Na szczęście lubiących owoce jest więcej:))

      Usuń
  24. Asiu do schrupania ta twoja broszka :) pięknie skomponowana kolorystycznie :) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  25. Piękna, kobieca i elegancka broszką : )

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja ze stronnictwa tych różowolubnych, ale żadne tam malinki, sorbeciki, cukiereczki. Dla mnie ten agat ma taka hipnotyczną moc, głębia koloru jest tak zniewalająca, po prostu takie genderowe wydanie oka Saurona. W mim odczuciu ten klejnot jest po prostu władczy. Ta broszka w pojedynkę zrobi look, reszta powinna być tylko tłem. Szara sukienka i taki mocny akcent. Jestem zachwycona, ale też trochę się jej boję... za bardzo zniewala

    OdpowiedzUsuń
  27. Mniam! Toż do do zjedzenia, a nie do noszenia! :) Małe różowe cudo!

    OdpowiedzUsuń
  28. Landrynka malinowa... mmm..., piękna :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ciekawe. Mieszkam pod Garwolinem ale akurat tej nazwy nie słyszałam. Od najnowszego postu dotarłam tutaj i zamierzam przekopać się przez resztę bloga. Zastanawiam się tylko dlaczego akurat tu piszę pierwszy komentarz.
    Ogromnie podobają mi się twoje prace. Są wyjątkowe i każda ma coś w sobie. Ja dopiero zaczynam przygodę z koralikowaniem dlatego posty z poradami były dla mnie ogromną dawką wiedzy.
    Dziękuję bardzo za twoją pracę i lecę dalej podziwiać twoje błyskotki.
    Pozdrawiam serdecznie Elf

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrze na datę wpisu i faktycznie to było wieki temu ;)
      Avon miał kiedyś (pewnie z 10 lat temu) serię Mgiełki Owocowe do ciała, szczególnie lubiłam ananasową i cytrynową.
      Wpadaj tu częściej :)

      Usuń
    2. Na razie ciągle przekopuję się przez Twoje wcześniejsze prace i staram się dopracować coś swojego choć dziś usłyszałam że jeden szczegół nowej pracy wygląda jak wielką gąsienica co zdecydowanie nie było moim zamiarem. Czeka mnie więc prucie.
      Gdybyś mnie zapytała jaka twoja praca najbardziej mi się podoba nie potrafiła bym odpowiedzieć ale chyba najbardziej zapadła mi w pamięć ważka z niebieskim agatem. Ten wisior jest magiczny i taki niebieski ;-)
      Co do Avonu to chyba kojarzę tę mgiełkę ale jakoś nigdy nie miałam przekonania do kosmetyków tej firmy chyba zbyt wiele osób z mojej okolicy tam pracuje.
      A zaglądać będę na pewno i już wiem że będę szukać kaboszoniw ze szkła fusingowego chyba że możesz polecić dobre źródło.
      PPozdrawiam z pod rozgwieżdżonego dziś nieba Elf.

      Usuń
    3. A ja naiwna, przez 10 lat byłam konsultantką :) niektóre kosmetyki nawet lubiłam, zwłaszcza kolorówkę, ale szczerze, większość była raczej marna.

      Kaboszony można kupić w Beadbeauty.pl są robione ręcznie, można zamówić coś indywidualnie,lub skorzystać z tego co w ofercie, a porównując ceny z innymi twórcami takich cacek, są naprawdę korzystne.

      PS Ważka jest chyba najczęściej przeze mnie noszona ;)

      Usuń

Witam Cię :) Dziękuję serdecznie za pozostawienie komentarza:) każdy jest dla mnie ważny. W sprawie innej niż temat posta skontaktuj się ze mną mailowo bluefairy.art@gmail.com Reklamy wrzucam do spamu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...