piątek, 27 grudnia 2013

Ouroboros, bransoletka

Święta, święta i po świętach. Moja percepcja świata zmienia się najwyraźniej wraz z przybywającymi mi latami bo odnoszę wrażenie, że kiedyś trwały dłużej. Albo więc czas przyspieszył, albo ja zwalniam lub wszystko jest po staremu, tylko ja czuję to inaczej, tak czy siak w okresie świąt teoria względności działa jakby bardziej. W tym roku świętami zawiadywał mój mąż dzięki czemu mogłam filozofować do woli mając nawet czas na koralikoczyny. Ze względu na genialny bigos i nieziemskie ciasto czekoladowe składam mu niniejszym publiczne ukłony i hołdy:) a za resztę dostał już milion buziaków. Nie wiem jeszcze czy te zawirowania z czasem to też jego sprawka, ale patrząc jak świetnie radzi sobie z gospodarstwem domowym nabieram co do tego nieśmiałych podejrzeń:) 

Na ostatni wpis w tym roku wybrałam zwykłą bransoletkę z niezwykłym zapięciem, które nadaje całości charakteru i symbolicznego znaczenia. Bez niego byłaby to PO PROSTU bransoletka, z nim jest to BRANSOLETKA. Tak jak w życiu, jeden element sprawia, że całość jest kompletna.


Po raz pierwszy zobaczyłam to zapięcie u Weroniki i bez zastanawiania kupiłam jedno dla siebie. Nie chcąc jednak nikogo kopiować wybrałam najprostszy wzór z możliwych - melanż.


Użyłam koralików Toho 11o w kolorach Opaque Jet, Opaque Frosted Jet, Metallic Hematite i Permanent Finish - Galvanized Aluminium.


Bransoletka ma około 20,5 cm długości i ze wzgledu na swoją grubość pasuje na szczupłe nadgarstki, jednakże mogę ją jeszcze dopasować na życzenie bo wciąż nie jest na stałe wklejona w końcówki. Bransoletka jest chudsza przy ogonie dla zachowania proporcji całej kompozycji. W najszerszym miejscu ma 17 koralików.


Rok 2013 był (w zasadzie jest do lutego) rokiem węża, którego symbolika ma niezwykle ważne znaczenie w krajach wschodu. W naszej kulturze judeochrześcijańskiej cieszy się on raczej złą sławą bo kojarzy z grzechem oraz wszelkim plugastwem. Najbardziej jednak przypadła mi do gustu starogrecka idea nieskończoności przez wieczne odradzanie wykorzystująca właśnie węża - uroboros. Koło czasu, zjednoczenie przeciwieństw, początek i koniec, wieczny powrót - co może być lepszym tematem do rozważań w ostatnich dniach roku?



Życzę Wam wszystkim by nadchodzący rok 2014

przyniósł wiele fascynujących chwil i nowych

możliwości, niech będzie dla wszystkich 

początkiem czegoś lepszego. 

Do Siego Roku!



poniedziałek, 23 grudnia 2013

Bombowych Świąt!

Od kiedy zaczęłam przygodę z beadingiem, niemal bezwiednie wplatam koraliki w zasadzie każdą dziedzinę życia. Bardzo szybko zaczęłam kombinować jak by tu wydziergać coś na choinkę, opcja z broszkami wpiętymi w gałązki w końcu upadła:) ale nie oznacza to, że w tym roku nie pojawią się na niej inne koralikowe twory. W zeszłym roku zrobiłam pierwszą bombkę, a w tym dołączy do niej kolejna - chyba stanie się to nową rodzinną tradycją:)


Tym razem jeszcze bardziej zmodyfikowałam wyjściowy wzór autorstwa Orsiny dopasowując go do plastikowej bazy o średnicy 4 cm.


Użyłam koralików Toho 8o w kolorach Opaque Lustered Navjo White i Trans-Rainbow Frosted Cobalt.


Zanim zawieszę ją na choince chciałabym złożyć Wam świateczne życzenia:

Niech ten magiczny czas będzie dla Was nie tylko radością i odpoczynkiem od codziennych zmagań z życiem, ale przede wszystkim chwilą refleksji i zadumy, która napełni Wasze serca pokojem i dobrem, a towarzystwo najbliższych osób da Wam ku temu siłę!

Wesołych Świąt!
A Ciebie mężu mój kochany i pracowity kocham bardzo ;*

czwartek, 19 grudnia 2013

White Frost, wisiorek

O tej porze roku pierwszym widokiem po przebudzeniu (oprócz mojego męża rzecz jasna), jest oszroniony żywopłot sąsiadów. Widok całkiem klimatyczny i niewątpliwie działający na wyobraźnię, zawsze jednak mam wrażenie, że za chwilę rozpadnie się niczym róża z eksperymentu wyjęta z ciekłego azotu. Jeden dotyk i bam! garstka pokruszonego lodu. W mrozie jest coś magicznego, niby to tylko zmiana warunków fizycznych w wyniku obniżenia temperatury poniżej zera, a wywołuje tyle niesamowitych zjawisk; szron, szadź, śnieg, lód... Szkoda tylko, że to stany tak ulotne, ale w końcu na tym polega magia.


Jako niepoprawny pragmatyk, preferuję na co dzień rzeczy bardziej namacalne, dlatego zrobiłam sobie kawałek zimy w formie naszyjnika.


Całkowicie niefotografowalną kryształową kroplę mieniąca się mnóstwem kolorów (niestety tylko żółty pozwolił się uwiecznić) obszyłam koralikami Toho, a całość zawiesiłam na długim łańcuszku, do którego doczepiłam kulki hematytu i fasetowanych kryształków.


Zrobiłam już kiedyś podobny projekt, zobaczyć go można TU, jednak tym razem użyłam sieczki hematytu i koralików Toho w kolorach Metallic Hematite oraz  Inside-Color Crystal - Snow Lined. Mieni się jak kawałek lodu oblepiony śniegiem :)


Musicie mi uwieżyć na słowo, że na żywo wygląda pięknie, niestety tyle blasku i iskierek całkowicie zdezorientowało mój aparat.

Blogger ostatnio bardzo utrudnia mi życie, to usuwa listę obserwatorów, to nie wyświetla mi sie wszystko na liście czytelniczej przez co umykają mi wasze nowe posty, a ostatnio zlikwidował funkcję wyszukiwania na blogach. Zapobiegawczo włączyłam sobie bloglovin', jeśli też z niego korzystacie śledźcie mnie i tam --> KLIK. A że nie każdy musi znać się na technologiach to o ostatnich perturbacjach w tym temacie poczytać możecie u Kasi oraz u Uny. Miejmy nadzieję, że kłopoty nie wrócą, jednak w razie czego warto trzymać rękę na pulsie:)

Pozdrawiam serdecznie i ogromnie dziękuję za przemiłe komentarze pod poprzednim postem.


niedziela, 15 grudnia 2013

Gold Rush, broszka

Zabroszkowało mnie konkretnie, jedni pieką pierniki jak szaleni a ja z uporem maniaka produkuję małe brosie. Padła już propozycja by przystroić nimi choinkę:) Ta broszka jako jedna z niewielu, o ile nie jedyna, przypadła do gustu mojemu mężowi, co prawda nie wystarczająco by ją nosił ;P ale na tyle bym doczekała się komplementu wyrażonego pełnym zdaniem i do tego wielokrotnie złożonym! Pełen sukces. Moim jedynym planem było poćwiczyć haft koronkowy, który ogromnie podoba mi się w wykonaniu blogowych koleżanek. Okazuje się, że to wcale nie taka łatwa sztuka, każdy koralik musi być symetrycznie rozmieszczony żeby w siatce nie powstały luki, jednym słowem technika fascynująca, ale wymagająca precyzji i wyczucia. 


Serce broszki to kaboszon z turkusowego howlitu, którego piękny kolor postanowiłam podkreślić zgniłą zielenią.


Wykorzystałam japońskie koraliki Toho w dwóch rozmiarach oraz matowe Super Duo, a ich kolory to: Matte Color Dark Olive, Metallic Moss, Antique Bronze, Opaque Turquoise i Matte Metallic Aztec Gold.



 Tył podszyłam ekoskórką w kolorze złota, zapięcie antyalergiczne pasujące do reszty:)


Wymiary broszki to 4,5 cm na 4,2 cm. Tak sobie myślę, że oprócz oczywistego zastosowania jako przypinka do żakietu czy szalika, nada się również jako kowbojskie bolo, ciekawe czy jakiś pan się skusi? Mój mąż nie dał się namówić;) 


Tak wiem, że filc do tego typu ściegu nie jest do końca trafionym wyborem, następnym razem użyję skórki, na szczęście "defekt" nie rzuca się w oczy.

Przy okazji chciałam się pochwalić i jednocześnie podziękować Sylwii z Koralart za wygranie candy. Sylwia sprezentowała mi niespodziankę, a był nią sutaszowy komplet - kolczyki z bransoletką. 


Jej praca jest tak dokładnie i starannie wykonana, że nie można się nadziwić, każdy szczegół jest dopracowany z zegarmistrzowską wręcz precyzją! Zresztą odwiedźcie jej bloga i podziwiajcie same. Sylwia, raz jeszcze bardzo Ci dziękuję:)

A Was pozdrawiam gorąco dziękując, że do mnie zaglądacie!
bloglovin

:***** dla męża

niedziela, 8 grudnia 2013

Green Twinkle, broszka

Wróciłam do haftu, głównie dzięki mojemu mężowi, który z okazji Mikołajek podarował mi matę do koralikowania :) Teraz mogę wyszywać w wygodnej dla mnie pozycji i nie przemęczając nogi nadal robić to co uwielbiam, czerpiąc z tego radość nieograniczaną bólem. W zapale wydziergałam kilka broszek, ta jest pierwszą z nich. Niewątpliwie bije od niej przedświąteczny klimat, głównie dzięki zielonemu kaboszonowi z  kwarcu i pięknie migoczącym kryształkom Fire Polish. Z pewnością będzie pasowała do choinki:)))


Początkowo miałam na ten kamyczek nieco inny pomysł, ale drobny błąd w przyszywaniu sprawił, że pozostałam przy obecnej formie. Nie martwię się tym jednak, bo mam jeszcze jeden taki kaboszon:)


Do obszycia użyłam koralików Toho Round w rozmiarach 15o i 11o w kolorach: Antique Bronze, Transparent Amethyst, Metallic Moss oraz Hex 8o Metallic Iris Purple.


Te połyskliwe kryształki to Fire Polish 3 mm w kolorach Matte Metallic Flax, Copper Smoky Topaz i Opaque Pale Jade, który ma przepiękną lekko mleczną barwę. 


Tył podszyłam ekoskórką w kolorze śliwkizapięcie ma kolor jasnego złota.


Broszka  ma w najszerszych miejscach 4,2 cm x 3,4 cm szerokości. Jak widać na mojej osobistej dłoni (pomocną rączkę gdzieś mi wcięło) do wielkoludów nie należy :)


Gdyby ktoś z czytaczy nie miał pomysłu na Gwiazdkowy prezent to broszkę można nabyć na Srebrnej Agrafce:)

A na koniec małe chwalipięctwo. Beads Perles przeprowadziło ze mną wywiad przez co omal nie pękłam z podekscytowania, moją łamaną angielszczyznę (lub po hiszpańsku) możecie poczytać TU . Jest też moja mało skromna osoba z uśmiechem numer pięć na twarzy. Zdjęcie niestety sprzed 3 lat (bo ładnego aktualnego nie mam), ale zapewniam, że zaciesz mam wciąż taki sam:) Polecam Wam gorąco poczytać wywiady z innymi rękodzielniczkami, jest też sporo polskich nazwisk!

Pozdrawiam Was ciepło i ogromnie dziękuję, że do mnie zaglądacie i zostawiacie po sobie ślad w postaci komentarza!

Dziękuję Ci mężu za piękny prezent:*

wtorek, 3 grudnia 2013

Running, broszka

Zapewne to dziwna nazwa dla broszki, w zasadzie mogłabym rzucić, że nic innego nie przyszło mi do głowy i w pewnym sensie byłaby to prawda. Bardziej jednak to wymówka bo się spieszyłam. Co zrobić jeśli po głowie tłucze mi się "bieganie" zarówno muzyczne, metaforyczne jak i całkiem namacalne (nie wszy:)). Utwór Jessie Ware nie chce się odczepić, ale to normalne, piosenki tak mają, najgorsze że wszystko inne wokół też biegnie. Czas zasuwa jak szalony, dzień przechodzi w noc niemal na wyścigi z czasem, ludzie spieszą się by zdążyć z wszystkim przed świętami. Jeden wielki maraton przed końcem roku. Wszyscy tacy zabiegani, każdy chce być pierwszy na mecie. Nawet ja w kościach czuję rychłe opady śniegu, zimie też do czegoś śpieszno...


Ta pastylka fasetowanego agatu botswana jest tak niemal idealnie czarno biała, że wygląda jak wycięta ze starego zdjęcia lub filmu. Postanowiłam być mało odkrywcza i ubrałam ją w szaroburość. Teraz po dwóch miesiącach stwierdzam, że lepiej byłoby jej w jakimś kolorze:) Gdybym jednak pruła swoje prace za każdym razem gdy jestem z nich nie do końca zadowolona, miałabym stertę kamieni i koralików, dlatego broszka zostaje, zresztą na jasnym sweterku wygląda uroczo.


Użyte koraliki to:
Toho 11o i 15o; Matte Color Gray, Metallic Hematite, Metallic Iris Brown, Gold Lustered Pale Wisteria.
Fire Polish 3 mm, Silver ½, Bronze Iris Crystal, Metallic Bronze.
Hex 8o Metallic Hematite, Hex 11o Metallic Iris Bronze.


Broszkę podszyłam brązową ekoskórka, zapięcie w kolorze srebra. Wymiary broszki to 4,3 cm x 3,2 cm.

Dziękuję, że zaglądacie do mnie i zostawiacie komentarze, pozdrawiam Was ciepło! 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...