poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Orange Juice, kolia

Po wielu komentarzach pod ostatnim postem (z broszką), wychwalających kolię, nadszedł czas na pokazanie wam w całości tego przedmiotu uwielbienia. Broszka i tym razem, będzie musiała to przeboleć ;) 

Rzecz jasna i oczywista i w tym wypadku, do głosu musiałam dopuścić męża, który uznał, że kolia wygląda jak klejnot jakiejś inkaskiej księżniczki, słońce Peru, te sprawy. Nie wiem skąd mu się biorą takie skojarzenia, ja tu widzę pomarańczę :)



Biżuterię wykonałam na konkurs Royal Stone Kalendarz 2016 - Łajba w oranżerii.


Projektując tę pracę najmniej myślałam o łajbie, a najwięcej o oranżerii, a dokładniej, o soczystych, słodkich pomarańczach, dojrzewających gdzieś daleko w słońcu, ale raczej nie w Peru :)
Chciałam osiągnąć efekt obranych cząstek owocu, które składają się z setek maleńkich kropelek z sokiem, taki miąższ w wersji koralikowej. Sok z kawałkami owocu ścieka w dół w formie krótkich frędzelków. Dla urealnienia swojej wizji, użyłam koralików w różnych rozmiarach, gdzieniegdzie przeplatając je większymi kryształkami.


Pozostałe kolory wynikają z podanej inspiracji, jest więc tu niebieski w wersji kobaltowej, odrobina srebra, które reprezentował widelec i pomarańcz, dużo pomarańczu.


Całość jest prosta, chociaż pracochłonna, a główne skrzypce gra kolor i faktura.


Zapięcie jest proste i praktyczne czyli magnetyczne :) 


Tył podszyłam białą skórą syntetyczną, pewnie ten kolor nie jest praktycznym rozwiązaniem, ale ładne wygląda. Poz tym to syntetyczne tworzywo łatwo umyć.


Na szyi leży jak ulał, układa się i nosi naprawdę idealnie. Raczej niespecjalnie mam gdzie się w niej pokazać, gdy buszowałam w szafie w poszukiwaniu odpowiedniego ciucha, okazało się, że do niczego mi nie pasuje. Założyłam więc w miarę marynistyczną koszulkę, żeby nawiązać do tematu konkursu.


I w bluzce kompletnie z innej bajki, za to w rozmazanym makijażu, no ale tego nie widzicie bo go wycięłam ;)


***

Kilka zdjęć z kolejnych etapów powstawania:


Projekt narysowałam na sztywnym filcu. Wcześniej opracowałam go na kartce papieru, którą przymierzałam na szyi, sprawdzając czy pasuje. Te promieniste linie wyznaczają kąt przyszywania koralików.


Całą pracę szyłam 2 igłami, jedna miała pomarańczową nić, druga niebieską. Chciałam by kolory koralików były maksymalnie podkreślone i żaden inny kolor ich nie tłumił.


Filc farbowałam na bieżąco flamastrami do tkanin, ponieważ mają one mocne krycie, a ja nie byłam do końca pewna, w którym miejscu będę przyszywać konkretne koraliki.


Powoli do celu. Zastanawiające, że miałam tyle różnych koralików w kolorze Hyacinth (w terminologii Toho), skoro prawie wcale ich nie używam. No cóż, teraz mam ich zdecydowanie mniej ;)


Gotowy haft nakleiłam na syntetyczną skórkę, posiłkując się klamerkami ;)


Pierwotna wersja kolii nie miała frędzli, przez co wydawała mi się jakąś taka goła :)


I to by było na tyle, poza tym, że zrobienie zdjęć tym kolorom to był koszmar.

***

Na gotową kolię, z mnóstwem frędzelkowych promyczków, możecie zagłosować na fanpejdżu Royal Stone.


Za wszystkie głosy, bardzo, bardzo dziękuję!

Pozdrawiam ciepło :)

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Love Boat, broszka

Gdy próbowałam przywołać jakieś skojarzenia z łodziami, jedyne co mi przyszło do głowy, to Statek Miłości. Niestety jestem aż tak wiekowa, że pamiętam ten serial ;) Drugie niestety jest takie, że nigdy nie ciągnęło mnie do wody, co prawda poranne i wieczorne ablucje uprawiam regularnie, robię też za zmywarkę, ale z pływaniem w akwenach u mnie licho. Nie praktykuję. To też moja znajomość tematu jest skromna, a morze widziałam tylko raz w życiu. 

Pewnie dlatego, gdy pokazałam mężowi projekt łódkowej broszki, to mnie wyśmiał, po czym przyniósł plany jakiegoś japońskiego pancernika, żeby mi pokazać jak wygląda prawdziwa jednostka morska. Już go chciałam poczęstować koralikiem, żeby sobie sam wyhaftował pancernik na konkurs, ale chyba zrozumiał faux pas i się szybko ulotnił, a właściwie to kazałam mu spływać :) Ach, ta miłość :)




Tym razem inspiracją do konkursu Kalendarz Royal Stone 2016, była pomarańcza, którą w zestawieniu z niebieskościami bardzo lubię:



Chyba pierwszy raz zrobiłam tak, że mając już gotową jedną pacę konkursową (mówię o kolii, którą w szczegółach pokażę następnym razem), zdecydowałam się na wykonanie kolejnej, zupełnie innej pracy.


Taki impuls lub przerywnik od dość czasochłonnej kolii.


Pomarańcz wylewający się za burtę, mogący przywodzić na myśl bursztyn lub inny cenny ładunek, to szklane kryształki, czerwone bicone i pomarańczowe perły hodowlane.


Dodałam szklaną kroplę, która nie pełni tu żadnej konkretnej funkcji, poza wdzięcznym dyndaniem.


Żagiel, to mnóstwo białych koralików i szklanych perełek.


Do wykonania "łajby" użyłam koralików Toho, głównie w rozmiarze 11o, w kolorach Opaque Lustered White, S-L Cobalt, Transparent Frosted Cobalt, S-L Hyacinth i Nickel.


Broszka jest duża, jak na moje broszkowe standardy, bo ma wymiary 8 x 8,4 cm w najszerszych miejscach.


Pewnie nie nada się do zwiewnej sukienki, chyba że w formie naszyjnika, którym, przy pomocy dynksa adaptacyjnego, może być. Za to na szaliku, płaszczyku, czy innej grubszej materii, prezentuje się bardzo ciekawie.


Lub do jakiejś marynistycznej stylówy:


Na mojej nie pierwszej nowości kurtce:


Tył broszki podszyłam ciemnoniebieską skórą naturalną o lekko wymiętej fakturze:


I z "dynksem", jako naszyjnik. Pomysł na to zmyślne coś nie jest mój, pochodzi stąd --> klik. Wybaczcie scenerię i aranżację ;)



***

Kilka zdjęć z procesu twórczego, których wyjątkowo nie mam wiele, bo jakoś tak robiłam szybciej niż zwykle i nawet nie zdążyłam wyjąć aparatu :)


Najpierw naszkicowałam ogólną wizje na kawałku papieru, zrobiłam szablon i przeniosłam go na podkład.


Następnie wybrałam koraliki oraz inne potrzebne materiały, a potem zmieniłam zdanie :) Dlatego na zdjęciu są koraliki, których w pracy nie ma, no i kształt łódki zmienił się na bardziej hm... po mężowemu.


Szło mi nadzwyczaj gładko, dopóki nie wycięłam całości wraz z koralikami ;) Nie obyło się bez akcji ratunkowej i naprawiania szkód, ale wszyscy przeżyli.


Na broszkę, oraz inne prace konkursowe, można zagłosować na fanpage'u Royal Stone, do czego was zachęcam.


Nie pogniewam się też, jeśli zagłosujecie na moją --> KLIK

Bardzo wam dziękuję za dotrwanie do końca. Pozdrawiam ciepło, chociaż właściwe to ahoj!

PS. Mój mąż nalegał na sprostowanie, że to nie był pancernik tylko japoński niszczyciel Yukikaze z 1939 roku. Śmiem przypuszczać, że z pomarańczami niewiele miał wspólnego :P Prosił też przekazać, że do zmywania mnie nie zmusza, bo sama się pcham, to fakt, lubię zmywać.


poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Fringe Stitch i Stop Stitch, czyli koralikowe chaszcze

Brzmi zawile, wygląda przerażająco, ale to jedne z prostszych ściegów w hafcie koralikowym, bo idealnie się nadają na wszelkie free formy. Wszystko to, co do tej pory definiowałam jako "chaszcze", "krzaczory", "szuwary" i inne "zarośla", jest wykonane właśnie ściegiem fringe. Pojęcia nie mam czy posiada on polski odpowiednik nazwy, bo "frędzelek" bądź co bądź brzmi mało poważnie :)

Ścieg ten można zastosować we wszystkich technikach koralikowych, nie tylko w hafcie. Chociaż ja w swojej prezentacji, ograniczę się tylko do haftu koralikowego.



Ale zanim o "frindżu", odrobina o Stop Stitch zwanym czasami Stop Bead Stitch. 

Wszystkie ściegi w hafcie koralikowym są tylko sposobem przyszywania koralików do podkładu, a "stop" jest jednym z nich. Polega on na przyszyciu koralika do podłoża, za pomocą igły i nitki, z wykorzystaniem innego koralika, najczęściej w mniejszym rozmiarze. Koralik blokuje/stopuje drugi koralik, by ten pozostał na swoim miejscu. Stąd nazwa tego szwu.

Fringe jest rozszerzeniem tego sposobu przyszywania koralików o dodatkowe koraliki w ilości, jaka wam się podoba, oczywiście nadal blokowane jednym koralikiem (w wersji podstawowej).

***

Jak ja wykorzystuję ten ścieg w swoich pracach:


Najchętniej i najczęściej do przyszywania kamiennej sieczki. Jeśli dobiorę kolor koralików do barwy sieczki, to uzyskuję efekt spójnej całości.


Jednak koralik sam w sobie też może być ozdobą kompozycji, nawet jeśli różni się kolorem od sieczki.


Wykorzystuję go również do przyszywania kryształków, w tym wypadku Fire Polish, przy wykańczaniu pracy.


Lub do naszycia ich bezpośrednio do podkładu, jak tu zrobiłam to z bicone.

***

Zdecydowanie częściej przyszywam więcej niż jeden koralik za jednym zamachem i wtedy fachowo nazywa się to fringe stitch, a nie fachowo "chaszcze" :))

Można tym sposobem wyhaftować niemal całą pracę, nadając jej przyjemną, acz specyficzną fakturę:


Albo dodać frędzelki jako kolejny element ozdobny w pracy. Jeśli użyjecie tych samych kolorów w całej pracy, wówczas stanie się on dodatkowym akcentem, ale nie zdominuje całości:


Można poprzez kolor uczynić z niego element odznaczający się w pracy:


Można dodać trójwymiarowości poszczególnym elementom, w tym wypadku kwiatkom poprzez doszycie wystających pręcików.


Albo przedłużyć nim back stitch, (te wystające pomarańczowe "promyki"):


Lub zrobić zarośla, dosłownie!:


Można urozmaicić "frindż" dodając do koralików np. perły:


Lub totalnie zaszaleć:

Albo, co też bardzo lubię, zrobić frędzle z odnogami, co w niektórych powyższych przykładach też można było zauważyć, ale tu widać bardziej :):


Można też pokusić się o ozdobne zakończenie frędzelka na kształt listka.

Oczywiście kształt i długość frędzelków, oraz rodzaj użytych materiałów zależy od was i waszej artystycznej wizji.

***

Pokażę teraz jak wykonać Stop Stitch, choć to tak banalne, że pewnie nie wymaga tłumaczenia.

1. Pierwszy krok to igła z nitką, którą trzeba przymocować do podkładu. Gdy to zrobicie,  nabierzcie na igłę dwa koraliki. Ja wybrałam fasetowaną oponkę 8 mm i koralik 11o, który będzie pełnił funkcję stopera:


2. Kryształek przyszywam do podkładu w ten sposób, że przechodzę przez niego igłą, omijając koralik stopujący:


3. Powyższe zdjęcie pokazuje bardzo szczegółowo jak to zrobić, ale w praktyce od razu wbijcie igłę w podkład i tą drogą przejdźcie nią na drugą stronę robótki:


4. Teraz wystarczy zaciągnąć nić, jeśli nitka się zablokuje, chwyćcie za koralik stopujący i ją poluzujcie. Inaczej się zerwie. Czasami, a zwłaszcza przy dużych koralikach, trzeba przyszyć koralik dwukrotnie by go ustabilizować.


5. W ten sam sposób można przyszyć jakiekolwiek koraliki (w drugim przykładzie użyłam koralika 8o i 15o), pamiętać tylko trzeba, by koralik stopujący nie był za mały i po prostu nie przeleciał przez otwór w przyszywanym koraliku :)


Małe stadko koralików przyszytych ściegiem Stop, prezentuje się dość uroczo ;)



***

Jak wykonać Fringe Stitch.

1. Dokładnie tak samo jak Stop Stitch :) Z tą różnicą, żeby coś nazwać frędzelkiem, to musi trochę bardziej wystawać ponad powierzchnię niż 1 koralik. Na początek spróbujcie z 2 koralikami:


Efekt jest subtelny, ale daje wiele możliwości.


2. Spróbujcie z 4 koralikami:


Taki twór zdecydowanie można nazwać frędzelkiem:


3. Zakończeniem frędzelka nie zawsze musi być jeden mniejszy koralik, w tym celu możecie użyć kilku koralików, tworząc np. pętelkę, albo szklanego listka, kropelki, czego tylko chcecie. Poniżej możecie zobaczyć efekt, jaki uzyskałam, stopując frędzelek pikotkiem z 3 koralików:


Zawsze jakaś odmiana:)


W ten sposób możecie przyszywać do podkładu koraliki w różnych kształtach i rozmiarach, ogranicza was tylko wyobraźnia. Frędzelki można jednak nieco bardziej rozbudować, nadając im dziki charakter rasowych chaszczy :) Chociaż spotkałam się kiedyś z określeniem koralowiec.

Efekt koralowca

1. Aby dorobić frędzelkowi ramiona, należy zacząć jego tworzenie standardowo, jak w podpowiedziach wyżej. Nabierzcie koralki, ja mam 8, i pomijając koralik stopujący, wróćcie igłą tylko przez część koralików, wychodząc igłą tam, gdzie ma być odnoga:


2. Naciągnijcie nitkę i ustabilizujcie koraliki tak, by przyjęły zwartą postać.


 3. Nabierzcie koralik i jego stoper. Ja na potrzeby instruktażu wybrałam czerwony bicone:


4. Wróćcie igłą przez dobrany kryształek i kilka koralików "łodygi", bo zrobimy jeszcze jedno ramię:


5. Wyrównajcie wszystko palcami, gdzie trzeba napiąć nitkę, zróbcie to. Nabierzcie teraz 2 koraliki na nowe ramię i jeden stoper. Druga odnoga będzie trochę większa:


6. Wróćcie igłą przez dodane koraliki i pozostałe w "łodydze" przyszywając wszystko do podkładu.


7. Taki frędzelek - koralowiec nie zawsze trzyma fason, dlatego przeszyjcie go nicią raz jeszcze, tym razem z pominięciem odnóg, usztywniając tylko sam rdzeń:


8. Bardzo przydatnym zabiegiem jest dodatkowe zabezpieczenie nitki od spodu, wtedy kolejny frędzelek nie będzie ciągnął poprzedniego i praca zyska na solidności:


Wszystkie frędzelki stoją na baczność tak jak lubię, ale jesli wolicie bardziej luźne, wiotkie struktury, nie usztywniajcie tak ściegu.


Moja rada:

  1. Ten sposób przyszywania koralików lubi plątać nitkę, dlatego szyjcie krótkimi odcinkami nici.
  2. Wybierajcie mocną niestrzępiącą się nić, np. One-G lub Myiuki, unikniecie niespodzianek ze zrywającym się i zbyt wiotkim szwem.
  3. Większe koraliki, zwłaszcza kryształki przyszywajcie dwukrotnie do podkładu.

-----------------------------
Poprzednie części poradnika o ściegach haftu koralikowego:

1. Lazy Stitch i Running Stitch
2. Back Stitch

Inne moje instruktaże dotyczące haftu koralikowego znajdziecie w zakładce porady i tutoriale.
-------------------------------

Jeśli moje porady okazały się pomocne, wspomnijcie o mnie przy publikacji swoich koralikowych poczynań, a jeżeli macie facebooka, otagujcie mnie hasztagiem #bluefairyart. Wpadnę popatrzeć :)

Jeśli podobają się wam moje "lekcje" i chcecie ich więcej, dajcie znać w komentarzu.
Pozdrawiam serdecznie!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...