piątek, 28 października 2016

Movie Star, kolia

Ta kolia to moja wariacja na temat gwiazd wielkiego ekranu w erze czarno-białych filmów. Prawdę mówiąc, lubię oglądać takie filmy, chociaż trąca myszką i czasami wydają się oderwane od rzeczywistości, głównie dzięki obowiązującej wówczas w USA ustawie obyczajowej. Żadnej golizny, przemocy, używek i niemoralnych zachowań na ekranie, nie to, co dzisiaj :) Co prawda poza kamerą hulaj dusza, piekła nie ma, ale ja nie o tym. 

Chciałam zrobić coś eleganckiego, niekoniecznie na czerwony dywan, ale jednak nim inspirowanego. Zrobiłam więc kolię czarno-srebrną z przewagę tego pierwszego, ale z mnóstwem blasku. Taki glamour dla grzecznej pani domu :)


Wykonałam ją koralikami Toho w kolorach Nickel i Opaque Jet w kilku rozmiarach oraz czeską Preciosą. Centrum to onyksowa markiza z fasetami.


Użyłam też pokaźnej ilości czarnych kryształków różnej maści.


Całość bardzo się błyszczy i mimo oszczędnej formy, przykuwa wzrok.

Tył podszyłam naturalną skórą w czerni. Szkoda, że nie udało mi się zrobić lepszego zdjęcia niektórym elementom, mój aparat ma się coraz gorzej.


Zapięcie to prosty karabińczyk.

Lekka asymetria sprawia, że jest "inaczej" :) Na mnie prezentuje się jak niżej. Starałam się wczuć w klimat, ale nie posiadam odpowiedniego outfitu i aparycji, zdjęcie traktujcie więc poglądowo ;)

I bez golizny:



Jeśli macie ochotę, możecie dać tej kolii lajka. Głosowanie trwa do końca dnia, czyli 23:59 28.11.2016 r. --> KLIK


Pozdrawiam ciepło!

wtorek, 18 października 2016

Button Garnet, broszka

Gdy widzę nietypowy guzik, nie potrafię przejść obok niego obojętnie. Mówiąc nietypowy, mam na myśli jakiś rzadki okaz zdecydowanie nie z masowej produkcji. Najfajniejsze są takie stare, z duszą, ale tych jest najmniej i trudno je zdobyć. Czasami jednak można trafić na coś współczesnego, co wygląda jak antyk, a do tego niewiele kosztuje. W czasie kilkudziesięciu lat życia zdążyłam "dorobić" się sporej kolekcji budzących wiele pytań guzików, no bo przecież, po co mi tyle guzików, których do niczego nie przyszywam - brzmią te najczęstsze. Ano po to, by sobie na nie patrzeć ;)

W wakacje przy okazji koralikowych zakupów natrafiłam na fajne szklane guziole, które oczywiście natychmiast kupiłam, tym chętniej, że nie były drogie. Po wstępnej fazie macania i zachwytu zdecydowałam się jeden z nich oprawić i sprezentować mojej kuzynce w formie broszki. Nie byłam pewna, co może jej się spodobać, więc wybrałam coś prostego i nienachalnego, do codziennego noszenia.


Tak naprawdę, trudno nazwać to haftem koralikowym, bo nie miałam tu za wiele szycia, a to dlatego, że nie chciałam niczym popsuć tego pięknego "kaboszonu".


Dodałam więc kulki granatu i kilka pikotków z piętnastek od Toho, i to wszystko.

Broszka nie jest duża, można ją z powodzeniem nosić do pracy.





I w towarzystwie pozostałych łupów. Pewnie niektóre z nich oprawię, zwłaszcza że dzięki krótkim stopkom nie trzeba ich niszczyć. Wystarczy podkleić filcem i gotowe.


Mam nadzieję, że ta mała broszka przypadła Wam do gustu. Ostatnio nawet wzięłam się za coś większego, ale totalnie nie mam siły tego kończyć, więc dziergam kolejną małą rzecz. Taka pora roku :)

Pozdrawiam was ciepło!

środa, 5 października 2016

Pink blink, kolczyki

Po ostatnim bardzo wytężonym haftowo okresie, musiałam się trochę zresetować. Praca z ostatniego postu wyssała ze mnie resztki sił i witalności, które jesienią i tak zawsze są u mnie mizerne. Chwilowo nie mam najmniejszej ochoty na haft koralikowy. Dodatkowo ucierpiała moja kobieca próżność, gdyż ten koralikowy pracożerca nie spotkał się z oczekiwanym aplauzem w konkursie, na który go wykonałam. No cóż, nie trafiłam w temat, ale wyraziłam siebie i z tego jestem zadowolona. 

Natomiast te kolczyki wcale nie wyrażają mnie, bo są różowe, a ja nie pałam miłością do tego koloru, ale lubi go inna osoba i to jest dla mnie ważne :) Czasami trzeba sprawić radość komuś, a czasami sobie, grunt to wiedzieć kiedy.


Ten typ kolczyków prezentowałam już wielokrotnie, zawsze w innej wersji kolorystycznej, czasami z innym kształtem kryształka. Mam nadzieję, że i te przypadną Wam do gustu.



Obszyłam je splotem peyote przy użyciu koralików Miyuki Delica Tarnished Silver oraz Toho 15o Nickel.


Same kryształki są akrylowe, jednak ich kolor i blask nie są wcale "plastikowe", mają w sobie jakąś szlachetność, jeśli mogę to tak ująć. Są też niesamowicie lekkie.


Tył zabezpieczyłam różowym Ultrasuede, nie jest to może popis kunsztu, ale się sprawdza i przede wszystkim, skutecznie chroni przed zarysowaniami. Niestety, te farbki z tyłów akrylowych kaboszonów strasznie szybko się ścierają.


I fotka zbiorowa.


Pozdrawiam ciepło!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...