niedziela, 29 lipca 2012

Hung(a)ry peppers, kolczyki wyzwaniowe, praca #2

Do wyzwania tematycznego - Węgry w Kreatywnym Kufrze zgłaszam drugą pracę, tym razem są to kolczyki - papryki. Postanowiłam trochę zmodyfikować popularną gąsienicę i poskręcać ją nieco a następnie zrobić z niej małe kółeczka. Oświadczam iż podczas tego okrutnie brzmiącego procederu nikt nie ucierpiał, a już z pewnością żadna gąsienica;) Całość kolorystycznie nawiązuje do barw Węgierskiej flagi, nie mogło też zabraknąć małych papryczkowych zawieszek. A tak swoją drogą, papryka to jest to co szczerze uwielbiam w każdej postaci, kolorze i odmianie. Lubię chrupać świeże papryczki z dipem jogurtowym, wcinać nadziewane ryżem na ciepło i dodawać do czego się da aromatyczną chili, która to nawiasem mówiąc ma wiele właściwości leczniczych. 


Moje "węgierskie" kolczyki wykonałam techniką beed crochet rope z koralików Toho w rozmiarze 11o i kolorach Opaque Mint Green, Opaque Pepper Red, Opaque Lustered White oraz z Magatama 3mm Opaque White. 


Bigle angielskie posrebrzane. 


Czy wiedzieliście, że węgierski profesor z Uniwersytetu w Szegedzie, Albert Szent-Györgyi otrzymał w 1937 roku Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny za odkrycie i wyodrębnienie z papryki kwasu askorbinowego (witamina C)?


czwartek, 26 lipca 2012

Wyzwanie Kreatywnego Kufra. Bransoletka.

Ostatnim razem nie udało mi się nic wygrać:( mam nadzieję, że w tym wyzwaniu Kreatywnego Kufra  pójdzie mi lepiej;) Temat konkursowy to "Podróże: Węgry". Znane powiedzenie głosi, że "Polak, Węgier dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki", a jak już coś z Madziarem wypić to oczywiście tokaj;)  Węgrzy słyną z tego pysznego wina, wspominają o nim nawet w swoim hymnie;) ja na Węgrzech nie byłam, ale tokaj piłam i w pełni podzielam ich miłość do tego trunku. W swojej pracy konkursowej postanowiłam skupić się więc na winogronach, z których to ów magiczny napój powstaje:)


Bransoletka wykonana w technice bead crochet rope na 8 koralików w rzędzie z motywem winogronowych kiści, dodatkowo winogrona pojawiają się jako zawieszki, całość utrzymana w kolorach fioletu i bieli, metalowe elementy w kolorze złota (wszak tokaj jest złocisty). Czy wiedzieliście, że 23 marca obchodzimy Dzień Przyjaźni Polsko - Węgierskiej?


Tokaj powstaje przede wszystkim z owoców szczepu furmint o jasnym kolorze, ale czasami robi się go z fioletowych pinot gris i ja właśnie postawiłam na ten kolor. 


Użyłam szklanych koralików toho w rozmiarze 11o i kolorach Opaque Lustered White, Trans Rainbow Frosted Amethyst, Transparent Frosted Green, Inside Color Crystal Grape Lined. Nie udało mi się do końca złapać ostrości i oddać intensywności kolorów:(


Ta piękna zawieszka wykonana jest ze szkła i nareszcie znalazła dla siebie miejsce dodając uroku "węgierskiej" bransoletce;)


Węgry oczywiście kojarzą mi się z wieloma innymi rzeczami; papryką, gulaszem, czardaszem, Dunajem, Balatonem, czy Budapesztem. A wiedzieliście, że wynalazcą długopisu jest Węgier, László Bíró


PS. Bransoletka zajęła drugie miejsce w wyzwaniu:)))))))
PS.II Trafiła do inspiracji Kadoro:)

poniedziałek, 23 lipca 2012

Otwórz szufladę i wyjmij z niej sznurek - wyzwanie.

Dziś nietypowo, postanowiłam podjąć wyzwanie Szuflady i zdziałać coś ze sznurka zgodnie z tematem konkursu; "otwórz szufladę i wyjmij z niej sznurek". Niby banalne, ale wcale nie takie proste;) Ja postanowiłam zrobić taką bransoletkę, która nie trafi z powrotem do szuflady;) Chyba mi się udało bo od wczoraj w niej chodzę i czuję się w niej wygodnie, wakacyjnie i swobodnie:)


A oto wyzwaniowa bransoleta filofun upleciona z grubego sznurka bawełnianego w dwóch kolorach splotem przeciwbieżnym okrągłym. Całości dopełniają ceramiczne koraliki modułowe i mosiężna przekładka. 


Zamiast tradycyjnego zapięcia - węzełek zabezpieczony przez strzępieniem oplotem z cieńszego sznureczka.



Filofuny to naprawdę fajna technika, grubsze sznurki znakomicie się tu sprawdzają, nie sądziłam, że tyle w tym zabawy;) Wszystkim serdecznie polecam! A poniżej jeszcze jedna bransoleta, już poza konkursem. Tym razem wypleciona splotem kwadratowym.


Tu rolę guziczka przejął akrylowy koralik modułowy.


Podczas plecenia posiłkowałam się książką "Wesołe plecionki, filofuny" autorstwa Anke Heusser i Antje Bär, zapewne w sieci również można znaleźć filofunowe tutoriale. 

W wyzwaniu Szuflady można wziąć udział do 28 lipca, jest jeszcze kilka dni na wymyślenie czegoś sznurkowego i wcale nie musi to być biżuteria. 


sobota, 21 lipca 2012

Lollipop...słodka bransoletka.

Na podniesienie poziomu cukru we krwi, przedstawiam słodką bransoletkę wykonaną w technice bead crochet rope, bez obaw - nie pogrubia;) Swojego czasu dałam się ponieść zakupowemu szaleństwu w sklepie z koralikami, w efekcie czego stałam się właścicielką do niczego nie pasujących koralików. Nie jestem amatorką "dziewczyńskich" klimatów w kolorystyce, w tym względzie jestem antytezą dziewczęcości, róż i pastele są mi obce jak język mandaryński;) Nawet gdy to piszę w tle mi gra Black Celebration Depeszów, co za wyczucie;)) Ale jak się okazuje w przyrodzie nic nie ginie, moja znajoma dała się oczarować cukierkowym barwom "milków" z Toho i dla niej powstała ta bransoletka.


Bransoletka wykonana ze szklanych japońskich koralików Toho w rozmiarze 11o na 7 w rzędzie. Cukierkowe kolorki to Toho round Silver-Lined Milky; White, Lt Jonquil, Peach, Mauve, Lt Peridot, Teal, Lavender.


 Końcówki, zapięcie i muffinkowa zawieszka mosiężne w kolorze starego złota.


Podkręciłam aparat na żywe kolory:) żeby wydobyć trochę słodkich kalorii. Pamiętacie bransoletki z pudrowych cukierków przy kasach w osiedlowych spożywczakach? Ta ma podobne kolory;) ale nie polecam jej jeść, szklane koraliki ciężko się trawią;)



A poniżej makramowy urobek z dzisiaj;) poniosła mnie Wena:)




Miłego weekendu!


czwartek, 19 lipca 2012

Goldstone czyli gorące piaski pustyni... Pierścionek i bransoletka.

Piasek pustyni to nazwa pięknie, złociście mieniącego się kamyczka, który cieszy się sporą popularnością wśród miłośniczek biżuterii. Nie każdy wie, że jest on tworem syntetycznym i z pustynnym piaskiem niewiele ma wspólnego a co za tym idzie w przyrodzie go nie znajdziecie. Produkowany jest ze szkła z kawałeczkami miedzi (stąd błyszczące drobinki) poddanego działaniu ognia. Ponoć zupełnie przez przypadek wynaleźli go włoscy mnisi w XVII wieku podczas prób wyprodukowania złota. Inne nazwy tego niezwykłego kamyczka to goldfluss, goldstone, kamień tysiąca słońc, kamień szczęścia, złoto mnichów. Osobiście większą estymą darzę jego niebieską odmianę nazywaną równie poetycko Nocą Kairu. 
Od dłuższego czasu zalegał u mnie mały kaboszonek z Piasku Pustyni i nie miałam na niego absolutnie żadnego pomysłu, w końcu został pierścionkiem. Doplotłam doń bransoletkę i tak oto przedstawiam Wam  zestawik prosto spod igły, jeszcze gorący niczym piaski pustyni.


Kaboszon w kształcie łezki o wymiarach 18 mm x 13 mm x 6 mm opleciony japońskimi szklanymi koralikami Toho oraz kryształkami Fire Polish.


Bransoletka upleciona splotem makramowym z czarnego sznurka woskowanego oraz 10 mm kuleczek Piasku Pustyni i szlifowanych kryształków w podobnym rozmiarze. 


Użyłam koralików Toho w rozmiarach 11o i 15o w kolorach; opaque frosted jet, opaque jet, metallic iris brown oraz Fire Polish 3mm Luster Rainbow - Black Diamond.


Za postawę pierścionka służy regulowana obrączka do wklejania w kolorze starego złota.


Tył podklejony beżową ekoskórką. Oczko pierścionka ma wymiary 35 mm x 28 mm.


Pierścionek trafił do inspiracji Kadoro możecie go obejrzeć klikając -> tu

A jak Wam się podoba taki pustynny klejnot, nosiłybyście?

wtorek, 17 lipca 2012

Sznur turecki czyli turek... Naszyjnik z bransoletką.

Przyznam szczerze, Turcja kojarzy mi się z kilkoma rzeczami, ale ze sznurem jakoś nie bardzo. Dotychczas siedziałam po turecku, piłam kawę po turecku, słyszałam o świętym tureckim, ba! nawet kupuję chlebek turecki od czasu do czasu. Turek to ładna miejscowość, mają smaczne wyroby mleczarskie, ale sznurów nie robią, nie robią ich też moje sympatyczne koleżanki noszące nazwisko Turek. Skąd taka nazwa dla tej techniki szydełkowo-koralikowej, niestety nie znalazłam w pełni satysfakcjonującego mnie wyjaśnienia poza tym, że sznur turecki czyli arkan służy do łapania dzikich koni. Konie to niezwykle piękne zwierzęta, godne równie pięknych ozdób więc może coś w tym jest. Jeśli ktoś zna inne wyjaśnienie chętnie się doedukuję. Tak czy inaczej to nadal doskonale znany bead crochet rope, ale dający więcej możliwości w uzyskaniu ciekawych form przez połączenie koralików w różnym rozmiarze, kształcie lub kolorze. Sposób plecenia również jest nieco inny, szybszy i absorbujący mniej nici, niestety nawlekanie wciąż tak samo czasochłonne. Na turka wzięło mnie kilka miesięcy temu, trafiłam na youtube na filmik z bardzo jasną instrukcją, której nie zagmatwał nawet język rosyjski w tle;) i tak powstał ten oto komplecik.



Tym razem, jako że był to bardziej eksperyment niż celowe działanie, użyłam "gorszych" koralików żeby nie marnować drogocennych Toho;) Jednak efekt tak bardzo mi się spodobał, że żal mi było pruć. 


Wadą "tanich" koralików seed beads jest ich nieregularność oraz spory odsetek wadliwych egzemplarzy bez dziurki, trzeba więc najpierw oddzielić ziarna od plewy;) W sznurze tureckim na szczęście nieregularne koraliki wcale nie przeszkadzają. 


Zarówno kuleczki jak i rurki wykonane są z tego samego kanarkowo-żółtego szkła. Bardzo energetyczny kolor! Do kompletu powstała bransoletka, całość niezwykle lekka i miękka, cudnie się nosi:) 


Ciągle doskonalę technikę sznura tureckiego, super efekty uzyskuje się przez zastąpienie rurek większymi kuleczkami, ale o tym innym razem;)


A co Wy myślicie o takich turkach? 


niedziela, 15 lipca 2012

Green with envy... Pierścionek na zielono...

Dzierganie koralikowych pierścionków wciągnęło mnie na dobre, naprawdę nie sądziłam, że to taka uzależniająca czynność. Na razie bawię się kolorem, następnie poeksperymentuję trochę z formą. Dziś przedstawiam pierścień w kolorach ciemnej zieleni z akcentami złota, głównym punktem jest kaboszon z jadeitu. Bardzo lubię zielony kolor, okazuje się że nie tylko ja;) zatem czas uzupełnić kaboszonowe zapasy w tej optymistycznej barwie, nie wiedzieć dlaczego pojawiającej się ponoć na licach zazdrośników:) Mi zielony kojarzy się raczej z nadzieją, nowością, świeżością  i kosmitami;-)


Pierścionek ma wymiary 3cm x 3,6cm, obrączka regulowana z mosiądzu w kolorze starego złota.


Całość podszyta beżową skórką ekologiczną.


Do haftu posłużyły mi japońskie szklane koraliki toho w dwóch rozmiarach 11o i 15o, w kolorach; silver lined frosted dark topaz, transparent frosted teal, metallic iris green brown oraz inside color rainbow topaz/opaque emerald lined. 


Pierścień wyszedł trochę "na bogato", ale mi się podoba:) jeśli nie znajdzie szczęśliwego nabywcy, będę go nosić sama:)


A Wam przypadł do gustu?

Pierścionek trafił do inspiracji Kadoro i można go zobaczyć tu :)

czwartek, 12 lipca 2012

Be REaDy to go. Wyjściowy pierścionek...

Pierścionek w technice haftu koralikowego to moja pierwsza taka praca. Były broszki, naszyjniki, kolczyki i mnóstwo innych rzeczy, na które nie ma tu miejsca, ale pierścionka nie było... Obok broszek i bransoletek jest to jedna z moich ulubionych części biżuteryjnej garderoby:) Wręcz uwielbiam pierścionki, pierścienie i pierścionidła, im większe tym lepiej:) niektóre z moich skarbów są na tyle spore, że spokojnie mogą służyć do samoobrony;) Oczywiście najukochańszymi pierścionkami są te od męża:) ale gdy byłam mała łypałam chciwie okiem na pierścionek mamy, herbaciane szklane oczko w koszyczku w esyfloresy i obowiązkowo z modnego wówczas tombaku, gdy trochę się poobdzierał mama postanowiła go wyrzucić i tak trafił do moich zbiorów:) Szczerze mówiąc mam go do dziś i z dumą noszę, a po odrestaurowaniu wygląda bardzo stylowo. Mój własnoręcznie wydziergany pierścionek, który tu prezentuję również nadaje się na wielkie wyjście lub na mniejsze, ale nie polecam bić w nim rabusia, szkoda go;)



W roli oczka zadebiutował kaboszon z koralowego jadeitu w rozmiarze 18 x 13 mm, towarzyszą mu japońskie koraliki szklane toho round w rozmiarze 15o i 11o w kolorach opaque frosted jet, opaque jet, silver lined frosted dark topaz, silver lined smoky topaz, metallic iris brown oraz toho hex opaque jet.


Użyłam  regulowanej bazy do pierścionka w kolorze starego złota, dla pewności dobrze ją podkleiłam:)


Całość podszyta czarną skórką ekologiczną. Wymiary oczka pierścionka to 25 x 30 mm, rozmiar obrączki uniwersalny.


Na dłoni prezentuje się bardzo stylowo, z braku odpowiedniego palca (mój został gustownie zabarwiony sokiem z owoców) do prezentacji, posłużył mi mój pędzel. 


Męża wolałam nie prosić z obawy przed wymownym spojrzeniem, jakim by mnie obdarzył  po usłyszeniu mojej propozycji, skądinąd uwłaczającej męskości, w każdym razie tej z właściwym poziomem testosteronu:) Jako żona kochająca męża, użyłam więc wyobraźni;)


Z całą pewnością nie jest to ostatnia praca tego typu, zaopatrzyłam się już w regulowane bazy do pierścionków:) A Wam jak się podoba?~

Z ostatniej chwili:) mój pierścionek trafił do inspiracji Kadoro i możecie go zobaczyć klikając tu.

środa, 11 lipca 2012

gąsienica będąca wężem, która przypomina stonogę...

Brzmi jak starożytna zagadka, czy ktoś wie o co chodzi? O bransoletkę oczywiście;) W końcu i mnie dopadła moda na ten typ bransoletki i całkowicie niepotrzebnie jej się opierałam, gąsieniczki są przepiękne i bardzo praktyczne. Chociaż to nadal popularny koralikowy wąż, to jakoś bardziej przypomina mi stonogę;) Przyczyną tego są koraliki magatama wystające nieco ponad koraliki toho round, daje to złudzenie "odnóży", a przy naturalnej giętkości sznura koralikowo-szydełkowego efekt jest niesamowicie, hm... owadzi;)


Moja gąsieniczka utrzymana jest w czarno-białej tonacji, trudno było mi uchwycić aparatem jej faktyczny wygląd, gdyż koraliki są bardzo błyszczące. Na nadgarstku prezentuje się jednak niezwykle elegancko.


Dzięki takiemu połączeniu koralików (łezek i okrągłych) uzyskujemy dwustronną bransoletkę, zatem  idealne rozwiązanie dla miłośniczek biżuterii, które już nie mają miejsca w szkatułce na dodatkowe ozdoby;)



Do projektu użyłam japońskich szklanych koralików toho w rozmiarze 11o w kolorach: inside color rainbow crystal creme lined oraz silver lined gray, a także koralików magatama 3mm w kolorze opaque frosted jet. 


Całość wieńczą cynowe końcówki w kolorze postarzanego srebra i masywne zapięcie typu toggle.



 A co Wy sądzicie o ozdobach typu "dwa w jednym"?

EDIT 
Bransoletka znajduje się również w inspiracjach w Kadoro:)))


poniedziałek, 9 lipca 2012

bransoletka makramowa czyli wesołe plecionki...

Chyba każda z nas chce mieć coś czego nie mają inne, całkowicie oryginalnego i jedynego w swoim rodzaju. Trudno niestety przejść ulicą nie napotkawszy osobnika z co najmniej jedną częścią garderoby łudząco podobną do naszej, dlatego miło jest wyróżniać się chociaż dodatkami, ze szczególnym naciskiem na element biżuteryjny. Nie każdemu jednak chce się przekopywać czeluście internetu w nadziei natrafienia na prawdziwą okazję dlatego czasami szybciej i taniej zrobić coś samemu:) Ja tę metodę uskuteczniam od czasów głębokiej podstawówki, kiedy hasło "reduce, reuse, recycle" jeszcze nic nikomu nie mówiło, no bo i co tu utylizować jak nic nie było. Jednak z korali babci, muliny (lub z braku laku ze sprutego swetra ), guzików i kawałka drutu (koniecznie w kolorowej izolacji) można było wyczarować cuda nie gorsze od tych, na punkcie których oszalały celebrytki zza oceanu;) A przecież popularne Shamballe to nic innego jak proste plecionki popularnym splotem makramowym, znanym w bardziej wyszukanej formie jako splot figowy. 
Bardzo lubię te bransoletki przede wszystkim dlatego, że dają możliwość stworzenia niepowtarzalnej kompozycji ograniczonej tylko wyobraźnią i dostępnością materiału. W zależności od tego czy zdecydujemy się na zwykły sznurek woskowany czy bardziej wymagający rzemień skórzany oraz czy ograniczymy się do prostej wyplatanki czy dodamy koraliki, efekt będzie krańcowo różny lecz za każdym razem niepowtarzalny.


Do wyplecenia tej bransoletki użyłam szlifowanych kryształków 10x8 mm, kamienia bambusowego o średnicy 10 mm oraz 12 mm kulek lawy wulkanicznej, całość w brązach. 


Do plecionki używam woskowanego sznurka indyjskiego, który jest nieco droższy od zwykłego, ale dużo lepiej się prezentuje, ma większą odporność na ścieranie i doskonale imituje skórzany rzemień, który nie jest łatwym materiałem do tej techniki.



Dla podkreślenia etnicznego charakteru tej bransoletki, dodałam dwa metalowe koraliki modułowe, które nie nadawały się do "pandory" ze względu na zbyt małą średnicę otworu;( na szczęście ta wpadka zakupowa całkiem dobrze sprawdziła się gdzie indziej :) Zwykle jednak nie dodaję żadnych metalowych elementów, jak się okazuje po makramową biżuterię bardzo często sięgają dziewczyny nie mogące nosić innych bransoletek z powodu uczulenia na metale.


Bardzo lubię wykorzystywać naturalne kamienie do tworzenia makramowych kompozycji, połączenie kilku różnych minerałów daje naprawdę zaskakujące efekty. Osobiście noszę kilka bransoletek na nadgarstku i to bynajmniej nie dlatego że nie umiem się zdecydować, którą wybrać ;)


A niżej moje osobiste ozdoby nadgarstkowe, jak widać wesołą plecionkę można zaimprowizować z czego dusza zapragnie:)


Co Wy sądzicie o takich bransoletkach? Piszcie w komentarzach, będzie mi miło:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...