Czasy gdy bawiłam się lalkami odeszły bezpowrotnie, niekiedy tylko towarzyszę zabawom zaprzyjaźnionych i spokrewnionych małolat. Przyznam szczerze, że nie ogarniam za bardzo tych dzisiejszych zabawek, ale miś, miś to co innego :) Misie kochają wszyscy, nie spotkałam się jeszcze z człowiekiem, który gardziłby misiem. Prawdę mówiąc, do niedawna nie miałam nawet pojęcia, że mój mąż tak bardzo je kocha, a dokładniej tego jednego :)
Od kiedy nauczyłam się operować szydełkiem, zawsze coś dziergałam. Okres misiowy był jednym z dłuższych w mojej "karierze" i nie wiedząc czemu, zarzuciłam go kilka lat temu. Zatem ta przytulanka jest zdecydowanie początkiem kolejnej serii, bo już wiem, że miśków będzie więcej.
Odrobinę wypadłam z obiegu, dlatego przewertowałam cały internet w celu znalezienia inspiracji, odkryłam jedynie, że misie nie zmieniły się ani trochę. Jako, że nigdy nie posiłkowałam się żadną instrukcją, ani niczyim pomysłem, to i tym razem poszłam na żywioł. Miś to krucha istota, wypadałoby aby był unikalny, nie śmiałabym kalać jego delikatnego jestestwa jakimś klonem. Miś jest jeden, drugi taki sam nie ma racji bytu :)
Do jego wykonania użyłam zachomikowanej włóczki akrylowej Kotek, w kolorze jasnego brązu. Lubię nią pracować, zwłaszcza robiąc szale i czapki, ale jak widać do misiów też się nadaje.
Oczy i nosek są plastikowe, kupione wielki temu bez większego celu, teraz się przydały. Nie była to więc przeinwestowana złotówka ;)
Niech was nie zwiedzie ta smutna minka, tak misie cieszą się z wygranej naszej drużyny w meczu z Niemcami ;)
Pluszak wypełniony jest poliestrową watoliną z firmy Rayher, pierwszy raz używałam takiego specyfiku i jestem zachwycona! Bardzo to wydajne i niesamowicie lekkie, miś jest sprężysty i trzyma formę, a nawet z odrobiną pomocy potrafi stać. Jeśli macie inne propozycje na misiowe "flaki", to dajcie znać, chętnie się czegoś nauczę od fachowców.
Zabawka ma około 25 cm wysokości i może ruszać nogami, z czego jestem niesamowicie dumna, bo chociaż pewnie to znany trik, doszłam do niego sama. Na razie działa.
Wybaczcie jakość, ale to mój pierwszy w życiu gif.
Kończyny są lekko profilowane, to znaczy, mają zarys kolan i łokci, dzięki czemu miś jest bardziej "ludzki" lub cytując
klasyka, miś na skalę naszych możliwości ;)
Jest i misiowe wdzianko, które robiłam dłużej niż samą zabawkę, no ale jak się chce mieć raglanowe rękawy, których nie umie się robić, to tak potem jest:)
Misia zrobiłam z myślą o synku koleżanki, ale mój mąż nie chciał go oddać, dlatego ten egzemplarz zostaje z nami, a ja dziergam kolejnego. Poza tym, to spojrzenie trapisty-fatalisty, mogłoby trochę przygnębić małego chłopczyka i wyrósłby jeszcze z niego jakiś emo :P
Miś często oddaje się zadumie, wybaczcie więc mu tę nagłą zmianę humoru...
***
A na koniec podwójne blogowe wyróżnienie, które dostałam od dwóch utalentowanych dziewczyn z pasją, Asi z
Różanego Kącika i Olgi z
Paciorkowca. Obu artystkom ogromnie dziękuję za miłe słowa o mnie oraz wytypowanie mnie do tej zabawy.
Ażeby ktoś nie pomyślał, że to tak tylko same zaszczyty, przejdę do obowiązków i odpowiem na zadane pytania.
1. Nad czym obecnie pracuję?
Jak zawsze ciągnę kilka srok za ogon, bo inaczej już chyba nie umiem ;) Mam więc na warsztacie naszyjnik, bransoletkę, dwie inne niedokończone bransoletki, kolczyki i przynajmniej trzy następne pomysły oraz ze dwie mgliste wizję kolejnych prac. No i jak zawsze, pracuję nad dyscypliną, systematycznością i nie wydawaniem pieniędzy na kolejne koraliki. Gdybym robiła to zawodowo, właśnie wyleciałabym z roboty ;)
2. Czym moja praca różni się od innych?
Właściwie to nie mam pewności czy w ogóle różni się od pracy innych, bo trudno poznać absolutnie wszystkich lub chociaż większość twórców. Gdyby pytanie brzmiało "czym moje prace różnią się od innych?" mogłabym powiedzieć, że nieuchwytną i nie pozwalającą się zdefiniować cząsteczką mnie samej. Używam tych samych materiałów co wszyscy, korzystam z tych samych technik i robię te same rzeczy, a jednak wyglądają one inaczej niż tamte. Hm, pewnie robię coś źle ;)
3. Dlaczego tworzę i piszę bloga?
Pytać dlaczego tworzę jest jak zastanawiać się czy trawa jest zielona. Tworzę bo jestem typem twórcy, wytwarzam bo czuję wewnętrzny imperatyw, zawsze tak było i nigdy nie zastanawiałam się dlaczego. Po prostu wolę upiec placek niż go kupić, zacerować coś niż wyrzucić, zagrać w planszówkę niż grę komputerową, zająć się koralikami niż plotkami. Myślę, że tworzenie pozwala mi się czuć bardziej "tu i teraz", pełniej i efektywniej. W pewnym stopniu, w ten właśnie sposób, kompensuję otoczeniu mój introwertyzm. Blog jest tego dopełnieniem, zwykle pozwalam się zdominować w rozmowie, a tu mogę "nawijać" do bólu ;)) Mam też możliwość pokazania swoich prac osobom, które podzielają moje zainteresowania, nauczyć się czegoś, wymienić doświadczeniami i poznać nietuzinkowych ludzi. Blogowanie to jeden z lepszych wynalazków XXI wieku, krążą legendy, że można na tym zarabiać ;)
4. Jak wygląda mój proces tworzenia?
Ponoć zanim świat został stworzony, uporządkowany i ułożony, wszędzie panował chaos. Jeśli chcecie zobaczyć jak było przed stworzeniem świata, wystarczy zobaczyć jak pracuję, chaos wszędzie i jedna wielka prazupa. Jestem człowiekiem wręcz pedantycznym, lubię gdy wszystko jest na swoim miejscu i mogę to znaleźć nawet po ciemku, ale gdy zaczynam "tworzyć" wychodzi ze mnie Mr Hyde. Pot, łzy i ofiary w ludziach, a koralik ściele się gęsto. Ale gdy "dzieło" jest skończone (czytaj; po kilku pruciach nareszcie wygląda jak chciałam), ogarnia mnie spokój i przepełnia satysfakcja. Wiem, że PMS można też leczyć farmakologicznie, ale ja wolę koraliki ;)
Zgodnie z regułami zabawy, przekazuję pałeczkę trzem kolejnym, moim zdaniem bardzo kreatywnym, osobom. To naprawdę trudne zadanie, bo takich osób jest zdecydowanie więcej niż trzy, ale dura lex, sed lex.
Dziewczyny, Wasza kreatywność wykracza daleko poza blogowe ramy, nie tylko robicie przepiękną biżuterię, ale też tworzycie inne inspirujące projekty. Podziwiam Was za to i zawsze gorąco kibicuję. Będzie mi miło przeczytać Wasze odpowiedzi na 4 powyższe pytania, o ile już na nie nie odpowiadałyście :) Rzecz jasna nie czujcie się przymuszone, a zaproszone.
Dostałam też jeszcze jedno blogowe wyróżnienie, ale może o nim następnym razem, dla zachowania równowagi:)
Pozdrawiam wszystkich jesiennie :)