Wiosenny króliczek pojawił się już na blogu, miał jednak w sobie sporo cukierkowego różu, a ja wolę niebieski. Szybko znalazł nowy dom, a ja zostałam sama. Już wtedy wiedziałam, że zrobię sobie podobnego w kolorach, które lubię, ale jak to u mnie bywa, upłynęło sporo czasu od pomysłu do realizacji.
Zwłoka w wykonaniu ostatecznie wyszła króliczkowi na dobre, bo dorobiłam się okularów, przez co lepiej widzę i chyba ręka bardziej mi się wprawiła, bo koraliki jakby prościej przyszyte ;)
Tak czy inaczej zdążyłam do Wielkanocy i tym sposobem mogłam przypiąć broszkę na rodzinne, świąteczne spotkanie.