poniedziałek, 30 grudnia 2019

Black Diamond, broszka

Broszkę wykonałam na zamówienie bardzo sympatycznej młodej dziewczyny, która wyznała, że bardzo lubi biżuterię, a handmade jest jej bardzo bliski. Na początku miał to być jeden z moich ptaków origami, potem serduszko, a stanęło na diamencie. wiadomo - kobieta zmienną jest, a diamenty są jej najlepszymi przyjaciółmi. 

Motyw diamentu był jednak moim pomysłem. Pani Ania chciała czegoś delikatnego, w miarę możliwości małego, ale oczywiście z błyskiem, kryształkami i odrobiną złota. Nie chciałabym, aby moja biżuteria była powodem niezadowolenia, dlatego wyszłam z propozycją czegoś innego. 

środa, 11 grudnia 2019

Jak zamontować zapięcie broszki, tutorial

Aby stworzona przez nas biżuteria w technice haftu koralikowego była estetyczna i funkcjonalna, potrzebna jest dbałość o szczegóły. Jakkolwiek widziałam wiele sposobów mocowania zapięć w broszkach, tak wydaje mi się, że mój jest optymalny - trwały i ładny. 
Nie chcę przez to powiedzieć, że inne metody są gorsze, jednak ja preferuję tę, bo dotychczas się na niej nie zawiodłam. 

Umieszczenie bazy pod tekturą, a nie bezpośrednio pod skórką (lub zamszem, albo inną tkaniną) minimalizuje ryzyko przypadkowego wyrwania zapięcia, a także sprawia, że nic się nie wybrzusza. Nie jestem też zwolenniczką przyszywania bazy na wierzchu. Wyjątkiem może być sytuacja, gdy chcemy przerobić gotową biżuterię (np. wisiorek) na broszkę - wtedy istotnie nie ma innego wyjścia.

Potrzebne materiały:
Przed przystąpieniem do pracy przygotujecie sobie wygodne stanowisko i wszystkie materiały. Element wyhaftowany koralikami powinien być równo przycięty. Wybierzcie też uważnie zapięcie, którego chcecie użyć. Nie piszę o tym bez przyczyny, gdyż bazy bywają wadliwe.
Wypróbujcie na kawałku materiału czy igła z zapięcia nie haczy, jeśli tak użyjcie papierowego pilnika do paznokci, by ją wygładzić. Sprawdźcie, czy mechanizm się nie zacina. Upewnijcie się, że rozmiar bazy jest odpowiedni.
Ja zdecydowałam się na bazę ze stali chirurgicznej z zabezpieczeniem przeciw przypadkowemu odpięciu, ale każde inne również będzie dobre.

Wycięcie tektury

O tekturach pisałam już w poradniku o usztywnianiu prac - klik i w razie pytań, odsyłam do niego. Odrysujcie kształt elementu broszki na cienkiej tekturce, a następnie wytnijcie go pomniejszonego o 1 - 2 mm. W ten sposób zrobicie miejsce na szwy.

Umieszczenie bazy pod tekturą

Znalezienie odpowiedniego miejsca na zapięcie wymaga odrobiny wyczucia. Zasadniczo chodzi o to, by broszka dobrze układała się na odzieży, a więc, by nie odstawała jak ucho Misia Uszatka, ani nie latała jak na wietrze. Zapięcie powinno być więc mniejsze niż broszka, ale nie za małe. Czasami przy większych gabarytach biżuterii wskazane jest zastosowanie aż 2 baz. 


Zapięcie montować też można w pionie lub poziomie. Pion ułatwia noszenie broszki na rzemieniu jako naszyjnik, wówczas sytuujemy je w centrum. Poziom nie wyklucza takiej funkcji (można zastosować gotowy lub koralikowy adapter), ale nie zalecam umieszczania go dokładnie w połowie. Optymalnym będzie umiejscowienie go nieco wyżej.

Jeśli zdecydujecie się na montaż bazy pod kątem lub w jakimś nietypowym miejscu, które determinuje kształt broszki i po prostu inaczej się nie da, to upewnijcie się, że finalny produkt będzie dobrze układał się po zapięciu. Można w tym celu tymczasowo przykleić taśmą bazę do haftu i przypiąć taką prowizoryczną broszkę do bluzki. Jeśli uznacie, że dobrze leży, zamontujcie bazę w tym miejscu, jesli nie, dalej szukajcie optymalnej pozycji.

Wklejenie bazy

W tekturce należy wyciąć dwa otworki i umieścić w nich bazę. Następnie przykleić taką konstrukcję do elementu wyhaftowanego koralikami. Można dodatkowo nałożyć odrobinę kleju między metalową bazę i tekturkę. Całość docisnąć i pozostawić do związania spoiny.

Protip; jeśli obawiacie się, że jakichś powodów zapięcie będzie źle funkcjonowało, źle leżało, albo tarło o "plecki", to otworki w tekturze wytnijcie nieco większe. Zamek i sprężynka swobodnie ułożą się w zagłębieniach, a kolejna warstwa, w tym wypadku skóry lub na przykład Super Suede, wszystko ładnie zakryje.

Jak zauważyliście, metalowe bazy mają przy zawiasie niewielki, wystający drucik, ja go chowam pod tekturę, ale można go wyciągnąć na powierzchnię, wtedy broszka będzie miała pełne rozwarcie 180 stopni.

Montaż materiału wykończeniowego


Najprostszym sposobem na umieszczenie zapięcia we właściwym miejscu, jest oznaczenie go na lewej stronie materiału pisakiem. Wystające metalowe części pobrudźcie piskiem, a następnie odciśnijcie je na materiale jak pieczątkę. Teraz bez problemu będziecie wiedzieć, gdzie wyciąć otworki.

Zróbcie to jednak z wyczuciem, dziurkę zawsze można dociąć, jeśli będzie za mała. Dodatkowo skóra, jeśli jej używacie, jest elastyczna i bez problemu można ją dopasować do kształtu zapięcia. Zbyt duże wycięcia będą nieestetyczne. 

Skórkę umieśćcie na swoim miejscu i podklejcie wybranym klejem. Jak zauważyliście, nie docinam jej wcześniej, w obawie przed zrobieniem tego nieuważnie. Doświadczenie podpowiada, że lepiej zrobić to po klejeniu.

Zapięcie zamontowane. Zostaje tylko obszyć broszkę koralikami i można nosić.


Błędy

Żeby nie było tak kolorowo, mnie również zdarzają się błędy, nie tylko ortograficzne, lecz po prostu je ukrywam ;) Najgorzej, gdy się spieszę, a potem sama nie wierzę w to, co zrobiłam. Odsłaniam te niechlubne wróżkowe sekrety, bo ktoś mi powiedział, że moje prace cechuje perfekcja. No jednak nie.


Pomyślicie pewnie, gdzie tu bubel? Jeśli jednak odwrócicie broszkę ogonkiem do dołu, zrozumiecie. Od początku wiedziałam, że będę ją nosić ogonkiem w dół, a mimo to (nie wiedzieć czemu) zamontowałam zapięcie zamkiem do góry. Niestety, takie ułożenie sprawia, że materiał, do którego jest przypięta, wkręca się w zawias pod wpływem grawitacji. Bardzo ucierpiał na tym mój cienki sweter :( Głównym winowajcą jest tu "dynks" zabezpieczający, może w innym typie broszki to nie byłby problem.

W tej broszce nożyczki poszybowały zdecydowanie za daleko. Myślałam, że uda mi się jakoś zamaskować rozcięcie, ale niestety nie. Broszkę zostawiłam dla siebie, bo nigdy nie zdecydowałabym się sprzedać jej klientowi.

A oto przykład za długiej bazy. Nawet nie pamiętam, dlaczego użyłam właśnie takiej, ale jest ona zdecydowanie za duża. Obszywanie broszki koralikami było sporym problemem i całość przez to wygląda nieciekawie. Dziś zdecydowałabym się na coś zgrabniejszego.

***
Mam nadzieję, że mój poradnik przypadł Wam do gustu, jeśli macie pytania lub uwagi, podzielcie się nimi w komentarzu.

Zapraszam też do innych moich poradników w zakładce Porady i Tutoriale.


Nie zgadzam się na rozpowszechnianie tego artykułu bez podania autora i linku do lokalizacji na moim blogu.

poniedziałek, 25 listopada 2019

Poppy Love, bransoletka

Bardzo lubię maki, podobnie jak i inne kwiaty, ale do koralikowych maczków mam szczególny sentyment. Haft koralikowy ma to do siebie, że można nim wykonać dowolny motyw, o ile kolorystyka koralików na to pozwala. Dwa lata temu wyhaftowałam więc swoje pierwsze maki i nie mogę przestać. Postanowiłam więc, zrobić do kompletu bransoletkę.

Bransoletki szyję dość rzadko, ale pomyślałam, że fajne będzie wyglądała na rękawie swetra taka właśnie szeroka biżuteria.

piątek, 1 listopada 2019

Forest Treasures, wisior

Kocham las, uwielbiam drzewa. Miałam ogromne szczęście, przez większość swojego życia mieszkać niemal w środku lasu i nigdy nie zapomnę tego okresu. Ów las niestety z czasem karlał, robiąc miejsce pod kolejne zabudowy, aż finalnie stał się po prostu okazalszym parkiem, łączącym skraj mojego miasta z pobliską wsią, dziś będącą w sumie jego dzielnicą. Nie zapomnę jednak zapachu mchu po otworzeniu okna, wszędobylskich wiewiórek i ufnych sarenek podchodzących blisko ludzi. 

Sosny, świerki i modrzewie zamieniłam na jabłonie i dęby, więc drzewa wciąż są pierwszym, co widzę rano. Nie licząc męża ;)

Wisior stworzyłam na 13. ostatnią już inspirację konkursową do kalendarza Royal-Stone na 2020 rok - Grudniowe Dary Lasu.

poniedziałek, 14 października 2019

Jesienny liść, broszka

Wybarwiony jesienią liść już tu się pojawił, zrobiłam go na konkurs w zeszłym roku i od razu widziałam, że zrobię kolejny. Konkursy mają to do siebie, że biżuteria, którą na nie szyję, nie zawsze oddaje mnie w 100%. Zwykle temat narzuca pewne elementy, na które nie zdecydowałabym się w innym wypadku. Tamten liść był zbyt ozdobny, zatem kolejny nieco odchudziłam.

Nowa wersja jest prostsza i bardziej noszalna lecz nadal bardzo kolorowa i przykuwająca spojrzenia - dosłownie. Tak naprawdę wcale nie lubię, jak się ktoś na mnie gapi, a ten liść zagwarantował mi publiczną uwagę. Mniemam, że dlatego, że tak się podobał ;)

poniedziałek, 23 września 2019

Pumpkin up, kolczyki i przypinka

W zasadzie już jesień, chociaż liście jeszcze zielone, ale z rana zimno i już zdecydowanie nie wakacyjnie. Osobiście uwielbiam tę porę roku. Należę do grona dziwaków, którzy nie przepadają za latem, za to w chłodniejsze miesiące mogą podbijać świat. Poza tym bardzo lubię to, co oferuje wrześniowy warzywniak, ze szczególnym uwzględnieniem dyni.

Dlatego ta inspiracja do konkursu Royal Stone Kalendarz 2020 wywołała u mnie ogromny uśmiech.

Niemniej wcale nie miałam zamiaru brać w niej udziału. Nie czułam się w tym czasie najlepiej. Łokieć bardzo mi dokuczał, z drugiej strony pomyślałam, że to mimo wszystko oklepany motyw i nie stworzę nic oryginalnego więc why bother.

poniedziałek, 2 września 2019

Ocean Stories, broszka

Nigdy nie miałam do czynienia z wielką wodą, nie licząc potężnej ulewy wiele lat temu, która zastała mnie w drodze do domu. Mało nie utonęłam. Bałtyk widziałam krócej niż pół godziny, a że była już jesień, to nie odważyłam się zamoczyć w nim stopy. Zresztą nie wiem, czy i w sezonie chciałabym wchodzić doń jakąkolwiek częścią mojego ciała, bo wyglądał mało higienicznie. Tak więc niedane mi było zgłębić arkana wielkich akwenów. Nigdy nie widziałam rozgwiazdy, ani nawet większej muszli w ich naturalnym środowisku.

Do stworzenia tej broszki musiała mi wystarczyć wyobraźnia i Google. Mimo braku znajomości tematu motyw morski bardzo przypadł mi do gustu, gdy tylko usłyszałam o 10 inspiracji do kalendarza Royal Stone na 2020 rok - Muszle i Rozgwiazdy.


Oczami wyobraźni zobaczyłam rozgwiazdę wyłaniającą się z muszli. Ot cała historia mojej interpretacji. Rozrysowałam projekt i przeniosłam na filc. Potem pomyślałam, że fajnie byłoby nadać broszce trochę wypukłości i nieoczywistych kolorów. Bo czemu by nie.

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Kotek Błyskotek, przypinka

Rzadko robię przypinki, a to naprawdę wdzięczna odmiana broszki. Świetnie sprawdzi się na szalu, czy w klapie płaszcza, pod warunkiem, że nie jest zbyt okazała. Szpilka lubi lekkie formy, a ten kotek do takich należy.


Przypinka jest niewielkich rozmiarów, przez co jest też niesamowicie lekka.

sobota, 20 lipca 2019

Blue Flowers, kolia

Niebieskie kwiatki z mojej kolii to niezapominajki, jednak śmiało można by je nazwać prawdziwymi surwiwalowcami, albo górskimi wojownikami. W przeciwieństwie do odmiany uprawianej w ogródkach, ich wysokogórscy bracia są narażeni na silny wiatr, niskie temperatury, kiepskie podłoże i nierzadko na zachłannych turystów. Nie jest łatwo być niebieskim, z pozoru kruchym kwiatkiem, na górskiej skale. 
Moja kolia jest propozycją do ósmej inspiracji konkursu Royal Stone kalendarz 2020. Szyjąc ją czułam się jak te drobne kwiatki - słaba i prawie pokonana, ale dałam radę ;)

W tym roku postanowiłam podejść do konkursu bez stresu, uczestnicząc tylko w tych tematach, które naprawdę czuję. Niezapominajkę poczułam. Miałam prawie trzy tygodnie na pracę i wszystkie potrzebne materiały, co pomogło mi dodatkowo zaoszczędzić na czasie, więc cóż mogło się nie udać ;). Ostatecznie kończyłam szycie w niedzielę przez poniedziałkowym deadlinem, samej będąc prawie dead.

Najpierw wypadł remont, potem kilka nieplanowanych wyjazdów, a na dokładkę łokieć golfisty (i pomyśleć, że nigdy nie uprawiałam sportu). Kłopoty w poruszaniu ręką nadwyrężyły mi staw  mostkowo - żebrowy, przy bólu którego nawet armia golfistów to pikuś. Normalny człowiek rzuciłby w kąt robotę i pogrążył w bólu przy akompaniamencie wiertarek, jednak ja miałam trzy czwarte kolii i myśl o odpuszczeniu bolała bardziej, niż wszystkie stawy razem wzięte wraz z koniecznością słuchania niepoprawnej polszczyzny gwałconej bluzgami robotników za oknem.

Ból powoli mija, głównie dzięki mojej rehabilitantce oraz ulotnieniu się ekipy od remontu, kolia skończona, a ja wreszcie mam czas poleżeć. W końcu jest lato, wakacje - warto by się w końcu zrelaksować.

środa, 12 czerwca 2019

Mr. Whale, broszka

Wielorybia broszka chodziła za mną od kilku lat, ale zadziała się prokrastynacja i te sprawy... Nie wyrobiłam się, a ponieważ to ozdoba w letnich klimatach, jakoś nie czułam weny zimą czy jesienią. Jednak nastały upały i ruszyło mnie sumienie, bo bardzo nie lubię mieć rozgrzebanej roboty aż tak długo. Szablon leżał od dwóch lat i smutno na mnie łypał za każdym razem, gdy otwierałam teczkę z projektami.

Jak już zaczęłam szyć, poszło szybko, poza ostatnim etapem - obszywaniem brzegów. Nie potrafiłam zdecydować się co do koloru i w konsekwencji prułam trzy razy. Stanęło na srebrze. Jest trochę nudno jak na mój gust, ale spójnie. Nie mniej od upału doskwierają mi ograniczenia kolorystyczne w koralikach :( 

Pierwotnie miał to być milutki kaszalot w tradycyjnym stylu, ale ostatecznie przekonał mnie geometryczny projekt origami. Kolekcja się rozrasta. (klik, klik, klik)

poniedziałek, 27 maja 2019

Bad Dog, broszka

Mam ogromną słabość do psów. Gdybym musiała określić, czy jestem team kociara, czy team psiara, zdecydowanie wybrałabym drugą drużynę.

Ze trzydzieści lat temu trafił do nas piesek, który został na ponad dekadę, chociaż miał pobyć w rodzinie, dopóki nie znajdziemy właściciela. Moi rodzice byli przeciwni posiadaniu zwierząt, które wymagają opieki i zaangażowania, bo często nie było nas w domu. Praca, szkoła, wyjazdy. Świnki morskie z klatką można zawsze było podrzucić familii, z psem nie jest już tak łatwo. Z tych samych powodów sama nie decyduję się na czworonoga, chociaż wzdycham do każdego mijanego na ulicy. Niemniej tamta sunia, zabiedzona, niespełna roczna kundelka-przybłęda tak nas chwyciła za serca, że nawet moja zatwardziała w temacie rodzicielka dała się uwieść. To już na zawsze był jej pies, w każdym razie tylko ją uważał za swoją pańcię ;)
To był bardzo mądry, szybko uczący się i kochany czworonóg, czasami sobie go wspominam z rozrzewnieniem.

A broszka to piesek, jak widać, chociaż w niczym nie podobny do mojego.  To raczej typ małego rozrabiaki, który głośno szczeka i uwielbia popołudniowe drzemki.

Zastanawiałam się, dlaczego nie zrobiłam jeszcze psiej broszki i żadna wymówka nie przyszła mi do głowy. Bo to przecież niesamowicie wdzięczny temat, szczególnie na broszkę.

poniedziałek, 20 maja 2019

Ladybug, kolia

Ladybug, czyli biedronka w zaroślach, to moja kolejna propozycja na konkurs Royal Stone - Kalendarz 2020. Tematem piątej inspiracji do kalendarza biżuteryjnego jest właśnie biedronka. Sympatyczne stworzenie i jedno z nielicznych z królestwa owadów, na widok którego nie uciekam z krzykiem i obrzydzeniem. Fobie to nic fajnego. Niemniej w biżuterii toleruję wszelkie potwory :) 

Korzystając z pomyślnych wiatrów w postaci odrobiny wolnego czasu, postanowiłam zrobić coś większego niż broszka. Pod koniec niemal żałowałam swojej decyzji, bo ledwo wyrobiłam się w terminie. Praca okazała się bardziej pracochłonna niż zakładałam.

poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Spring Bunny, broszka

Wiosenny króliczek pojawił się już na blogu, miał jednak w sobie sporo cukierkowego różu, a ja wolę niebieski. Szybko znalazł nowy dom, a ja zostałam sama. Już wtedy wiedziałam, że zrobię sobie podobnego w kolorach, które lubię, ale jak to u mnie bywa, upłynęło sporo czasu od pomysłu do realizacji. 
Zwłoka w wykonaniu ostatecznie wyszła króliczkowi na dobre, bo dorobiłam się okularów, przez co lepiej widzę i chyba ręka bardziej mi się wprawiła, bo koraliki jakby prościej przyszyte ;)

Tak czy inaczej zdążyłam do Wielkanocy i tym sposobem mogłam przypiąć broszkę na rodzinne, świąteczne spotkanie.

sobota, 13 kwietnia 2019

Feather, broszka

Mam tak, że gdy się uprę, czy bardzo do czegoś zapalę, czyli ogromnie czegoś chcę, oznacza to zwykle, że muszę to mieć zaraz, jak najszybciej. W kwestii zakupowej nie zawsze dobrze się to kończy, najczęściej rozczarowaniem, bo co nagle, to po diable. W sferze handmade, a więc mojej koralikowej niszy, przekłada się to na wielogodzinne machanie igłą bez jakichkolwiek znamion rozsądku z mojej strony. Palce czasami odmawiają posłuszeństwa, ale ja potrzebuję broszki na jutro i nie ma zmiłuj.

Potrzebowałam piórkowej broszki. Na jutro. Zrobiłam. Odpowiednia motywacja czyni cuda i ból stawów ;)

Motyw pióra już od bardzo dawna był na mojej liście "do zrobienia", nie byłam tylko przekonana co do kolorów, jakich chcę użyć.

poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Grinda, chusta

Należę do tego typu ludzi, którzy źle się czują, gdy nie mają nic do roboty i nie mam tu na myśli ciężkiej harówki typu przerzucanie żwiru. Ja potrzebuję mieć zajęte ręce i/lub umysł. Nie potrafię tylko leżeć oglądając telewizję, ani nie mieć ułożonego planu dnia poprzedniego wieczora. Gdy zdarza mi się chwila bez zajęcia, czytam, gdy jest za ciemno na koraliki, robię na drutach. 

Staram się jednak, głównie z powodu kurczącego się miejsca w szafie, by moje udziergi były przemyślane, ale oczywiście czasami daję się ponieść chwili. Tak było z tą chustą. 


Dostałam na Gwiazdkę włóczkę od Scheppjes i chociaż nie miałam już robić chust, bo po co mi czwarta do kolekcji, to gdy zobaczyłam te kolory, od razu wiedziałam, że będzie chusta.

poniedziałek, 18 marca 2019

Cacti, broszka i kolczyki

Nie mam ręki do kwiatów. Zapewne trochę wstyd czynić takie wyznanie będąc kobietą, bo przecież my powinnyśmy być westalkami domowego ogniska, piastunkami życia i paniami domostw, a w każdym domu, wiadomo, kwiatki muszą być. No przynajmniej ten kaktus. Nie twierdzę, że u mnie nie ma zieleni, ale liche to mimo starań i raczej mało spektakularne. Mimo, że ogromnie podobają mi się lasy amazońskie w niektórych domach, mnie się nie udaje nic wyhodować. Nawet szczypiorek wczoraj dokonał żywota. Smutna to prawda. 

Skoro nie udaje mi się zapewnić domowi bujnej roślinności w doniczkach, to przynajmniej mogę ją sobie zrobić z koralików. Nie lubię sztucznych kwiatów, ale tu zrobiłam wyjątek. Co prawda głównie za przyczyną konkursu Royal Stone Kalendarz 2020, gdzie tematem drugiej inspiracji są "Sukulenty i kaktusy", ale zawsze.

Interpretacja tematu była zależna od zdjęcia i przedstawionej na nim kolorystyki, a więc zielenie, fiolety i brązy, reszta zależała od wyobraźni, a moja podpowiedziała mi kaktusy. W sumie nawet nie wiem czemu, nigdy nie miałam żadnych.

poniedziałek, 25 lutego 2019

Kingfisher, broszka

Jestem ewidentnie zakręcona na punkcie ptactwa, bo gdy Royal Stone ogłosił pierwszą inspirację tegorocznego konkursu na kalendarz 2020, to nie mogłam się oprzeć. Musiałam uszyć zimorodka, chociaż czułam, że będzie ich w albumie konkursowym całe stado i nie będę ani trochę oryginalna.

Niech na moją obronę przemawia fakt, że oczami wyobraźni od razu zobaczyłam puchatego ptaszka w klapie mojego płaszcza. Druga okoliczność jest taka, że w tym roku jest relatywnie mało czasu na wykonanie pracy konkursowej. W moim przypadku wyklucza to duże formy. Dlatego jeśli jakiś temat jeszcze przypadnie mi do gustu równie mocno co "Zimorodek", z pewnością będzie to broszka. 

Chcąc jednak dodać mojej interpretacji tego sympatycznego zwierza odrobiny indywidualizmu, sięgnęłam po puchate sztuczne futro i wszyłam je tam, gdzie normalnie byłyby koraliki.

poniedziałek, 4 lutego 2019

Bird, broszka

W tym roku jeszcze nie chwyciłam za igłę i koraliki, jakoś nie mogę się przemóc. Włóczki kuszą bardziej. Jakiś czas temu uszyłam broszkę z serii origami. To czarny gołąb ze srebrnymi konturami. Ten ze złotymi akcentami jest moim ulubionym i noszę go praktycznie cały czas.

Chociaż osobiście wolę złote dodatki, to srebrne koraliki również dobrze się komponują z czernią.

poniedziałek, 21 stycznia 2019

Foxy Lady, broszka


Byłam święcie przekonana, że pokazałam już na blogu wszystkie liskowe broszki, ale jak się okazuje, o jednej zapomniałam. Lisek jak lisek, czwarty o ile się nie mylę, więc nic odkrywczego, zwłaszcza, że często u mnie występują, ale lubię wykorzystywać to miejsce jako archiwum. Klikam link i widzę pełną "dokumentację" broszki. To naprawdę bardzo wygodne.



Ta broszka. to tzw. średni lisek, bo uszyłam go z szablonu średniego rozmiaru. Największego możecie zobaczyć TU, a najmniejszego TU.

piątek, 4 stycznia 2019

The First, broszka

Jeśli jeszcze ktoś odwiedza tę zakurzoną wróżkową krainę, to jestem mu winna przeprosiny i jednocześnie podziw, jak widać nawet ja z rzadka tu zaglądam. Sama nie wiem, czy to już syndrom wieloletniego blogowania, że z czasem mniej się chce, czy zwykłe lenistwo. Tak czy inaczej, ostatnio zajmują mnie bardziej inne rzeczy i na blog nie mam czasu. Wybaczcie. 

Nic jednak tak nie pobudza do działania, jak nagła potrzeba. Wybieram się (gdy to czytacie, to już pewnie jestem po wizycie) do uroczej dwulatki i jej kilkumiesięcznej siostry. Dla najmłodszej mam kocyk, ale o najstarszej nie pomyślałam. To znaczy pomyślałam na ostatnią chwilę, dlatego zrobiłam małą broszkę. Dwa lata z hakiem, to dobra pora na pierwszą biżuterię, oczywiście noszoną pod nadzorem dorosłych, chociaż to naprawdę bardzo rozsądna młoda dama.

Dziewczynka ma już za sobą etap wpychania do buzi co popadnie, dlatego nie boję się, że użyje broszki niezgodnie z przeznaczeniem. Liczę jednak na to, że przynajmniej na początku mama pomoże jej z przypinaniem. Swoją pierwszą broszkę dostałam jeszcze wcześniej ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...