sobota, 28 września 2013

Little Joy, broszka

Gdy byłam mała, czyli w porywach do 12 roku życia, wręcz obsesyjnie chciałam być dorosła. Wszyscy, którzy osiągnęli wymarzony przeze mnie etap życia, pukali się wymownie w czoło dając do zrozumienia, że bredzę. Moja własna rodzicielka zwykła była ripostować moją zachciankę jednym krótkim: "a ja chciałabym być dzieckiem". Upatrywałam w tym największej z możliwych złośliwości i oczywiście oznakę całkowitego niezrozumienia dla mojej egzystencjalnej boleści. Stałam więc sama na dnie przepaści między światem dorosłych i dzieci, mając nadzieję, że szybko urosnę i wtedy im wszystkim pokarzę. Teraz jestem dorosła i za choinę nie rozumiem o co mi wtedy chodziło, bo oddałabym wiele by znów móc być dzieckiem z całym dobrodziejstwem inwentarza. Dzieci mają niekiedy bardzo dziwne problemy co nie oznacza, że wolno je ignorować. Czasem wydaje mi się, że hobby jest jedną z niewielu dorosłych aktywności, które pozwala nam na powrót stać się dziećmi bez obawy, że ktoś zarzuci nam żeśmy do reszty zgłupieli na stare lata:) 


Każdy z moich biżuteryjnych tworów jest dla mnie źródłem radości, niezależnie od tego ile się nawkurzam podczas jego powstawiania:) Ten mały jaspis marmurkowy w kształcie markizy, był tak śliczny, że żaden oplot (z 4 sprutych) mi się nie podobał, aż zostało na tym co jest:)


Kaboszon oplotłam piętnastkami Toho w kolorach: Metallic Iris Brown, Trans Rainbow Smoky Topaz, Inside Color Capri Blue Lined, Silver Lined Teal, Inside Color Rainbow Crystal Montana Blue Lined.
Użyłam też Fire Polish 3 mm, Matte Metallic Copper, Vitral Dark Aquamarine oraz Toho Hex 11o i 8o w kolorze Metallic Iris Brown.


Broszkę podszyłam brązową ekoskórką, wybrałam zapięcie w kolorze złota. Całość ma wymiary 4,2 cm na 3,2 cm, a więc niewiele.


Te cudownie sine tła moich zdjęć  sprawką bloggera, przed wrzuceniem ich na blog były śnieżno białe:/

A na koniec małe czary mary:) W poście o pielęgnacji biżuterii wspomniałam o moim sposobie na sczerniały metal. Aby nie być gołosłowną, prezentuję poniżej metamorfozę mojej bransoletki, którą już zaczął podgryzać ząb czasu. Kilka machnięć ściereczką do czyszczenia biżuterii i końcówki jak nowe:) W ramach aktualizacji wstawiłam to również do wspomnianego posta.


Bardzo Wam dziękuję, że tu zaglądacie i zostawiacie komentarze, bardzo serdecznie witam nowych obserwatorów, pozdrawiam Was serdecznie życząc miłego weekendu:)

wtorek, 24 września 2013

Balance, broszka

Ostatnią broszkę pokazałam miesiąc temu, a przecież to kraina broszkami płynąca:) Poważne niedopatrzenie z mojej strony, tym bardziej że z końcem lata miały u mnie miejsce biżuteryjne żniwa, ze szczególnym urodzajem wśród broszek:) Stało się tak dlatego, bo poszalałam robiąc zakupy i oprócz koralików, zaopatrzyłam się w pokaźną ilość pięknych kamieni. Była promocja, dostałam zniżkę i na dodatek takich kamyczków jeszcze nie miałam, sami rozumiecie :) Jestem idealnym klientem sklepów z minerałami (i koralikami), kupuję, kupuję, kupuję... A potem wyszywam, haftuję, oplatam, wyplatam i tworzę... Rzecz jasna nie zamierzam z tym walczyć, moje dziwactwo ma znikomą szkodliwość społeczną, śmiem twierdzić nawet, że więcej z niego korzyści niż szkody:)


Ten kamyczek zabłąkał się przypadkiem, dlatego nie wiem jak się nazywa, podejrzewam, że to agat, ale równie dobrze może być awenturynem. Jeśli ktokolwiek z was zna go, to poproszę o przyznanie się w komentarzu:) Ma pięknie zieloną barwę poprzecinaną mlecznymi wstęgami, które dodają mu głębi. Solo wydawał się lekko szary, ale po ubraniu w koraliki niespodziewanie wybuchnął zielenią.


Dodałam kamienną sieczkę awenturynu i brązy dla kontrastu, można powiedzieć, że broszka jakich wiele na tym blogu, ale nie wiedzieć dlaczego nie mogę przestać na nią patrzeć. Może się mylę i kamienie faktycznie mają moc, ostatnio sporo o tym słyszę ale jak na sceptyka przystało wciąż nie dowierzam:)


Do oplotu użyłam koralików Toho Round w rozmiarze 11o i 15o, Hex 11o i 8o oraz kryształków Fire Polish. Ich kolory to: Transparent Olivine, Metallic Moss, Inside Color Aqua Gold Lined, Matte Color Dark Olive, Higher Metallic June Bug, Gold Lustered Montana Blue, Trans Lustered Olivine, Metallic Iris Brown.



Tył pracy podszyłam ekoskórką w kolorze brązowym, zapięcie ma kolor złota, a wymiary ozdoby to 4,7 cm x 3,8 cm



To na tyle, czas wrócić do rzeczywistości, a potem znów do koralików - równowaga w przyrodzie musi być:)
Pozdrawiam Was ciepło i ogromnie dziękuję za każdy komentarz, witam również nowych obserwatorów i podglądaczy, wpadajcie tu kiedy tylko przyjdzie Wam na to ochota:)

Całuję mojego dzielnego i pracowitego męża:****

niedziela, 22 września 2013

Jak dbać o biżuterię z koralików seed beads


Wiem wiem, po co męczyć klawisze na pisanie o tak oczywistej oczywistości. Każdy wie, że się nią nie rzuca o ścianę, nie topi w kąpieli,  nie używa zamiast liny holowniczej oraz nie daje dzieciom i kotom do jedzenia, generalnie i tak jest niezniszczalna więc nie ma tematu:)) A jednak,  powodów "samopopsucia się" mojej biżuterii widziałam już tyle, że poczułam potrzebę wyjaśnienia podstaw biżuteryjnego BHP. Zapobiegawczo, tylko uwrażliwiam klientki by nie moczyły moich broszek, zakładam bowiem, że każda miłośniczka błyskotek wie jak się z nimi obchodzić. Kupując u jubilera złoty łańcuszek lub pierścionek doskonale orientujemy się z czym możemy się liczyć nosząc takie cudeńka. Nabywamy więc puzderko, ściereczki do czyszczenia, a gdy wreszcie przyozdobimy się w te precjoza natychmiast włączamy syrenę na widok dziecka/kota/męża bieżących ku nam z chęcią zarzucenia łapek na naszą wystrojoną szyję: „uważaj, bo zerwiesz!”. No i zerwał (alternatywnie; ale urwał), nieliczni decydują się na kosztowną naprawę, zdecydowana większość reperuje na nitkę, nikomu jednak nie przychodzi do głowy besztać jubilera, że zrobił barachło i że w „haemie” robią lepsze! 

Chyba narażam się moim klientkom takim wstępem;) na szczęście one wiedzą, że zawsze chętnie naprawiam gdy coś popsują, ale kilka słów przypomnienia nie zaszkodzi.


PRZECHOWYWANIE


Biżuterię należy przechowywać w miejscach niedostępnych dla dzieci, suchych i łatwych do odnalezienia;) Polecam wszelkiego rodzaju pojemniki i szkatułki. Dłuższe naszyjniki warto odkładać do woreczków lub sakiewek by zapobiec splątaniu z inną biżuterią, odbarwieniom, zarysowaniom oraz innym uszkodzeniom mechanicznym.
Ja mam kilka pudełek, każde do innych ozdób, broszki trzymam w jednym, bransoletki w kuferku, naszyjniki na wieszakach a biżuterię srebrną z dala od sztucznej (srebro ma tendencję do szybszego ciemnienia jeśli znajdzie się w pobliżu innych metali).

CZYSZCZENIE

Do wyrobu mojej biżuterii używam szkła, metali nieszlachetnych i minerałów. Posiłkuję się również nićmi, żyłkami, klejami, filcem, tekturą i sztucznymi oraz naturalnymi skórami. Należy mieć to na uwadze podczas konserwacji biżuterii, a zwłaszcza przy wyborze środków pielęgnacji.

Metal


Najczęściej brudzą się elementy metalowe, od dłuższego czasu wybieram półfabrykaty miedziane i mosiężne unikając „srebrnych” ze względu na ich tendencję do odbarwiania się. Proces ten można odwrócić, ale czyszczenie takich zabrudzeń to syzyfowa praca. Trzeba bardzo dokładnie wypolerować metal ściereczką do czyszczenia biżuterii, ja używam tej, którą dostałam od męża wraz z pierścionkiem zaręczynowym, niby przeznaczona do złota a z blachą rozprawia się zawodowo. Można też użyć wilgotnej tkaniny.
Aktualizacja. Moja bransoletka przed i po potraktowaniu jej wspomnianą ściereczką:



Zabrudzenia te nie zawsze są oznaką kiepskiej jakości materiału, mają na nie wpływ ph skóry, kosmetyki, perfumy, kontakt z innymi metalami, detergenty, długotrwała ekspozycja na słońcu i powietrze. Jeśli jednak trzymacie bransoletkę na umywalce lub narażacie na ciągły kontakt z wilgocią wówczas pojawi się rdza, a wtedy d… musztarda po obiedzie.

Drobne koraliki


Koraliki, którymi haftuję swoje broszki lub wyplatam bransoletki, wykonane są ze szkła, do tego są maleńkie, te dwie cechy sprawiają, że przy użyciu odpowiednio dużej siły mogą obrócić się w niebyt. Nie polecam więc gryźć ich, rzucać z impetem czy wkładać w imadło :)
Wiadomo jednak, że biżuterię się nosi a nie trzyma za szybką, dlatego jak wszystko inne brudzi się i kurzy. Trudno wybrać brud spomiędzy koralików wiedząc, że lepiej ich nie moczyć. Dobrym sposobem jest czyszczenie ich miękką szczoteczką albo pędzlem do makijażu lub malowania (oczywiście czystym). Możecie również użyć tych samych narzędzi, którymi czyścicie klawiaturę komputera.



Minerały


Wieść gminna niesie, że niektóre tracą blask i życie, ja czegoś takiego nie zaobserwowałam. Wilgotna ścierka lub sucha ircha powinny załatwić sprawę. Używam jednak bardzo szerokiego spektrum wszelkich kamieni, od agatów poprzez kwarce do korali więc mogę czegoś nie wiedzieć. Odsyłam jednakże do bardziej szczegółowej lektury i zgłębienia tematu na własną rękę przy pomocy Internetu.
Aktualizacja: Sporo ciekawych sugestii pojawiło się w komentarzach pod postem.


BHP

No tak, piszę tu do znudzenia, że nie moczyć a nie wyjaśniam dlaczego, przecież mokre zapięcie można wytrzeć ręcznikiem i po sprawie, więc o co to halo. Szczególnie ważne dla trwałości mojej biżuterii wykonanej techniką haftu koralikowego (broszki, naszyjniki), jest trzymanie jej z dala od wody. Oczywiście nic się jej nie stanie gdy przypadkiem chlapniecie na nią podczas mycia rąk, ale impreza integracyjna w pralce czy przygoda  pod prysznicem może się dla niej źle skończyć. Filc, na który naszywam koraliki i klej, którym przytwierdzam kamienie oraz tektura do usztywniania pracy a także sztuczna skórka, którą wykańczam całość wybitnie nie lubią wilgoci. Możecie spróbować reanimować topielca delikatnie dociskając doń suchy ręcznik, nie kładźcie jednak denata na kaloryferze i nie traktujcie suszarką (chyba że zimnym strumieniem). Najprawdopodobniej broszka będzie żyć, ale co to za życie! Nie musicie jej od razu wrzucać w płomienie, istnieje niestety bardzo duże prawdopodobieństwo, że się odkształci lub zatętni w niej nowe życie w postaci pleśni (tak czy inaczej figura zrujnowana). Niestety naprawa jest niemożliwa, trzeba zrobić nową. Jeśli jednak jej kalectwo Wam nie przeszkadza – można nosić.


Nie mam pojęcia ile wynosi okres biodegradacji mojej biżuterii, dotychczas nie miałam czasu na empiryczną weryfikację zapewnień producenta, że skórki którymi podszywam broszki rzeczywiście są ekologiczne. Nie sądzę jednak, aby te piękne kamienie i błyszczące szkiełka kiedykolwiek obróciły się proch, cała reszta przy odpowiedniej dbałości również przetrwa długie lata:)


~ ~

To chyba tyle w temacie, jeśli macie jakieś sugestie piszcie w komentarzach. Dodam tylko, że pisząc ten tekst polegałam głównie na własnym doświadczeniu z biżuterią, którą wcześniej sama wykonałam, mam spore braki informacyjne w postępowaniu z innymi technikami np. z sutaszem czy modeliną.

Pozdrawiam:)

Nie zgadzam się na rozpowszechnianie tego artykułu bez podania autora i linku do lokalizacji na moim blogu.

czwartek, 19 września 2013

Falling Leaves, wisiorek

Tematyka posta nie będzie ani odkrywcza ani oryginalna, to że jest jesień każdy widzi, spadają liście, dnia ubywa, w nocy zimno, a jak popada to grzyby rosną:) Niemniej jednak mało kto pozostaje obojętny na krajobraz zmieniający się za oknem. Trudno mi nie przełożyć tych wrażeń na biżuterię, dziergam więc błyskotki w kolorach liści, próbując zatrzymać ich cząstkę tak jak inni próbują zatrzymać w słojach słodycz owoców ze swoich ogrodów, zaprawiając je na zimę. Ja ogrodu nie mam, mam za to igłę, nitkę, kolorowe szkiełka i wyobraźnię...


Ponoć oplatane kule są już passe, jednakże nic lepszego nie przyszło mi do głowy gdy zobaczyłam ten wielki (3,5 cm średnicy) ceramiczny koralik w kolorze żołędzi. 


Od chwili ujęcia go w dłonie do momentu obfotografowania gotowej pracy minęło naprawdę wiele godzin (a nawet dni). Wisior kosztował mnie mnóstwo czasu, wymagał sporej precyzji i pochłonął trzy igły. Prawdę mówiąc dzięki temu trudowi podoba mi się jeszcze bardziej:)




Wisior nie jest jednolity, nie potrafiłam zdecydować się na wybór jednego koloru kryształków więc z jednej strony przeważają bursztynowo żółte, a z drugiej fioletowe, tym sposobem mam dwa wisiorki w jednym:) Kolory Fire Polish dopasowałam jednak do barw szklanych listków, wszystko więc do siebie pasuje:)


Całość utrzymana jest w tonacji jesiennej; brązy, fiolety, złoto, miedź, rudości. Link do kolorów i rozmiarów koralików użytych w pracy KLIK. Najbardziej podobają mi się elementy "dyndające", część listków  od Preciosy zawiesiłam na miedzianych łańcuszkach, część na sznurach z koralików a wszystko doszyłam do oplotu kuli.


Nie miałam żadnego pomysłu na nośnik dla wisiorka, między innymi stąd opóźnienie, w końcu wyplotłam koralikowy sznur cubic raw. Dodałam miedziane końcówki i karabińczyk, długość sznura to 62 cm. Kula wraz z frędzlami i krawatką ma około 17 15 cm długości, zresztą na dłoni widać, że mała nie jest:)


W zakładce Porady i tutoriale znajdziecie linki do technik, których użyłam w swojej pracy, a więc dowiecie się między innymi jak opleść kulę i zrobić sznur cubic raw.

Pozdrawiam Was ciepło i dziękuję, że tu zaglądacie i komentujecie. Dziękuję Wam również za liczne głosy oddane na moją pracę w konkursie Royal Stone, dzięki Wam moja bransoletka uplasowała się na trzecim miejscu pod względem ilości "lajków", niestety nie przypadła Jury do gustu i nie znalazła się w wyróżnionej piątce:( ale na szczęście znalazła nową właścicielkę i mam nadzieję, że wkrótce zagości na jej ręce:)

niedziela, 15 września 2013

From Russia with Love, bransoletka

Bransoletka powstała na specjalne życzenie dla pewnej miłośniczki Rosji i ludowych klimatów zza wschodniej granicy. Bezwzględny warunek był tylko jeden - ma być z matrioszką, ale też mile widziane byłyby złote dodatki. Bardzo lubię wyzwania i misje specjalne, dlatego ochoczo wzięłam się do pracy. Spośród wielu wyszperanych wzorów ten kwiatowy autorstwa Eleny Somerton spotkał się z największym entuzjazmem zleceniodawczyni.


To mój pierwszy ukośnik z konkretnym wzorem, dotychczas odważyłam się jedynie na proste paseczki i melanż, przyznać muszę, że sekwencję nawlekało się bardzo przyjemnie i jeszcze milej szydełkowało.


Wzór nie należy do bardzo skomplikowanych a prezentuje się świetnie, dlatego poza zielenią nie zmieniałam kolorów zaproponowanych przez autorkę.


Sznur ma zaledwie 12 koralików w rzędzie, dwoje oczu jest w stanie "chwycić" całość wzoru, czego nie można powiedzieć o jednookim aparacie:)


Użyłam japońskich koralików Toho w rozmiarze 11o w kolorach:  Matte-Color Dark Olive, Opaque Pepper Red, Opaque Frosted Navy Blue, Gold Lustered Montana Blue, Permanent Finish - Galvanized Starlight.
Na łańcuszku przedłużkowym zawiesiłam kolorowe szkiełka, złoty hematyt, różę z laki i obiecaną matrioszkę, które wesoło "dyndają" wokół nadgarstka:)



Pozdrawiam Was serdecznie dziękując jednocześnie, że tu zaglądacie a szczególnie tych z Was, którzy decydują się na pozostawienie śladu swojej bytności w postaci komentarza. 
Miłego tygodnia!

środa, 11 września 2013

Deep Space, bransoletka

Dziś ciąg dalszy mojej kosmicznej odysei z kolorami Toho. Tym razem w międzygwiezdny rejs zabrałam szydełko i najdrobniejsze koraliki w rozmiarze 15o (czyli 1,5 mm), tylu przygód co przy tej bransoletce nie miałam od dawna. Używając wszelkich możliwych metafor, eufemizmów i literackiej fikcji ująć można by to następująco: napadli mnie obcy, wysiadł mi napęd warp, napotkałam anomalię podprzestrzenną, wpadłam do czarnej dziury, przeniosłam do równoległego świata, padł mi zderzacz hadronów, wyciekła plazma z rdzenia reaktora i w końcu musiałam się teleportować. A nauka z tego taka, żeby nie dziergać bransoletek ukośnikiem po nocach i do tego na czarnej nitce z ciemnymi koralikami. Karkołomne przedsięwzięcie generujące niepotrzebne pokłady stresu i frustracji, zdecydowanie nie dla mnie:)


Po raz pierwszy zaczęłam pracę od doboru końcówek. Bardzo mi się spodobały złote lekko obłe, zaczynałam więc robótkę kilka razy zanim nie dobrałam właściwej ilości koralików w rzędzie, stanęło na 15. 


Końcówki mają kolor zbliżony do prawdziwego złota, okazało się że wszystkie zapięcia jakie mam wpadają w żółty, dlatego zrezygnowałam z zapinania. W zasadzie i tak zawsze służy mi ono za ozdobę bo wszelkie bransoletki po prostu wciągam przez dłoń. Niemniej jednak musiałam czymś wypełnić lukę, padło na koralik z barwionego jadeitu. Przyznać muszę, że nie tylko świetnie się to nosi ale i wygląda nieźle.


Koraliki to piętnastki od Toho w kolorach: Opaque Jet, Metallic Hematite, Cosmos i Nebula oraz Silver Lined Lt topaz.

Bransoletka jest sztywna, ale bardzo lekka i wygodna. Struktura jaką daje ukośnik z tak małych koralików jest naprawdę niezwykła, wszelkie miksy, melanże i inne wzory bez sekwencji wyglądają przepięknie. A tak prezentuje się moja bransoletka z pozostałymi moimi ulubienicami (1, 2). Oczywiście noszę wszystkie na raz:)


Serdecznie dziękuję Wam za przemiłe komentarze pod poprzednimi postami oraz za odwiedziny, witam również nowych podglądaczy i obserwatorów. Życzę Wam wielu koralikowych przygód:)
Warp 6 Panie Spock ;*

niedziela, 8 września 2013

Blue Star, naszyjnik

Naszyjnik, a może wisiorek? Jak zwał tak zwał, na początku i tak był kaboszon, z którego wykluła się zawieszka (zaraz po tym jak postanowiłam nie robić zeń broszki). Ozdoba jest kontynuacją mojej fascynacji kosmicznymi kolorami koralików, o której poczytać można w poprzednim poście. Jak wiadomo kosmos jest niezbadany, chociażby ze względu na jego nieskończoność, nie wiadomo więc jak prezentują się jego najdalsze regiony, może jest ciemność wszędzie a może tysiące słońc. W mojej pracy jest wszystkiego po trochu bo taka była potrzeba chwili, nigdy bowiem nie robię biżuterii mając sprecyzowaną wizję efektu końcowego. Co wyjdzie to będzie, kto wie dokąd zaprowadzi mnie igła, grunt że koralik jest ze mną:))


Bardzo lubię ceramiczne kaboszony, a te z efektem spękań pod glazurą to prawdziwe piękności. Szczególnie atrakcyjnie prezentują się niebieskie, może to tylko moje zboczenie, a może najprawdziwsza prawda:) ale żadne inne nie podobają mi się tak bardzo.


Jak widać wszystko błyszczy się i iskrzy, ale w rzeczywistości wygląda bardzo fajnie i bez zbędnej przesady. Niebieskości podkreśliłam brązami i miedzią, długo zastanawiałam się na czym go zawiesić, padło na rzemyki i łańcuszek wklejone w posrebrzane końcówki.


Użyłam koralików Toho Round w dwóch rozmiarach, Hex 8o i 11o, Fire Polish oraz fasetowanych kryształków w kształcie łez. Kolory to: Metallic Iris Brown, Hematite, Cosmos i Nebula, Inside Color Rainbow Crystal Montana Blue Lined, Gold Lusterd Pale Wisteria oraz Montana Blue.


 Kolory Fire Polish: Sapphire, Montana Blue, Matte Metallic Flax, Gold Bronze, Silver 1/2.


Fasetowane sopelki kupiłam dawno temu bez wcześniejszego zastanowienia, nareszcie się przydały:)


Tył pracy podszyty niebieską ekoskórką. Wymiary naszyjnika w przybliżeniu to 4,3 cm szerokości i 7 cm długości (z uszkiem i frędzlami), długość nośnika to około 58 cm z możliwością regulacji. Jak na dłoni:) widać, że żaden z niego olbrzym, kto wie może wszechświat też mieści się w garści.


Na koniec chciałabym bardzo podziękować Lolissie za przepiękne kolczyki, które podarowała mi w ramach swojego Candy, są tak piękne, że mój aparat nie udźwignął tematu:) raz jeszcze dziękuję:))

Bardzo dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze, jednocześnie życzę Wam udanego tygodnia i pozdrawiam!


wtorek, 3 września 2013

Night Sky, bransoleta

Gdy patrzę na tę bransoletę do głowy przychodzi mi jedno - nocne niebo i to takie rozgwieżdżone, czyste i wyraźne. Im bardziej wpatruję się w nocny nieboskłon tym więcej widzę gwiazd, mgławic, satelit a nawet spadających meteorów. Niedawno mój mąż został astronomem amatorem więc i moja wiedza w tym temacie stała się większa, co prawda obserwacja kosmosu z balkonu i to w mieście do profesjonalnych nie należy, ale i tak cieszy. Nawet nie wiecie jaka to frajda nauczyć się rozpoznawać te wszystkie gwiazdozbiory, ja wciąż niespecjalnie się w tym łapię, ale mina mojego męża po tym jak zlokalizował Oriona - bezcenna:)


Bransoletka to ukośnik na 16 koralików w rzędzie, wzór na chybił trafił.


Kolory Toho 11o to: Opaque Jet, Metallic Cosmos, Metallic Nebula, Metallic Hematite, Gold Lustered Montana Blue i Gold-Lustered Pale Wisteria.


Przy tak gubej bransoletce pojawił się problem z dobrem właściwego zapięcia  postanowiłam więc zrobić coś nietypowego. Zaczęłam wyplatać zapięcie toggle, ale efekt nie spodobał mi się i ostatecznie zrezygnowałam z koralikowego kółeczka na rzecz metalowej ozdoby i wyszła taka oto hybryda.


Noszę tę bransoletkę solo lub z moją melanżową bez zapięcia, w zestawie wyglądają naprawdę fajnie. Kosmiczny miks koralikowy spodobał mi się tak bardzo, że zrobiłam już kilka innych ozdób, które pokarzę niebawem:)


Ogromnie dziękuję za odwiedziny i przemiłe komentarze, jednocześnie witam nowych obserwatorów  - mam nadzieję, że będziecie do mnie często zaglądać.
Pozdrawiam Was ciepło:)

PS Bardzo Wam dziękuję za głosy w konkursie Royal Stone, jeszcze brakuje kilku "lajków" by moja bransoletka znalazła się w pierwszej piątce, głosowanie trwa do 15 września więc nie tracę nadziei:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...