sobota, 20 lipca 2019

Blue Flowers, kolia

Niebieskie kwiatki z mojej kolii to niezapominajki, jednak śmiało można by je nazwać prawdziwymi surwiwalowcami, albo górskimi wojownikami. W przeciwieństwie do odmiany uprawianej w ogródkach, ich wysokogórscy bracia są narażeni na silny wiatr, niskie temperatury, kiepskie podłoże i nierzadko na zachłannych turystów. Nie jest łatwo być niebieskim, z pozoru kruchym kwiatkiem, na górskiej skale. 
Moja kolia jest propozycją do ósmej inspiracji konkursu Royal Stone kalendarz 2020. Szyjąc ją czułam się jak te drobne kwiatki - słaba i prawie pokonana, ale dałam radę ;)

W tym roku postanowiłam podejść do konkursu bez stresu, uczestnicząc tylko w tych tematach, które naprawdę czuję. Niezapominajkę poczułam. Miałam prawie trzy tygodnie na pracę i wszystkie potrzebne materiały, co pomogło mi dodatkowo zaoszczędzić na czasie, więc cóż mogło się nie udać ;). Ostatecznie kończyłam szycie w niedzielę przez poniedziałkowym deadlinem, samej będąc prawie dead.

Najpierw wypadł remont, potem kilka nieplanowanych wyjazdów, a na dokładkę łokieć golfisty (i pomyśleć, że nigdy nie uprawiałam sportu). Kłopoty w poruszaniu ręką nadwyrężyły mi staw  mostkowo - żebrowy, przy bólu którego nawet armia golfistów to pikuś. Normalny człowiek rzuciłby w kąt robotę i pogrążył w bólu przy akompaniamencie wiertarek, jednak ja miałam trzy czwarte kolii i myśl o odpuszczeniu bolała bardziej, niż wszystkie stawy razem wzięte wraz z koniecznością słuchania niepoprawnej polszczyzny gwałconej bluzgami robotników za oknem.

Ból powoli mija, głównie dzięki mojej rehabilitantce oraz ulotnieniu się ekipy od remontu, kolia skończona, a ja wreszcie mam czas poleżeć. W końcu jest lato, wakacje - warto by się w końcu zrelaksować.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...