Nigdy specjalnie nie przywiązywałam wagi do trendów, nowinki traktuję z przymrużeniem oka, a na niektóre spoglądam ze szczerym zdziwieniem i idę dalej. Najważniejsza jest dla mnie wygoda, komfort i święty spokój, w pewnym wieku to przychodzi samo :) W moim podejściu do rzeczywistości, zwłaszcza tej najbliższej ciała, czyli modowej, staram się czasami dać szansę temu, co aktualnie na topie. Tak dla zachowania równowagi we wszechświecie, bo strasznie nie chciałbym być zapamiętana jako niereformowalna starsza pani, która od liceum maluje się tak samo, czesze i ubiera, słucha kilku piosenek i ogląda tylko te filmy, które już raz widziała.
Postanowiłam dać szansę ekspertowi w dziedzinie barw i zaprzyjaźnić się z kolorem roku według Pantone, czyli na początek Quartz Rose. Za różem nie przepadam, niewiele mam ubrań w jakimkolwiek jego odcieniu i pewnie się to nie zmieni. W kwestii biżuterii nie będę się tak zapierać. Idealnego koloru kamyczka nie udało mi się znaleźć, a na zdjęciach zbladł jeszcze bardziej, jednak broni się w świetle dziennym.
Wybrałam pastylkę różowego kwarcu, którą ubrałam w szarości i wrzosy. Jest różowo, ale z zachowaniem zdrowego rozsądku.
Kuleczki wokół kaboszonu to fasetowany kwarc, szkło i rodonit.
Małe listki wyplotłam z koralików Toho 15o w 3 kolorach.
Tył podszyłam różowym Ultrasuede.
Mam nadzieję, że chociaż broszka jest mała, to przypadnie wam do gustu.
Pozdrawiam ciepło!