poniedziałek, 29 grudnia 2014

Sweethearts, zawieszki

Święta, święta i po świętach - słowa, które w ostatnich dniach padają częściej od śniegu, ale co się dziwić, taki mamy klimat. Chociaż ja niespecjalnie poczułam magię świąt, może to kwestia pogody a może wieku, starałam się jak mogłam, ale się nie udało. Pocieszam się tym, że mało kto szalał z radości jak po przedawkowaniu pierniczków, no może tylko dzieci. Na szczęście brak świątecznego nastroju nie zabił we mnie zamiłowania do obdarowywania innych prezentami. Tak czy inaczej nie zaprzestałam produkcji biżuterii choinkowej, którą szyję z niesłabnącym entuzjazmem. Coś czuję, że będę ją robić niezależnie od pory roku, głównie dlatego by zdążyć na przyszłe święta. 

Te maluszki (są zdecydowanie mniejsze od poprzednich ozdób) zrobiłam z myślą o kilku wyjątkowych osobach, niestety nie udało nam się spotkać przed Wigilią, ale choinki nadal u nich stoją więc prezenty będą aktualne :) 



Pierwsza w niebieskościach i złocie:


Do jej wykonania użyłam koralików Toho z iris, cosmos i bronze w nazwach.


Kryształek to 10 mm rivoli z kolorze herbacianym.


Tył podszyty naturalną skórą w kolorze ciemnoniebieskim, a całość zawieszona na cieniutkim rzemyczku w podobnym odcieniu.


Serce odrobinę "najeżyłam" granatowymi bikonkami, wyszło trochę rockowo :)

***

Serce od serca numer dwa ma kolor buraczkowy, to chyba najtrafniejsze określenie pięknie brzmiącego Garnet z palety Toho.


Garnet wymieszałam z Gold Lustered Raspberry i Takumi Dragonfruit, dodałam Antique Bronze i kilka innych odcieni koralików od Toho.


Kryształek to rivoli 10 mm w kolorze bladofioletowym, w tym samym odcieniu są pikotki.


3 mm kuleczki hematytu i granatów pasowały mi tu najbardziej.


Tył podszyty brązową skórą naturalną, a piękny zwis zawieszka zawdzięcza cienkiemu rzemyczkowi.


I serce na dłoni.

***

Trzecia ozdoba przybrała barwy nadziei lub choinki jak kto woli, jest zielona w każdym razie.



I odrobinę złoto-brązowa.


Koraliki to Toho w kilku wielkościach urozmaicone szklanymi perełkami i hematytami.


Kryształek taki sam jak w poprzednich zawieszkach tylko, że w kolorze, który trudno nazwać.


Tył podszyty brązową skórą naturalną, nośnik - rzemyczek.

Poniżej z moją zawieszką Blue Heart, dla porównania. Wszystkie słodkie serduszka mają około 6 cm wysokości i wykonałam je według własnego pomysłu, w skrócie - autorskie.



Na koniec pochwalę się prezentem gwiazdkowym od męża, jest biżuteryjny więc bardzo w temacie :) To spory kaboszon z kamienia księżycowego, starałam się złapać refleksy, którymi się mieni ale to trzeba zobaczyć na żywo, inaczej się nie da. 


***

To ostatni wpis w tym roku, zatem życzę Wam wszystkim szampańskiej zabawy i szczęśliwego Nowego Roku!!!


wtorek, 23 grudnia 2014

Wesołych Świąt

Wszystkim razem i każdemu z osobna. Tym, którzy nie czują świątecznej atmosfery i tym, którym kolęda nie schodzi z ust, nawet podczas świątecznych porządków. Małym i dużym, tym którzy kochają koraliki i którzy nie wiedzą o czym mowa :) Życzę Wam radości i wyjątkowych chwil, refleksji nad żłóbkiem z nowonarodzonym Jezusem lub po prostu cieszenia się urlopem, bo dla każdego Święta są czymś innym, myślę, że równie pięknym.


Merry Christmas!

¡Feliz Navidad!

Joyeux Noël!

Frohe Weihnachten!

Veselé Vánoce!



sobota, 20 grudnia 2014

Anioły dwa, zbuntowane...

Mam nadzieję, że nie macie już dość biżuterii choinkowej, bo zaraz nadlecą dwie kolejne sztuki, w dodatku szczodrze obfotografowane. Tym razem jednak nie przyozdobią mojej choinki, notabene jeszcze nie kupionej, a dwie zaprzyjaźnione. Nie lubię powtarzalności, więc zamiast gwiazdki czy dzwoneczka rozrysowałam wzór anioła, a tego jeszcze u mnie nie było. Prawdę powiedziawszy w planach miałam więcej skrzydlatych stróżów, ale się zbuntowały. Nie chciały mnie słuchać, koraliki zaczęły żyć własnym życiem, co chwilę coś szło nie tak, dlatego produkcja stanęła na dwóch urwisach. Jeden fioletowy z krzywym skrzydłem, a drugi złoty ze źle skrojoną kiecką...


Oba nicponie znalazły już nowe domy, a właściwie choinki. Pierwszy odleciał złotobrązowy.


Do jego wykonania użyłam kilku odcieni złota i jeden brązu z palety Toho oraz 3 mm kuleczki hematytów i szklanych perełek. "Twarz" to kryształek a la rivoli.


***


Tył podszyłam złotą ekoskórką, bo to w końcu ozdoba choinkowa, wolno jej bezkarnie ociekać złotem, blaskiem i przesadą.


Zapomniałam zmierzyć wzrost anioła, ale wielkoludem nie jest :)


I jeszcze dla kontrastu z moim Blue Heart:


Drugi Stróż pojechał wiele kilometrów na południe i będzie strzegł choinki przed łapkami małego łobuziaka, mam nadzieję, że skutecznie :)


Uszyłam go według tego samego wykroju i wzoru co poprzednika, użyłam jednak innych kolorów koralików. Błyszczy się nie mniej od poprzednika.


Zamiast perełek wybrałam kuleczki granatów i złote hematyty w dwóch odcieniach.


Zdecydowałam się też na mniejszy rivolek w ramach anielskiego oblicza, przez co sylwetka wydaje się smuklejsza.


Tył podszyłam brązową skórą naturalną, która nie zdążyła się "wyprasować" ;)


Nie będę się zapierać, że to koniec opowieści bombkowo-choinkowych :) tyle tylko, że z wolnym czasem coraz gorzej, już nawet bloga odpalam co drugi dzień, ale kto wie :) Prawdę mówiąc robienie tych choinkowych zawieszek sprawia mi wielką radość i satysfakcję, tym bardziej, że w pełni pozwalają mi się wyżyć koralikowo. Wszystkie projekty, od szablonu po wykończenia są moje własne, całkowicie spontaniczne i od serca, zwłaszcza te, które szyłam dla innych. Oby się spodobały obdarowanym i Wam.

***

Na koniec pochwalę się piękną nagrodą, jaką przysłała mi Silver Aguti w ramach wygranej w jej candy. Asia zrobiła dla mnie zamotek, a dołączyła do niego zapachowe świeczki (jedna już mi umiliła filmowy wieczór), czekoladę, która umiliła mojemu mężowy kilka sekund życia ;) i najmniejsze serduszko świata, coś cudnego! Asia, bardzo, bardzo Ci dziękuję za niespodziankę!


Zamotek grzeje, że hej!

No niestety nie mam zdjęcia uspokajającego, ale były anioły więc liczę na to, że swoją mocą ześlą na Was spokój :P

Pozdrawiam anielsko!


poniedziałek, 15 grudnia 2014

Blue Star na bombkowy grudzień

Niebieska gwiazdka to trzecia i ostatnia "bombka" wykonana z myślą o mojej choince, kusiło mnie na więcej, ale co za dużo to nie zdrowo. Za to różnokolorowe anioły zawisną na kilku zaprzyjaźnionych bożonarodzeniowych drzewkach, warto być grzecznym cały rok :) Przyszli obdarowani nie wiedzieć czemu nie zaglądają na mój blog, więc mogę o tym napisać, niemniej jednak anielskie zawieszki będą dla nich niespodzianką. A tymczasem gwiazda, bo Gwiazdka i przynajmniej w mojej części kraju, Gwiazdor! To taki gość, którego wygryzł Mikołaj ponoć święty vel Santa z nadwagą i w mało twarzowej czerwieni. Nasz prezentowy roznosiciel jest trochę mniej krzykliwy w odbiorze i obejściu i jak na sędziwego mędrca z RP przystało, nie stać go na furę z zaprzęgiem i piwny brzuch, a na stare lata wciąż musi być czynny zawodowo. Nie dziwota, że miewa napady złości i wymachuje rózgą, u nas zwykle jest pokojowo nastawiony :)


Zawieszka podobnie jak jej poprzedniczki, wykonana jest haftem koralikowym z użyciem koralików Toho i Fire Polish oraz kryształka a la rivoli.


Próżno oczekiwać ostrych zdjęć, ale gdybym miała czekać na lepsze warunki do ich robienia, musiałabym zamknąć blog do kwietnia. 


Gwiazda ma około 9 centymetrów wysokości, a zawiesiłam ją na łańcuszku, który bardzo dobrze sprawdza się w swojej roli. Zawieszkę podszyłam naturalną skórą w kolorze ciemnoniebieskim.


Figura niestety nie wyszła mi równo, co jest winą rozpasanych koralików, bo rozrysowywałam ją z zegarmistrzowską precyzją przy pomocy dawno nieużywanego cyrkla i linijki. Fajna zabawa, tyko mój mąż się zdziwił, dlaczego przed świętami rysuję pentagramy ;) Może i pentagramy, zależy z której strony spojrzeć.


Na koniec fotka rodzinna, z dzwoneczkiem jeszcze w kokardkach, obecnie wymienionej na łańcuszek. Choinkowym zapaleńcom donoszę, że w stosownym czasie podzielę się z narodem zdjęciem przedmiotu ich zainteresowania :P tzn. jak mąż kupi, przytaszczy i przyozdobi. Mam nadzieję, że w rewanżu pokażecie też swoje drzewka! Żeby nie było, że tylko za mnie taki choinkowy ekshibicjonista ;)

Pozdrawiam ciepło!


poniedziałek, 8 grudnia 2014

Blue Heart na bombkowy grudzień

Był Blue Bell więc przyszedł czas na kolejną ozdobę choinkową w kolorze blue, tym razem w kształcie serca. W dużej mierze i od serca, bo choinkę ozdabiam ja, ale mąż ją kupuje, taszczy, instaluje, podlewa i inne takie tam męskie rzeczy ;) zatem ta "bombka" jest też z myślą o nim i dla niego <3
W tym roku powinna być równie piękna, co w poprzednich latach o ile nie ładniejsza, bo przecież przybyło ozdób i wiedzy w temacie jej pielęgnacji. Nadal jednak będę obstawać przy swoim, że choinka to męskie zadanie. W końcu to facet powinien zasadzić drzewo, dlaczego więc nie miałby raz w roku jednym się opiekować :) Na szczęście mój robi to bez oporów, śmiem twierdzić, że sprawia mu to przyjemność, podobnie jak wiele innych okołodomowych czynności, o które wcześniej bym go nie podejrzewała. On zresztą też wydaje się zaskoczony odkryciem tej części swojej natury:))
A czy wasi mężczyźni pomagają wam na święta?


Tę ozdóbkę wykonałam haftem koralikowym, szłam (lub szyłam) na żywioł więc drugiej identycznej nie jestem w stanie odtworzyć.


Do jej wykonania użyłam kryształka typu rivoli, koralików Toho w różnych kształtach i rozmiarach oraz fasetowanych Fire Polish.


***


Tył podszyłam naturalną skórą o lekko wygniecionej fakturze i pięknym ciemnoniebieskim kolorze. Ozdoba ma około 7,5 cm wysokości a zawiesiłam ją na łańcuszku, bo jest bardziej praktyczny. Wstążeczka ładnie wygląda, ale nie udźwignęła ciężaru powierzonego jej zadania :( Po kilku dniach użytkowania wyglądała jak psu z gardła...


Nie wiem czy jest sens mówić, że zdjęcia nie oddają uroku mojej pracy, bo to, że nie powalają jakością widać na pierwszy rzut oka. Plon pochmurnych dni. Coraz poważniej rozważam zakup namiotu bezcieniowego.


A na koniec zapowiedź grudniowej bombki numer 3.


Pozdrawiam przedświątecznie!

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Blue Bell na bombkowy grudzień

Choinka w moim rodzinnym domu zawsze była licha, w dodatku sztuczna, jedyne co wyróżniało ją spośród wielu innych, to ozdoby. Te zawsze były oryginalne, dziś określiłabym je mianem zbieraniny lub bardziej elegancko - eklektyzmem, bo każda bombka pochodziła z innej parafii :) Miało to niesamowity urok i trochę niezamierzenie wpisywało w tradycję, gdyż według niej, choinkowe ozdoby powinny symbolizować wszystko to, czym są Święta Bożego Narodzenia. Obok pierników i orzechów, spomiędzy plastikowych igiełek uśmiechały się więc  aniołki, papierowe rozety, szklane Gwiazory, sopelki, gwiazdki i serduszka. Potem kryzys się skończył i nasza mama postanowiła, że choinka będzie trendy, skoro nas stać i można, odziała ją więc w jednokolorowe bombki taśmowej produkcji z dalekich Chin :) Drzewko było śliczne, ale już nie takie samo, chociaż właściwie takie samo, czyli jak wszędzie.

W moim domu stoi żywa choinka, bo taką tradycję wniósł mój mąż, ubieramy ją jednak w bardzo oryginalne ozdoby, bo taki zwyczaj wyniosłam ja ze swojego domu. Niestety nie zachowały się moje stare bombki, dlatego postanowiliśmy, że co roku na drzewku zawiśnie nowy członek Gwiazdkowej rodziny, a każdy niepowtarzalny i z duszą. Oczywiście jak na kobietę przystało, to ja powołuję je do życia ;)


W tym roku będą zawieszki w kilku kształtach, ale zaledwie parę sztuk, by nie zdominowały innych bombek i dały szansę zabłysnąć przyszłym ozdobom.


Pierwszy jest dzwoneczek, który ogłasza sezon przedświąteczny za otwarty. Wykonałam go haftem koralikowym, dotychczas nie dopuszczałam ewentualności zastosowania tej techniki w czymkolwiek pozabiżuteryjnym, taki spontan.


Dzwoneczek według własnego pomysłu i wykroju (chociaż jak powinien wyglądać każdy wie), jest błyszczący do granic możliwości. Obok kryształowego rivoli iskrzą się koraliki Toho round, hex i treasure oraz Fire Polish.


Na razie "dynda" na klamce, żebym mogła na niego patrzeć, w stosownym momencie wyprowadzi się na choinkę. 


Tył podszyty naturalną skórą o ciekawej, wymiętej fakturze w kolorze ciemnoniebieskim. Niestety mój aparat znowu postanowił nie łapać ostrości, więc kilka zdjęć będzie wzruszająco poruszonych :)


A na koniec nieostra zapowiedź ozdoby numer 2 na bombkowy grudzień, na razie bezimiennej. A Wy jak przyozdabiacie swoje choinki? 


Na grudzień zaplanowałam posty stricte świąteczne, nie będzie więc biżuterii. Jeśli jednak macie biżuteryjny niedosyt, to zapraszam na blog marki Jois, gdzie projektantki, w tym ja, prezentują swoje prace, część z nich można kupić. To taka podpowiedź, jeśli wciąż nie macie pomysłów na prezenty :)

Pozdrawiam Was ciepło!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...